Żegnaj, mój synu (2019)

Reż. Wang Xiaoshuai

Data premiery: 26 czerwca 2020

Anna Kołodziejczak

Nie wiem, czy ten tekst czyta w tej chwili pożeracz ruchomych obrazów, który mimo lockdownu kin systematycznie ogląda filmy w zaciszu domowym, czy też kinoman, dla którego możliwość zobaczenia premierowego tytułu na dużym ekranie stanowi długo wyczekiwane wydarzenie, niemal osobiste święto. Szczególnie tym drugim ma szansę spodobać się chiński film Żegnaj, mój synu, najnowsze dzieło Wanga Xiaoshuaia, reżysera nagrodzonych przez jury i oklaskiwanych przez publiczność w Cannes (w roku 2005) Szanghajskich snów. Film mieści trzy dekady historii Państwa Środka, od lat 80. XX w. rozpoczynając, w trzech godzinach projekcji. W jakiś sposób kameralny dramat Żegnaj, mój synu przywodzi na myśl Ostatniego cesarza Barnardo Bertolucciego (1987). Mimo zdecydowanych różnic inscenizacyjnych i rozmachu realizacyjnego, oba filmy łączy umiejętność pokazania indywidualnej biografii w zestawieniu ze skomplikowanymi dziejami narodu chińskiego, na tle zmian, jakie w nim następowały na przestrzeni lat. No i jeszcze czas projekcji. To spora dawka dobrego, ale jednak niszowego, arthousowego kina – dla jednych przyswajalna, dla innych uderzeniowa, mogąca prowadzić do przeciążenia organizmu.

Podczas seansu widz śledzi nie tyle wydarzenia czy przemiany, które zachodziły w tym okresie w Chinach, ale przede wszystkim rozgrywające się na ich tle – sygnałowo tylko zarysowanym – losy dwóch rodzin. Splatają się one głównie poprzez osoby synów, którzy są rówieśnikami, ale także dzięki więzom przyjaźni łączącej te dwie pary na przestrzeni obserwowanego przez nas fragmentu ich życia. Kontemplując wolno przesuwające się obrazy i odczytując stopniowo ich znaczenia, w ciszy z rzadka wypowiadanych słów, brniemy razem z naszymi bohaterami przez ich pełne meandrów losy. Wielokrotnie jesteśmy przy tym zaskakiwani obrotem spraw, nieoczekiwanym odkrywaniem tego, co do tej pory było przed nami skutecznie utajone. Śledząc ostatnie sceny filmu, ze wzruszeniem spostrzegamy, że los okazał się dla bohaterów jednak łaskawy. A może to oni sami, mimo licznych przeciwności, osiągnęli wreszcie spokój, ukojenie i pogodę ducha? Film ten zdobył przeszło 20 nagród na światowych festiwalach filmowych. W 2019 r., na MFF w Berlinie, wywalczył Srebrne Niedźwiedzie dla najlepszej aktorki – Yong Mei (Liyun) i aktora – Wang Jingchun (Yaojun), odtwórców ról rodziców przedwcześnie zmarłego chłopca.

Pierwsze ujęcia filmu wprowadzają nas w świat przedstawiony, w którym obserwujemy dwóch nastoletnich chłopców z dystansu przyglądających się rówieśnikom kąpiącym się w poprzemysłowych gliniankach. Chłopców nikt nie pilnuje, rodzice zaabsorbowani są codziennymi problemami, jakie pochłaniają przeciętną robotniczą rodzinę pracującą w fabryce jednego z chińskich miast. W oddali widać porzucone popołudniową porą dźwigi, na pierwszym planie obok dzieci ich kolorowe, szkolne plecaki. Chłopcy wahają się, czy zanurzyć się w toni, jeden z nich nie potrafi pływać i jest wyraźnie zalękniony. Zapewne był wielokrotnie napominany i proszony o rozwagę w tym względzie. Zagrożenie budowane poprzez pusty, obcy, wypłowiały (w pastelowych beżach i błękitach) krajobraz w zestawieniu z niewielkimi postaciami chłopców jest niemal namacalne dla widza. Jest jak początek historii z klasycznego kryminału, gdzie najpierw następuje dramatyczne zdarzenie, a potem mozolne odkrywanie prawdy. W Żegnaj, mój synu ta prawda tak długo pozostaje nieujawniona, że wydaje się, iż nie o nią tu chodzi, że jej poszukiwanie zostało przez bohaterów (i reżysera) zarzucone. Tkanka psychologiczna i obyczajowa, która wypełnia filmową opowieść, przesłania wątek „kryminalny”. Po tragedii, która wydarza się na początku filmowej historii i cieniem kładzie się na wszystkich następujących po niej wydarzeniach, tylko plenery pozostają takie same jak uprzednio – smutne i obce. Ludzie natomiast zaczynają zlewać się z otoczeniem, wraz z utratą dziecka tracą swoją indywidualność, życiowy impet i poczucie sensu istnienia. Pustkę próbują wypełnić poprzez adopcję innego chłopca – biologicznego syna Yaojuna, kolejne dziecko tracą jeszcze przed jego narodzeniem na skutek obowiązującej w Chińskiej Republice Ludowej od lat 70. aż do 2015 roku „polityki jednego dziecka”, której celem było ograniczenie przyrostu naturalnego. Jak się okazuje, Yaojua i Liyun heroicznie znoszą ciosy zadawane im przez los z powodu kolejnego bliskiego im chłopca, ich chrzestnego syna.

W tej opowieści – sadze rodzinnej z okresu transformacji gospodarczej – przeplatają się swobodnie obrazy życia rodziny Yaojuna i Liyun oraz ich najbliższych przyjaciół w różnych okresach. (Warto wspomnieć o kilku barwnych, pełnokrwistych scenach z udziałem jednego z kolegów głównych bohaterów, który zachłysnął się zachodnią kulturą, czemu dał wyraz strojem, fryzurą, a także zorganizowaniem prywatki przy muzyce. Następna scena z jego udziałem ma już zupełnie odmienny klimat – chłodny, umiarkowany, zdystansowany i dzieje się w więzieniu. Inną piękną, zapadającą w pamięć jest scena zebrania w fabryce, na którym przodownik pracy informuje zgromadzony tłum o masowych zwolnieniach. Przy małym stoliku na scenie siedzą trzy osoby, po przeciwnej stronie sali o ustawieniu teatralnym znajdują się setki podobnych sobie ludzi. Po informacjach na temat zwolnień, tłum ożywa, w gniewie i rozpaczy poszczególne osoby odzyskują swoją tożsamość.) To, co miało miejsce przed tragedią, zostaje pokazane we fragmentach sąsiadujących z wycinkami późniejszego życia, nadal niechronologiczne. Jedynie zakończenie filmu dzieje się współcześnie, puentując dotychczasową opowieść i serwując na koniec bezemocjonalnej opowieści feerię uczuć, wzajemnych emocjonalnych uwikłań i rozwiązania rodzinnych sekretów.

Film Żegnaj, mój synu polecam przede wszystkim dorosłym kinomanom. I chociaż czynię to dla tej grupy widzów bez ograniczeń, to jednak należy nadmienić, że ta opowieść będzie bliższa odbiorcom dojrzałym niż licealistom. Głównie z powodu tematu, jaki film porusza, ale także z uwagi na tempo opowieści. Ponadto jałowość życia emocjonalnego bohaterów, ludzi niemal bez wieku i właściwości, może wydać się osobom stojącym u progu życia mało wciągająca. Podobnie jak sentymentalne zakończenie filmu, które może robić wrażenie „dolepionego” sztucznie na potrzeby tego tekstu kultury osobom, które nie spraktykowały jeszcze na własnej skórze, że to życie pisze najciekawsze, najbardziej  kiczowate i niewiarygodne scenariusze.

tytuł: Żegnaj, mój synu
tytuł oryginalny: Di jiu tian chang
rodzaj/gatunek: dramat, obyczajowy
reżyseria: Wang Xiaoshuai
scenariusz: Wang Xiaoshuai, Mei Ah
zdjęcia: Kim Hyun-seok
muzyka: Dong Yingda
obsada: Wang Jingchun, Yong Mei, Qi Xi, Roy Wang
produkcja: Chiny
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Aurora Films
czas trwania: 180 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania