„Kraina łagodności” zburzona

– „Zabić bobra” Jana Jakuba Kolskiego

Maciej Dowgiel

„Ja zrobiłem film „Zabić bobra”, który jakkolwiek bardzo różny od poprzednich moich filmów, to jednak karmi się mną, karmi się moją wyobraźnią i tym, co z mojego oglądu świata wynika. Ja jestem dość nieprzejednany jak idzie o warunki jakie stawiam kinu i sobie robiącemu to kino. Ja chcę za pomocą filmów, czy lepiej powiedzieć chciałem (…), chciałem rozmawiać ze światem, z ludźmi. Chciałem się przez film wypowiadać, więc musiałem lokować wypowiedzi w takim nastroju i w takich obserwacjach jakie miałem. Ostatni czas, ostatnich parę lat, to są lata, które spędzam w opresji. Rozmaitej – mniejsza o szczegóły tej opresji, cześć z nich można wyczytać z tej książki [„Egzamin z oddychania”, Warszawa 2012 – M.D.]. Więc kino, które ze mnie wynika nie może być takie samo, jak niegdysiejsze, nie może pochodzić z „krainy łagodności”, bo tak opisywano „Jańcioland”, i z bezrefleksyjnego, czy raczej opatrzonego taką miękką refleksją, oglądu rzeczywistości. Przeżywam wiele rozczarowań jako człowiek, mężczyzna i obywatel, jako artysta też – ostatni film zawiera wypowiedź na ten temat, więc jest mroczny, jest szorstki, jest jak ja niepogodzony, jest denerwujący, jest – to jest wkurwiający film – przepraszam tu trzeba użyć grubego słowa, bo sam nawet jak go oglądam to mimo, że na dnie widzę te pokłady czegoś co bezwzględnie pochodzi ode mnie, z takiego praźródła, to jednak wyżej, w warstwie, w której dzieją się zdarzenia on jest wkurzający, no bo ja robiący ten film byłem strasznie wkurzony. Teraz jest już inaczej. To był zapis tych frustracji, tych ostatnich lat i niespełnień, którymi te lata były naznaczone”.

Jan Jakub Kolski [1]

Eryk – Sandow – Kolski – pisarz – reżyser

Kim jest autor? Jak wiele oddaje swemu dziełu z samego siebie? Gdzie w autorskiej twórczości przebiega wątła granica pomiędzy kreacją fikcji a swoistym autobiografizmem? Czy postać wykreowana przez autora jest tylko nośnikiem emocji drzemiących w nim samym? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie jest niemożliwa. Niejedni, szczególnie psychoanalitycznie ukierunkowani badacze kultury, zjedli zęby, aby odpowiedzieć na to pytanie. Inni poddali się od razu – ogłaszając symboliczną „śmierć autora”, a całkowity ciężar odpowiedzialności za interpretację dzieła przerzucili na odbiorców. W przypadku Jana Jakuba Kolskiego i jego dzieł: filmowego „Zabić bobra” i literackiego „Egzaminu z oddychania”, wszystkie uliczki interpretacji prowadzą w ślepy zaułek. Tylko dwie kwestie są pewne – w utworach tych ujawnia się autor, jego przeżycia, odczucia – swoisty autobiografizm, tajemnicą zaś pozostaje natężenie faktów i fantazji składających się na całokształt jego ostatnich dokonań artystycznych.

Kino autorskie – bo zapewne do tego nurtu zaliczyć można najnowszy film Kolskiego – przynajmniej ze swej definicji, wytworzyło szereg wyznaczników estetycznych i powtarzalnych wskaźników światopoglądowych odróżniających je od popularnego kina rozrywkowego. Przede wszystkim są to zabiegi estetyczne, charakterystyczne dla twórczości danego twórcy. Bez końca można przyglądać się charakterowi ujęć, powtarzalności planów w określonych sytuacjach, ustawieniom kamery, zastosowanemu światłu i wielu innym chwytom, którymi stale posługują się poszczególni twórcy. Zapewne i u Kolskiego-autora wskazać można szereg stylistycznych zabiegów, które już na pierwszy rzut oka umożliwiają bezproblemowe stwierdzenie, że mamy do czynienia ze specyficznym sielskim uniwersum, wypełnionym zastępem dziwaków – ludzi „nieztegoświata” – tak bardzo charakterystycznym dla twórczości tego reżysera. Nic w tym dziwnego – Kolski – „samiec alfa” polskiej kinematografii, wciąż w pewnej części własnego jestestwa pozostaje małym chłopcem (do czego zresztą otwarcie się przyznaje). To pozwala mu na autentyczność spojrzenia dziecka, dla którego magiczna kraina polskiej wsi, wciąż jest miejscem tyleż czarodziejskim i tajemniczym, co przede wszystkim zasługującym na odkrycie. I choć naiwnością byłoby stwierdzenie, że sielska kraina dziecinnych lat Kolskiego, znana z poprzednich jego filmów, to jedynie dziecięca, chłopięca, choć autorska, wizja świata doskonałego, to bez wątpienia, każdy z jego filmu posiada pewną cechę czarodziejskiej bajkowości – wyraziste przesłanie etyczne, morał.

Gruzy „Krainy łagodności”

W najnowszym filmie Kolskiego symboliczna „Kraina łagodności”, miejsce ucieczki od codzienności i wytchnienia od podłego „wielkiego” świata, zostaje brutalnie zburzona. Już w pierwszych ujęciach prosty, sielankowy charakter wiejskiego domu bohatera został zniszczony. Jacyś anarchiści, dla jednych artyści, dla innych wandale, pomalowali popielawskie ustronie w nowoczesne, wielkomiejskie graffiti. Sztuka ulicy wdarła się w prywatną przestrzeń Eryka (w tej roli Eryk Lubos), czyniąc z wiejskiej chaty mural z panoramą Rio de Janeiro.

Zabic bobra 01

Wiejski charakter popielawskiej oazy nie tylko wizualnie zamieniony zostaje w mroczną krainę traumy po utraconej niewinności, z którą musi poradzić sobie bohater filmu Eryk, ale i reżyser, i pisarz – Sandow (bohater powieści „Egzamin z oddychania”) i pewnie także sam Jan Jakub Kolski. Tak o swoich filmowych planach pisał autor w częściowo biograficznej powieści „Egzamin z oddychania”: „Mam plan. Zrobię film o człowieku, który wraca, a potem sam tu wrócę, odłowię bobry i wywiozę na koniec Polski, odzyskam Popielawy, rozbiorę tamę na rzece, jak gdybym rozbierał ją w sobie. Popłynie woda oczyszczająca. Znów będę przez chwilę Sandulkiem, a kiedy woda już odpłynie – będę nowym, dorosłym, pogodzonym ze sobą Sandowem” [Jan Jakub Kolski, „Egzamin z oddychania”, Warszawa 2012, s. 178-179]. Ten krótki cytat z książki, zawierającej jedynie autotematyczne wątki (obecne także w filmie) zawiera sedno ostatnich kolskich poszukiwań literackich i filmowych. Odpowiada bowiem na pytanie o czym jest film „Zabić bobra” i książka „Egzamin z oddychania”. Powrót do sielskiej krainy znanej z lat dziecięcych ma być dla wszystkich – bohatera książki (poniekąd samego autora) i bohatera filmu (także poniekąd samego autora) szansą na nowe życie. Przerwanie wodnej tamy, puszczenie wody, która symbolicznie obmyje ich dusze z dotychczasowych traum ma być wyzwoleniem, odrodzeniem ich samych, odnalezieniem się w świecie, który z różnych powodów obarcza ich psychicznym piętnem, co zresztą wszyscy uważają za oczywistą niesprawiedliwość.

Zabic bobra 02

Woda wspomniana w powyższym cytacie w filmie ma charakter głęboko symboliczny, metaforyczny. To właśnie wodą obmywa się bohater dokonując częstych ablucji w wannie. Czyni to w sposób swoiście „starodawny”, przelewając do wanny wodę z wielkiego dzbana, tak, jak niegdyś czynili to prości wieśniacy.

Podczas kąpieli właśnie dochodzi też do pierwszego, najbardziej namiętnego zbliżenia Eryka i nastoletniej Bezi (w tej roli Agnieszka Pawełkiewicz). Ten świętokradczy, z kulturowego punktu widzenia „brudny”, związek dorosłego człowieka z doświadczoną przez życie licealistką dokonuje się w otoczeniu symbolicznie i fizycznie oczyszczającej wody. Zresztą ich pierwsze spotkanie, jeszcze jako całkowicie obcych sobie ludzi, odbywa się także w nadwodnym krajobrazie. Podczas niszczenia bobrzej tamy przez Eryka, Bezi podpływa do niego na symbolicznej tratwie – niczym zagubiony, tajemniczy rozbitek szukający swej życiowej przystani.

Zabic bobra 03

Podobnie, woda odgrywa istotną rolę w przypadku dowodu miłości, którego bohater domaga się od swej młodej kochanki. Eryk żąda od niej, aby pomogła mu w niszczeniu bobrzej tamy – co ma na celu tyleż wyplenienie zwierząt niszczących lokalną roślinność, co wprawienie wód rzeki w ruch, przerwanie tamy, ożywienie lokalnej flory. To symboliczne nadanie biegu wodzie (w wymiarze metaforycznym także życiu bohatera powracającego do lokalnego środowiska) ma mieć przecież charakter naprawczy i sprawczy – przywrócenie naturalnego ekosystemu życia, w którym wszystko „płynie”, przynosząc zmianę, a więc w przypadku Eryka, także nadzieję na zapomnienie i nowe życie. Gdy kochanka nie spełnia jego prośby, bohater wrzuca Bezi do rzeki, tym samym zmuszając ją (poniekąd gwałtem) do symbolicznego chrztu (w wodzie życia).

Zabic bobra 04

W końcu jedna z najważniejszych scen filmu odbywa się podczas wspólnej ablucji. Licealistka myje stopy Eryka. Mocno je szoruje, jakby chciała symbolicznie zmyć z nich wszystkie dotychczasowe grzechy Eryka. Dochodzi tu do przewrotnego odwrócenia znaczenia tego kulturowego gestu. Pamiętajmy, że pierwowzór tego kultowego (w znaczeniu religijnym) znaku wywodzi się z Ewangelii Jana (13,1-15). W tym fragmencie („Ostatniej wieczerzy”), w tradycji Kościoła Katolickiego odczytywanym zawsze w Wielki Czwartek, Jezus obmywa stopy swoim uczniom na znak oddania, oczyszczenia z grzechów, służby bez granic, w końcu zaś stanowi przepowiednię ostatecznego oddania siebie za grzechy ludzkości podczas śmierci na krzyżu. W tradycji kościelnej, to celebrans obmywa stopy wiernym i niższym w hierarchii kapłanom. W tym przypadku to Bezi okazuje się wybawcą. Dzięki jej oddaniu (zarówno fizycznemu, jak i metaforycznemu) Eryk ma szansę na oczyszczenie, a tym samym nowe życie – zapomnienie o traumach przeszłości.

Zabic bobra 05

Traumy niezawinione

Źródła traum w przypadku bohaterów książki i filmu Kolskiego są różne i nie o rozdrapywanie ich chodzi w dziełach reżysera. Sandow-Kolski przede wszystkim zmaga się ze śmiercią matki, próbując jak najlepiej odegrać rolę w trudnej sztuce przeprowadzenia jej na drugą stronę. Eryk zaś nosi w sobie gorzkie, wojenne wspomnienia z wojny w Afganistanie. Wszystkich zaś nęka jeszcze jedna trauma, spajająca ich przeżycia – miłość. Miłość, trudno powiedzieć czy szczęśliwa, czy nieszczęśliwa – jedno jest pewne – bezwarunkowa. Wbrew pozorom, nie ma chyba większego znaczenia, jaki ma ona charakter, czy jest to miłość kwitnąca, jak w przypadku Sandowa i Muszelki oraz Eryka i Bezi, czy dojrzała, naturalna, jak w przypadku Sandowa (Kolskiego) i jego matki. We wszystkich dziełach, łącznie z tym najtrudniejszym – życiem – najważniejszy jest jej dwuwymiarowy charakter. Za każdym razem jest ona budująca, niosąca za sobą szczęście, radość, wybawienie, jednocześnie (i paradoksalnie) – uwidacznia się jej niszczący charakter, wynikający ze zmagań o jej utrzymanie (potwierdzenie uczucia kochanków, podtrzymanie życia u matki i pogodzenie się z jej śmiercią). Mamy tu zatem do czynienia z miłością, która leczy i która niszczy – z miłością absolutną, w której permanentnie splata się w nierozerwalnym uścisku Eros z Tanatosem.

Być może właśnie miłość – uczucie czyste i absolutne, nieprzystające do brudnego, zdegradowanego i zmiennego świata, jest dla bohaterów traumą największą. W końcu mamy do czynienia z ludźmi skomplikowanymi, jak zauważa bohater filmu, komentując pierwsze oznaki miłości do Bezi: „Wchodzisz do mojego życia jakby to był kibel. A ja jestem skomplikowany”, czy bohater książki „Egzamin z oddychania”: pisarz, reżyser, „nauczyciel, mistrz, ojciec, drań i dobry człowiek” – jak sam mówi o sobie na pierwszych stronach powieści. Nie bez znaczenia jest także fakt, że pisarz i reżyser – autor – o czym wspominałem na wstępie, to osoby o wyjątkowej wrażliwości, które swymi uczuciami, a więc także traumami, obarczają bohaterów swych dzieł.

Zabic bobra 06

Jednak sama budowa fabularna „Zabić bobra”, choć opowiada o miłości bezwzględnej – „o miłości i innych demonach” – jak głosi hasło promocyjne filmu, jest o wiele bardziej skomplikowana. Bohaterem filmu jest żołnierz-komandos walczący w Afganistanie, aktualnie w stanie spoczynku (trudno powiedzieć czy stałego czy tylko urlopu). Jego życie, oprócz miłości, naznaczone jest także i innymi traumami (lub jak sugeruje plakat – demonami). Doświadczenia wojenne, dotykają współcześnie (pośrednio lub bezpośrednio) każdego pokolenia. Wojna staje się czynnikiem wyniszczającym ludzką psychikę. Co dość naturalne, tak dzieje się w przypadku filmowego Eryka, który zmaga się z demonami walki: o siebie, o bliskich i o tych, których bezpieczeństwo ważne jest dla niego jakby z zawodowego i koleżeńskiego obowiązku. Także bohaterów książki „Egzamin z oddychania” wojny i cierpienia skłaniają do refleksji: „W Afganistanie mężowie odcinają kobietom nosy za jakieś śmieszne rzeczy, w Iraku samobójcy wysadzają się gdzie popadnie. A Biesłan? Pamiętasz te potworności? Te dzieci oszalałe z rozpaczy, nagie, spragnione odrobiny wody… A Auschwitz?” [Jan Jakub Kolski, „Egzamin z oddychania”, Warszawa 2012, s. 42] – Muszelka, kobieta młoda i bezpośrednio niedotknięta traumą wojny, swym komentarzem poddaje w wątpliwość w istnienie Boga (który dopuszcza do takich zbrodni). Jednak pewnie nie o samą wojnę i jej okrucieństwa chodzi Kolskiemu w jego najnowszym filmie. Doświadczenie wojenne głównego bohatera jest czynnikiem budującym fabułę, podtrzymującym napięcie, uzasadniającym działania obłąkanego Eryka. Reżyser swymi poprzednimi dziełami przyzwyczaił nas do bardziej zuniwersalizowanej wymowy swych filmowych metafor. Choć wojna bezspornie istnieje w doświadczeniu współczesnych ludzi, w dziełach Kolskiego jest raczej metaforą wszelkiego zła (zła samego w sobie, obecnego w codziennym życiu każdego człowieka), odpowiedzialnego za psychiczną, moralną i etyczną kondycję współczesnych ludzi.

Owo zło odzwierciedlane jest w ludzkich czynach – znanych z przekazów medialnych, informacji prasowych czy telewizyjnych wiadomości. Na przykład, szczególnie dziś nagłaśnianych i omawianych, przypadkach seksualnego molestowania dzieci przez członków rodziny lub nieskoligaconych osób mniej lub bardziej bliskich. Także i ten wątek silnie uwidacznia się w dziełach Kolskiego jako źródło zła (a w konsekwencji traum), którego pomszczenie może zagwarantować swoiste katharsis – zarówno samej ofierze, jak i kochankowi, któremu zaufała zdradzając swój mroczny sekret. Eryk zabija ojca molestującego bezbronną Bezi, wykazując się przy tym ludzką litością – dopiero po śmierci pozbawiając go przyrodzenia. Muszelka (bohaterka „Egzaminu z oddychania”) zaś wspomina o zabiciu własnego rodziciela w opisanym w książce wypracowaniu: „Właśnie zabiłam swojego ojca. Teraz chcę to opisać ze szczegółami. Najpierw jednak napiszę, że nie czuję się z tym źle, bo to, że mój ojciec nie żyje, zmieniło moje życie na lepsze. Mniej się teraz boję, mogę myśleć o przyszłości i na pewno będę lepiej spała w nocy. (…) Ojciec myślał, że to zabawa, że ja żartuję, więc zaśmiał się głośno i zaczął udawać, że się dusi. Wtedy ja cofnęłam się o dwa kroki, a potem z rozpędu pchnęłam go z całej siły, żeby spadł z podłogi domku. I tak się właśnie stało, dokładnie tak jak zaplanowałam: ojciec przełamał barierkę i poleciał w dół. Coś krzyczał ze strachu, ale tylko przez chwilę, bo sznurek się skończył, szarpnął i pętla się zacisnęła. (…) To był wprawdzie straszny widok, ale było też w nim coś miłego. Sądzę, że to miłe wzięło się stąd, że prawdopodobnie mam niedobre serce i jestem okrutnym dzieckiem. Może zresztą z tego powodu ojciec upodobał sobie te dorosłe zabawy ze mną?” [Jan Jakub Kolski, „Egzamin z oddychania”, Warszawa 2012, s. 15-16]. Zarówno w książce jak i w filmie zło zostaje potępione, ale nade wszystko pomszczone. Eryk zabijając ojca Bezi, pozbawiając go jego własnej męskości, a następnie odczyniając na jego grobie magiczny, rytualny taniec – pozbywa się tyrana z życia swej kochanki. Przynosi mu to ulgę – pomaga dziewczynie, choć pomocy tej nie mógł udzielić innej, prawdopodobnie także kochance z czasów wojny afgańskiej (czeczeńskiej). Poprzez swój czyn odkupuje poniekąd grzech zaniechania pomocy ofierze wojny, a tym samym, poprzez pokonanie bezsilności i niemocy, pomaga także sobie samemu. Grzech zostaje pokonany. Oprawca zabity. Eryk zostaje zaś oczyszczony, pokonał bowiem zło samo w sobie.

Gdzie jest reżyser?

Przed premierowym seansem filmu „Zabić bobra”, reżyser Jan Jakub Kolski zachęcił widzów, aby nie bali się spojrzeć bohaterom w oczy (co zresztą okazało się także mało subtelnym nawiązaniem do filmowej intrygi szpiegowskiej), bowiem w owych oczach mogą ujrzeć ciemniejsze, bardziej mroczne oblicze jego samego – reżysera, autora. Aby owo odbicie było bardziej realistyczne, konieczna jest także lektura jego książki „Egzamin z oddychania”, traktującej między innymi o powstawaniu tegoż filmu. Wątki przeplatają się, tworząc intrygujący obraz wrażliwego człowieka-artysty. Tak o tym pisze sam Kolski, wkładając słowa w usta bohatera swej książki: „Wracamy do filmu. Zawsze się wraca do… filmu. (…) Dom popielawski przemieniony w obiekt zdjęciowy. Układam się do snu. Nade mną wiszą twarze świętych. Jeszcze jestem daleko od przyznania się. Jeszcze wierzę, że matka ożyje. (…) Spoglądam na Jezusa i jego Matkę. Filmowe rekwizyty milczą. Nie chcą nic powiedzieć. A jeszcze niedawno gadały jak najęte. Obiecywały piękny film, bez wielkiego bólu, z przyjaciółmi dookoła. Oto przyjaciel dźwiękowiec, Jacek, oto Kaziu z mikrofonem i Tomaszek z kluczami, oto Muszelka z wielkim brzuchem. A tam Małgosia od kostiumów i Danusia, i siostry bliźniaczki scenograficzne. To one powiesiły na ścianie rozgadane oleodruki – Matkę i Syna. A teraz te dwie powieszone rzeczy milczą. To mnie bardzo wkurwia. Krzyczę do rekwizytów jak do świętych. Najpierw do Niej. – Jesteś matką. Wiesz, co czuje syn. Milczy. – Syn czuje ból. Syn… cierpi, rozpacza, skarży się i słania z wysiłku. Milczy. – Milczysz. Milczysz! Nie milcz!!! Milczy. Nagle odzywa się w połowie nocy. Mówi głosem cichym i matowym. – Bądź dobrym synem. Nie krzycz na nas. Jesteśmy tylko obrazami namalowanymi przez kiepskiego malarza. Wyjmuje się nas z pudeł i zawiesza na ścianach w różnych filmach. Ten twój jest akurat dość chujowy. Bohater jąka się, chodzi przygarbiony i klnie jak szewc. Pewnie nie pamiętasz, ale wisiałyśmy już (my, obrazy) w kilku innych twoich filmach. To była dużo lepsza robota, bo ty byłeś inny. Bardziej ludzki. Pamiętam, że zwracałeś się do ludzi z szacunkiem, chwaliłeś ich za pracę, czasem nawet… uśmiechałeś się. – Teraz jest inaczej – tłumaczę się obrazowi. – No tak, wiem, umiera ci matka. Śmierć. To nie jest przyjemne. Ale przecież i w tym można ładnie zagrać. Wzruszająco. Widziałem takie filmy… – To nie jest film. To jest życie, Matko Boska. – Ależ… mylisz się. To też jest film. Wystarczy, że się przyznasz przed sobą. Przecież to ty pomieszałeś jedno z drugim. (…) – Przyznaję się. To ja. To mnie myli się jedno z drugim. I nie wiem już, co jest czym i co po czym następuje. Powiesz mi co mam teraz zrobić?” [Jan Jakub Kolski, „Egzamin z oddychania”, Warszawa 2012, s. 163-164]. Ze swoistej charakterologicznej kontaminacji Sandowa – bohatera książki i Eryka – bohatera filmu, wyłania się obraz autora sfrustrowanego, niepogodzonego ze światem i boskimi wyrokami, które sam uważa za niesprawiedliwe. I choć przyczyn niezadowolenia u poszczególnych bohaterów można upatrywać w różnych wydarzeniach i zbiegach okoliczności, w ogólnym rozrachunku liczy się indywidualna trauma, z którą każdy sam musi się uporać. Bo każda trauma jest w pewnym sensie autorska – osobista, jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. W sytuacji zaś, w której życie autora łączy się z biografiami bohaterów, kiedy trudno odróżnić już fikcję od rzeczywistości – powstaje obraz doskonały. Obraz nasycony szczerymi, autorskimi traumami.

Nota biograficzna

Jan Jakub Kolski – reżyser, scenarzysta, operator, pisarz, wykładowca – urodził się we Wrocławiu 1956 roku. Tam też pracował jako asystent operatora kamery we wrocławskiej wytwórni filmowej. W 1985 ukończył wydział operatorski Szkoły Filmowej w Łodzi. Jako reżyser filmów fabularnych debiutował w 1990 roku filmem „Pogrzeb kartofla”, jednak największą popularność przyniósł mu film „Jańcio Wodnik” z 1993 roku. Wielokrotnie nagradzanym filmem Kolskiego jest także „Historia kina w Popielawach”. W swoich dotychczasowych filmach Kolski wykreował magiczny, sielski świat mazowieckiej wsi, zakorzeniając własną twórczość lokalnie – w okolicach Popielaw, jednej z podłódzkich miejscowości, w której wychowywał się i dorastał pod opieką swych dziadków. Jan Jakub Kolski jest także autorem książek „Jańcio Wodnik i inne opowiadania”, „Kulka z chleba”, „Mikroświaty: opowiadania”, „Jadzia i małoludki” oraz „Egzamin z oddychania”.

Pytania pomocne w dydaktyce

  1. Obejrzyj dokładnie film z analitycznym nastawieniem na obserwację symbolicznych żywiołów obecnych w „Zabić bobra”. Zastanów się jakie znaczenia symboliczne niosą za sobą sceny, w których dominuje woda oraz, w których obecny jest ogień. Z pomocą różnych słowników symboli (Kopaliński, Kowalski, Cirlot) odszukaj kulturowe źródła owych znaczeń.
  2. Biografizm to jedna z metodologii pracy z tekstem literackim lub filmowym. Spróbuj wyszukać informację o tym sposobie analizowania i interpretowania filmów i tekstów literackich. Wysłuchaj dostępnych w Internecie wywiadów z Janem Jakubem Kolskim wypowiadającym się na temat filmu „Zabić bobra” i książki „Egzamin z oddychania”. Zastanów się, w jaki sposób znajomość faktów z życia autora przyczynia się do możliwości bardziej złożonej interpretacji jego tekstów. Jeżeli temat wyda ci się szczególnie interesujący zapoznaj się z częściowo autobiograficzną książką „Egzamin z oddychania” Jana Jakuba Kolskiego i zastanów się, które z emocji autora-pisarza-reżysera ujawniły się w postaci Eryka – głównego bohatera filmu „Zabić bobra”.

Bibliografia

  1. Krzysztof Świrek, „Zabić bobra” – recenzja filmu, „Kino”, 03/2014.
  2. Grażyna Stachówna, „Film, którego nie ma”, „Ekrany” 05/2013.

Przypisy

[1] Jan Jakub Kolski, wybitny reżyser znany z takich choćby obrazów, jak „Historia kina w Popielawach” czy „Jańcio Wodnik” opowiada o nowym filmie, „Zabić bobra”, rozczarowaniu kinem, o tym, dlaczego sięgnął po pióro, a także o powieści „Egzamin z oddychania”.[https://www.youtube.com/watch?v=cmKaK9Z_drM, (dostęp 19 marca 2014)]

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Zabić bobra”
gatunek: dramat, thriller
reżyseria: Jan Jakub Kolski
produkcja: Polska
rok prod.: 2012
Wróć do wyszukiwania