Wyprawa na Księżyc (2019)
Reż. Glen Keane
Małgorzata Bazan, Maciej Dowgiel
Maciek: Od wieków kultury i religie starają się oswoić śmierć, sprawić, aby ludzie przestali się jej bać. Wzięły sobie za punkt honoru, by rozwikłać jej tajemnicę. Powstały koncepcje nieba, piekła, wędrówki dusz… Śmierć zaczęła być traktowana jako przejście do innego świata, innej rzeczywistości. Z drugiej strony wieszczono, że jest ona kategorycznym końcem, po którym nie ma już niczego. Wszystko po to, aby łatwiej było się z nią pogodzić. Każdy może wybierać do woli spośród religijnych koncepcji śmierci albo kulturowych, naukowych i filozoficznych pomysłów na jej zrozumienie. Od wyobrażeń tego, co po życiu, nie stroni kultura wysoka, oferując swoim odbiorcom szereg różnorodnych inspiracji.
Trochę inaczej jest z kulturą popularną. Teksty popkulturowe częstokroć popadają w banał, chciałoby się powiedzieć – upupiają umieranie, odbierając mu należytą rangę i godność. Śmierć czai się wszędzie — w komediach, sensacjach, horrorach, a nawet w bajkach dla dzieci. Pokazują ją codzienne wiadomości telewizyjne i serwisy internetowe. Zombie, czyli żywy trup, stał się ikoniczną postacią przełomu XX i XXI wieku. W Halloween po ulicach krajów anglosaskich paradują dzieci przebrane za umarlaków. Nawet Facebook wprowadził nowe pole informacyjne dotyczące tego, co ma się stać z naszym profilem po śmierci i kto ma nim ewentualnie zawiadywać. Wszystko działa jak należy. Mało kto już boi się kostuchy z kosą. Do czasu i teoretycznie.
Nawet dorośli ludzie nie potrafią rozmawiać o śmierci własnej i najbliższych. Zdania nawiązujące do odchodzenia wywołują żal i płacz, zarówno u samych osób, których umieranie dotyczy bezpośrednio, jak i u ich rodzin, które nie chcą słuchać o zbliżającym się końcu życia. Niekiedy spisywane są testamenty informujące raczej o podziale schedy, niż o tym, w jaki sposób zorganizować zgodnie z wolą zmarłego ceremonię pochówku. Niestety, ta nieumiejętność rozmowy odbija się często czkawką. Ludzie umierają bez pożegnania z najbliższymi, a najbliżsi nie mają pojęcia, czego chcieliby ich zmarli. To powoduje, że nie możemy do końca pogodzić się z czyimś odejściem. Niezagojone, bo „nieprzegadane” rany zabliźniają się zaś przez długie lata. Jeszcze trudniej o śmierci, szczególnie jednego z rodziców, rozmawiać z dziećmi.
Wspomóc Was w tym może film animowany Wyprawa na Księżyc. Jego bohaterką jest kilkuletnia Chinka Fei Fei. Kiedy umiera jej matka, dziewczynka żyje wspomnieniami o niej, o wspólnie spędzonych chwilach i legendach, które opowiadała jej rodzicielka. Po latach, już jako nastolatka, nie chce dopuścić do tego, aby ojciec, jej jedyny opiekun, związał się z inną kobietą. Postanawia zatem wybrać się na Księżyc i udowodnić, że panująca tam (zgodnie z legendą przekazaną przez matkę) księżniczka istnieje, a do tego wciąż tęskni za swym ukochanym. Są oni, niczym Orfeusz i Eurydyka, uwięzieni w dwóch różnych światach, na dwóch różnych planetach. Przeprowadzenie dowodu na prawdziwość mitu ma przypomnieć ojcu, czym jest miłość i wierność. Aby urzeczywistnić swój pomysł, dziewczyna samodzielnie konstruuje rakietę i wyrusza w wielką podróż. Na Księżycu ma różne przygody, ale przede wszystkim dowiaduje się, co oznacza, być w żałobie. Uczy się ją przeżywać, aby odmieniona i pogodzona ze śmiercią matki rozpocząć nowe życie w patchworkowej rodzinie. Wszystko to odbywa się w kolorowej, nowoczesnej stylistyce teledyskowej animacji.
Rzeczywiście, z pedagogicznego punktu widzenia wszystko się zgadza. Dzieci odbierają cenną lekcję na poważny temat. Teoretycznie. Historia opowiedziana językiem dziecka i w odpowiednim dla niego stylu nie zastąpi jednak rozmowy z doświadczonym, mądrym człowiekiem. Może to być rozmowa ze specjalistą, psychologiem lub z kimś z rodziny do tego przygotowanym. Na tę ważną pogadankę nie mam jednak przepisu. Przeżywanie żałoby jest bowiem sprawą indywidualną. Nie można się tego zawczasu nauczyć. Wyprawa na Księżyc jest cennym wychowawczo filmem. Jednak wymaga od dorosłych komentarza. Jeżeli zostanie odebrana powierzchownie, pozostanie jedynie kolejnym kolorowym i atrakcyjnym wizualnie dziełem popkultury. Chciałoby się powiedzieć, spieszmy się odważnie rozmawiać o śmierci. Film daje ku temu doskonały pretekst.
PS Na stronie wyprawanaksiezyc.pl znajdziecie konkurs, w którym zadaniem jest zrobienie własnego projektu rakiety do wyprawy na Księżyc. Są tam także ciekawe artykuły o filmie dla rodziców oraz filmiki instruktażowe dotyczące tworzenia rakiet domowym sposobem i kreatywnej twórczości plastycznej.
Małgosia: Człowiek nie rodzi się odważnym. Człowiek nie rodzi się przebojowym. Człowiek nie rodzi się bohaterem. Te cechy może w sobie wykształcić. Najczęściej dzieciom pomagają w tym mądrzy rodzice, którzy pozwalają roztropnie przekraczać pewne granice, dodają otuchy, budują w dziecku pewność siebie, dają margines wolności i chcą, by pociechy spełniały własne marzenia. Podobno polskie dzieci mają znacznie mniej odwagi niż te wychowane w krajach zachodnich. Psychologowie twierdzą, że przyczyną tego jest zbyt mała liczba pozytywnych komunikatów, które przekazujemy dzieciom. Niechlubną tradycją stało się niejako budowanie w dzieciach strachu i lęku, które do niczego nie są potrzebne, a jedynie burzą poczucie własnej wartości. Często bardzo troskliwi rodzice pragną zbudować wokół dziecka strefę bezpieczeństwa, tworzą więc wizję świata zewnętrznego groźnego, niebezpiecznego, w którym zawsze i wszędzie należy się asekurować. Zbyt rzadko dzieci słyszą, że rodzice na nich liczą, że wierzą w ich mądrość i rozsądek, że mogą brać sprawy w swoje ręce. Do tego dochodzi również nieustanne porównywanie z innymi dziećmi. „Jaś dostał szóstkę, Marysia piątkę, a ty tylko cztery plus” – słyszą, jakby to oceny były w życiu najważniejsze. I nie szkodzi, że Jaś nie ma prawdziwego dzieciństwa, gdyż życie spędza na korepetycjach, a Marysia ściągała od Jasia, gdyż chłopiec się w niej podkochuje. Takie porównywania niczemu nie służą, zabijają natomiast kreatywność i uczą chorego współzawodnictwa.
Często też w Polsce wysłanie dzieciom pozytywnych komunikatów mylone jest z wychowaniem bezstresowym, które oparte jest na egoistycznej postawie wobec świata zewnętrznego. W mówieniu dziecku: „Jesteś świetny/a”, „Dasz sobie radę”, „Wierzę w Ciebie” tkwi potencjał, ponieważ osoby odważne łatwiej pokonują trudności czy radzą sobie ze stresem. I nie ma to nic wspólnego z egoizmem.
Kiedy oglądałam film Wyprawa na Księżyc, przyszło mi do głowy, że to właśnie obraz o odwadze. Fei Fei, główna bohaterka, za wcześnie traci ukochaną matkę, ale ojciec z powodzeniem stara się ją wychować na przedsiębiorczą, radosną i przebojową młodą damę. Fei Fei ma w sobie wiele odwagi. Dzięki matce, która opowiadała jej legendy i mity oraz ojcu, starającemu się zrekompensować jej stratę. Tak więc Fei Fei razem z ojcem prowadzi rodzinną cukiernię, pełniąc kilka ról –piecze ciastka czy śmiga na swoim rowerze w najdalsze zakątki miasta, by sprzedawać wypieki. Potem z zapałem buduje rakietę i wyrusza w podróż na Księżyc (swoją drogą, zauważyliście pewnie, że żadna kobieta w historii ludzkości nie stanęła jeszcze na Księżycu?). Nie tylko obdarzona jest fantazją i odwagą, ale zna się też na matematyce, fizyce i ma zmysł konstruktorski. Jednak nie zdobyła tej wiedzy w szkole, po prostu interesuje się nowoczesną techniką. Pobyt w krainie bogini Chang’e daje bohaterce nie tylko wiele okazji do przygód, ale i czas na refleksję nad własnym życiem. Ta pełna magii i niecodziennych sytuacji historia opowiada tak naprawdę o drodze, jaką należy przejść, by dotrzeć do własnych marzeń i potrzeb. A to wymaga odwagi właśnie…
Warto również z młodymi widzami porozmawiać po seansie na temat potęgi wyobraźni, bo być może wszystkie wydarzenia na Księżycu dzieją się w wyimaginowanym świecie Fei Fei. Teza ta jest w pewien sposób uzasadniona, gdyż matka małej bohaterki również obdarzona jest niespotykaną wyobraźnią i umiejętnością snucia fantastycznych opowieści.
Film można też uznać za dość sprawnie wykonaną, choć prostą, tkaninę złożoną z różnych „nitek”. Wielu rodziców dostrzeże aluzje do Podróży na Księżyc, Alicji w Krainie Czarów, Czarownicy (a może czarownic?), Orfeusza i Eurydyki – mitów i tradycji kultury, zarówno tej klasycznej, jak i popularnej, utrwalonej w filmach Walta Disneya. Trudno stwierdzić, czy jest to siłą czy przekleństwem tej fabuły. W każdym razie intertekstualna sieć odniesień może stać się dla dzieci także dobrym odnośnikiem kulturowym, którym będą mogły posłużyć się na egzaminie… nawet w ostateczności maturalnym.