Codzienność międzywojennej Warszawy
w kadrach filmów dokumentalnych
z lat 30.

Jarosław Grzechowiak

Wokół przedwojennej Warszawy — tej Warszawy, która zakończyła swój żywot w 1944 r., zburzona przez hitlerowskiego okupanta — narosło wiele mitów i legend kreujących obraz miasta pięknego i pełnego szyku, w którym istniejące od setek lat zabytki (Starówka, Zamek Królewski, Pałac w Wilanowie) sąsiadowały z przykuwającymi uwagę obiektami nowoczesnej architektury. Władysław Szpilman, opisując stolicę Polski po powstaniu warszawskim, pisał: „Byłem sam. Nie na terenie domu czy nawet dzielnicy, lecz sam w całym mieście, które jeszcze niedawno liczyło półtora miliona ludzi i było jednym z bogatszych i piękniejszych miast Europy, dziś zaś legło w gruzach, pełne spalonych i zburzonych domów, pod którymi pogrzebane były zbierane od wieków zabytki kultury całego narodu (…)”[1]. Ale przedwojenna Warszawa kryła również sporo miejsc, których ówcześni dokumentaliści nie pokazywali — przede wszystkim dzielnic zamieszkiwanych przez biedniejsze warstwy społeczne, które zresztą były wówczas dość liczne. O tym wspomnę w końcowych partiach tekstu, natomiast refleksję na temat filmów niefikcjonalnych poświęconych Warszawie chciałbym zacząć od kilku uwag na temat polskiego filmu dokumentalnego okresu dźwiękowego.

Polski film dokumentalny lat 30. XX w.

Przeglądając listę najważniejszych i najciekawszych dokumentów z lat 30., można zauważyć pewną dychotomię. Na jednym biegunie znajdują się filmy realizowane przez Polską Agencję Telegraficzną (PAT). Wytwórnia ta powstała w 1928 r. i, cytując Barbarę i Leszka Armatysów, historyków polskiej kinematografii, „miała realizować materiały filmowe o charakterze »aktualności« oraz filmy o Polsce” i „była oficjalną agencją rządową”[2]. PAT realizowała cykliczną kronikę filmową (tzw. Kronikę PAT). Sporo materiałów z tej serii można obejrzeć w Repozytorium Cyfrowym[3] Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego. Dużą część stanowią materiały nakręcone w Warszawie, będące relacjami z przybycia do stolicy Polski prezydentów i przywódców innych krajów, ważnych osobistości ze świata polityki czy gwiazd filmowych. Są to również relacje z rozmaitych uroczystości, obchodów i defilad. Z upływem czasu, gdy sytuacja polityczna zaczęła stawać się coraz bardziej napięta, pojawiają się liczne reportaże ukazujące przygotowanie społeczeństwa Warszawy do wojny (m.in. Kopanie rowów obronnych, Walka z paskarstwem czy Pokazy sprawności wojsk lotniczych w Warszawie). Ciekawa jest również Kronika PAT z czerwca 1939 r., w której znajdują się reportaże z szycia masek przeciwgazowych oraz przekazywania sprzętu wojskowego żołnierzom. Warszawa w tych materiałach jest oczywiście tłem dla rejestrowanych wydarzeń, a jednak możemy na tych filmach zobaczyć obiekty dzisiaj już nieistniejące, z Pałacem Saskim na czele.

Druga grupa filmów to dokumenty awangardowe. Czołową wytwórnią realizującą ten rodzaj filmów było Stowarzyszenie Miłośników Filmu Artystycznego „Start”. Skupiało ono młodych ludzi o poglądach lewicowych, którzy krytykowali jakość ówczesnej polskiej kinematografii, starało się promować filmy odznaczające się wysokim poziomem realizacji (np. Gabinet doktora Caligari [Das Cabinet des Dr. Caligari, 1920, reż. Robert Wiene] czy Symfonia wielkiego miasta [Berlin: Die Sinfonie der Großstadt, 1927, reż. Walter Ruttmann]). „Startowcy” (wśród których znajdowały się najważniejsze postaci powojennej polskiej kinematografii, m.in. Aleksander Ford, reżyser filmu Krzyżacy, 1960) realizowali również swoje własne eksperymenty filmowe. Jednym z nich był dokument Eugeniusza Cękalskiego Świt, dzień i noc Warszawy (1929, udźwiękowiony w 1931 r.). Dokument niestety nie zachował się do dnia dzisiejszego, biorąc jednak pod uwagę tytuł i osobę reżysera, można domniemywać, że była to, modna wówczas w kręgach filmowej awangardy, „symfonia miejska”, czyli film łączący poetyckie i eksperymentalne obrazy miasta z muzyką. Nie zachował się również inny film Cękalskiego — Czerwiec (1933). Według Małgorzaty Hendrykowskiej dokument ten był „prostym, bezpretensjonalnym reportażem o początkach warszawskiego lata, opartym na kontraście żywej, rozkwitającej przyrody i statecznego, zamkniętego w kamiennych budowlach miasta”[4]. Członkowie stowarzyszenia „Start” zrealizowali również film Reportaż nr 1 i nr 2 (1932), w skład którego weszły obrazy Łazienek Królewskich czy warszawskiego targowiska Kercelak, znajdującego się w dzielnicy Wola, na ulicach Chłodnej, Okopowej, Towarowej i Wolskiej. Niestety, również ten cenny dokument, tak jak większość realizacji członków stowarzyszenia „Start”, nie przetrwał do dzisiejszych czasów.

Jeśli chcemy poszukać obrazu międzywojennej Warszawy w polskich dokumentach, pozostaje nam dzisiaj projekcja zaledwie kilku filmów z lat 30., ukazujących codzienność tego miasta oraz jego uroki, obiekty użyteczności publicznej, a także odpoczynek i rekreację mieszkańców stolicy. Z tego powodu analizie poddam dwa dokumenty — Obrazki z życia codziennego Warszawy (1932, reż. Antoni Nowosielski i Stanisław Rodowicz) zrealizowany przez Polską Agencję Telegraficzną oraz Warszawska niedziela (1938) wyprodukowany przez Wytwórnię Filmów Dokumentalnych.

Obrazki z życia codziennego Warszawy (1932)

O twórcach tego filmu wiemy dzisiaj niewiele. Obaj reżyserzy prowadzili firmę produkcyjną Nowosielski-Rodowicz. Więcej wiadomo o drugim nazwisku. Urodzony w 1910 r., był operatorem filmowym, fotografem, interesował się również radiotelegrafią. Pracę w Polskiej Agencji Telegraficznej rozpoczął w 1928 r. i do końca 1939 r. zrealizował co najmniej kilkadziesiąt różnego rodzaju filmów dokumentalnych. W czasie wojny walczył w Armii Krajowej. Po wojnie więziony był przez władze komunistyczne, po odzyskaniu wolności kontynuował pracę jako operator i montażysta, współpracując m.in. z Telewizją Polską[5]. Ale, co o wiele ciekawsze od biografii twórców filmu, ze względu na brak jakichkolwiek napisów początkowych, tytuł filmu został nadany przez filmografów Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego, przez co Małgorzata Hendrykowska nie wyklucza, że w rzeczywistości jest to film Z wędrówek po Warszawie (1934) zrealizowany przez Ryszarda Biske, uznanego dokumentalistę i prezesa Zrzeszenia Producentów Filmów Krótkometrażowych[6].

Niezależnie od pewnych niejasności warto przyjrzeć się bliżej temu niespełna ośmiominutowemu dokumentowi. Film rozpoczyna się długim, rozbudowanym mottem: „Urokiem Warszawy jest jej rozpiętość kontrastów, która pozwala w niej żyć temu wszystkiemu, co tworzy rytm i tempo XX wieku, obok tego, co dziś jest sentymentalnym wspomnieniem przeszłości”. Można więc oczekiwać, że omawiany dokument zestawiać będzie ze sobą to, co w Warszawie nowoczesne, co nadaje jej pewną dynamikę życia, z elementami należącymi do dawnych epok. Już na planszy z zacytowanym wcześniej zdaniem pojawia się taki kontrast — obok siebie widnieje pędzący przez miasto samochód oraz wóz dorożkarski. Ten pierwszy pojazd ukazany jest na tle nowoczesnego budynku, dorożka zaś — na tle starych kamienic. Jednak kolejne partie filmu ukazują codzienne, spokojne życie mieszkańców Warszawy, spacerujących po Rynku Starego Miasta oraz wokół Hali Mirowskiej, robiących zakupy u ulicznego sprzedawcy. Temat handlu kontynuowany jest w krótkiej etiudzie o Kercelaku, na którym to targowisku, według napisu na planszy, znajdują się „Gołębie i łóżka… Fryzjer i jadłodajnia… Fotograf i kamasze… Indyk i gramofon…”. I rzeczywiście — już ogólny plan tego miejsca daje wyobrażenie o mnogości towarów, jakie można tam nabyć. Sprzedawane tam są zarówno sprzęty gospodarstwa domowego, odzież i żywność, jak również obrazy, biżuteria, kwiaty czy żywe zwierzęta. Kolejna etiuda poświęcona jest warszawiakom wykonującym zawody ulicznych i podwórkowych muzykantów i domokrążców. Można się zastanawiać, czy do takiej pracy nie zmusił ich Wielki Kryzys, odciskający bardzo wyraźne piętno na ówczesnej Polsce, objawiający się masowymi redukcjami. Mimo, że napis na planszy głosi: „Muzykantom i domokrążcom wstęp wzbroniony”, widać jednak, że tego typu usługi czy rozrywki cieszą się zainteresowaniem i sympatią warszawiaków. Etiuda „Typy codzienne i te, które z wolna znikają” wprowadza do dokumentu jeszcze więcej obyczajowości. Na ekranie widzimy węglarzy przywożących węgiel do kamienic, kominiarzy idących na inspekcję oraz strażaków opanowujących wielki pożar kościoła. W części tej autorzy filmu wprowadzili interesujące środki artystyczne — sekwencja pożaru nakręcona została w nocy, co zwiększa napięcie i pozwala realizatorom na wprowadzenie do filmu interesujących zabiegów oświetleniowych. Po tych ujęciach na ekranie pojawiają się ludzie pracujący jako pucybuci, sprzedawcy baloników przed Łazienkami czy uliczni fotografowie i dorożkarze. Ostatnia etiuda — najkrótsza ze wszystkich — nosi wymowny tytuł „Nad Wisłą w Słońcu króluje młodość”. W końcowych dwudziestu sekundach materiału widzimy warszawiaków oddających się odpoczynkowi i rozrywkom, do czego zachęca ich słoneczna, letnia pogoda.

Omawiany film, ze względu na jego wartości historyczne, należy do najbardziej interesujących dokumentów poświęconych przedwojennej Warszawie. Przede wszystkim autorzy dość celnie oddali klimat tego miasta. Mimo że mało jest tutaj scenek demonstrujących wspomnianą wcześniej dychotomię na „nowoczesne” i „długoletnie” (być może znajdowały się w partiach filmu, które nie zachowały się do dzisiaj), to jednak film zawiera mnóstwo interesujących obserwacji społecznych i obyczajowych. Bardzo ciekawie prezentuje się przede wszystkim fragment o Kercelaku, daje on widzom przekonanie o bogactwie produktów, które można tam kupić, jak i o pewnej przedsiębiorczości handlarzy. Chociaż dokument posługuje się inscenizacją, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że poszczególne scenki bardzo dokładnie oddają atmosferę Warszawy pierwszej połowy lat 30. oraz pewien optymizm i radość mieszkających w niej ludzi. W oczach autorów filmu Warszawa jest dobrym miejscem do życia, w którym można czuć się bezpiecznie i spokojnie, znajdując równocześnie wiele możliwości, by miło spędzić czas wolny po pracy. Obrazki z życia codziennego Warszawy ukazują również liczne miejsca, z których część nie przetrwała do dnia dzisiejszego. Oprócz wspomnianego Kercelaku na ekranie możemy zobaczyć Starówkę, ulicę Marszałkowską i Aleje Jerozolimskie, Aleje Ujazdowskie i Łazienki. Filmografowie FINY zwracają jednak uwagę, że „ujęcia samochodów strażackich wyjeżdżających z remizy nie pochodzą z Warszawy, lecz z Poznania, o czym świadczą numery rejestracyjne (…). Zdjęcia pożaru również nie przedstawiają Warszawy”[7]. Pozostałe sceny są jednak na pewno ujęciami zrealizowanymi w stolicy.

Warszawska niedziela (1938)

Już sam tytuł filmu zapowiada jego treść — oto zobaczymy na ekranie, w jaki sposób warszawiacy spędzali niedzielę, gdzie toczyło się wówczas życie towarzyskie i jak wyglądała ówczesna rekreacja oraz sport. Na marginesie warto też zauważyć, że, podobnie jak w przypadku Obrazków…, dokument ten jest dowodem na liczne białe plamy w badaniach nad przedwojennym polskim filmem dokumentalnym. Nieznany jest autor tego dokumentu, nie wiadomo, która wytwórnia go wyprodukowała. Ba, nawet tytuł Warszawska niedziela jest umowny, bowiem zachowany materiał filmowy nie posiada czołówki.

Film rozpoczyna się obrazem rześkiego, słonecznego poranka. Niedziela to dzień wypoczynku, rano na ulicach nie ma jeszcze zbyt wielu spacerowiczów, sklepy są pozamykane, tylko — cytując komentarz z filmu — „handel kwiatami nie podlega mandatom karnym za nieprzestrzeganie spoczynku niedzielnego”. Niebawem zaczynają pojawiać się pierwsze grupki warszawiaków, spieszących na mszę świętą. Po nabożeństwach lud warszawski masowo udaje się nad Wisłę. Można tam wsiąść na statek płynący do Młocin, pięknego zielonego terenu w północnej części Warszawy. Inni mieszkańcy miasta, zwłaszcza ci posiadający dzieci, udają się do ogrodów i parków, gdzie ich pociechy znajdują miejsce na beztroską zabawę. „Co za ruch, co za krzyk! Jak pracowicie i pomysłowo dzieci organizują zabawy w dzień niedzielny” — zachwyca się lektor. Ciepły dzień sprzyja również jedzeniu lodów, oferowanych przez ulicznych sprzedawców. „W niedzielę tak łatwo zgubić serce” — stwierdza nieco refleksyjnym tonem narrator dokumentu, dzięki czemu akcja filmu przenosi się do licznych warszawskich kawiarni, w tym słynnej Ziemiańskiej przy ulicy Mazowieckiej. Tymczasem akcja filmu znów powraca do parków, gdzie mieszczanie odbywają spacery. Mogą również ugasić pragnienie wodą sodową sprzedawaną z budek firmy Haberbusch i Schiele. Korzystają również w swoich wędrówkach z licznych dorożek czy tramwajów i autobusów. Autorzy filmu wizytują także restauracje, których menu jest bardzo urozmaicone i ułożone tak, by każdy smakosz znalazł coś dla siebie. Dywagacje na temat jedzenia zestawione zostały z ujęciami hipopotamów i lwów, karmionych przez pracowników ogrodu zoologicznego. Wracamy znów do kawiarni i ogródków, gdzie znajduje się również miejsce na tańce, co lektor podsumowuje poetyckimi słowami: „Miłość snuje się wśród tańczących par barwną czarodziejską serpentyną, która jak pajęczyna mota kochliwe serca w dzień niedzieli”. Warszawa oferuje również swoim najmłodszym mieszkańcom park zabaw dla dzieci i młodzieży z karuzelami, huśtawkami, kolejkami górskimi oraz innymi atrakcjami, które cieszą korzystające z nich osoby. Chociaż zapada wieczór, Warszawa nadal jest pełna życia, dodatkowo zaś rozświetlona pięknymi neonami. Jeszcze niektórzy spędzają czas w nocnych lokalach i na dansingach. Takimi akcentami kończy się Warszawska niedziela.

Jaki obraz Warszawy wyłania się z tego filmu? Przede wszystkim stolica Polski jawi się widzom jako miasto pełne atrakcji, miejsc, gdzie można spokojnie i kulturalnie wypocząć lub przyjemnie spędzić czas na świeżym powietrzu. Jest to niemalże pełny obraz tego, w jaki sposób mieszczanie warszawscy wypoczywali w mieście i jakie rozrywki to miasto im oferowało. Chociaż to określenie nie pada w filmie, trudno nie odnieść wrażenia, że miał on pokazać Warszawę jako „Paryż północy”. Jest też w tym filmie Warszawa miastem świetnie zorganizowanym i skomunikowanym, z pięknymi parkami, alejami i budynkami (widzimy m.in. Łazienki, Aleje Ujazdowskie, bulwary nad Wisłą, Plac Trzech Krzyży czy Teatr Wielki). Nad wszystkim zaś, co zostało podkreślone w jednej z sekwencji filmu, czuwa władza, policja, która pilnuje porządku, zapewnia bezpieczeństwo i daje pewność, że wypoczywającym warszawiakom nie stanie się żadna krzywda. Interesująca jest przede wszystkim zawartość tego filmu, bowiem w niespełna ośmiominutowym materiale twórcy opowiedzieli o tej jednej niedzieli skąpanej w słońcu Warszawy, od poranka do późnych godzin wieczornych. Cenną zaletą filmu jest komentarz — opowiadany spokojnym, aksamitnym głosem, idealnie komponującym się z tematyką dokumentu. Raz jest on refleksyjny, innym razem pełen zachwytu, często również humorystyczny (np. w scenie przejazdu dorożką: „Dorożkarz popędza swego konia, który reaguje na bat w ten sposób, jakby chciał zanucić popularny refren: ja mam czas, ja poczekam”[8]). Doceniając ten lekki i pogodny ton filmu, należy pamiętać o jednej rzeczy: było to właściwie ostatnie takie spokojne lato w latach 30. Jesienią 1938 r. rozpoczną się dyplomatyczne działania Adolfa Hitlera przeciwko Polsce, które, wobec sprzeciwu polskich władz, doprowadzą do wybuchu wojny. Wtedy jednak nikt o tym jeszcze nie wiedział.

Podsumowanie, czyli czego nie ma w przedwojennych „warszawskich” dokumentach?

Omówione wyżej dwa filmy stanowią oczywiście tylko wycinek polskiej twórczości dokumentalnej lat 30. Wiele polskich dokumentów przedwojennych nie zachowało się do dnia dzisiejszego. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że twórcy polskich filmów, które opisałem wyżej, przedstawili dość wyidealizowany obraz przedwojennej Warszawy.

„Ulica Tatrzańska to mała uliczka, może około dwustu metrów długa, na której w okresie mojego dzieciństwa stało zaledwie kilka domów (…). W tamtych czasach nie było na niej bruku, chodników i latarni, a w domach światła i wody. Po wodę trzeba było chodzić na inną ulicę, płacąc jeden grosz za wiadro (…). Światło elektryczne miał w domu tylko właściciel sklepu (…). Dom był czteropiętrowy i mieszkało w nim czterdziestu pięciu lokatorów — nie licząc sublokatorów. Mieszkania były jednoizbowe i miały wymiar cztery i pół na trzy i pół metra, zajmowały je rodziny złożone z pięciu, siedmiu osób, a były i takie, gdzie mieszkało jedenaście osób. Ustęp był nieskanalizowany, latem unosił się tam taki fetor, że można było się udusić. Wtedy niektórzy chodzili do pobliskiego dziko rosnącego parku albo na puste ogrodzone place, przechodząc przez dziury w ogrodzeniu”[9] — takimi słowami Stanisław Grzesiuk rozpoczyna swoje przedwojenne wspomnienia zatytułowane Boso, ale w ostrogach. Opisywana przez niego ulica Tatrzańska znajdowała się na Czerniakowie, w dzielnicy zamieszkiwanej przez robotników i lumpenproletariat. Grzesiuk w swojej książce zwrócił uwagę na ciężkie warunki mieszkaniowe i życiowe podobnych mu ludzi. Na Czerniakowie oraz w innych robotniczych dzielnicach miasta panowało przeludnienie, piętrzyły się problemy sanitarne, brak było miejsc użyteczności publicznej i rozrywki. Mieszkańcy zaś borykali się z biedą i bezrobociem, co często prowadziło do problemów z prawem. W epoce PRL-u obnażanie okoliczności życia niższych warstw społecznych przed wojną miało uzasadnienie ideologiczne — chodziło o zaznaczenie różnicy pomiędzy Polską socjalistyczną, w teorii zapewniającej swoim obywatelom dobrobyt, a Polską sanacyjną, kapitalistyczną, w której na każdym kroku niemalże uwidaczniały się różnice klasowe. Jednak również i dzisiaj znaleźć można przykłady dekonstrukcji mitu „Paryża północy”, której dobrym przykładem jest publikacja Marii Barbasiewicz Warszawa. Perła północy. Autorka, w wywiadzie dla Polskiego Radia, zaznaczała: „Goście, którzy przybywali ze Wschodu (…), dla nich Warszawa była miastem zachodnim, pełnym (…) atrakcyjnych budynków i tego charme’u zachodniego. Natomiast ktoś, kto przybył ze strony zachodniej, myślę, że chodząc po centrum miasta, mógł zaznać sympatycznych widoków, natomiast już obrzeża, boczne ulice mogły go mocno zestresować, bo to było miasto biedne[10]”.

W dzisiejszych czasach zauważają to również twórcy filmowi, czego przykładem jest interesujący projekt Warszawa 1935 Wola, zrealizowany w 2016 r. przez Tomasza Gomołę. Powstał on jako kontynuacja zachwycającego swoją pieczołowitością filmu animowanego Warszawa 1935 (2013), odtwarzającego najważniejsze i najpiękniejsze miejsca przedwojennej Warszawy. Warszawa 1935 Wola pokazuje z kolei krajobraz dzielnicy robotniczej. Brak tutaj pięknych pałaców, wystawnych willi, muzeów, teatrów, lokali z neonami. Dominują szare, często odrapane kamienice, parterowe domki, olbrzymie obiekty Gazowni Warszawskiej oraz zajezdni tramwajowej. Autorzy odtworzyli też wygląd targowiska Kercelak, które widzowie mogli zobaczyć w Obrazkach z życia codziennego Warszawy. Niebo nad Wolą zasnute jest zaś dymem z fabrycznych kominów, których wiele było w tej dzielnicy. Nawet biorąc pod uwagę, że wszystko powstało dzięki komputerom, trzeba docenić dokładność autorów w odtworzeniu dzielnicy, która wówczas nie należała do reprezentacyjnych. Dopełnia to obrazu przedwojennej Warszawy, która nie wszędzie wyglądała tak, jak pokazali ją realizatorzy Warszawskiej niedzieli.

[1]    Szpilman W., Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939–1945, Kraków 2003, s. 157.

[2]   Armatysowie B. i L., Film krótkometrażowy [w:] pod red. Toeplitz Jerzy, Historia filmu polskiego tom II 1930–1939, Warszawa 1988, s. 140.

[3]   Repozytorium Cyfrowe, http://repozytorium.fn.org.pl

[4]    Hendrykowska M., Historia polskiego filmu dokumentalnego (1896–1944), Poznań 2015, s. 168.

[5]  Dane te zaczerpnąłem z filmu o Stanisławie Rodowiczu: https://www.youtube.com/watch?v=QH1J2fafoKg

[6]   Por. Hendrykowska M., Historia…, dz. cyt., s. 259.

[7]   http://repozytorium.fn.org.pl/?q=pl/node/10097

[8]   Jest to początek refrenu piosenki pod tym samym tytułem, wykonywanego m.in. przez Mieczysława Fogga i Eugeniusza Bodo.

[9]   Grzesiuk S., Boso, ale w ostrogach, Warszawa 2018, ss. 8–9.

[10] Warszawa Paryżem Północy i perłą wśród europejskich miast https://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/1171844,Warszawa-Paryzem-Polnocy-i-perla-wsrod-europejskich-miast

Biogramy reżyserów:

Ze względu na problemy z ustaleniem faktycznych autorów obydwu dokumentów oraz brak źródeł, które mogłyby posłużyć do przygotowania biogramów punkt ten nie został opisany.

Pytania pomocne w dydaktyce:

  1. Jaka opinia na temat Warszawy wyłania się po obejrzeniu analizowanych dokumentów?
  2. Jakie są zalety i wady Warszawy na podstawie obejrzanych filmów?
  3. Co analizowane dokumenty mówią o mieszkańcach Warszawy i ich życiu?
  4. Czy obraz Warszawy w obu filmach jest wierny rzeczywistości czy też odpowiednio podkoloryzowany?
  5. Jakie znane miejsca przedwojennej Warszawy można dostrzec w filmie?

Bibliografia:

  1. Armatys B. i L., Film krótkometrażowy [w:] Toeplitz Jerzy (red.), Historia filmu polskiego tom II 1930-1939, Warszawa 1988.
  2. Barbasiewicz M., Warszawa. Perła północy, Warszawa 2014.
  3. Hendrykowska M., Historia polskiego filmu dokumentalnego (1896-1944), Poznań 2015.
  4. Grzesiuk S., Boso, ale w ostrogach, Warszawa 2018.
  5. Szpilman W., Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939-1945, Kraków 2003.
  6. Strona internetowa http://repozytorium.fn.org.pl
  7. Film o Stanisławie Rodowiczu: https://www.youtube.com/watch?v=QH1J2fafoKg
  8. Wywiad z Marią Barbasiewicz: https://www.polskieradio.pl/9/396/Artykul/1171844,Warszawa-Paryzem-Polnocy-i-perla-wsrod-europejskich-miast

Filmy dokumentalne z lat 30. XX w.
przedstawiające Warszawę:
Obrazki z życia codziennego Warszawy (1932)
Warszawska niedziela (1938)

Wróć do wyszukiwania