The Square (2017)
Reż. Ruben Östlund
Data premiery: 15 września 2017
Kamila Żyto
Ruben Östlund zwrócił na siebie uwagę jurorów międzynarodowych festiwali filmowych i widzów obrazem Turysta (Force Majeure, 2014), który zdobył nagrodę przeglądu Un Certain Regard w Cannes i został szwedzkim kandydatem do Oscara. Jego najnowsze dzieło The Square sukcesy sprzed trzech lat usunęło w cień. Złota Palma to, jak się wydaje, dopiero początek triumfalnego pochodu filmu przez festiwalowe salony, a są to salony nie mniej wytworne niż te, z których reżyser w filmie kpi i które wyśmiewa. Ironia losu? Zapewne.
Film przez dystrybutora promowany jest jako czarna komedia. Na ulotkach pojawia się wypowiedź Pedro Almodóvara, w której Hiszpan, autor filmów zazwyczaj wywołujących salwy śmiechu wśród publiczności, deklaruje, że to obraz „niesamowicie śmieszny”. Ponadto dowiadujemy się, że portal Indiewire, wyrocznia w kwestii kina niezależnego, uznał dzieło Szweda, za najzabawniejszy obraz nagrodzony w Cannes od czasu, dziś już kultowego, Pulp Fiction (Pulp Fiction, 1994). Niemal dwie i pół godziny dobrej zabawy to doskonały wabik i obietnica, której nie łatwo jest dotrzymać. Jednak w trakcie seansu, w którym brałam udział, nikt się nie zaśmiał, na sali nie było słychać żadnych parskań, chichotu, wybuchu niedającej się opanować, głośniej radości. Trzeba więc zadać sobie pytanie: czy widzowie zostają nabici w butelkę, a może najzwyczajniej w świecie oszukani? Odpowiedź nie jest ani prosta, ani jednoznaczna. Komizm, sprawę nieco upraszczając, pełni dwie podstawowe funkcje: eskapistyczno-rozrywkową oraz oczyszczająco-refleksyjną. W wypadku The Square z całą pewnością mamy do czynienia z tą drugą. W trakcie projekcji często kącik ust podnosi się do góry (np. w scenie, w której oglądamy pracownika muzeum olbrzymią maszyną czyszczącego podłogę między stanowiącymi dzieło sztuki żwirowymi kopczykami), ale zanim wybuchniemy gromkim śmiechem niczym gradowa chmura nadciąga refleksja. Komizm, jakim operuje Östlund (gęsto zaprawiony absurdem i groteską, kategoriami, których charakter obok komizmu z powodzeniem można omawiać na podstawie filmu na lekcjach języka polskiego) jest pełen goryczy, ostry niczym brzytwa, lecz zostaje stłumiony w zarodku i pozostawia po sobie coś innego niż wyczekiwane uczucie ulgi czy odprężenie – dezorientację i szok. Żadna z „komicznych” sytuacji nie zostaje rozładowana, niekiedy reżyser doprowadza absurd wręcz do ekstremum i przeradza się on w koszmar niedorzeczności. Powiadomiony o „uszkodzeniu” dzieła sztuki dyrektor muzeum, główny bohater filmu Christian, zarządza jego „potajemną” naprawę, tajemnicze kopczyki zostaną uzupełnione żwirkiem – i nikt się o niczym nie dowie, nikt niczego nie zauważy… Bohater działa racjonalnie, ale i merkantylnie…, a my, widzowie – cóż, uśmiech zastyga na twarzy.
Większość recenzji filmu podkreśla, że głównym tematem The Square są „paradoksy rządzące światem sztuki, ale także paradoksy państwa opiekuńczego, w którym interesy jednostki i społeczeństwa nie zawsze są zbieżne”[1]. Diagnozę Michała Walkiewicza śmiało można poszerzyć. Film nie tylko pokazuje, że to, co dziś uznawane jest za sztukę to wypadkowa przypadku, instytucjonalnych decyzji, marketingowych zabiegów i chęci zaspokojenia snobistycznego gustu grupy dobrze sytuowanych mieszczan, ale także – a może przede wszystkim – że jest to film o społecznej znieczulicy, która wydaje się być nie tylko bolączką narodów skandynawskich, ale cywilizacji Zachodu en bloc. Dobrobyt i postęp zaprowadziły Europę oraz mieszkańców krajów wysokorozwiniętych w ślepą uliczkę. Przykład „opiekuńczej Szwecji” pozwala problem ten ukazać w sposób wyrazisty, tu bowiem kontrasty są najbardziej jaskrawe. Christian, to człowiek sukcesu z, jak się wydaje, dobrze poukładanym życiem. Wszystko to jednak pozory. Jego moralność, wrażliwość na losy drugiego człowieka i, bardziej ogólnie, humanitaryzm zostają jednak poddane próbie. Seria dziwnych zdarzeń okaże się życiowym sprawdzianem. Pozornie idealny obywatel (biały, wykształcony mężczyzna należący do wyższej klasy średniej), nie zdaje egzaminu najważniejszego, z człowieczeństwa.
Motywem powracającym jest kwestia współodczuwania z drugim człowiekiem i odpowiedzialności za losy bliźniego. Banalne w gruncie rzeczy wydarzenie (kradzież portfela i telefonu), w trakcie którego Christian zostaje skłoniony do udzielenia wsparcia kobiecie na ulicy (na jej krzyki i błagania nikt nie reaguje, tłum dobrze ubranych ludzi równomiernym rytmem po prostu ją mija), to tylko początek kłopotów bohatera. O pomoc w filmie do Christiana zwracają się także inni ludzie np. uliczni żebracy (bohater pogardza nimi, w najlepszym wypadku zaś traktuje ich instrumentalnie) czy kobieta, która w trakcie kontrowersyjnego, wymykającego się spod kontroli performance’u, zostaje nieomalże zgwałcona. W obliczu jak bardzo ekstremalnej sytuacji musimy stanąć, aby zdjąć maskę obojętności, choć na moment zapomnieć o własnych egoistycznych pragnieniach i realizowaniu jednostkowych celów? Czy dobrobyt i związana z nim stabilizacja nie skazały zamożnych społeczeństw na moralny indyferentyzm? Tkwiąc w samozadowoleniu, hołdując konwenansom i konsumpcjonizmowi, zapomnieliśmy o podstawowych odruchach takich jak współczucie, empatia, zaufanie, przyzwoitość. W The Square reżyser taką właśnie diagnozę współczesności stawia. Sposób, w jaki bohater traktuje zauroczoną nim angielską dziennikarkę, z którą łączy go intymna, lecz nie emocjonalna relacja czy chłód, jakim reaguje na żądania chłopca domagającego się przeprosin za bezpodstawne oskarżenia (po zepchnięciu malca ze schodów bohater wraca do własnego nowocześnie urządzonego wygodnego i przestrzennego mieszkania! i nie udziela mu pomocy) dobitnie ją potwierdza. Tytuł filmu, nawiązuje do pracy jednej z promowanych właśnie przez Christiana artystek, opatrzonej następującym komentarzem: „Ten kwadrat jest azylem zaufania i troski: w jego obrębie wszyscy mamy równe prawa i obowiązki”. Rodzi się pytanie, gdzie ów kwadrat jest, jeśli nie w krajach wysokorozwiniętych, których demokratyczne konstytucje mają gwarantować równość, wolność i braterstwo wszystkich obywateli? Neonowy napis towarzyszący innej wystawie głosi z kolei „You have nothing”. W rzeczy samej zachodnie społeczeństwa pozostały z niczym, jeśli pęd do rozwoju wyegzorcyzmował z nich resztki wzajemnego zaufania i troski.
Film Östlunda skłania do refleksji nad kondycją współczesnego świata. Warto po jego projekcji, na lekcji wiedzy o kulturze, porozmawiać z uczniami o granicach wolności artystycznej, o funkcji sztuki oraz jej statusie. Przede wszystkim jednak należy poruszyć kwestie praw oraz obowiązków obywateli, zastanowić się nad skutkami, jakie przynosi podążanie ścieżką szybkiego cywilizacyjnego rozwoju. Gdzie leży granica człowieczeństwa? Czy w dążeniu do dobrobytu nie zapominamy o drugim człowieku i jego potrzebach? Czy przywiązanie do przedmiotów materialnych nie zastąpiło przypadkiem przywiązania do bliźniego? The Square dotyka kwestii fundamentalnych – filozoficznych i moralnych. Trzeba je poruszać w rozmowie z młodymi ludźmi, gdyż to oni już wkrótce będą decydowali, jaką ścieżką pójdzie dalej ludzkość. Film można wykorzystać do dyskusji prowadzonych przede wszystkim z licealistami w trakcie zajęć z wiedzy o społeczeństwie, ale także etyki czy na godzinach wychowawczych.
[1] Michał Walkiewicz, The Square. Witajcie w dżungli, dostępne przez: http://www.filmweb.pl/film/The+Square-2017-786678/reviews (data dostępu: 16. 09. 2017).