Tadeusz Dołęga-Mostowicz
– nadzieja przedwojennego scenariopisarstwa

Jarosław Grzechowiak

Twórczość Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, jego biografia i sylwetka, są popularne oraz interesujące do dzisiaj. Dość wspomnieć, że w marcu 2021 roku ukazała się publikacja Parweniusz z rodowodem. Biografa Tadeusza Dołęgi-Mostowicza autorstwa Jarosława Górskiego, wielowątkowy opis życia i kariery literackiej tego pisarza. Również jego najbardziej znane powieści są regularnie wznawiane – w ciągu ostatnich kilku lat ukazały się ponownie Znachor, Kariera Nikodema Dyzmy i Pamiętnik pani Hanki. Spora, oczywiście, w tym zasługa licznych ekranizacji jego twórczości, zwłaszcza tych zrealizowanych już po II wojnie światowej. Bodaj najostrzejsza i najbardziej krytyczna wobec sanacyjnej rzeczywistości Kariera Nikodema Dyzmy po wojnie przenoszona była na ekran dwukrotnie – w filmie kinowym (1956) rolę tytułową zagrał Adolf Dymsza, do historii telewizji polskiej przeszła zaś wersja serialowa (1979) z wybitną kreacją Romana Wilhelmiego. Kariera Nikodema Dyzmy także obecnie często gości na telewizyjnych ekranach, podobnie jak powojenna adaptacja Znachora (1981) ze świetną rolą Jerzego Bińczyckiego. Oczywiście nie były to jedyne powojenne ekranizacje twórczości Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – filmowcy adaptowali również m.in. Pamiętnik pani Hanki (film kinowy z 1963 roku w reżyserii Stanisława Lenartowicza z Lucyną Winnicką w roli tytułowej) oraz Doktora Murka (serial telewizyjny z 1979 roku w reżyserii Witolda Lesiewicza; w główną rolę wcielił się Jerzy Zelnik). Warto też wspomnieć, że we wrześniu 2013 roku Pamiętnik pani Hanki ponownie został zaadaptowany na scenariusz – tym razem spektaklu Teatru Telewizji. Widowisko wyreżyserował Borys Lankosz, tytułową postać zagrała Joanna Kulig, partnerowali jej między innymi: Magdalena Cielecka, Grzegorz Małecki, Danuta Stenka oraz Wiktor Zborowski. Wydźwięk powieści pisarza, trafność i ostrość spostrzeżeń oraz interesujące sylwetki protagonistów nie tracą więc swojej mocy i obecnie, mimo że od śmierci autora minęło już ponad 80 lat[1], a od daty wydania jego pierwszej powieści – ponad 90[2].

Związek Dołęgi-Mostowicza z polskim kinem rozpoczął się w 1933 roku. Wtedy właśnie aktorka Marta Flantz (odtwórczyni tytułowej roli w pierwszym polskim filmie dźwiękowym, Moralności pani Dulskiej) napisała, wraz z Bolesławem Landem, scenariusz na podstawie powieści Prokurator Alicja Horn. Postanowiła również film wyreżyserować. Wspomógł ją w tym Michał Waszyński, jeden z najbardziej wziętych przedwojennych polskich reżyserów filmowych. Tytułową rolę zagrała Jadwiga Smosarska, partnerował jej – w roli Jana Winklera – Franciszek Brodniewicz. „Wiadomości Filmowe” zapowiadały realizowany jesienią 1933 roku obraz następującymi słowami: „Nie przesadzimy, twierdząc, że T. Dołęga-Mostowicz jest najpoczytniejszym pisarzem młodego pokolenia, że Smosarska jest najlepszą, najdoskonalej oddającą rozmierne skale uczuć, jątrzące dusze bohaterek dramatów, artystką, że Waszyński jest naszym najzdolniejszym reżyserem, i że wytwórnia »Leofilm« jest jedną z najbardziej zasłużonych placówek, propagujących rodzimą twórczość filmową”[3]. Sama Smosarska, opromieniona rolami m.in. w Cudzie nad Wisłą (1921; reż. Ryszard Bolesławski), Trędowatej (1926; reż. Edward Puchalski, Józef Węgrzyn) czy Księżnej łowickiej (1932; reż. Mieczysław Krawicz) w tym samym artykule nadmieniała, że starannie wybiera propozycje ról filmowych, powieść Dołęgi znała już wcześniej i gdy otrzymała ofertę zagrania Alicji Horn, nie wahała się długo. Przewidywano więc, że powstanie jeden z ciekawszych, lepiej zrealizowanych i pasjonujących polskich filmów. Efekty okazały się jednak dalekie od oczekiwań. Do dzisiaj zachowało się niespełna 48 minut filmu. To, co możemy zobaczyć na ekranie, nie różni się niczym od przeciętnych, konwencjonalnych melodramatów, pełnych szablonowych pomysłów dramaturgicznych i stereotypowych rozwiązań formalnych.

Prokurator Alicja Horn przyjęta została przez krytyków niejednoznacznie. Część recenzentów odebrała film z niezwykłym wręcz entuzjazmem, podkreślając biegłość Waszyńskiego i Marty Flantz w prowadzeniu aktorów, czy interesujące kreacje aktorskie Smosarskiej, Brodniewicza lub Bogusława Samborskiego. Inni krytycy dostrzegali ułomności premierowego polskiego filmu. Recenzent „Kuriera Porannego” pisał: „P. Dołęga okazał się trochę niedołęga, o ile scenariusz jest ścisłą emanacją jego powieści, bo takiego galimatiasu etyki z najzupełniejszym jej brakiem, takiej psychologicznej sałatki dawnośmy nie spotkali”[4].

Jarosław Górski trafnie scharakteryzował początki związku Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z kinematografią: „Po kasowym sukcesie ekranizacji mówiło się wiele o kolejnych ekranizacjach powieści Dołęgi-Mostowicza, jednak nie uważano go za zdolnego scenarzystę. On sam rozumiał, że choć Prokurator Alicja Horn była finansowym sukcesem, to jednak uważano ją za artystyczną klapę, i do idei ekranizacji powieści miał stosunek dość ambiwalentny. Wiedział już, że przełożenie na ekran powieściowej fabuły wymaga czasem od pisarza pogodzenia się z bardzo radykalnymi zmianami akcji, sensu, przesłania jego dzieła, że polscy producenci filmowi ulegają dyktatowi kiniarzy, którzy niczego tak się nie boją jak artystycznego ryzyka”[5]. Gdy jednak nieco ponad 3 lata później zwrócono się do niego z propozycją przeniesienia na ekran innej jego powieści, zgodził się, być może przeczuwając powodzenie planowanego przedsięwzięcia.

Tym razem zadanie adaptacji literatury na scenariusz filmowy powierzone zostało Anatolowi Sternowi. W latach 30. był on jednym z najchętniej angażowanych scenarzystów. Miał w swojej filmografii takie tytuły, jak: Przedwiośnie (1928; reż. Henryk Szaro), Młody las (1934; reż. Józef Lejtes), Co mój mąż robi w nocy… (1934; reż. Michał Waszyński) czy Barbarę Radziwiłłównę (1936; reż. Józef Lejtes). Dołęgę-Mostowicza przekonał prawdopodobnie wybór powieści, która miała być przeniesiona na ekran. Warszawskie Biuro Kinematograficzne Feniks, które produkowało film, postanowiło bowiem o zekranizowaniu powieści Znachor, która tuż przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego ukazała się na półkach księgarskich, wzbudzając sensację i szybko stając się książką rozchwytywaną. Reżyserię filmu powierzono Michałowi Waszyńskiemu. Obsada aktorska prezentowała się doskonale. Do zagrania tytułowej roli postanowiono zaangażować Kazimierza Junoszę-Stępowskiego, jednego z najwybitniejszych polskich aktorów przedwojennych. Podwójną rolę żony profesora Wilczura i jego córki, Marysi, zagrała Elżbieta Barszczewska – młoda, ale już ceniona i chętnie angażowana aktorka. Partnerowali im Józef Węgrzyn (w roli doktora Dobranieckiego, największego rywala profesora Wilczura), Witold Zacharewicz (jako Leszek Czyński, młody panicz podkochujący się w Marysi Wilczurównie) oraz Mieczysława Ćwiklińska, grająca charakterystyczną, komiczną rolę pani Szkopkowej, kierowniczki kina w miasteczku i pracodawczyni córki tytułowego znachora. Nawet role drugoplanowe i epizody obsadzone były wybitnymi i popularnymi aktorami – w Znachorze zagrał również Wojciech Brydziński, Romuald Gierasieński, Marian Wyrzykowski i Stefan Hnydziński. Niespodziewanym odkryciem okazał się zaś Jacek Woszczerowicz. Wcielił się on w postać Jemioła, włóczęgi, którego napotyka na swej drodze profesor Wilczur po tym, jak załamany odejściem żony błąka się po Warszawie. „Osobne omówienie należałoby się Woszczerowiczowi, który w początkowym epizodzie w knajpie jako pijany filozof-opryszek, dał prawdziwą perłę sztuki charakterystyczno-dramatycznej”[6] – pisał o jego epizodycznej roli recenzent „Filmu”, podobne opinie pojawiły się również w innych artykułach.

Równie pozytywnie została przyjęta sama produkcja, mimo że pewne jej rozwiązania i fragmenty wzbudziły zastrzeżenia. „Znachor nie jest arcydziełem filmowym. Z pewnością. Zarówno scenariuszowi, jak i przede wszystkim reżyserii można niejeden poważny błąd wytknąć. A więc nieznośne kokietowanie galerii przez akcentowanie grajdołkowatości w niektórych scenach filmu, przez co obniża się jego wartość dramatyczną. Zarzucić należy filmowi zupełną »bezpłciowość« postaci, granej przez Barszczewską, monotonną i dziwnie bezbarwną. Wina to i reżyserii, i aktorki. Albo zakończenie filmu. Czy potrzebny jest ten tkliwy, weselny finał?”[7] – pytał krytyk „Wiadomości Filmowych”. Jednak pozostałe akcenty Znachora bezdyskusyjnie należą do nienaruszalnych zalet produkcji. Wybitna rola Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, umiejętne prowadzenie fabuły, emocjonalne angażowanie widza, dopasowana do fabuły muzyka Henryka Warsa. Film cieszył się niebywałym powodzeniem u publiczności, przez wiele tygodni utrzymując się na ekranach warszawskich kin. Rangę filmu potwierdziła również nagroda Izby Przemysłowo-Handlowej na Festiwalu Filmowym w ramach Targów Wschodnich w 1938 roku. Również powojenni historycy filmu polskiego są zgodni – Znachor jest najlepszym przykładem przedwojennego melodramatu filmowego. Barbara i Leszek Armatysowie w drugim tomie Historii filmu polskiego stwierdzili: „Michał Waszyński zrealizował Znachora wyjątkowo starannie (…). Kinematografia polska lat trzydziestych stworzyła niewiele tak wyrazistych postaci jak prof. Wilczur. Być może – tej rangi – była to postać jedyna (…). Tak wielka rutyna, zarówno autora scenariusza, jak i reżysera oraz głównego aktora, musiała wydać owoce. Znachor stał się filmem stanowiącym pod wieloma względami pozycję wzorcową, kwintesencją polskiego dramatu filmowego lat trzydziestych”[8].

„Jeszcze nie ustał zachwyt nad filmem Znachor Tad. Dołęgi-Mostowicza – a już wytwórnia »Feniks« zwiastuje nam wejście na ekran pasjonującej powieści tegoż autora (…)”[9] – ogłaszała we wrześniu 1938 roku prasa filmowa. Tym razem wybór producentów padł na literacki debiut Dołęgi – Ostatnią brygadę. Scenariusz znów napisał Anatol Stern, reżyserował również Michał Waszyński. Film opowiadał historię młodego przemysłowca, Andrzeja Dowmunta, który po latach emigracji wraca do Polski z zamiarem uzdrowienia krajowej gospodarki. Orientuje się jednak, że rządzący nie są zainteresowani jego pomysłami i propozycjami reform, dbając jedynie o własny interes. Powieść stanowiła zakamuflowaną krytykę sanacyjnych rządów i dawnych oficerów legionowych, którzy w nowych warunkach okazywali się ludźmi chciwymi, bezwzględnymi lub głupimi. Stern i Waszyński, jak można domyślić się z opisu filmu, złagodzili polityczną i interwencyjną wymowę powieści, zmieniając ją w hybrydę melodramatu z filmem sensacyjnym.

Gdy Ostatnia brygada wchodziła na ekrany (wrzesień 1938 roku), gotowy był już film, ukazujący dalsze losy Rafała Wilczura. Tym razem producentem było Warszawskie Towarzystwo Filmowe. Poza tym najważniejsi twórcy pozostali bez zmian. Znów reżyserował Michał Waszyński, autorem scenariusza był Anatol Stern, a widzowie po raz kolejny mogli oglądać na ekranach Kazimierza Junoszę-Stępowskiego, Elżbietę Barszczewską, Witolda Zacharewicza i Józefa Węgrzyna. Film nosił tytuł Profesor Wilczur – tym razem koncentrował się na relacji, łączącej tytułowego bohatera z jego córką Marysią. Ta bowiem, po wyjściu za mąż za Leszka Czyńskiego, staje się obiektem westchnień słynnego tenora Juliusza Dembicza (w tej roli Dobiesław Damięcki). Gdy kobieta decyduje się zerwać z Czyńskim, ten robi wszystko, by odzyskać ich dziecko. Wilczur z kolei, zmęczony intrygami toczonymi przez profesora Dobranieckiego, decyduje się na opuszczenie Warszawy i powrót na wieś, do ludzi, wśród których żył, pracował i których leczył. „Takich ludzi »zmęczonych« cywilizacją dzisiejszą i goniących za szczęściem z dala od zgiełku jarmarcznego codzienności jest dziś cały zastęp”[10] – twierdził dziennikarz „Wiadomości Filmowych”. Być może rzeczywiście tak było, ale nie z tego powodu Profesor Wilczur zasługiwał wówczas na uwagę. Ówcześni recenzenci ponownie chwalili Michała Waszyńskiego za rzetelne i staranne przeniesienie scenariusza na ekran. Niemal same superlatywy pisano na temat aktorów występujących w filmie, zwłaszcza Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, Jacka Woszczerowicza czy Włodzimierza Łozińskiego. Praca doceniała „umiar w przeprowadzeniu tematu”, zaś „za słaby punkt uznano naiwne i nieistotne przyczyny przerwania kariery wielkiego chirurga”[11]. Mimo tych niedociągnięć, publiczność tłumnie ustawiała się przed kasami kin. Tym samym współpraca Dołęgi-Mostowicza z filmem nabrała przyspieszenia,

Rok 1939 stał się momentem największych sukcesów pisarza na niwie polskiej kinematografii. Zaadaptowano wtedy na potrzeby filmu łącznie 5 jego powieści, sam Dołęga samodzielnie napisał scenariusze dwóch innych produkcji. Nie wszystkie zdołały jednak wejść na ekrany przed wybuchem II wojny światowej.

Za najsłabszy obraz, oparty na pierwowzorze literackim Dołęgi, należy uznać Trzy serca (premiera: 17 marca 1939 roku) – schematyczny dramat z wyższych sfer, którego akcja rozgrywała się w majątku Tyniec. Pewnego dnia przyszło tam na świat dwóch chłopców – pierwszy był synem hrabiny, drugi – żony lokaja. Matka ostatniego z nich, chcąc zapewnić synowi dobre życie, zamieniła oba noworodki. 20 lat później obaj młodzi mężczyźni – Gogo i Maciek – żywią afekt do tej samej dziewczyny – Kasi.

W najlepszym wypadku recenzenci uznali Trzy serca (znów w reżyserii Michała Waszyńskiego) za udany, acz pozbawiony większych ambicji film o charakterze rozrywkowym. Stoi to w kontrze do zapowiedzi prasowych, w których pisano o powstającej „prawdziwej rewelacji naszej kinematografii”[12]. Bodaj najtrafniejsza recenzja Trzech serc ukazała się w tygodniku „Kultura”. Autorka artykułu, Anna Zahorska, podsumowała film następującymi słowami: „Szkoda było dobrej roboty reżysera M. Waszyńskiego na tę słabą powieść, przemienioną w równie słaby scenariusz (…). Sytuacja ujęta jest niezmiernie powierzchownie i gruboskórnie, po prostu prymitywnie, jakby dusza ludzka była rękawiczką, którą tak od razu przewrócić można na drugą stronę”[13]. Takiej ocenie filmu nie były w stanie zapobiec nawet zdjęcia Adolfa Wywerki oraz role Elżbiety Barszczewskiej, Jerzego Pichelskiego, Aleksandra Żabczyńskiego czy Mieczysławy Ćwiklińskiej.

Dosłownie dzień po premierze Trzech serc na ekranach warszawskich kin pojawił się film Biały Murzyn, oparty na dramacie Michała Bałuckiego pod tym samym tytułem, do którego Dołęga-Mostowicz napisał scenariusz. Główny bohater – podchodzący ze wsi lekarz Antoni Sikorski – poznaje przypadkowo hrabinę Jadwigę Lipską i z miejsca zakochuje się w niej. Dziewczyna jednak jest związana z pochodzącym z dobrej rodziny Zygmuntem. Gdy mężczyzna umiera, a Jadwiga spodziewa się dziecka, Antoni, na prośbę hrabiego, żeni się z jego córką. Dziewczyna jednak nie darzy miłością swojego nowego męża, ten zaś poświęca się karierze medycznej, chcąc jeszcze bardziej zaimponować Jadwidze. Krytyka ambiwalentnie przyjęła film, mimo że jego reżyser, Leonard Buczkowski (twórca Zakazanych piosenek – pierwszego powojennego pełnometrażowego filmu polskiego) robił wszystko, by ukryć nieprawdopodobieństwa i rafy dramaturgii oraz uwypuklić psychologiczne portrety głównych bohaterów. A jednak nie wszyscy krytycy zauważyli i docenili ten wysiłek. Tadeusz Sobolewski, krytyk nacjonalistycznego czasopisma „Prosto z Mostu” pisał: „Pierwszym nieporozumieniem jest Bałucki jako powieściopisarz; drugim – przerabianie tej żałosnej powiastki na film. Niewspółczesny zgoła temat został dość zgrabnie zaktualizowany pod względem formalnym, ale cały balast sentymentalizmu i jakiejś potwornej hipokryzji obyczajowej został nietknięty; i to jest trzecie nieporozumienie (…)”[14].

Na początku kwietnia 1939 roku na ekrany weszła kolejna ekranizacja twórczości Dołegi-Mostowicza – tym razem dwóch powieści: Doktor Murek zredukowany i Drugie życia Doktora Murka. Ich adaptacji dokonał sam pisarz. Tytułowy bohater – Franciszek Murek, urzędnik w magistracie w jednym z prowincjonalnych miast – z powodu swej uczciwości i szacunku dla przepisów prawa traci pracę. Wyjeżdża do Warszawy, gdzie bezskutecznie stara się zdobyć pracę w administracji. Gdy to się nie udaje, trafia do noclegowni, następnie staje się członkiem półświatka, z tej drogi zaś nie ma już powrotu do normalnego życia.

Na ostateczny kształt filmu, który przyjął tytuł Doktór Murek, wpływ miała sanacyjna cenzura, „która wycięła ze scenariusza mniej lub bardziej zakamuflowane uwagi krytyczne na temat ówczesnych stosunków społecznych”[15]. Film zrealizował uznany i ceniony reżyser Juliusz Gardan (m.in. Wyrok życia z 1933 r., Czy Lucyna to dziewczyna? z 1934 r., Trędowata z 1936 r., Wrzos z 1938 r.). Do głównej roli zaangażował on Franciszka Brodniewicza. Jego kreacja aktorska wzbudziła sprzeczne opinie wśród krytyków – jedni odmawiali mu zdolności do zagrania skomplikowanej psychologicznie postaci, inni chwalili za umiejętne oddanie zróżnicowanych stanów psychicznych tego bohatera. Sam film spotkał się jednak z dość pozytywnym odbiorem recenzentów.

Przy okazji omawiania Doktora Murka Anna Zahorska, krytyczka „Kultury”, dostrzegła sporą liczbą filmów, zrealizowaną na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. W swoim artykule zauważała: „Dołęga-Mostowicz w dawkach nadmiernych. Prędko na ekranach nie będzie nic oprócz Dołęgi-Mostowicza”[16]. Przeciwnego zdania byli producenci filmowi. Gdy Doktór Murek zdobywał coraz większą publiczność kinową, zarysowała się koncepcja kontynuacji losów jednego z bohaterów filmów Znachor i Profesor Wilczur, w filmie zatytułowanym Testament profesora Wilczura. Tym razem wiodącą postacią stał się włóczęga Jemioł, bohater zagranya przez Jacka Woszczerowicza, który tak pięknie zabłysnął we wspomnianych wcześniej dwóch filmach. Prowadzi on Fundację im. Profesora Wilczura. Gdy pewnego dnia z jej kasy ginie spora suma pieniędzy, Jemioł staje się pierwszym podejrzanym. Za kradzieżą stoi oczywiście intrygant i główny konkurent Wilczura, profesor Dobraniecki. Cała sprawa wyjaśnia się, ale w trakcie walki z bandytami, którzy okradli fundację, Jemioł ponosi śmierć.

Pomysł nawiązania do spuścizny postaci granej przez Kazimierza Junoszę-Stępowskiego wydał się Dołędze na tyle interesujący, że nie tylko napisał scenariusz do filmu, ale również objął nad nim kierownictwo artystyczne. Nie był to jednak jedyny wkład pisarza w powstającą produkcję. „Nasz najlepszy obecnie twórca scenariuszy filmowych przerabianych z porywających wprost powieści odcinkowych (…) wystąpi osobiście w filmie Testament prof. Wilczura[17]. Bez wątpienia była to zaskakująca i niezwykle ważna informacja zarówno dla widzów Znachora i Profesora Wilczura, jak i dla licznych zwolenników twórczości Dołęgi-Mostowicza. Tym samym Testament profesora Wilczura stał się, zdaniem Jarosława Górskiego, „tak naprawdę pierwszym w pełni suwerennym dokonaniem filmowym Tadeusza Dołęgi-Mostowicza”[18].

Również latem 1939 roku przystąpiono do realizacji filmu opartego na kolejnych dwóch powieściach Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – Wysokich progach i Złotej Masce. Reżyserowany przez Jana Fethkego film przyjął tytuł drugiej z wymienionych powieści. Główną bohaterką filmu była Magda Nieczajówna (Lidia Wysocka), która rozpoczyna pracę w teatrze rewiowym „Złota Maska”. Tym samym wdaje się w konflikt z ojcem, rzeźnikiem, który nie akceptuje jej życiowego wyboru. Magda bierze ślub z właścicielem ziemskim Ksawerym Runickim (Aleksander Żabczyński). I chociaż dziewczyna robi wszystko, by zatrzymać męża przy sobie, ten interesuje się również innymi młodymi i uroczymi kobietami. Magda, przez intrygi państwa Runickich, zostaje wyrzucona z Wysokich Progów.

Była to więc klasyczna historia o mezaliansie oraz biednej dziewczynie z prowincji, która nie utrzymała się w świecie wyższych sfer mimo swojej uczciwości i miłości do bogatego wybranka. Mimo konwencjonalnej i szablonowej fabuły dziennikarze prasy filmowej zapowiadali, że Złota Maska jest filmem poruszającym „głęboki problem społeczny walki z problemami kastowymi, z obłudą i zakłamaniem moralnym”[19]. Podkreślano bardzo dobrą inscenizację i reżyserię Jana Fethkego i przemyślane zdjęcia Seweryna Steinwurzela, a nade wszystko doskonałą obsadę aktorską, złożoną z największych gwiazd ówczesnego kina. Oprócz Wysockiej i Żabczyńskiego w filmie pojawili się bowiem również Władysław Walter i Mieczysława Ćwiklińska. Spodziewano się więc „najwyższego artystycznego osiągnięcia nadchodzącego sezonu”[20].

„Wiadomości Filmowe” w numerze z dnia 1 sierpnia 1939 roku informowały o rychłej premierze obu filmów. Dziennikarz czasopisma uznał przy tym występ Dołęgi-Mostowicza w Testamencie profesora Wilczura za „wielką sensację”[21]. Premiera zapowiadana była na początek września 1939 roku. W tym samym czasie na ekran warszawskiego kina Capitol miała wejść Złota Maska. Dzieło, określane jako „reprezentacyjny film wytwórni Elektra-Sfinks”[22], miało otwierać nowy kinowy sezon. Oba filmy nie miały swojej premiery w wolnej Polsce. Złota Maska była wyświetlana w kinach Generalnego Gubernatorstwa w 1940 roku, Testament… – w roku 1942. Nie doszła również do skutku kolejna propozycja filmowa oparta na powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza – miała nią być komedia Przygody pana Piorunkiewicza z Janem Kurnakowiczem w roli tytułowej, a w reżyserii Eugeniusza Cękalskiego, której współautorem scenariusza był Stanisław Dygat, jeden z najważniejszych polskich powieściopisarzy powojennych.

„W powieściach Mostowicza akcja toczy się wartko, przy ich lekturze widzi się po prostu osoby, występujące w nich, słyszy się ich głosy, dzieli się ich smutki i radości, żyje niejako ich życiem. Te zalety i ta treściwość (…) sprawiają, że utwory jego przerobiono na popularne filmy, które mieliśmy sposobność oglądać w ubiegłym i bieżącym sezonie X Muzy”[23] – takimi słowami opisywał fenomen ekranizacji na podstawie prozy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza dziennikarz tygodnika „Światowid” w pierwszym numerze tego czasopisma z 1939 roku. Jednak, co wydaje się wyraźnie widoczne w przytoczonych wcześniej przykładach filmowych, producenci dosyć wybiórczo traktowali twórczość pisarza. Przygotowywali do ekranizacji jedynie te powieści, które gwarantowały powodzenie przedsięwzięcia ze względu na angażującą emocjonalnie fabułę, wyciskające łzy konflikty lub atrakcyjną, melodramatyczno-sensacyjną dramaturgię. Pomijali z kolei te utwory, w których dało się odczuć jawną i ostrą krytykę sanacyjnej władzy. Żałować należy, że przed wojną nie mógł powstać film na podstawie Kariery Nikodema Dyzmy, chociaż wiadomo, że były plany przeniesienia na ekran również i tej powieści, w rolę tytułową zaś miał się wcielić Eugeniusz Bodo. Pomysł jednak nie został zrealizowany, tak jak kilka innych scenariuszy, napisanych przez Dołęgę-Mostowicza w latach 30.

W 1939 roku widać było wyraźnie, że pisarz zamierza jeszcze silniej związać się z kinematografią, a przy tym wybić się na autonomię i sprzeciwić się licznym ingerencjom producentów w scenariusze, które proponował. Gdyby nie wybuch II wojny światowej, jeden z najważniejszych filmów w karierze Dołęgi-Mostowicza, Testament profesora Wilczura, wszedłby na ekrany, zapewne odniósłby niekwestionowany sukces, a dzięki temu pozycja pisarza w branży filmowej umocniłaby się jeszcze bardziej. Można więc zastanawiać się, czy Tadeusz Dołęga-Mostowicz nie zmieniłby oblicza polskiego kina, nie wpłynąłby na jego jakość, przede wszystkim na poziom scenariuszy. To jednak tylko hipotezy.

[1] Tadeusz Dołęga-Mostowicz zmarł 20 września 1939 roku w Kutach. Okoliczności jego śmierci wciąż budzą emocje i pełne są niejasności – pewne jest to, że został zastrzelony przez żołnierzy Armii Czerwonej, wkraczających do Polski.

[2] Pierwsza powieść Dołęgi-Mostowicza – Ostatnia brygada – ukazała się w 1930 roku.

[3] Prokurator Alicja Horn, „Wiadomości Filmowe” 1933, nr 13, s. 1.

[4] MJW, Apollo: Prokurator Alicja Horn, „Kurier Poranny” 1934, nr 5, s. 6.

[5] Górski Jarosław, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Warszawa 2021, s. 232.

[6] Sztycer Mieczysław, „Film” 1937, nr 27, cyt. za: http://www.nitrofilm.pl/strona/lang:pl/filmy/film_info/42/znachor.html [dostęp: 08.05.2021].

[7] Sawicki Julian, Na marginesie powodzenia „Znachora”, „Wiadomości Filmowe” 1937, nr 22, s. 4.

[8] Armatysowie Barbara i Leszek, Film fabularny w latach 1935-1939 [w:] Armatysowie Barbara i Leszek, Stradomski Wiesław, Historia filmu polskiego. Tom II: 1930-1939, Warszawa 1988, s. 290.

[9] „Wiadomości Filmowe” 1938, nr 17, s. 17.

[10] Szczęście wśród ludzi prostych, „Wiadomości Filmowe” 1938, nr 14, s. 21.

[11] Armatysowie Barbara i Leszek, Film fabularny w latach 1935-1939 [w:] Armatysowie Barbara i Leszek, Stradomski Wiesław, Historia filmu polskiego. Tom II: 1930-1939, Warszawa 1988, s. 291.

[12]Trzy serca”. Najciekawsza powieść Dołęgi-Mostowicza, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 4, s. 30.

[13] Zahorska Anna, Recenzje filmowe. „Trzy serca”, „Kultura” 1939, nr 16, s. 8.

[14] Sobolewski Tadeusz, Tydzień filmowy, „Prosto z Mostu” 1939, nr 17, s. 5.

[15] http://www.nitrofilm.pl/strona/lang:pl/filmy/film_info/8/dokt-r-murek.html [dostęp: 09.05.2021].

[16] Zahorska Anna, Recenzje filmowe. „Dr Murek”, „Kultura” 1939, nr 21, s. 8.

[17] Rewelacyjny film „Testament prof. Wilczura” wg T. Dołęgi-Mostowicza, na ukończeniu, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 10, s. 5.

[18] Górski Jarosław, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Warszawa 2021, s. 340.

[19]Złota Maska”. Film wielkich kontrastów, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 9, s. 9.

[20] Ibidem.

[21]Testament prof. Wilczura” ukończony, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 15, s. 43.

[22] „Złota Maska” w Kinie „Capitol”, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 15, s. 43.

[23] Brauman Wł., Twórczość Mostowicza na ekranie, „Światowid” 1939, nr 1, s. 15.

Bibliografia:

Armatys Barbara, Armatys Leszek, Stradomski Wiesław, Historia filmu polskiego. Tom II: 1930–1939, Warszawa 1988.

Brauman Wł., Twórczość Mostowicza na ekranie, „Światowid” 1939, nr 1.

Górski Jarosław, Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, Warszawa 2021.

MJW, Apollo: Prokurator Alicja Horn, „Kurier Poranny” 1934, nr 5.

Prokurator Alicja Horn, „Wiadomości Filmowe” 1933, nr 13.

Sawicki Julian, Na marginesie powodzenia „Znachora”, „Wiadomości Filmowe” 1937, nr 22.

Sobolewski Tadeusz, Tydzień filmowy, „Prosto z Mostu” 1939, nr 17.

Rewelacyjny film „Testament prof. Wilczura” wg T. Dołęgi-Mostowicza, na ukończeniu, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 10.

Szczęście wśród ludzi prostych, „Wiadomości Filmowe” 1938, nr 14.

Testament prof. Wilczura ukończony, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 15.

Trzy serca”. Najciekawsza powieść Dołęgi-Mostowicza, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 4.

„Wiadomości Filmowe” 1938, nr 17.

Zahorska Anna, Recenzje filmowe. „Trzy serca”, „Kultura” 1939, nr 16.

Zahorska Anna, Recenzje filmowe. „Dr Murek”, „Kultura” 1939, nr 21.

„Złota Maska”. Film wielkich kontrastów, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 9.

„Złota Maska”, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 9.

„Złota Maska” w Kinie „Capitol”, „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 15.

nitrofilm.pl