Szczęśliwy Lazzaro (2018)
Reż. Alice Rohrwacher
Data premiery: 8 marca 2019
Kamila Żyto
Trzeci w dorobku, doceniony na festiwalu w Cannes nagrodą za scenariusz, obraz Alice Rohrwacher należy do dzieł, które we współczesnym kinie powstają niezwykle rzadko, a jeszcze rzadziej mają szansę trafić do szerokiej publiczności. Szczęśliwy Lazzaro to film, który porusza wiele strun, gra na całej gamie emocji, ale wszystkie one są niezwykle subtelne. Oglądaniu historii tytułowego bohatera towarzyszy odczucie przebywania w świecie wypełnionym półtonami, szmerami, pełnym dyskretnych akordowych brzmień. Do docenienia harmonii znaczeń tego filmu zdolni będą tylko nieliczni „melomani” kina, którzy rozpoznają odniesienia do historii X muzy, zwłaszcza dzieł spod znaku włoskiego neorealizmu, takich jak Cud w Mediolanie (Miracolo a Milano, 1951) czy Noce Cabirii (Le notti di Cabiria, 1957). W rzeczywistości przepełnionej zgiełkiem, gdzie aby być zauważonym, należy albo krzyczeć, albo z ostentacją milczeć, wszelkie pośrednie formy wyrazu oparte na niuansach i niedopowiedzeniach skazane są na egzystencję widmową i obieg niszowy. Szczęśliwy Lazzaro do widza szepce, jest to jednak jeden z powodów, aby – wbrew dominującym trendom i preferencjom odbiorczym młodzieży – po film sięgnąć w szkolnej dydaktyce, zwłaszcza że można go omawiać w kilku kontekstach.
Szczęśliwy Lazzaro to współczesna przypowieść, którą jako gatunek literatury moralizatorsko-dydaktycznej cechuje pewne uproszczenie postaci i fabuły. Akcja pierwszej części filmu rozgrywa się wszędzie i nigdzie. Zapadła prowincja o surowym krajobrazie, ponadto odcięta od świata, z niezbyt wartko płynącą rzeką, której nurt boją się jednak przekroczyć bohaterowie filmu – mieszkańcy wioski Inviolata, pełni tu funkcję symbolicznego „końca świata”, miejsca, gdzie nie dociera cywilizacja, a życie toczy się powolnym, miarowym rytmem. Wieś znajduje się na Sycylii, ale mógłby to być inny, zaniedbany i odległy region Włoch czy dowolnego, innego kraju. Co ciekawe, nazwa posiadłości, gdzie egzystuje, a raczej potulnie wegetuje grupa niewyedukowanych wieśniaków, także jest nieprzypadkowa, bo odsyła do jedenastowiecznej, łacińskiej pieśni sławiącej niepokalanie Maryi, jej czystość i duchowe piękno. Te przymioty wydają się posiadać bohaterowie filmu, będący niczym tabula rasa i aspirujący do roli „dobrych dzikusów”, o których pisał Jean-Jacques Rousseau. Portret psychologiczny tytułowego bohatera zostaje, jak w wielu przypowieściach, świadomie zredukowany. Ogranicza się do jednej cechy, a jest nią właśnie niepokalanie. Lazzaro to przede wszystkim człowiek poczciwy, naiwny, nieskażony złem, łatwowierny. Jego pełen ufności wzrok i prostoduszny wyraz twarzy sprawiają, że postrzegamy go jako wcielenie dobroci, świętego biedaka, który nie skrzywdziłby nawet muchy i nie oszukał psa. Hipnotyczne spojrzenie Adriano Tardialo, który gra swą rolę z dziecięcą wrażliwością, przyciąga uwagę i sprawia, że sympatyzujemy z wioskowym głupkiem (chłopak wydaje się upośledzony), będącym jednocześnie popychadłem swoich pobratymców. Własny los Lazzaro znosi bez cienia skargi, bez wahania, pytań i wątpliwości wykonuje kolejne zadania, biega z miejsca na miejsce, lecz przede wszystkim „jest” i z tego prostego faktu wydaje się cieszyć. Film będący opowieścią o jego losach ma więc też cechy legendy hagiograficznej, opowieści o żywocie świętego. Pozbawiona ona zostaje jednak patosu. Rohrwacher unika nadmiernej gloryfikacji cudów, a swojego protagonistę pokazującej z dystansem i przekąsem.
Nieprzypadkowe jest też imię bohatera. Z jednej strony odsyła do biblijnego Łazarza, brata Marii i Marty, którego w Betanii wskrzesił Chrystus. W filmie Lazzaro choruje, ale cudownie zdrowieje, tyle że świat diametralnie się zmienia, gdy „wraca do żywych”, co znakowane jest bliżej nieokreśloną elipsą czasową lub gwałtownym, nie do końca logicznym z punktu widzenia narracji, przeskokiem czasowym. Z drugiej strony postać ta ma wiele wspólnego z Łazarzem z przypowieści, którą odnajdziemy w ewangelii Łukasza (Łk 16,19-31). Historia dotyczy biedaka, którego istnienia przed swoim domem nie zauważa bogacz. Po śmierci zamieniają się oni jednak losami: żebrak trafia na łono Abrahama, bogacz zaś cierpi piekielne katusze. Jednak Rohrwacher, choć jej historia pozostaje uniwersalna, symboliczna i ma charakter alegoryczny, proponuje odmienny i bardziej przewrotny morał niż ten, jaki odnajdziemy w Biblii. Rolę zamożnego człowieka odgrywa tu markiza Alfonsina de Luna, właścicielka plantacji tytoniu, świadomie i z premedytacją wykorzystująca wieśniaków i trzymająca ich w nieświadomości zmian dokonujących się wokół. Grupa prostych ludzi odciętych od świata, żyjących niczym społeczności pierwotne, przekonana jest, że nadal panują czasy pańszczyzny, a swojej Pani winni są nie tylko ciężką pracę, ale i szacunek, wdzięczność oraz oddanie. Arystokratce daleko do niepokalania Maryi Panny, choć taką sugestię niesie nazwa posiadłość, którą zarządza. To oszustka i dręczycielka, której – za sprawą nieprzewidzianego rozwoju sytuacji – przyjdzie słono zapłacić za swoje grzechy. Druga część filmu Rohrwacher rozgrywa się w mieście. Kiedy ciemne sprawki markizy wychodzą na jaw, wioska przestaje istnieć, a jej mieszkańcy przenoszą się na przedmieścia, żyją przy torach kolejowych w metalowym baraku – nowoczesnych substytutach ich zgrzebnych wiejskich chat oraz rzeki. Warunki egzystencji biedaków nie poprawiają się, sprawiedliwość nie odmienia ich doli, a sytuacja materialna nie poprawia się. Wciąż pozostają pogrążeni w ubóstwie, nadal muszą ciężko pracować, aby przetrwać, w związku z czym postępuje ich moralna degeneracja. Skłonni są – z desperacji, ale i wygody – uciec się do szwindli i oszustw, ich religią na dobre staje się kombinatorstwo i cwaniactwo. Rohrwacher zdaje się więc stać na stanowisku, że biednemu (choć niekoniecznie uczciwemu) zawsze wiatr w oczy. Nie ma tu – jak w przypowieści o Łazarzu – przekonania, że przyjdzie czas wyrównywania rachunków. Symboliczno-alegoryczna wymowa filmu ciąży w kierunku społecznej krytyki kapitalizmu, a na pewno jest „kijem wsadzonym w mrowisko”. Zamiast jednoznaczności dydaktycznego przesłania, mamy do czynienia ze zniuansowaną diagnozą współczesnego świata, który mimo cywilizacyjnego rozwoju niewiele się zmienił, czego najlepszym świadectwem zakończenie historii Lazzaro. Prostoduszny nastolatek, stając w obronie pokrzywdzonego przyjaciela, zbiera niezasłużone razy od przyzwoitych, uczciwych obywateli.
Innego kontekstu, w jakim film należy rozpatrywać, analizując go z uczniami liceów, dostarcza realizm magiczny. Filmowych wcieleń tej literackiej konwencji jest w kinie stosunkowo niewiele. Istnieją oczywiście adaptacje prozy Márqueza, ale tylko nieliczni reżyserzy, tacy jak Federico Fellini, Emir Kusturica czy w Polsce Jan Jakub Kolski, decydują się w swojej autorskiej twórczości łączyć elementy realistyczne z surrealistycznymi, traktując je na tych samych prawach, jak czynili to Julio Cortazar czy Carlos Fuentes. Film Rohrwacher z realizmem magicznym łączy przede wszystkim sposób konstruowania czasu, który płynie tu w sposób zagadkowy i nielinearny. Przykładem na to może być fakt, że chociaż pozostali bohaterowie zauważają, że Lazzaro nie starzeje się i nie zmienia fizycznie, to jednak przyjmują tę sytuację bez większego zdziwienia. Tym samym rzeczywistość nasączona zostaje cudownością. Ponadto elementy różnych mitów, legend i folkloru przenikają świat przedstawiony. Taki status ma opowieść o starym wilku szukającym i nawiązującym kontakt z ludźmi. Powraca ona kilkakrotnie, a mieszkańcy Inviolaty wciąż słyszą wycie zwierzęcia. Wiele elementów pojawiających się w filmie przeczy logice i naturze, a jednak w świecie przedstawionym dzieła stanowią one komponenty codzienność i nie są traktowane jako kuriozalne. Jednocześnie w obrazie obecne są groteska i komizm, absurd i makabra, a także wszystko to, co zaskakujące i nieprzewidywalne. Taki właśnie charakter ma dziwna i nieoczekiwana przyjaźń, a nawet braterstwo, jakie zawiązuje się pomiędzy naiwnym oraz bezwolnym Lazzarem a pochodzącym z innego świata, zbuntowanym i nieokiełznanym Tancredim, synem markizy, grającym rolę niesfornego księcia, który sprzeciwia się woli królowej-matki. Ich sojusz wydaje się pozbawiony wszelkich podstaw, irracjonalny, paradoksalnie jednak przechodzi próbę czasu i mimo licznych nieprzychylnych zrządzeń losu wydaje się być niezniszczalny. Zawarte w księżycowym krajobrazie spalonej słońcem sycylijskiej prowincji przymierze przypieczętowane krwią (oczywiście nieszczęsnego Lazzara, bo Tancredi wzdryga się przed możliwością utoczenia choćby jednej jej kropli) wydaje się niemożliwe, a jednak okazuje się (dosłownie!) ponadczasowe.
W jednym z wywiadów Gabriel García Márquez zapytany o początki swej kariery miał powiedzieć: „Mój najważniejszy problem polegał na zniszczeniu linii demarkacyjnej, która oddziela to, co wydaje się być realne od tego, co fantastyczne”. Rohrwacher z takim zadaniem poradziła sobie wyśmienicie. Świat przedstawiony Szczęśliwego Lazzaro balansuje dyskretnie między urojeniem i fikcją a twardym i brutalnym realizmem. Jeśli film traci kontakt z rzeczywistością, to dzieje się to tylko po to, by powiedzieć o niej bolesną prawdę. Ta umiejętność wydaje się bezcenna w naszych czasach, kiedy to wiele osób światy wirtualne traktuje jako jedyną znaną sobie rzeczywistość, a magia, baśniowość i wszystko co irrealne wyszło dawno z mody.
tytuł: Szczęśliwy Lazzaro
tytuł oryginalny: Lazzaro felice
rodzaj/gatunek: dramat, komediodramat
reżyseria: Alice Rohrwacher
scenariusz: Alice Rohrwacher
zdjęcia: Hélène Louvart
obsada: Adriano Tardiolo, Luca Chikovani, Alba Rohrwacher
produkcja: Włochy, Szwajcaria, Francja, Niemcy
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Aurora Films
czas trwania: 125 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 15/ponadpodstawowa, wyższa