Sweet Country (2017)
Reż. Warwick Thornton
Data premiery: 15 czerwca 2018
Anna Kołodziejczak
Niektóre źródła podają, że tereny Australii zostały zasiedlone już 65 tysięcy lat temu przez przodków współczesnych Aborygenów. Historia osadnictwa białych przybyszów na tych terenach rozpoczyna się pod koniec XVIII w., czyli zaledwie około 250 lat temu. Jednak w 1901 r. „biały” rząd Związku Australijskiego nie uznał Aborygenów nie tylko za obywateli tego państwa, ale w ogóle za ludzi, zaliczając ich do fauny kontynentu (zapis ten wykreślono w 1967 r.), natomiast z licznych wyroków sądowych dotyczących procesów o ziemię, toczących się także w XX w., wynikało, że przed kolonizacją tereny te były po prostu niezamieszkane. Cóż, Ptolemeuszowa Terra Australis Incognita. Ale nie do końca… W ostatnim półwieczu miało miejsce ujawnienie przynajmniej dwóch gigantycznych dramatów, skandali niewyobrażalnych w cywilizowanym świecie, które dotknęły społeczeństwo australijskie. Chodzi o tzw. „skradzione pokolenia”, trwający około 70 lat proceder przymusowej asymilacji aborygeńskich dzieci, i sprawę wywózki niechcianych brytyjskich dzieci do Australii (akcja związana z dostarczeniem taniej siły roboczej do Krainy Kangurów przy jednoczesnym „rozwiązaniu” problemu społecznego w Wielkiej Brytanii trwała do lat 70. XX w., a wyszła na jaw dopiero w latach 80.). Te dramatyczne wydarzenia znalazły swoje odzwierciedlenie w filmie: pierwszy chociażby w słynnym Polowaniu na króliki Phillipa Noyce’a (2002) czy epopei Australia Baza Luhrmanna, drugi np. w Oranges and Sunshine Jima Loacha (2010).
Rdzenni mieszkańcy kontynentu zostali oficjalnie przeproszeni za krzywdy wyrządzone im przez białych dopiero w 2008 r. „Za ból i cierpienia skradzionego pokolenia, ich potomków i bliskich, przepraszamy. Matki i ojców, braci i siostry, za rozdzielanie rodzin i całych społeczności, przepraszamy. Za upokorzenia i poniżenie, które cierpieli dumni ludzie i ich wielka kultura, przepraszamy” – powiedział wtedy łamiącym się głosem premier Kevin Rudd w parlamencie, w Canberze (http://wyborcza.pl/1,75399,4921999.html, Australia przeprasza Aborygenów, Maciej Kuźmicz,13 II 2008). Australia uchodzi obecnie za jeden z najbardziej poprawnych politycznie krajów, jednak trwające przez dziesięciolecia akty bezprawia i przemilczenia nadal domagają się zadośćuczynienia. Przywrócenia właściwego statusu rdzennym mieszkańcom kontynentu i rewizji pamięci o tamtych czasach.
Niewątpliwie na fali postpamięci płynie znakomity australijski western (a może bardziej dramat historyczny) Sweet Country, który wchodzi na polskie ekrany właśnie w ten weekend. Jest to historia inspirowana autentycznymi wydarzeniami, dotycząca współistnienia ludzi białych i Aborygenów na terenie Australii w latach 20. XX w. Na porozrzucanych w znacznej odległości od siebie ranczach, zagubionych gdzieś pośród surowego interioru, mieszkają trzej biali osadnicy. Są to samotni mężczyźni, reprezentujący odmienne światopoglądy i postawy wobec rdzennych mieszkańców Australii. Fred Smith (grany przez znakomitego Sama Neilla, Nowozelandczyka irlandzkiego pochodzenia) to bogobojny chrześcijanin, który prowadzi swój skromny dom przy pomocy pary zasymilowanych Aborygenów – Sama Kelly’ego i jego żony Lizzie – zharmonizowanych z nim dzięki sposobowi pojmowania świata i więzom przyjaźni. Drugim z farmerów jest Mick Kennedy (w tej roli Thomas M. Wright), u którego pracują mało rozgarnięty Archie i młodociany złodziejaszek Philomac – żyjący życiem białych rdzenni mieszkańcy kontynentu. Tutaj nie stroni się od rozwiązań siłowych, a relacje pomiędzy właścicielem i jego służącymi oparte są na bezrefleksyjnym posłuszeństwie, ale i obopólnym braku szacunku. Wraz z przybyciem na te tereny Harry’ego Marcha (Ewen Leslie) spektrum postaw i wzajemnych relacji pomiędzy białymi i czarnymi dopełnia się. Nowy osadnik to były wojskowy, osoba nieznosząca sprzeciwu, gwałtowna, nieobliczalna; do tego pijak. Jego stosunek do Aborygenów, których „wypożycza” to od Kennedy’ego, to od Smitha, aby się zagospodarować, przypomina relację pan–niewolnik i jest czysto instrumentalny. March nie uznaje Aborygenów za ludzi. Poszukując ukrywającego się przed nim Philomaca, Harry March trafia do posiadłości Freda Smitha (pod jego nieobecność), gdzie dochodzi do strzelaniny, w wyniku której Aborygen Sam Kelly i jego młoda żona zmuszeni są uciekać przed pościgiem prowadzonym przez sierżanta Fletchera (w tej roli jeden z najbardziej znanych australijskich aktorów Bryan Brown). Droga ściganych wiedzie przez australijskie pustkowia – starannie, niespiesznie, z czułością fotografowane (nominacja do Złotej Żaby dla Dylana Rivera i Warwicka Thorntona na festiwalu Camerimage) – malownicze sawanny, czerwone wzgórza, tereny pustynne, suche koryta rzek… aż do rezerwatu wolno żyjących, dzikich Aborygenów. Tu pościg się kończy, ale wyczerpują się także możliwości ucieczki. Jaką decyzję podejmie roztropny i bogobojny Sam Kelly? Czy sierżant Fletcher pozostanie przy swoim stanowisku, że prawo to on i postanowi je wyegzekwować? Czy głoszącemu chwałę Pana Fredowi Smithowi uda się zmiękczyć serca polujących na Aborygenów białych? Jak może wyglądać proces czarnego człowieka w kraju, gdzie za ludzi uważani są tylko biali obywatele? Czy prawo to obowiązujące przepisy, czy też przeświadczenie obywateli na temat tego, co jest słuszne? Odpowiedzi na te pytania oferuje Sweet Country.
Film w reżyserii (i ze zdjęciami) Warwicka Thorntona ma bardzo wiele cech klasycznego westernu. Ze współczesnymi westernami, np. realizowanymi przez Quentina Tarantino (Django, 2012, Nienawistna ósemka, 2015) łączy go zacięcie społeczne. Poszukiwanie genezy zjawisk mających miejsce współcześnie w czasach, kiedy kształtowały się społeczeństwa amerykańskie lub australijskie obecnie funkcjonujące. Sweet Country z dużą delikatnością dotyka australijskich niezabliźnionych ran: problemu „skradzionych pokoleń” (kwestia Philomaca), ubóstwa, zaniedbania, wykorzenienia kulturowego, odcięcia od własnej historii zasymilowanych Aborygenów (postawa Lizzie i Archiego), niezrozumienia specyfiki funkcjonowania rdzennych mieszkańców żyjących nadal zgodnie z odwiecznym rytmem, braku odpowiedzialności białych kolonizatorów za kształt kraju, który tworzą (portrety australijskiej przyrody występują w roli swoistego komentarza – obiektywnego, ponadczasowego – do chaotycznych, nieprzemyślanych poczynań ludzi).
Omawiany film warto zarekomendować do wykorzystania w edukacji w szkole ponadpodstawowej i ponadgimnazjalnej. Wiele tematów można poruszyć na lekcjach historii, chociażby kwestie związane z przymusowym kolonizowaniem Australii przez brytyjskich skazańców, napływem wolnych osadników podczas gorączki złota w połowie XIX w., budową transkontynentalnej sieci telegraficznej pod koniec XIX w., powstaniem federacyjnego Związku Australijskiego (1901 r.) podległego Koronie Brytyjskiej. Wreszcie, jak wskazuje wielu badaczy, problem uzyskania pełnej niepodległości przez ten kraj dopiero w roku 1986.
Na wiedzy o społeczeństwie można mówić o skutkach społecznych i kulturowych polityki wynarodawiania, przymusowej asymilacji, wywłaszczania rdzennych mieszkańców. Wreszcie, na języku polskim lub wiedzy o kulturze warto przybliżyć słabo znane kino australijskie z jego najwybitniejszymi postaciami (reżyserami: Peterem Weirem, Phillipem Noycem, Buzem Luhrmannem, Paulem Coxem, aktorami: Melem Gibsonem, Nicole Kidman, Hugh Jackmanem, Russellem Crowe, Cate Blanchett czy występującym w omawianym filmie Bryanem Brownem) i najlepszymi filmami. A także przyjrzeć się, jak pokaźną filmografią dotyczącą problematyki kolonializmu, mogą poszczycić się Stany Zjednoczone (cały gatunek – western – poświęcony jest tej problematyce) czy kraje Ameryki Południowej i Środkowej, a jak niewiele dzieł na ten temat powstało jak dotychczas w Australii.
tytuł: Sweet Country
gatunek: western, dramat historyczny
reżyseria: Warwick Thornton
scenariusz: David Tranter, Steven McGregor
zdjęcia: Warwick Thornton, Dylan River
obsada: Hamilton Morris, Bryan Brown, Sam Neill, Thomas M. Wright, Ewen Leslie, Natassia Gorey Furber
produkcja: Australia
rok prod.: 2017
dystrybucja: Aurora Films
czas trwania: 110 min
docelowa grupa odbiorców: uczniowie szkoły ponadgimnazjalnej, studenci, kinomani
dolna granica wieku: 14 lat