Supernova (2019)

Reż. Bartosz Kruhlik

Data premiery: 22 listopada 2019

Robert Birkholc

Tytuł filmu Bartosza Kruhlika może sugerować, że mamy do czynienia z fantastyką naukową – wszak „supernowa” to określenie spektakularnej gwiezdnej eksplozji, w wyniku której do przestrzeni kosmicznej trafiają cenne pierwiastki chemiczne. Fani galaktycznych przygód poczują się jednak rozczarowani, gdyż dzieło debiutującego reżysera sytuuje się na antypodach gatunku science fiction. Supernova nie rozgrywa się w kosmosie, ale na typowej polskiej prowincji, a zamiast fantastyki mamy tu – realne do bólu – problemy naszego społeczeństwa. Trwający ledwie 80 minut i zachowujący klasyczną jedność czasu, miejsca i akcji dramat Kruhlika trzyma jednak widza w napięciu bardziej od niejednego hollywoodzkiego widowiska.

Supernova zaczyna się od sielskiego prologu – widzimy senny krajobraz polskiej wsi, na której spokój zakłócany jest wyłącznie muczeniem krowy. Już po chwili pojawia się jednak pierwsza sytuacja konfliktowa – kobieta ucieka razem z dziećmi od męża alkoholika. Kłótnia zdesperowanej kobiety z pijanym, bełkoczącym mężczyzną stanowi tylko preludium do dramatycznych wydarzeń, które rozegrają się w filmie. Chwilę później dochodzi bowiem do fatalnego wypadku, który spowoduje śmierć trzech osób i odmieni życie co najmniej kilku innych. Supernova w całości rozgrywa się na miejscu tragedii, przy wiejskiej drodze, gdzie zbierają się policjanci, ratownicy medyczni, krewni ofiar oraz zwyczajni gapie. Ponieważ osoba odpowiedzialna za wypadek uciekła, a policja ma powody, by zatuszować sprawę, wśród zgromadzonych zaczynają buzować gwałtowne emocje…

Postaci, które odnajdujemy w tłumie, są pozornie dość stereotypowe. Do najważniejszych bohaterów filmu należą: zaniedbany i zrozpaczony alkoholik Michał (Marcin Zarzeczny), wymuskany i narcystyczny polityk-aferzysta Adam (Marcin Hycnar), aspirant Sławek (Marek Braun), który ma już dosyć układów w skorumpowanej policji, czy początkujący funkcjonariusz „Młody” (Michał Pawlik) znudzony pracą na peryferiach i zadowolony, że coś w końcu się dzieje. Równie istotni są jednak postronni obserwatorzy – wstrząśnięci mieszkańcy okolicznej wsi oraz pozbawieni perspektyw miejscowi dresiarze, szukający pretekstu, żeby zrobić zadymę. Sytuacja zaognia się, kiedy na miejscu pojawiają się bezczelni przedstawiciele rządu, z pogardą patrzący na prostych ludzi. Konfrontacja Polski A i Polski B, aroganckich ludzi władzy i sfrustrowanych prowincjuszy, musi skończyć się wybuchowo, choć – jak wskazuje już sam tytuł – będzie to „eksplozja” dość szczególna.

Kruhlik silnie oddziałuje na emocje widza nie za pomocą fabularnych niespodzianek, ale poprzez naturalistyczny, surowy styl. Ruchliwa kamera już od pierwszych ujęć konsekwentnie towarzyszy bohaterom i pokazuje dramatyczną sytuację w niemal reportażowy sposób. Choć nie zobaczymy w filmie hektolitrów krwi, to jednak sceny przemocy są w Supernovej znacznie bardziej wstrząsające niż chociażby w dziełach Quentina Tarantino. Leżące na ulicy ciała ofiar wypadku, rozbite kamieniami głowy, krew i rozpacz – wszystko wygląda na ekranie odpychająco i drastycznie, ponieważ Kruhlik w żaden sposób nie estetyzuje przemocy. Twórcy próbują skonfrontować widza z prawdziwym bólem, a minimalizm stylistyczny i kreacje mało znanych aktorów potęgują wrażenie autentyzmu.

Wydaje się jednak, że brutalność w Supernovej wykracza poza czysty naturalizm. Można przyjąć, że Kruhlik uprawia „kino okrucieństwa”, w którym – podobnie jak w „teatrze okrucieństwa” Antonina Artauda – ekstremalne sytuacje mają prowadzić do wyzwolenia emocji. Choć Supernova jest formalnie znacznie prostsza i bardziej konwencjonalna od Wieży. Jasnego dnia (2017) czy Monumentu (2018), to jednak obraz debiutanta zdradza pewne powinowactwa z kinem Jagody Szelc. Nie ujawniając zbyt wiele, można powiedzieć, że w finale reżyser porzuca werystyczną konwencję i zmierza w kierunku wielkiej metafory, każącej spojrzeć na opowieść z nieco innej perspektywy. Supernova wpisuje się w rozwijający się ostatnio w polskim kinie nowy trend: najnowsze filmy, które łączą naturalizm z symbolami rodem z Wyspiańskiego, a brutalność z nadzieją na oczyszczenie, wyrastają z potrzeby rozładowania gwałtownych społecznych napięć, jakich pełna jest współczesna Polska.

Supernova może zostać wykorzystana jako materiał edukacyjny, choć przede wszystkim na lekcjach ze starszymi uczniami. Enigmatyczny tytuł filmu skłania do dyskusji i każe zastanowić się, jaką funkcje spełnia w dziele Kruhlika tytułowe zjawisko. Warto podążyć również najbardziej oczywistym tropem i zanalizować Supernovą jako metaforyczny obraz Polski – opowieść o dramatycznym wydarzeniu może być punktem wyjścia do rozmowy na temat współczesnych podziałów w naszym społeczeństwie. Film Kruhlika zachęca ponadto do stawiania pytań moralno-filozoficznych podejmowanych wcześniej w kinie chociażby przez Krzysztofa Kieślowskiego. Najmniejsze ludzkie działania powodują w Supernovej całą lawinę konsekwencji, co skłania do zastanowienia się nad kwestią odpowiedzialności człowieka za siebie oraz innych. Najważniejsze jednak, że egzystencjalne pytania i społeczne diagnozy wynikają w obrazie Kruhlika wprost z wiarygodnej, przejmującej historii. Świeżość Supernovej została już zresztą doceniona – film zdobył nagrodę na festiwalu w Gdyni za najlepszy debiut roku.

tytuł: Supernova
rodzaj/gatunek: dramat, thriller
reżyseria: Bartosz Kruhlik
scenariusz: Bartosz Kruhlik
zdjęcia: Michał Dymek
muzyka: Endy Yden
obsada: Marek Braun, Marcin Hycnar, Marcin Zarzeczny, Agnieszka Skibicka, Anna Mrozowska
produkcja: Polska
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Forum Film Poland Sp. z o.o.
czas trwania: 78 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania