Skazany na bluesa
Paulina Baran
Gimnazjum nr 1 im. Olgi i Andrzeja Małkowskich w Zakopanem
Legenda polskiej muzyki rockowo-bluesowej, wyjątkowy artysta mający po dzień dzisiejszy wierną rzesze fanów. Kim był i z jakimi przeciwnościami losu musiał się borykać? Część z was z pewnością nie polubi filmu „Skazany na bluesa” w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego. Stwierdzi, że za dużo w nim patosu i sztuczności.
„Skazany na bluesa” to polski biograficzny film fabularny z 2005 roku. Przedstawia życie wokalisty zespołu Dżem – Ryszarda Riedla, człowieka, który pragnął żyć „po swojemu”. W swoich piosenkach zawarł całą historię życia. Jego teksty wyróżniają się niebywałą autentycznością. Wynika to zapewne z osoby Riedla, nie potrafił kłamać na scenie, w przeciwieństwie do większości pseudoartystów. Publiczność ceniła go za to. Miał z nią wspaniały kontakt. Było to również spowodowane tym, że był artystą bardzo charyzmatycznym. Gdy śpiewał, tłumy szalały, równocześnie nie mogąc wyjść z osłupienia.
Ryszard Riedel, w którego wcielił się Tomasz Kot, oddał się całkowicie muzyce. Jego aksamitny, specyficzny głos wydobywa dźwięki gorzkie i wzruszające. Jan Kidawa Błoński próbował w „Skazanym na bluesa” ukazać realną postać Riedla. Pierwsza scena filmu rozgrywa się na dachu szpitala. Rysiek rozmawia z Indianerem, w którego wcielił się Maciek Balcar – obecny wokalista Dżemu. Zadają sobie ważne pytanie. Gdyby mogli cofnąć czas, „nie braliby”. Reżyser najwyraźniej chciał tutaj ukazać dramat sytuacji, pokazać wyniszczonego narkotykami artystę i przenieść zakończenie filmu na początek. Ten zabieg wydał mi się trafny. Wprowadził mnie w pewnego rodzaju stan zadumy i zastanowienia się nad problematyką utworu.
W kolejnych scenach możemy przyjrzeć się bliżej młodości Riedla, jego konfliktowinz ojcem, którego zagrał Adam Baumann oraz poznać miłość wokalisty, jaką była Gola – w filmie Jolanta Fraszyńska.
Muzyka w filmie składająca się z dwunastu utworów Riedla jest doskonałym tłem wydarzeń. Za młodu główny bohater śpiewa w szkole, wyróżnia się, ponieważ jest wyjątkową osobowością. Samoukiem oraz typem osoby bujającej w obłokach. Uwielbia westerny, przebiera się za Indianina i chce wyjechać do Ameryki. Mamy więc postać posiadającą marzenia i cele.
„Skazany na bluesa” nie jest filmem dla każdego. Wprawdzie możemy przyjrzeć się życiu i fragmentowi twórczości Ryśka Riedla, jednak osoby nieznające jego prawdziwej historii po obejrzeniu filmu uznają go za narkomana, który po prostu stoczył się na dno. Film również w pełni nie ukazuje historii zespołu. Jest to jedynie pewien zarys, pełen niedopowiedzeń.
Pewna sztuczność filmu jest jak najbardziej widoczna. Scena, w której Rysiek prosi Golę o chodzenie lub sceny z członkami zespołu są na to twardym dowodem. Raziła mnie w filmie słaba gra aktorska niektórych z bohaterów.
„Mama, tata był taki piękny, a oni zrobili z niego takiego brudasa!” – tak wypowiedziała się po premierze filmu córka Riedla – Karolina. To samo potwierdziła Małgorzata Riedel – „W stosunku do naszego prawdziwego życia film jest zbyt ponury i smutny, za dużo w nim dramaturgii. Przecież nasze życie to nie były same problemy i narkotyki. Byliśmy rodziną, mieliśmy przyjaciół. Rysiek też nie był wiecznie smutny, często się śmiał i żartował, tymczasem grający go Tomek Kot chyba ani razu w całym filmie nawet się nie uśmiechnął!”
„Skazany na bluesa” jest pozycją obowiązkową dla fanów zespołu. Osoby niezainteresowane mogą się rozczarować i uznać film za słaby. Myślę jednak, że chodzi tutaj bardziej o pamięć i szacunek dla postaci Riedla. Moje oczekiwania co do filmu zostały spełnione. Wzruszył mnie i zaciekawił. Należy jednak do niego podejść z pewnym dystansem.