Serce, serduszko (2014)

Anna Kołodziejczak

Reż. Jan Jakub Kolski

W naszych kinach można obejrzeć „Serce, serduszko”, najnowszy film Jana Jakuba Kolskiego. Krytyka często zalicza filmy tego autora (w szczególności „Jańcia Wodnika” czy „Jasminum”) do nurtu realizmu magicznego. „Serce, serduszko” jest bliskie utworom tego nurtu. Odwołuje się do wyobraźni i wiary w sprawczą moc marzeń, wykorzystuje elementy naszej polskiej rzeczywistości, umieszczając je w kontekstach niecodziennych i pewnym charakterystycznym bezczasie. Może jest to zaledwie dziecięcy realizm z nadzieją na magiczność, ale prezentowana na ekranie kombinacja elementów oferuje widzowi prawdziwe bogactwo doznań zmysłowych. Z kruchymi, jesiennymi, bieszczadzkimi pejzażami sąsiadują pełne uroku i nasycone kolorami obrazy przedmiotów i scenki, pochodzące jak gdyby z innej rzeczywistości: dziecięcej wyobraźni Maszeńki? baśni? scenicznego widowiska? Jest więc stara jarmarczna karuzela, stojąca przed domem konstruktora zabawek, na której Kordula zamienia się na moment w Madonnę (z wiersza Białoszewskiego?). Jest ożywiona postać wynalazcy Droselmajera z „Dziadka do orzechów”, ulubionego baletu Maszeńki, nowonarodzony źrebak nazwany szumnie Pirlipatą (postać księżniczki, też z „Dziadka…”). Popis kunsztu baletowego w trykocie i pełnej charakteryzacji na dworcu kolejowym daje Mirek, ojciec Maszeńki. W swoim gdańskim, „zasuszonym” mieszkaniu madame Lisiecka (w tej roli Maja Komorowska), wieczna baletnica, uczy dziewczynkę, jak otwierać się na światło, którym dla osób utalentowanych jest natchnienie. Lekcję miłości bliźniego daje ekscentryczny ksiądz Pietryga, wytatuowany od stóp do głów w „matki boskie” i prowadzący wideobloga dla wiernych.

„Serce, serduszko” to opowieść skierowana do widzów w każdym wieku (od IV klasy szkoły podstawowej wzwyż). Zachęcam do rodzinnych wyjść do kina, a także do wykorzystania filmu w szkole, głównie na lekcjach wychowawczych, ale także na języku polskim czy wiedzy o kulturze. Odnosząc się do podstawy programowej, adresatami filmu będą przede wszystkim uczniowie III etapu nauczania (oraz klasa VI szkoły podstawowej). Jest to historia spotkania i wzajemnego leczenia dwóch serc – Maszeńki, której pasją jest balet, dziewczynki mieszkającej w domu dziecka i Korduli, która zaczyna tam pracę. Podczas wspólnego wyjazdu ulegają zamianie tradycyjne role przypisane wychowance i opiekunce. Okazuje się bowiem, że Kordula pod odstraszającymi malowidłami na twarzy i „metalowym lookiem” chowa skrzywdzoną duszę porzuconego dziecka, a mała Maszeńka jest opiekuńcza, zdystansowana, pełna optymizmu, dojrzałości i otwartości na świat. Ten kontakt staje się dla jednej i dla drugiej ratunkiem. Obrazu dopełnia postać ojca dziewczynki, zdolnego inżyniera, który popadł w nałóg alkoholowy po śmierci żony. Gotowy jest jednak zmienić swoje życie dla dobra uzdolnionej córki.

Jak pokazać i pomieścić na ekranie obok siebie całkiem realne tragedie ludzkie i magiczny świat pragnień małej baletnicy? Naturalnie, prosto, bez ukrywania intencji autorskich i zabawy w psychologizowanie. „Serce, serduszko” to film ciepły, familijny, mądry i momentami wzruszający. Łatwy w odbiorze dzięki komentarzom wizualnym w postaci dziecięcych rysunków, pochodzących z pamiętnika Maszeńki. Film mówi całkiem serio o spełnianiu się ludzkich marzeń, o wartości bycia w gronie ludzi życzliwych, o najistotniejszych ludzkich potrzebach. A pragnieniem dziewczynki jest, aby mieć znowu pełną szczęśliwą rodzinę i… zostać primabaleriną. „Serce…” swoim tematem koresponduje ze świetnym „Billym Elliotem” Stephena Daldry’ego. Poprzez zestawienie tych dwóch filmów, pracując z uczniami, można omawiać problematykę stylu filmowego.

Warto przy okazji omawiania filmu z uczniami wrócić uwagę na kreacje nestorów naszych scen Mai Komorowskiej i Franciszka Pieczki. Z udziałem tego drugiego w roli tytułowej (w roku 1967) na ekrany wszedł film pt. „Żywot Mateusza” Witolda Leszczyńskiego. Jest to poetycka przypowieść traktująca o człowieku żyjącym w harmonii z naturą. Taki wizerunek Pieczki wykorzystuje i przetwarza niejednokrotnie w swoich filmach Jan Jakub Kolski. Właśnie u niego aktor zagrał swoje znakomite role: rymarza Mateusza Szewczyka w „Pogrzebie kartofla”, pustelnika w „Cudownym miejscu”, Kotka w „Szabli od komendanta”, Marczyka w „Grającym z talerza”, wuja Janka w „Historii kina w Popielawach”, św. Rocha w „Jasminum” i nade wszystko Jańcia Wodnika (w filmie pod tym samym tytułem z 1993 r.). Obok postaci Gustlika z „Czterech pancernych i psa” właśnie jako Jańcia na zawsze zapamiętamy tego znakomitego aktora. W „Serce, serduszko” Pieczka tworzy wyrazistą figurę „ojca chrzestnego księżniczki” i konstruktora zabawek rodem z „Dziadka do orzechów”. Natomiast Maja Komorowska, jedna z ulubionych aktorek Krzysztofa Zanussiego, buduje znakomitą postać niegdysiejszej baletnicy, opiekunki i nauczycielki życia. Z poważnej madame przemienia się w Terpsychorę, muzę tańca. W białej powłóczystej koszuli, z rozpuszczonymi włosami, wydaje się dziewczęca i natchniona.

Po mrocznym „Zabić bobra” J. J. Kolski wraca swoim filmem do kina pogodnego i pełnego optymizmu. Komentarza dostarcza fragment jednego z wcześniejszych wywiadów udzielonych przez reżysera; w tym kierunku zdaje się zmierzać swoim „Sercem…”: „Pamiętam czarodziejską moc kina, które potrafiło wprawić w osłupienie setki tysięcy ludzi. Kiedyś seans oznaczał odkrycia, których nie można było dokonać nigdzie indziej i które czyniły człowieka lepszym. Taki »poprawiony przez kino« szedł w życie z tym »serdecznym depozytem« złożonym w jego sercu i był gotowy naprawiać świat wokół siebie”. [fragment wywiadu z reżyserem „Jan Jakub Kolski: kino utraciło zdolność naprawiania świata”, dostępnego na http://film.onet.pl/artykuly-i-wywiady/jan-jakub-kolski-kino-utracilo-zdolnosc-naprawiania-swiata-wywiad/lb6lm].

Wydaje się, że omawiany film ma na celu właśnie czarować widza, bawić, być wspaniałym, niecodziennym widowiskiem i zdarzeniem w jego życiu. Jest popisem kuglarskim, bo wydaje nam się, że to co widzimy na ekranie jest bardzo czytelne, ale nie wiemy kiedy z tej prostoty rodzi się odrobina magii, a „serdeczny depozyt” zostaje złożony u nas nie tylko na przechowanie, ale i rozmnożenie.

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia; z przekąsem można powiedzieć „kiermasz dobroci i nastroju”. Ale wydaje się, że w tym okresie jest szczególnie miło obejrzeć film ciepły i rodzinny, który buduje wiarę w lepsze jutro. Dlatego właśnie rekomenduję „Serce, serduszko”.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „SERCE, SERDUSZKO”
gatunek: dramat, familijny
reżyseria: Jan Jakub Kolski
scenariusz: Jan Jakub Kolski
zdjęcia: Piotr Lenar
muzyka: Dariusz Górniok
produkcja: Polska
rok prod.: 2014
dystrybutor w Polsce: Next Film
czas trwania: 110 min
Wróć do wyszukiwania