Scena ciszy (2014)
Paweł Biliński
Reż. Joshua Oppenheimer
Data premiery: 22 kwietnia 2016
Nagrodzona w 2014 roku na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji „Scena ciszy” to rzadki przykład sequela dokumentalnego: filmu rozwijającego wątki z poprzedniej produkcji, jaką w tym wypadku jest wielokrotnie nagradzana „Scena zbrodni” (2012). Amerykański reżyser Joshua Oppenheimer co prawda raz jeszcze powraca do makabrycznych wydarzeń z Indonezji, o których opowiadał we wspomnianym filmie, ale tym razem przyjmuje odmienną perspektywę – nie oprawców, ale ofiar.
W nominowanej do Oscara „Scenie zbrodni” Oppenheimer w wywrotowy sposób opisał bestialskie czyny indonezyjskich przestępców, którzy w latach 60. mordowali niewinnych ludzi pod pretekstem eliminacji „komunistów”. Wraz z ekipą filmową reżyser spotykał się z kolejnymi reprezentantami tzw. szwadronów śmierci – jednak nie tylko wysłuchiwał ich historii, ale też prosił o próbę rekonstrukcji wydarzeń. Doprowadził tym samym do sytuacji wyjątkowej: sprowokowani oprawcy dzielili się rolami i odtwarzali kolejne sceny mordów. Niektórym z nich ów artystyczny eksperyment uświadomił skalę makabrycznych czynów. Swoisty powrót do przeszłości – który pierwotnie miał być dla zbrodniarzy nietypową zabawą w kino – zaowocował autoanalizą rewidującą ich życiorysy i najnowsze dzieje państwa indonezyjskiego.
O pracy pamięci opowiada też „Scena ciszy” – film zrealizowany niespełna dwa lata później. O ile jednak „Scena zbrodni” dzięki refleksywnemu podglebiu jawiła się jako nietypowy dokument autotematyczny – dzieło opowiadające o pracy na filmem – o tyle tym razem Oppenheimer wyreżyserował produkcję dużo bardziej wyciszoną, niemal kontemplacyjną. I choć „Scena ciszy” może wydać się mniej sugestywna pod względem formalnym, to pod względem treści jest to przejmujące studium relacji między katem a ofiarą.
Adi ogląda nagranie video
Głównym bohaterem drugiego pełnometrażowego dokumentu Oppenheimera jest czterdziestoparoletni Adi – oszczędnie wyrażający emocje optyk, czule opiekujący się swoimi wiekowymi rodzicami, których starszy syn został stracony w 1965 roku przez wojskowych obalających ówczesny rząd. Ci do dziś pełnią w Indonezji ważną rolę, zajmując wysokie państwowe stanowiska. W miejscu, gdzie mieszkają Adi z rodziną, kaci i ofiary (a także potomkowie obu grup) wciąż koegzystują, a pamięć przeszłości stopniowo zaciera się, jako że niemal nikt nie ma odwagi w ramach dyskursu publicznego podjąć kontrowersyjny i niewygodny dla władzy temat. Dopiero Adi, badając wzrok kolejnych mieszkańców, w tym wspomnianych zbrodniarzy, dopytuje o wydarzenia z lat 60.
Powodów, dla których mężczyzna decyduje się – wespół z Oppenheimerem – przeprowadzić wywiady z mordercami swego brata, aż nadto dostarczają refrenowe sceny dokumentu, w których obserwujemy Kadiego oglądającego nagrania video (zarejestrowane wcześniej przez Oppenheimera), przedstawiające mężczyzn bezceremonialnie chwalących się użytymi metodami w celu likwidacji „komunistów”. Pełni pogody ducha i skorzy to uzewnętrznienia się, z uśmiechem na ustach wspominają krwawe metody: odcinanie penisów i piersi, zadawanie ran kłutych w brzuch i wyjmowanie jelit swoim ofiarom czy wrzucanie rannych ludzi do Wężowej Rzeki – by ograniczyć się do niektórych przykładów. W jednym z zacytowanych fragmentów oprawcy opowiadają o przypadku nijakiego Ramliego – torturowanego mężczyzny, któremu udało się uciec znad Wężowej Rzeki do domu, ale jedynie na chwilę, bo dzień później zgłosiło się po niego wojsko. To właśnie Ramli jest bratem głównego bohatera; bratem, jakiego Adi nie mógł poznać, bo urodził się kilka lat po masakrach w Indonezji.
W „Scenie ciszy” reżyser, a tym samym widz, przyjmuje perspektywę wyciszonego optyka. Adi nikogo nie oskarża, nie atakuje. Niezależnie od tego, czy ogląda materiały na ekranie, czy przeprowadza wywiady z mordercami, stara się podchodzić do problemu w sposób zdystansowany. Nie tylko unika eksplicytnie wyrażanych emocji, ale również udaje mu się zachować trzeźwy umysł w momencie konfrontacji z tymi, którzy bezpośrednio przyczynili się do śmierci jego brata. Próba nakłonienia oprawców do zmiany perspektywy zazwyczaj kończy się fiaskiem – dumni ze swej działalności mężczyźni nie są w stanie myśleć o przeszłości inaczej niż dotychczas. Tak daleko zabrnęli w wielopiętrowe kłamstwo powszechnej propagandy, że w nie bezkrytycznie uwierzyli.
Praca (post)pamięci
Opanowanie i powściągliwość Adiego korespondują z poetyką dokumentu Oppenheimera. W „Scenie ciszy” sekwencje rozmów przeplatane są ujęciami ulic spokojnego miasteczka, na które nie możemy spojrzeć już inaczej, jak na miejsce, gdzie przed kilkudziesięcioma laty dokonywano mordu. Mordu, dodajmy, nierozliczonego. Ci, którzy wówczas mogli obserwować działanie reżimu, teraz wolą milczeć. Przeszłość matowieje, znika z pola widzenia, bo nie udało się jej należycie przepracować. Z kolei dzieci ofiar i oprawców nie są świadome tego, co miało miejsce w latach 60. W trakcie jednej z rozmów córka mordercy na wieść o praktykach szwadronów śmierci, do jakich należał jej siedzący obok ojciec, prosi Adiego o przebaczenie, bo „przecież są sąsiadami”. Inni preferują konformizm i uleganie oficjalnej narracji. „Rozgrzebaliście ranę, a my tego nie chcieliśmy” – podkreśla pełna pretensji do realizatorów filmu rodzina mordercy Ramliego.
Stosunek do pamięci i postpamięci (czyli pamięci drugiego pokolenia) jest jednym z najważniejszych tematów „Sceny ciszy”. Zastraszeni mieszkańcy swego czasu schowali głowę w piasek, niejako anulując niewygodną przeszłość. Zamiatanie prawdy pod dywan pomogło im nie tylko uspokoić własne sumienie, ale też uwolnić się od wszelkich podejrzeń o wspieranie „komunistycznych” organizacji. Jakakolwiek forma sprzeciwu obywateli mogłaby zostać odebrana jako przejaw poparcia przeciwników władzy i narazić na krzywdę ich bliskich. Na tym tle postawa Adiego wydaje się aktem niespotykanej odwagi – mężczyzna niemal w pojedynkę stara się dociec prawdy, nawet jeśli dla niektórych jego interlokutorów takie poczynania są walką z wiatrakami.
Nie bez przyczyny kamera często obserwuje pracę bohatera. Wykonywany przez niego zawód w kontekście problematyki filmu nabiera dodatkowych znaczeń: Adi, optyk-domokrążca, dba o wzrok mieszkańców, nie bacząc na ich przeszłość – odwiedza zarówno ludzi wycofanych, żyjących w nieustannym lęku, jak i osoby buńczucznie chełpiące się niemal nieograniczoną władzą i panowaniem nad ludźmi. Wszyscy na co dzień mijają się na ulicach miasta wyciszonego, przytłumionego ciężarem swej historii. Historii, której powinni, nomen omen, przyglądać się o wiele baczniej. W przeciwnym wypadku dzieje państwa będą budowane na fundamentach polityczno-społecznego kłamstwa. Zdał sobie z tego sprawę już skromny optyk. Pytanie, czy inni również zdążą w porę to spostrzec, pozostaje otwarte.
***
Dokument Joshuy Oppenheimera z pewnością zasługuje na uwagę i pogłębioną analizę, jednak winien być omawiany jedynie w starszych klasach szkół ponadgimnazjalnych. Jest to dzieło trudne w odbiorze nie tylko ze względu na bolesną problematykę. „Scena ciszy” to przykład dokumentu o bardzo spokojnej narracji, zrealizowanego wbrew wielu tendencjom współczesnego kina, także tego niefikcjonalnego. Jego odbiorca winien być przygotowany na kontakt z produkcją wymagającą emocjonalnej i intelektualnej dojrzałości.
Mimo że akcja filmu Oppenheimera koncentruje się wokół wydarzeń w Indonezji, to dokument pozostaje dziełem na wskroś uniwersalnym (stąd zapewne liczne wyróżnienia na światowych festiwalach). „Scena ciszy” może stanowić zarówno cenne uzupełnienie lekcji historii o przykładach rewolucji polityczno-społecznych ostatniego stulecia, a także charakterystyki relacji na linii władza-społeczeństwo (casus Polski w XX wieku). Ponadto dzieło amerykańskiego dokumentalisty może stworzyć podwaliny pod rozmowę o propagandzie oraz dyskusję na marginesie książki „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego.