Recenzja filmu „Mój Nikifor”
Zuzanna Tarczyńska
Liceum Ogólnokształcące w Piasecznie
Czy zadawałeś sobie kiedyś pytanie, jak to jest być „innym”? Co myślą ludzie, widząc człowieka brudnego, niewiele mówiącego i żebrzącego o pieniądze? Otóż film pt. „Mój Nikifor” autorstwa Krzysztofa Krauzego właśnie o tym opowiada.
Akcja filmu toczy się w latach 60-tych w Krynicy. Opowiada o losach Nikifora, który tak naprawdę nazywa się Epifariusz Drowniak. Był on malarzem samoukiem, nie mającym nikogo bliskiego. Film opiera się na autentycznych wydarzeniach, ponieważ tylko dzięki takiemu przedstawieniu życia artysty możemy w pełni je. Zaczynając oglądać film zrozumiałam, że autor nie tylko chce pokazać nam jego życie, ale także to, że prawdziwym artystą może stać się każdy z nas. Nikifor to starszy malarz, cierpiący na gruźlicę oraz zaburzenia mowy i słuchu. Jego życie wydaje się trudne, jest wyszydzany i niechciany. Mimo tych przeciwności losu nie przestaje malować. Nie potrzebne są mu drogie farby czy płótna. Wystarczy mu mały pędzelek, trochę farb i kawałek kartki. W rozwijaniu pasji pomaga mu, na początku niechętnie, młody, niszowy malarz Marian Włosiński, którego rolę dobrze odegrał Roman Gancarczyk. Po pewnym czasie rodzi się między nimi więź – Włosiński daje Nikiforowi schronienie, dzięki czemu w pewnym sensie może podglądać, jak tworzy dzieła. Stara się on również wypromować artystę, organizując wystawę jego prac. Film ukazuje również, jak wiele osób odrzuciło Nikifora, pokazuje jego smutek ale i chwile radości. Według mnie Krzysztow Krauze najbardziej chciał nam ukazać, jakie relacje zachodziły między starszym panem a zafascynowanym nim młodym malarzem, ich początkową niechęć, która przerodziła się w obustronne zaufanie. Wszystko dopełniał miły klimat, który towarzyszył mi przez cały czas podczas oglądania filmu. Stanowi to zasługę reżysera, który nie eksperymentował z formą, po prostu ukazał życie Nikifora tak, aby każdy mógł je zrozumieć.
„Mój Nikifor” to film przedstawiający nie tylko życie i twórczość tytułowego bohatera, ale także to, że każdemu jest potrzebny drugi człowiek. W ukazanym przypadku był to Włosińsdki – pomagał on starszemu człowiekowi nie oczekując niczego w zamian.