Prawdziwa historia (2017)
Reż. Roman Polański
Data premiery: 11 maja 2018
Wojciech Świdziński
Prawdziwą historią Roman Polański powraca na ekrany po kilku latach artystycznego milczenia, zapraszając zarazem widzów do swego rodzaju wędrówki przez charakterystyczne motywy własnej twórczości. Tematycznie film ten może być postrzegany jako drugie skrzydło „pisarskiego dyptyku”, który otwiera Autor widmo z 2010 roku. Tutaj także pojawia się motyw profesji ghostwritera, w interpretacji reżysera będącej swoistym symbolem pozycji twórcy oraz roli sztuki we współczesnym świecie. Tym razem jednak tematem wiodącym staje się więź pomiędzy główną bohaterką, pisarką, a jej wielbicielką. Ich relację można zresztą odczytywać jako metaforyczne wyobrażenie stosunku artysty do publiczności, która przechodzi rozmaite fazy rozpięte pomiędzy miłością a nienawiścią. Prawdziwa historia nie jest jednak dramatem idei, lecz kameralnym dreszczowcem o subtelnie ironicznym zabarwieniu – a zatem reprezentantem gatunku, którego reżyser od czasu Matni (1966) jest niekwestionowanym mistrzem.
Przeżywająca kryzys twórczy i balansująca na granicy depresji ceniona pisarka Delphine (Emmanuelle Seigner) szuka pocieszenia i inspiracji w przyjaźni z entuzjastką swojej prozy (Eva Green). Stopniowo jednak intencje nieznajomej, która również okazuje się pisarką, stają się coraz bardziej zagadkowe, a jej uwielbienie dla twórczości idolki zaczyna przypominać groźną obsesję, najlepiej znaną z popularnej powieści Stephena Kinga Misery oraz jej ekranizacji wyreżyserowanej przez Boba Reinera. Mimo oczywistych sygnałów zagrożenia Delphine daje się wciągać coraz głębiej w destrukcyjny związek, powodowana być może nie tylko psychiczną apatią, ale także poczuciem winy, a może również rasowym literackim zmysłem, który w ten sposób stara się pobudzić.
Zagadkowa, intensywna i celowo drażniąca oczekiwania widzów relacja między dwiema kobietami stanowi dramaturgiczny nerw filmu. Poszczególne etiudy odgrywane przez obie aktorki to perełki reżyserskiego warsztatu, tym bardziej wyeksponowane, że pozostałe postacie stanowią tylko odległe tło, zaś w warstwie fabularnej również nie dzieje się szczególnie wiele. Co istotne, Polański wzbrania się przed wszelką dosadnością, zatrzymuje się na niedopowiedzeniach i absolutnie nie zamierza ułatwiać widzowi oceny tego w jakim stopniu jest to faktycznie „prawdziwa historia”.
Tym samym jego najnowszy film upodabnia się nie tylko do Matni czy Autora widma, ale także do bodaj najdoskonalszych jego osiągnięć reżyserskich – Wstrętu (1965), Dziecka Rosemary (1968) i Lokatora (1976) – w których bohaterowie ulegają postępującej psychozie, zaś widz traci możliwość jednoznacznej oceny, co w oglądanym utworze jest „obiektywną rzeczywistością filmową”, a co przedstawionym na ekranie wytworem rozpadającej się psychiki protagonisty. Podobnie w najnowszym filmie, gdzie tajemnicza wielbicielka nie ma imienia (przedstawia się wyłącznie jako Elle – Ona), zaś historia jej życia ma podejrzanie wiele punktów stycznych z biografią Delphine. Uważny widz z pewnością zorientuje się również, że reżyser zadbał o to, by inne postacie nie widziały nigdy jej twarzy i nie zwracały się do niej w bezpośredniej rozmowie…
Nie będzie zatem przesadą spojrzenie na Prawdziwą historię jako szczególną antologię motywów filmowych Romana Polańskiego czy nawet autorską próbę podsumowania własnej twórczości. Przed nadaniem jej tak znaczącej rangi wstrzymywać może tylko fakt, że pomimo absolutnie pewnej reżyserskiej ręki nie jest to obraz szczególnie efektowny, a także wyzbyty wad. Przede wszystkim Emmanuelle Seigner i Eva Green nie są aktorkami typowo dramatycznymi, dlatego – zwłaszcza na początku – nie do końca przekonują w skomplikowanych pod względem psychologicznym rolach pisarek po przejściach. O wiele lepiej odnajdują się w thrillerowych partiach drugiej połowy filmu. Zapewne również z tego powodu scena schodzenia Delphine do piwnicy jest jedną z najlepszych, jakie Polański w ostatnich latach zrealizował. Podobnie błyskotliwych momentów jest zresztą w filmie więcej, ale aby w pełni je docenić, potrzeba zrozumienia dla prawideł rządzących klasycznym thrillerem opartym na suspensie oraz empatii pozwalającej wczuć się w stan wewnętrzny głównej bohaterki. Nie zawadzi również – co wynika z nagromadzenia tropów autoreferencyjnych – znajomość wcześniejszych utworów Polańskiego.
Z tych względów obawiam się, że Prawdziwa historia pozostanie raczej filmem dla koneserów twórczości reżysera, ciekawym i wartościowym, ale pozbawionym szansy na wywołanie szerszego zainteresowania, tym bardziej, że obecny moment jest niezbyt sprzyjający refleksji nad artystycznym dorobkiem Polańskiego. Z drugiej strony, gatunkowa przynależność filmu nie predestynuje go do typowo arthousowego festiwalowego kręgu.
Paradoksalnie z tych właśnie powodów warto być może zaryzykować polecenie Prawdziwej historii młodzieży jako ciekawego materiału do ćwiczeń z analizy utworu narracyjnego. Będąc dziełem niejednoznacznym, stroniącym od wyjaśniających dopowiedzeń, film ten może stać się ambitnym wyzwaniem interpretacyjnym. Warto wówczas zastanowić się np. nad sensem tytułu, możliwą metaforyczną wymową wybranych scen, relacją między bohaterkami czy statusem świata przedstawionego. Prawdziwa historia nie będzie przy tym stawiać przed widzem barier typowych dla hermetycznego kina artystycznego, pozostając – nawet pomimo zaznaczonych wcześniej wymagań – filmem w pełni komunikatywnym i uniwersalnym.
tytuł: Prawdziwa historia
tytuł oryginalny: D’après une histoire vraie
rodzaj/gatunek: thriller, psychologiczny
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Olivier Assayas, Roman Polański, na podstawie powieści Delphine de Vigan „Prawdziwa historia”
zdjęcia: Paweł Edelman
muzyka: Alexandre Desplat
obsada: Emmanuelle Seigner, Eva Green, Vincent Perez
produkcja: Belgia, Francja
rok prod.: 2017
dystrybutor w Polsce: Monolith Films
czas trwania: 101 min
odbiorca: od lat 16 wzwyż