Ponyo (2008)

Reż. Hayao Miyazaki

Hanna Arend i Wojciech Świdziński

Hanka: Zapewne każdy z nas (ja też) ma swoje ulubione baśnie z dzieciństwa. Jeśli wśród nich znajduje się ta o Złotej Rybce lub Małej Syrence, to zapewne z przyjemnością obejrzycie Państwo wraz ze swymi dziećmi naszą najnowszą filmową propozycję na seans rodzinny. Zapraszamy przed ekrany pomimo tego, że Ponyo (czyli Brunhilda) jako „złota rybka” nie spełnia życzeń i jako „mała syrenka” nie zakochuje się w pięknym królewiczu.

Podwodny świat z jego tajemniczymi mieszkańcami – oto czym wita nas magiczna opowieść Ponyo. Zaczyna się pięknie: błękitne morze, zwiewne meduzy, zgrabne koniki morskie, ciekawskie kraby, zwinne rybki małe i duże oraz tajemnicza łódź podwodna wraz z jej dziwnym (jak na maga przystało) właścicielem Fujimoto, tatusiem naszej bohaterki.

Ponyo jest córką wspomnianego już maga oraz pięknej i potężnej Bogini Morza, co sprawia, że obdarzona jest magiczną mocą, z której jak dotąd nie zdawała sobie sprawy, pędząc wraz z mnóstwem podobnych jej braci i sióstr podwodne życie pod czujnym okiem ojca. Jest małą rybką z uśmiechniętą twarzyczką i nie zna świata poza wodą. Nie wiadomo, czy dzięki charakterystycznej dla dzieci ciekawości, czy za sprawą zbytniej opiekuńczości ojca (trzyma dzieci dosłownie pod kloszem), musi dojść do nieuniknionego: mała rybka zapragnie wolności. Świat ludzi kusi ją i nęci tak bardzo, że z niewielką pomocą rodzeństwa wymyka się ojcu, a przypadek sprawia, że spotyka chłopca o imieniu Sosuke. Tutaj, być może, przyda się chwila autorefleksji dotyczącej rodzicielskiej kontroli, sprawdzania, pouczania, moralizowania i nadmiernego chronienia przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Dzieci pragną poznawać świat, wymykają się spod kurateli rodziców – to normalne i rozwojowe. Ale wracając do naszej bohaterki, wyprawa w nieznane mogłaby się dla niej skończyć tragicznie, gdyby nie mały przedszkolak, który uwolnił ją z porzuconej w wodzie butelki (niszcząca przyrodę działalność człowieka to kolejny wątek, który przewija się przez wszystkie minuty baśni). Widzimy brudne wody morza, zanieczyszczenia i odpady. Niestety, to wszystko dzieje się za sprawą bezmyślnej ekspansji ludzi niedostrzegających potrzeby zachowania harmonii pomiędzy naturą a ułatwiającą nam życie cywilizacją. Może to mieć niestety katastrofalne skutki, o czym przekonali się mieszkańcy malowniczego nadmorskiego miasteczka. Mimo to Ponyo z zachwytem obserwuje nowe otoczenie, jest zauroczona nowo poznanym chłopcem, podobnie zresztą jak on swoim znaleziskiem. Tym bardziej, że rodzice Sosuke są zajętymi ludźmi: mama, Lisa, pracuje w domu spokojnej starości (który zresztą chłopiec chętnie odwiedza), tata jest marynarzem biorącym „nadgodziny, a sam Sosuke większość dnia spędza w przedszkolu. Każde dziecko potrzebuje przyjaciela (rybka też), więc trudno się dziwić, że pomiędzy tą dwójką bardzo szybko rodzi się sympatia. Sympatia tak duża, że rybka pragnie zostać człowiekiem, chce mieć ręce, nogi i zęby, bo uwielbia szynkę, a tę jak wiadomo trzeba pogryźć. Oboje przy tym wiele ryzykują: ją tata za wszelką cenę pragnie ochronić przed ludźmi, a Sosuke o mało nie traci swoich rodziców, przeciwstawiając się magowi. Ponyo jednak kocha chłopca i wcale nie chce być ratowana, a on w imię przyjaźni gotów jest stawić czoło rozszalałej naturze. Jesteśmy wiec świadkami ogromnego tsunami, cmentarzyska zniszczonych przez morze łodzi, zalanego wodą miasteczka, ludzi chroniących się przed powodzią i poszukiwań zaginionej mamy. Całe szczęście, za sprawą młodych bohaterów równowaga w przyrodzie zostanie przywrócona.

A na koniec polecam bezcenną scenę, kiedy to dorosły prosi o wybaczenie dziecko.

Wojtek: Czasami na fotografii widzimy osobę, której twarz skądś znamy, ale nie możemy jej rozpoznać. Dopiero po chwili odkrywamy, że jest to nasza dobra przyjaciółka lub bliski krewny. Uczucie tego rodzaju może nam nieraz towarzyszyć, gdy oglądamy japońskie animacje. Ogromna ich część przenosi na ekran rodzimą mangę, wiele jednak sięga po wątki i motywy kultury europejskiej czy amerykańskiej. Doskonałym tego przykładem był – realizowany skądinąd w międzynarodowej koprodukcji – serial Muminki (1990), który rozwinął i przetworzył wiele elementów z pierwowzoru Tove Jansson, w świadomości wielu młodych widzów wypierając wręcz niektóre rozwiązania z pierwowzoru literackiego.

Mistrzem głębokiego i twórczego adaptowania motywów europejskich w japońskim anime pozostaje współtwórca słynnego Studia Ghibli – Hayao Miyazaki. W swoich animacjach powtórzył gest innego japońskiego twórcy Akiry Kurosawy, który przed laty zachwycił świat ekranizacjami tragedii Williama Shakespeare’a, przeniesionymi do feudalnej Japonii i pozbawionymi poetyckiej frazy. Widzowie mimo to bezbłędnie odczytywali w Tronie we krwi (1957) Makbeta, a w Ran (1985) Króla Leara. Miyazaki karierę zaczynał jako animator w serialach opartych na Ani z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery czy Sercu Edmonda De Amicisa. W jego autorskich filmach powracały wątki Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla (Mój sąsiad Totoro z 1988, a zwłaszcza nagrodzony Oscarem Spirited Away: W krainie bogów z 2001), ale też Podróży Guliwera Jonathana Swifta (Laputa – podniebny zamek z 1986), czy Cudownej podróży Selmy Lagerlöf (Podniebna poczta Kiki z 1989). Dziełem bodaj najbardziej pod tym względem złożonym, a zarazem niezwykle przystępnym – bo cenionym zarówno przez najmłodszych widzów, jak i dorosłych – jest Ponyo z 2008, będący przedostatnim z ukończonych jak dotąd pełnometrażowych filmów Miyazakiego.

Uważni widzowie szybko zorientują się, że mamy tu do czynienia ze swobodną adaptacją Małej syrenki Hansa Christiana Andersena. Co więcej, Miyazaki sięgnął też po inne tematy klasycznej kultury europejskiej – opowieści niesamowite Ernsta Theodora Amadeusza Hoffmanna czy Walkirię Richarda Wagnera. Rozpoznanie któregokolwiek z tych tropów nie jest jednak konieczne, by rozkoszować się niezwykle wrażliwą, bogatą i ujmującą opowieścią o miłości, samotności, potędze wyobraźni i mocy natury.

Tytułowa Ponyo jest córką bogini oceanu i tajemniczego człowieka żyjącego na pokładzie fantastycznego okrętu podwodnego. Poznajemy ją, gdy wymyka się spod jego kurateli i zostaje odnaleziona przez Sosuke – pięciolatka żyjącego w domu na odludnym półwyspie wraz z nieco postrzeloną matką i wiecznie nieobecnym ojcem, oficerem marynarki. Dyskretne aluzje pozwalają przypuszczać, że jest on dzieckiem adoptowanym, cierpiącym z powodu samotności. To spotkanie dla obojga staje się wielkim przełomem i szansą na odmianę losu. Ponyo, będąca dotąd małą rybką, pod wpływem siły przyjaźni odkrywa zdolność przemiany w dziewczynkę, a tym samym szansę na zerwanie złotych więzów, którymi była kontrolowana. Dla Sosuke przyjaźń niezwykłej rówieśniczki jest z kolei końcem przytłaczającej nudy i smutku dziecka zagubionego w świecie dorosłych. Ich przyjaźń stanie jednak wkrótce przed poważną próbą, gdy okaże się, że używanie przez Ponyo transformacyjnych mocy destabilizuje porządek natury i zagraża prawdziwymi kataklizmami.

Jak widać, Andersenowska baśń została nie tylko uwspółcześniona i dostosowana do innych realiów, ale też gruntownie zmieniona, nie zatracając jednak swojej struktury. Taka parafraza pozwoliła na wprowadzenie wątków jeszcze innych – charakterystycznych dla twórczości Miyazakiego. Spośród nich najważniejszym jest zachwyt nad potęgą przyrody i nader aktualna troska o przyszłość naszej planety. To także wątek przemijania, wprowadzony przez kapitalne postacie pensjonariuszek domu spokojnej starości, z którymi przyjaźni się Sosuke. Wprowadzenie tak wielu poważnych tematów, a jednocześnie rozświetlanie ich szczerym dziecięcym humorem, było możliwe dzięki skupionej, niespiesznej narracji, wyraźnie odróżniającej się na tle wielu japońskich animacji porywających widza w wir gwałtownie zmontowanych wydarzeń. Z tego powodu Ponyo może być z powodzeniem oglądana przez bardzo małe dzieci (nawet 4-, 5-latków), pozostając jednocześnie filmem, który trafi do widzów dorosłych.

Kontemplacyjny charakter dzieła Miyazakiego został wsparty niezwykle pracochłonną tradycyjną animacją. Potęga oceanu, słońce roziskrzające spokojną wodę po nadnaturalnym tajfunie, tętniący życiem stromy klif zostały oddane z zapierającą dech w piersiach starannością i powinny być podziwiane na dużym ekranie (niestety, film nie trafił nigdy do polskich kin). Z kolei postaci obojga dzieci nawiązują do nieco archaicznego, uproszczonego stylu mangi, zyskując dzięki temu wiele szlachetności i siły ekspresji.

Oglądanie Ponyo może stać się elementem „weekendu z syrenką”, jeśli połączy się je z seansem disnejowskiego przeboju o Arielce, a także lekturą źródłowej baśni Andersena. Wspólne zanurzenie się w magiczny świat oceanu można ponadto wzbogacić opowieścią o fantastycznych istotach, jakimi nasza wyobraźnia zaludniała tonie wodne, zwracając przy tym uwagę na to, skąd biorą się takie opowieści.

Innym sposobem kreatywnego oglądania Ponyo może być zestawienie jej z arcydziełem Miyazakiego Spirited Away: W krainie Bogów i zastanowienie się nad strategiami adaptowania przez japońskiego twórcę europejskiej klasyki – Małej syrenki oraz Alicji w Krainie Czarów. Byłoby to wyzwaniem dla starszej młodzieży, które mogłoby zarazem posłużyć jako materiał oryginalnej prezentacji czy referatu.