Piotruś Królik (2018)
Reż. Will Gluck
Data premiery: 13 kwietnia 2018
Marta Kasprzak
Na polskich ekranach zagościła właśnie adaptacja serii literackiej autorstwa Beatrix Potter, kategoryzowana jako film familijny. Tytułowy Piotruś zamieszkuje wraz ze swoją króliczą rodziną obrzeża ogrodu należącego do bardzo pracowitego (i równie niechętnie nastawionego do miejscowych zwierząt) rolnika. „Stary grzyb”, jak dosadnie nazywają pana McGregora króliki, nie toleruje na swoim terytorium żadnych „szkodników”. Stawka w grze jest wysoka – pomyślne zebrane plony pozwalają Piotrusiowi na wykarmienie całego stadka, jednak niefortunnie przeprowadzona akcja może zakończyć się… w piekarniku państwa McGregorów. Taki właśnie los spotkał rodziców Piotrusia i jego rodzeństwo. „Przerobię cię na pasztet” – grozi złapanemu królikowi rolnik, jednak niespodziewanie to on dokonuje żywota wśród swoich – tak wytrwale bronionych! – warzywnych grządek. Zadziorny zwierzak chętnie opowiada towarzyszom o swojej wygranej w walce z ludzkim przeciwnikiem, jednak prawda okazuje się bardziej prozaiczna: dał znać o sobie niezdrowy tryb życia mężczyzny (lekceważącego potrzebę ruchu i niepotrafiącego oprzeć się słodyczom nawet w trakcie wizyty cmentarzu!).
Choć tym razem Piotrusiowi… upiekło się, radość okolicznej zwierzyny z przejęcia ogrodu jest przedwczesna, a deklaracja: „nigdy nikomu nie oddamy naszej ziemi” – wyjątkowo trudna w realizacji. Na miejsce pana McGregora przybywa bowiem jego krewny: jeszcze bardziej oddany walce z okolicznymi „szkodnikami” i, jak z niepokojem zauważają króliki, jeszcze szybciej operujący niebezpieczną dla nich łopatą. Apetyt zwierząt jest jednak większy niż strach przed ewentualnym schwytaniem. Warzywne grządki szybko przemieniają się w prawdziwe pole bitwy, stosowane dotychczas w walce łodygi selera zastępuje groźny dynamit, ogród otoczony zostaje elektrycznym płotem, a na króliczych ubrankach pojawiają się krwistoczerwone plamy. „To przecież pomidor, ja żyję!” – zauważa z radością jeden z walczących. Niemniej konflikt pomiędzy panem McGregorem i króliczą rodziną eskaluje, zyskując niespodziewane rozmiary i przynosząc skutki w postaci nieoczekiwanego zwrotu akcji.
Nowa sytuacja zdaje się być niczym zły sen nie tylko dla zwierząt – świeżo upieczony właściciel ogrodu udaje się na prowincję przez wzgląd na utratę posady kierownika działu w domu towarowym Harrods: nie otrzymując upragnionego awansu, przeżywa załamanie psychiczne. Opuszczenie miejskiego pejzażu Londynu na rzecz malowniczej wsi zdaje się być dla owego rasowego perfekcjonisty i fanatyka kontroli doskonałym sposobem na regenerację nadszarpniętych nerwów… Upragnionego relaksu nie przynosi jednak panu McGregorowi nawet zainicjowana w pięknych okolicznościach przyrody lektura poradnika Completely calm. „U nas dla odmiany sama cisza i spokój” – przekonuje wytrwale mieszkająca nieopodal Bea, artystka specjalizująca się w malowaniu abstrakcyjnych obrazów („To góry?” – „Nie, to starsza pani w kapeluszu”) i króliczych portretów. Choć przez długi czas stanowiła dla zwierząt cennego sprzymierzeńca, nagły rozkwit uczucia w stosunku do młodego pana McGregora sprawia, że kobieta stawia swoich futrzanych przyjaciół poza nawiasem i zmusza ich tym samym do wzięcia spraw we własne… łapki.
Podejmując refleksję nad walorami filmu Piotruś Królik, nie sposób pominąć jego doskonale dopracowanej warstwy wizualnej i precyzyjnie skonstruowanego scenariusza. Wartka akcja pozwala utrzymać uwagę odbiorców oraz wzbudza ich zaciekawienie odnośnie do dalszych losów futrzanych protagonistów – kierowanych przez wyraziście nakreśloną postać Piotrusia. Królik, podobnie jak pozostałe zwierzęta poddany zabiegom antropomorfizacji, jest nie tylko wyjątkowo przebojowy, ale niekiedy wręcz autorytatywny: „czekasz, czekasz, czekasz, czekasz” – poleca swoim krewnym – i dodaje: „zbieram laury”, wskazując na siebie. Na uwagę zasługuje również komediowe zacięcie twórców produkcji, obfitującej w humor słowny i sytuacyjny – czytelny już dla kilkuletnich widzów. Należy dodać, że w przeważającej części filmu pojawiają się aktorzy żywego planu – jedynie obszerna retrospekcja i scena finałowa zrealizowane zostały przy użyciu techniki animacji.
„Ziemia nie jest dana nam na własność, dzierżawimy ją od następnych pokoleń” – zauważa jeden z królików. Ta myśl przewodnia filmu może okazać się szczególnie cenna dla młodych widzów, którzy zyskują tym samym świadomość potrzeby dbania o otaczającą nas przyrodę (zwłaszcza naszych „braci mniejszych”). Jako negatywny przykład posłużyć mogą koleje losu starszego pana McGregora, tracącego przedwcześnie życie w wyniku niehigienicznego trybu życia: niedostatku ruchu i nadmiernej konsumpcji. Choć Piotruś Królik wydaje się być narzędziem doskonałym do stosowania na etapie edukacji wczesnoszkolnej, film nie powinien rozczarować również starszych widzów. Żyjący w symbiozie ludzie i zwierzęta stanowią bowiem ideał, do którego dążenia może zachęcić właśnie seans Piotrusia Królika.
tytuł: Piotruś Królik
tytuł oryginalny: Peter Rabbit
rodzaj/gatunek: familijny, komedia, animacja/żywy plan
reżyseria: Will Gluck
scenariusz: Will Gluck, Rob Leiber
zdjęcia: Peter Menzies Jr.
muzyka: Dominic Lewis
obsada: Domhnall Gleeson, Rose Byrne, Sam Neill, James Corden
produkcja: Australia, USA, Wielka Brytania
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: United International Pictures Sp z o.o.
czas trwania: 93 min
odbiorca: od lat 5