Osobliwy dom Pani Peregrine (2016)
Piotr Sitarski
Reż. Tim Burton
Data premiery: 7 października 2016
Najnowszy film Tima Burtona to opowieść inicjacyjna, a więc jej tematem jest przechodzenie z dzieciństwa do dorosłości. Podobnie jak w innych utworach tego typu inicjacja związana jest z podróżą, którą bohater zmuszony jest podjąć, by poznać prawdę o sobie i świecie. Ta z trudem zdobyta wiedza zmienia go i przynosi dojrzałość.
Z reguły filmy inicjacyjne oparte są na schemacie wyprawy, który amerykański religioznawca Joseph Campbell opisał w książce „Bohater o tysiącu twarzy”. Badając mity różnych kultur i epok doszedł on do wniosku, że łączy je jeden wzorzec, określany mianem monomitu, w sposób uniwersalny przedstawiający rozwój jednostki i zdobywanie przez nią samoświadomości. Campbell w drugiej połowie XX wieku zdobył popularność, występując w radiu i telewizji, a jego prace były chętnie wydawane i czytane. W rezultacie koncepcja monomitu stała się inspiracją dla wielu artystów, niektórym z nich przynosząc sławę i pieniądze. Tak stało się w przypadku George’a Lucasa, który świadomie oparł „Gwiezdne wojny” (1977) na Campbellowskiej podróży bohatera. Sukces tego filmu spowodował, że schemat monomitu na trwale wszedł do repertuaru hollywoodzkich scenarzystów: uczy się o nim w szkołach filmowych, omawia go w podręcznikach scenariopisarstwa i oczywiście wykorzystuje się go w scenariuszach.
Szczególnie często inicjacyjna podróż bohatera stanowi oś filmów dla młodzieży. Pozwala to młodym widzom na odniesienie się do sytuacji i postaci na ekranie, choćby nawet pozornie ich sytuacja życiowa była zupełnie inna. Bohaterem „Osobliwego domu pani Peregrine” jest amerykański nastolatek, który próbując poznać historię życia swego dziadka, trafia na walijską wyspę i walczy z potworami, spotykając przy okazji niezwykle osobliwe dzieci i zdobywając miłość. Mimo fantastyczności tej fabuły widzowie mogą bez trudno utożsamić się z nią na głębszym poziomie: niezrozumienia przez rodziców, odkrycia własnych talentów, akceptacji przez rówieśników, wybuchu uczuć, odpowiedzialności za innych. Pod fantastycznością wydarzeń skrywa się realizm przeżyć i emocji. Analizując film, można więc zwrócić uwagę na te dwa poziomy oraz zastanowić się, na czym w ogóle polegają realizm i fantastyka.
Jeśli chodzi o wykorzystanie monomitu, „Osobliwy dom pani Peregrine” nie jest szczególnie oryginalny. Można nawet – w ramach dyskusji po filmie – spróbować wymienić inne tytuły, które stosują ten sam schemat. Można też zastanowić się, na czym polega dorosłość i w jaki sposób młody człowiek przestaje być dzieckiem i staje się dorosły.
Oryginalne i interesujące jest natomiast połączenie inicjacyjnej podróży bohatera z opowieścią o przeszłości. Co prawda Luke Skywalker z „Gwiezdnych wojen” także opuszczał dom, by odkryć prawdę o swoim pochodzeniu, ale film Burtona traktuje ten motyw znacznie poważniej i dosłownie. Bohater, Jake Portman, chce bowiem poznać przeszłość swojego dziadka, polskiego Żyda ocalonego z Zagłady, który zwraca się do swego wnuka „tygrysku” (po polsku) i opowiada mu nieprawdopodobne historie o domu pani Peregrine i walce z upiornymi Pustakami (po angielsku nazywają się one Hollowgast, co brzmi bardzo podobnie do słowa Holokaust). Ojciec Jake’a nie rozumie swego ojca i ma do niego pretensje, że ten niedostatecznie go kochał. To na wnuku spoczywa więc obowiązek przyjęcia opowieści dziadka, zmierzenia się z nią i przeżycia jej na nowo – tym razem zwycięsko.
Współczesne hollywoodzkie kino dla młodzieży bywa krytykowane za banalność i nastawienie na konsumpcjonizm, ale film Burtona z pewnością dowodzi czegoś przeciwnego. Wynika z niego bowiem, że stanie się dorosłym wymaga poznania i zrozumienia cierpień własnych przodków, zanurzenia się w historii i docenienia jej. Co prawda Jake odnosi sukces, doprowadzając do zwycięskiego końca walkę swego dziadka, ale w trakcie swej podróży musi jeszcze raz przejść wszystkie koszmary sprzed lat. Pod tym względem „Osobliwy dom pani Peregrine” można oczywiście odczytywać bardziej uniwersalnie. Traumy i koszmary starców nie dotyczą tylko Holokaustu, ale – w polskiej rzeczywistości – także prześladowań nazistowskich i komunistycznych, przesiedleń i innych dramatycznych wydarzeń XX wieku. W jakimś sensie „Osobliwy dom pani Peregrine” zestawić można z „Wołyniem”, „Różą”, „Historią Roja”, „Katyniem” czy innymi filmami o polskich traumach, na które z różnych powodów głuche było pokolenie dzieci ofiar, więc muszą mówić o nich wnuki. Różnica polega jednak na tym, że żaden z tych i innych polskich filmów nie jest skierowany wprost do młodzieży. Nawet jeśli młodzi ludzie oglądają te filmy w ramach lekcji szkolnych, to pozostają one częścią świata dorosłych, a priori oddzielonego od tego, co może być interesujące dla nastolatka. Wymagają więc, by widz dorósł. Tymczasem „Osobliwy dom pani Peregrine”, choć w gruncie rzeczy mówi o podobnych przeżyciach, daje widzowi możliwość dorastania poprzez poznawanie historii. Przeszłość żyje w nim nie dlatego, że pamiętają ją starsi, ale ponieważ muszą ją przeżyć i zrozumieć młodzi.
Ostatni aspekt filmu, na który warto zwrócić uwagę, to postać reżysera. Choć film jest adaptacją dość już słynnej powieści amerykańskiego autora Ransoma Riggsa pod tym samym tytułem, jest także filmem typowo Burtonowskim, zawierającym wszystkie elementy typowe dla Tima Burtona: postacie odmieńców, grozę zmieszaną z groteską (znajdzie się tam kilka scen dość drastycznych, sporo jest też horroru), a nawet zamiłowanie do strojów retro i rzeźb roślinnych. Autor filmowy może zatem ujawnić swą osobowość artystyczną także wtedy, kiedy ekranizuje cudzy tekst, wydobywając z niego pewne elementy i usuwając inne. Widzowie, którym film się spodoba, zapewne chętnie sięgną po powieść, żeby porównać te dwa teksty, a przy okazji jeszcze raz przeżyć przygody Jake’a.