Najlepszy (2017)
Reż. Łukasz Palkowski
Data premiery: 17 listopada 2017
Wojciech Świdziński
Obserwatorzy rodzimej kinematografii zgadzają się zwykle co do tego, że cierpi ona na niedosyt dobrej jakościowo oferty dla szerokiej widowni. Metaforycznie rzecz ujmując – dzieła mistrzów zapewniają system korzeniowy, coraz bujniej rozwijają się kwiaty festiwalowe, pień jednak jest wątły i chorowity. Trawią go nieudolne kalki kina gatunkowego oraz populistyczne ekscesy atakujące krajowy box office. Dlatego najnowszy film Łukasza Palkowskiego wyczekiwany był przez publiczność, a także krytyków bardziej niecierpliwie, niż premiera niejednego pretendenta do finału międzynarodowego festiwalu. Reżyser dał się poznać jako autor dobrze przyjętego Rezerwatu w ciepłych barwach portretującego warszawską Pragę. Następnie zatriumfował doskonale skrojonym biopikiem Bogowie, który przyciągnął do kin przeszło 2 miliony widzów. Najlepszy to jego kolejny powrót „z tarczą”, choć nie da się ukryć, że zaznaczyły się na niej pewne rysy.
Podobnie jak w przypadku Bogów, jest to historia biograficzna, opowiadająca o losach Jerzego Górskiego – polskiego triathlonisty, mistrza świata w zawodach Double Ironman w Huntsville w Alabamie z 1990 roku. Jego ekranowe losy rozpoczynają się w legnickich squatach, w których przez kilkanaście lat pogrążał się w narkotykowym nałogu. Po kolejnej zapaści i próbie samobójczej trafia do wrocławskiego ośrodka terapeutycznego założonego przez Marka Kotańskiego. Tam odkrywa, że sport jest dla niego najlepszą terapią. Wciąż walcząc z prześladującymi go demonami, odnosi kolejne sukcesy, a jego idée fixe staje się start w ekstremalnych zawodach triathlonowych Ironman w Stanach Zjednoczonych. W historii tej jest oczywiście miejsce na cierpienie, śmierć i miłość. O takich biografiach zwykło mówić się: „doskonały materiał na film”…
I w tym być może tkwi główny problem Najlepszego. Losy Górskiego układają się w aż nazbyt oczywisty scenariusz filmu sportowego, Palkowski zaś realizuje go sumiennie podążając z punktu A do B i tak dalej. Najpierw widzimy kolejne fazy upadku, potem kryzys, podjęcie walki, przeciwności losu i chwile zwątpienia, w finale zaś zwycięskie zawody. Całość ogląda się bardzo dobrze, bo reżyser ma talent do zajmującego opowiadania nawet najbardziej banalnych fragmentów. W oprawie wizualnej nie czuć silenia się na drobiazgowe oddanie realiów schyłku lat 70. i 80., a jednak cechuje ją pewien autentyzm i pomysłowość.
Jakub Gierszał w roli głównej po kilku niekoniecznie trafionych kreacjach znów triumfuje w sprawdzonym emploi neurotycznego buntownika. Dojrzale partnerują mu dwie młode aktorki o mało jeszcze opatrzonych twarzach – Anna Próchniak i Kamila Kamińska. Jest też kilkanaście epizodów – wiele doskonałych, jak na przykład Magdaleny Cieleckiej w roli zahukanej matki. Niestety nie wszystkie wypadły równie trafnie. Adam Woronowicz i Arkadiusz Jakubik grają swoje rutynowe role z wdziękiem, ale bez szans na jakiekolwiek zaskoczenie. Nie przekonał mnie również Janusz Gajos jako Marek Kotański. Dwie niewielkie sceny, w których się pojawia, choć wypełnione aktorską charyzmą, nie wystarczyły do zbudowania wiarygodnego wizerunku legendarnego społecznika. Zwłaszcza, że padające w nich kwestie obciążyła pewna „papierowość”. To zresztą kolejna wada scenariusza. Część kwestii – na szczęście nieznaczna – brzmi mało autentycznie i może drażnić swoją oczywistością, a miejscami także dydaktyzmem.
Nie zmienia to jednak faktu, że film Palkowskiego zaszczepia w widzu pozytywne nastawienie do życia oraz solidarystyczną wiarę w człowieka i własne siły. Podejmuje tym samym posłannictwo Jerzego Górskiego, który po zwycięstwie nad sobą i sięgnięciu po najwyższe trofea przyjął rolę inspirującego swoją postawą popularyzatora sportu oraz aktywnego działacza społecznego. Z uwagi na to Najlepszy ma szansę stać się wartościowym utworem motywującym młodzież poszukającą własnej drogi życiowej. Warto przy tym zauważyć, że film pojawia się w idealnym momencie, gdy sport amatorski – a zwłaszcza biegi długodystansowe – staje się nieodłącznym elementem życia coraz większej grupy naszych rodaków.
Jest jednak jeszcze inny, daleko istotniejszy powód, dla którego warto rozważyć polecenie najnowszego filmu Palkowskiego młodzieży. Jerzy Górski po raz pierwszy zażył twarde narkotyki w wieku 15 lat. Gdy poznajemy go w filmie jest uzależniony już od dekady. Sceny pogrążania się w nałogu, połączone z młodzieńczym buntem i szarzyzną rzeczywistości późnego PRL-u należą do najlepszych w filmie. Nie ma tu wstrząsających ujęć i ostrego montażu rodem z Requiem dla snu Darrena Aronofsky’ego, ale Palkowski przy pomocy bardziej tradycyjnej narracji, wspomaganej rzetelnym aktorstwem i wiarygodną charakteryzacją, osiąga silny, przejmujący efekt. Kilka scen narkotycznych wizji zostało zresztą pomysłowo zaaranżowanych. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na ciągnącą się dniami i nocami półprzytomną rozmowę dwóch kolegów ze squatu. W tej części filmu konieczna była pewna dosadność oraz adekwatne do portretowanego środowiska słownictwo, niemniej jednak reżyser zadbał, by nie epatować obsceną, ani nie romantyzować narkomańskiej społeczności. Sceny chuligańskich i narkotykowych ekscesów – choć nacechowane pewną fantazją – zmierzają jednak konsekwentnie do upadku bohatera. Zwłaszcza ta część filmu – w zestawieniu z opisaną później męką porzucania nałogu – może stanowić doskonały punkt wyjścia do poważnej dyskusji na temat uzależnień oraz ich fizycznych, psychicznych oraz społecznych konsekwencji. Warto jednak uważać, by nie wpaść w pułapkę wynikającą z fabularnej kondensacji fabuły oraz jej nieco zbyt schematycznej konstrukcji. Ponieważ pod koniec temat uzależnienia coraz bardziej zanika – nie licząc finałowej, utrzymanej w horrorowo-komiksowym duchu konfrontacji z narkomańskim sobowtórem – może wydawać się, że pomiędzy heroinową zapaścią a zwycięstwem w ekstremalnie trudnych mistrzostwach sportowych jest tylko obowiązkowy epizod walki z uzależnieniem.
Pomimo wyszczególnionych mankamentów Najlepszy jest filmem wartym polecenia i godnym szczerej dyskusji. Ma również szansę stać się dla części widzów filmem ważnym i inspirującym, a także wartościową pomocą w pracy z młodzieżą. Gorąco życzę mu powodzenia frekwencyjnego w naszych kinach, na co zasługuje o wiele bardziej, niż niejeden wątpliwej jakości „przebój”.