Młody renifer Alex (2018)

Reż. Guillaume Maidatchevsky

Małgorzata Bazan, Maciej Dowgiel

Małgosia: Nie każdy renifer nazywa się Rudolf. Żaden z przedstawicieli tego gatunku nie ma czerwonego nosa, a żadne ze zwierząt nie zażywa gwiezdnego pyłu, nabierając przez to magicznych mocy, by ciągnąć po niebie sanie z grubym Mikołajem w środku. Popkultura z reniferów (i postaci Świętego Mikołaja) zrobiła świąteczne maskotki. Większość maluchów gotowa jest przysiąc, że renifery zrobione są z pluszu, podobnie jak liczne Mikołaje i misie Coca-Coli. W końcu stoją na tych samych półkach w sklepie z zabawkami. Jest to ten rodzaj banalizowania, któremu blisko do Gombrowiczowskiego upupiania.

A przecież renifer to prawdziwe zwierzę z bogatą historią zapisaną w naturze. Właśnie o niej jest francuski film Młody renifer Alex. Przy pierwszym kontakcie z filmem można odnieść wrażenie, że – wbrew opisowi – nie jest to familijny film przygodowy, a raczej przyrodniczy dokument o życiu zwierząt w Laponii, krainie wiecznej zimy. To wrażenie nie jest mylne, ale i dystrybutor ma rację, klasyfikując film gatunkowo. Młody renifer Alex to genialnie wyreżyserowana i opowiedziana historia renifera, od jego narodzin do pełnoletności. Scenerię jej stanowią naturalne plenery śnieżnej tajgi, oblodzonych lasów czy szczyty majestatycznych fiordów sięgających samego nieba. Pozostali bohaterowie filmu, m.in. wilki, wiewiórki, niedźwiedzie, rosomaki, lemingi, łasice i orły, także zostali sfotografowali w swoim naturalnym otoczeniu. Realizatorzy musieli wykazać się wielką cierpliwością, by zaobserwować, a następnie pokazać zwierzęta w środowisku ich życia. Montażyści zaś stworzyli z tych zdjęć obyczajowo-przygodowo-dramatyczno-komediowo-inicjacyjną fabułę, która nie tylko trzyma w napięciu, ale i skraść może niejedno serce (nie tylko dziecięce, ale i dorosłe). W końcu powstaje film o rodzinie, miłości macierzyńskiej i dorastaniu, o losie, który podziela większość ssaków na naszym globie. Całości dopełnia fenomenalna narracja w polskiej wersji językowej prowadzona przez lubianego i znanego dzieciom Piotra Adamczyka. Opowiedziana przez niego historia renifera tylko trochę zahacza o popkulturową wizję św. Mikołaja i zaprzęgu jego reniferów, za to zbliża ją do tego, co w świętach Bożego Narodzenia najważniejsze…

Młody renifer Alex to historia o cudzie narodzin i trudnych wyborach macierzyńskich. Poświęcenie wynikające przede wszystkim z matczynego instynktu pokazuje, jak ważna jest relacja matki i dziecka. Natomiast opieka, jaką roztaczają nad sobą nawzajem zwierzęta, staje się wzorem do naśladowania także dla ludzi. Stado zaś to ogromna wielopokoleniowa rodzina, w której każdy z osobników ma swoje miejsce. Ta wspólnota staje się szczególnie istotna, gdy toczy się walka o przetrwanie, kiedy stado staje się celem drapieżców. Nie bez znaczenia jest też podkreślana przez cały film wytrwałość w realizacji codziennego trudu życia — poszukiwaniu pożywienia, wędrówce w określone rejony tajgi w różnych porach roku, przekraczaniu rwących rzek i unikaniu śnieżnych lawin. Taka wola życia przydałaby się pewnie wielu wiecznie niezadowolonym z czegoś dekadentom. Młody renifer Alex to historia o życiu jako wartości samej w sobie, niepodważalnej, niezbywalnej.

Oczywiście, nie da się przeżyć Świąt bez czerwononosych Rudolfów, tłustych Mikołajów i innych, często tandetnych i banalnych popkulturowych gadżetów. Warto jednak, gdy mowa o reniferach, wybrać się do kina i zobaczyć, jakie rzeczywiście są te zwierzęta. Jak wygląda ich codzienność. Biorąc natomiast pod uwagę wszystkie te tematy, które wynikać powinny ze świątecznego okresu, film otworzy przed Wami wrota do rozmowy o naturalnych cudach i pięknie życia zgodnie z kulturowo-religijnymi wyznacznikami, które — jak się głębiej zastanowić — wynikają właśnie z natury. Nie ma zatem sensu upupiać dzieci i tak już im znanymi historiami kolejnych „Rudolfów”. Prawda natury okazuje się nie tylko ciekawsza, ale i bardziej pouczająca.

Maciek: Obejrzałem Młodego renifera Alexa i jestem w szoku. Powody są trzy. Po pierwsze, nie zdawałem sobie sprawy, że technika filmowania przyrody osiągnęła tak wysoki poziom. W tej kategorii produkcje przyrodnicze IMAX-u wydawały mi się trudne do przeskoczenia. Po drugie, urzekła i wzruszyła mnie piękna historia narodzin, dzieciństwa i wejścia w dorosłość renifera Alexa. Po trzecie, pod płaszczem rodzinnego filmu przyrodniczo-fabularnego skryła się także historia… ludzi i relacji między nimi. Na wszystkie te elementy warto zwrócić uwagę, wybierając się do kina z najmłodszymi. Istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że i Wy będziecie świetnie się bawić, wiele się nauczycie i znajdziecie pokrewieństwa pomiędzy dziką naturą a dzikimi relacjami międzyludzkimi.

O ile pierwsze dwa wymienione przeze mnie przymioty filmu nie wymagają komentarza — można je dostrzec „gołym okiem”, o tyle ten trzeci aspekt projekcji być może należy wyjaśnić, szczególnie jeżeli wątek ten postanowicie poruszyć w rozmowach z dziećmi po projekcji.

Zacznijmy zatem od początku. Dosłownie. „Po narodzinach młody renifer ma 5 dni, aby nauczyć się chodzić, 5 dni, aby nauczyć się biegać i 5 dni na naukę pokonywania rwących rzek”. Jeżeli mu się to nie uda, zostaje bez stada, a więc i bez opieki. Jest skazany na samotność, a może nawet i śmierć (z głodu albo bycie pożartym przez drapieżnika). Czy w ludzkim życiu nie jest tak samo? Uczeń, zaczynając swoją szkolną karierę, ma około miesiąca ochronnego, podczas którego ma nauczyć się funkcjonować w sztywnych ramach narzuconych przez placówkę. Ma się nie spóźniać, siedzieć spokojnie, nie zadawać głupich pytań, załatwiać się za pozwoleniem, jeść na zawołanie, nie tęsknić za rodzicami i przyjąć boskie zwierzchnictwo, jakie od tej pory pełni nad nim nauczyciel. Jeżeli się nie dostosuje, czeka go etykietka (błazna, głupka, buntownika), z którą zmagał się będzie przez najbliższe osiem lat edukacji.

Podejmując pracę w korporacji, mamy kilka dni, aby nauczyć się zasad panujących w firmie: odnalezienie toalety, baru z kanapkami, ekspresu do kawy i ksero. Trzeba też zorientować się, „kto jest kto”, z kim warto trzymać sztamę, kto jest pupilem szefa, a kto drze z nim koty, a tym samym pozbawia się szans na premię. Konieczne jest też opanowanie nowego języka i dostosowanie wyglądu zewnętrznego (ubioru) do panujących zwyczajów i warunków. Jeżeli świeży pracownik nie podoła, skazany jest na długi czas bez awansu lub niezmiernie krótki staż pracy w tej konkretnej instytucji.

Student ma kilka dni… Nauczyciel ma kilka dni… Kierowca ma kilka dni… Sekretarka ma kilka dni… Współczesna kultura zdaje się czerpać z najbardziej brutalnych praw natury. Wygrywają jedynie najsilniejsze jednostki. Zdolne do szybkiej adaptacji do określonych warunków życia potrafią przetrwać w dzikiej rzeczywistości szkoły, biura, firmy, uczelni, czyli wszędzie tam, gdzie — zdawałoby się — dominuje kultura. Jeżeli słaby osobnik nie sprosta, zostanie pożarty przez drapieżniki lub skazany na samotność, odrzucenie lub nieco bardziej symbolicznie śmierć (z powodu braku pracy, wykształcenia, perspektyw).

Trudno rozmawiać o tych czysto ludzkich zwyczajach z najmłodszymi, szczególnie że chciałoby się ich uchronić przed brutalną rzeczywistością. Zresztą, wydaje się to nawet niepedagogiczne, gdyż lepszym rozwiązaniem byłoby przecież wychowanie do wartości… Niestety, przemilczenie tematu wiąże się później z dużym szokiem, bólem sumienia wynikającym z konieczności przeprowadzenia gwałtownych przewartościowań lub smutkiem sprowokowanym nieprzystawalnością do stada. Film Młody renifer Alex rozszerza przestrzeń rozmowy. Na jego, bądź co bądź, naturalnym przykładzie możemy podjąć temat pokrewieństw pomiędzy światem zwierząt i ludzi. Zastanowić się nad zasadami, jakie w nich panują. Wyłuszczyć brutalne niesprawiedliwości. Oczywiście nie warto przykładać światów natury i kultury do siebie w skali jeden do jednego, ale poddać jedynie ten wątek pod refleksję. Dzieci są inteligentne. Resztę dopowiedzą sobie same. A gdy dziarskim krokiem przekroczą kolejny próg… Będą miały wskazówkę, że prawa rządzące światem bywają tyleż brutalne, co od wieków niezmienne.