Makbet (2015)

Robert Birkholc

Reż. Justin Kurzel

Data premiery: 27 listopada 2015

„Makbet” Williama Szekspira uważany jest przez ludzi teatru za utwór pechowy. Przesądy środowiskowe są tak silne, że w Wielkiej Brytanii dramat wystawia się często pod tytułem „Szkocka sztuka”, żeby tylko nie kusić losu i uniknąć „przeklętego” słowa. Najwyraźniej klątwa nie sprawdza się jednak w odniesieniu do kina, skoro na podstawie tekstu pisarza ze Stratford powstały aż trzy arcydzieła – w reżyserii Orsona Wellesa, Akiry Kurosawy i Romana Polańskiego. „Makbet” Justina Kurzela z 2015 roku niestety nie dorównuje wielkim poprzednikom, co nie znaczy, że nie jest filmem godnym uwagi.

W każdej z klasycznych adaptacji postać głównego bohatera ukazywana była nieco inaczej. Zamieszkujący w zamku wykutym w skale Makbet Wellesa (1948) to człowiek opętany przez mroczne siły natury. Wystylizowana na gotyk, umowna sceneria filmu stanowiła sugestywne tło opowieści o prymitywnych impulsach, kierujących ludzkimi działaniami. Mniej wierny wobec litery oryginału był Akira Kurosawa, który w „Tronie we krwi” (1956) przeniósł akcję do szesnastowiecznej Japonii i wprowadził elementy zapożyczone z japońskiego teatru no. Makbet z Kraju Kwitnącej Wiśni to wybitny generał, dramatycznie rozdarty pomiędzy lojalnością wobec zwierzchnika a pragnieniem realizacji własnych ambicji. Inaczej widział postać Roman Polański w brutalnej „Tragedii Makbeta” (1972), opowiadającej o niedojrzałym i zaślepionym ambicją młodzieńcu. Idąc śladem mistrzów, Justin Kurzel nie trzyma się niewolniczo tekstu, reinterpretuje go i poddaje rozmaitym adaptacyjnym zabiegom. W najnowszym „Makbecie” brakuje jednak konsekwencji i klarowności poprzednich ekranizacji: trudno tak naprawdę powiedzieć, co twórca chciał przekazać, sięgając w 2015 roku po słynną tragedię.

Znaczący trop interpretacyjny pojawia się w pierwszej scenie, przedstawiającej pogrzeb małego chłopca, w którym uczestniczą Makbet (Michael Fassbender) oraz jego żona (Marion Cotillard). W dramacie Szekspira nie ma takiego wydarzenia, jest za to krótkie zdanie Lady Makbet pozwalające przypuszczać, że para głównych bohaterów miała kiedyś dziecko: „Byłam karmicielką / I wiem, jak to jest słodko kochać dziecię, / Które się karmi” (W. Szekspir, Makbet, przeł. J. Paszkowski). Choć szekspirolog Lionel C. Knights kpił w tekście pod znamiennym tytułem „Ile dzieci miała Lady Makbet?” z literaturoznawców poszukujących w dramacie nieistotnych informacji, to jednak motyw domniemanego macierzyństwa wydaje się interesujący. Rozwinął go zresztą Kurosawa: główny bohater „Tronu we krwi” zdecydował się zabić syna rywala dopiero wtedy, gdy żona oznajmiła, że jest brzemienna. Inaczej niż w oryginale, władca brnął u Kurosawy w kolejne morderstwa między innymi dlatego, że chciał zapewnić władzę potomkowi, jednak japońska Lady Makbet ostatecznie poroniła. Justin Kurzel zupełnie inaczej rozkłada akcenty i sytuuje śmierć dziecka jeszcze przed królobójstwem. Czy przyczyną okrucieństwa i bezwzględnej determinacji głównych bohaterów jest nieprzepracowana żałoba, rozpacz i ból po śmierci syna? W „Makbecie” Kurzela rzeczywiste wydarzenia nieustannie mieszają się z majakami głównego bohatera, w których wielokrotnie pojawia się postać zmarłego dziecka.

Przyczyn tragedii można szukać także gdzie indziej: w jałowym, pozbawionym dobra świecie, otaczającym bohaterów. Skąpana we krwi i błocie średniowieczna Szkocja jest w „Makbecie” z 2015 roku jeszcze bardziej ponura i mroczna niż w dziełach Wellesa i Polańskiego. Posępny nastrój całości zapowiada już czołówka, przedstawiająca czerwone napisy na czarnym tle. Można powiedzieć, że ten znaczący zestaw barw pełni funkcję ramy, ponieważ pojawia się także w ostatnich ujęciach filmu, ukazujących pogrążone w mroku szkockie pejzaże na tle szkarłatnego nieba. Czerwień krwi, szarzyzna krajobrazu oraz biel mgły, nadająca przestrzeni widmowego charakteru to najważniejsze kolory w dziele Kurzela. Obraz pełni w „Makbecie” rolę kluczową. Twórcy skupili się nie tyle na ewolucji postaci, co na kreacji ponurego, fantasmagorycznego świata na granicy jawy i snu. Pod względem filmowym najbardziej udała się początkowa scena bitwy. Dynamiczne ujęcia przedstawiające brutalne starcie dwóch armii są zestawione ze zdjęciami w zwolnionym tempie. Ten kontrast jest znaczący dla całego dzieła: Kurzel z jednej strony skupia się na naturalistycznym (często wręcz fizjologicznym) konkrecie, z drugiej odrealnia rzeczywistość. W tym chaosie istnieje jakaś złowieszcza, fatalistyczna siła, spirala zła, sterująca wydarzeniami.

Ogromny patos, z jakim przedstawione zostały losy Makbeta, niestety nie wychodzi filmowi na dobre. Hipnotyczna muzyka i wystylizowane zdjęcia zbytnio narzucają się widzowi, a dramat samego bohatera zaczyna w pewnym momencie nużyć. Cóż z tego, że pojawia się motyw traumy po śmierci dziecka, skoro psychologia właściwie Kurzela nie interesuje. Nic dziwnego, że Michael Fassbender wypada poniżej oczekiwań – w tak skonstruowanym dziele znakomity aktor nie może w pełni rozwinąć swych umiejętności. Wydaje, że pod efektowną powierzchnią reżyser zagubił gdzieś główną ideę. O czym tak naprawdę opowiada najnowszy „Makbet”? O żałobie i utracie? O świecie pozbawionym miłości? O niemożności wyjścia z kręgu zła? Zapewne o wszystkim po trochu, ale żaden z wątków nie zostaje wystarczająco rozwinięty.

Dzieło Justina Kurzela może być jednak na wiele sposób wykorzystane w ramach edukacji filmowej. Niejednoznaczny film stanowi dość odważne odczytanie Szekspira i dopuszcza wiele interpretacji, dlatego może stać się punktem wyjścia do rozmaitych dyskusji. Warto porównać go nie tylko z literackim oryginałem, lecz także z innymi adaptacjami, zwłaszcza Kurosawy i Polańskiego. Jak w najnowszym filmie przedstawiona została postać Makbeta? Czemu służy motyw zmarłego dziecka? Jak rozumieć ostatnią scenę, w której Fleance odchodzi z mieczem głównego bohatera? To tylko część pytań, jakie nasuwają się po obejrzeniu adaptacji dramatu Szekspira. Warto zwrócić także uwagę na bogate środki filmowe: dynamiczny montaż, dramaturgię barw oraz rolę oświetlenia. Obraz Kurzela może zostać wykorzystany jako materiał edukacyjny zwłaszcza w ostatnich klasach gimnazjum oraz w szkołach ponadgimnazjalnych.

Zapraszamy także do zapoznania się ze scenariuszami zajęć filmowych z wykorzystaniem „Makbeta”, udostępnionych dzięki uprzejmości dystrybutora Best Film, przygotowanych przez doświadczone grono nauczycieli pod kierunkiem Anny Równy.

Materialy edukacyjne MT

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Makbet”
gatunek: dramat
reżyseria: Justin Kurzel
scenariusz: Jacob Koskoff, Todd Louiso, Michael Lesslie
zdjęcia: Adam Arkapaw
muzyka: Jed Kurzel
produkcja: Wielka Brytania, Francja, USA
rok prod.: 2015
dystrybutor w Polsce: Best Film
czas trwania: 113 min
Wróć do wyszukiwania