Łagodna (2017)
Reż. Siergiej Łoźnica
Data premiery: 27 października 2017
Kamila Żyto
Czy narody mają duszę? Czy Niemcy są uporządkowani i zdyscyplinowani, Włosi temperamentni, Hiszpanie porywczy, Anglicy flegmatyczni, a Francuzi to namiętni kochankowie? Jacy jesteśmy my, Polacy? Czy można wskazać cechy charakteryzujące całe społeczności? Może dającą się zdefiniować osobowość posiadają tylko poszczególne jednostki? Oczywiście tak postawione pytania prowokują do dyskusji, wzbudzają kontrowersje. Ktoś zawsze będzie się czuł, jeśli nie obrażony, to urażony, gdy potraktowany zostanie jedynie jako członek zbiorowości. Dlatego właśnie film Siergieja Łoźnicy pod tytułem Łagodna w Cannes wzbudził wiele emocji i spotkał się ze zróżnicowanymi reakcjami. Obraz przez jednych został okrzyknięty wielowymiarowym freskiem starającym się uchwycić i wydobyć „głębię” rosyjskiej duszy, przez innych uznany za przesadny, schematyczny i krzywdzący szkic do portretu narodu. Fakt faktem namalowany przez Łoźnicę (kamerą prowadzoną ręką Olega Mutu) wizerunek rosyjskiego społeczeństwa to raczej karykatura niż przyjemna dla oka, pamiątkowa podobizna. Sytuację pogarsza to, że trwające dwie i pół godziny dzieło Ukraińca właściwie pozbawione jest dramatycznych zwrotów akcji, wciąż wzrastającego napięcia oraz bohatera, o którym można powiedzieć, że z każdej opresji wyjdzie cało, sprosta najtrudniejszemu wyzwaniu i nieugięcie będzie dążył do celu.
Łoźnica, który urodził się na Białorusi, a wykształcił w Moskwie, w swoim obrazie z jednej strony powiela stereotyp „człowieka ruskiego”, z drugiej – podtrzymuje kulturową mitologię związaną z wyjątkowością Rosjan i sięga po pojęcia oraz wzorce wcześniej ukształtowane na gruncie rosyjskiej literatury i filozofii oraz te wyrastające z historycznego doświadczenia narodu/narodów. Jego pochodzenie i korzenie są równie skomplikowane jak losy Rosji.
Refleksja na temat filmu może towarzyszyć rozważaniom dotyczącym Dostojewskiego czy Bułhakowa, ale także doskonale uzupełni lekcje historii poświęcone chociażby funkcjonowaniu państwa totalitarnego czy kwestiom związanym z dziejami Rosji od caratu do państwa sowieckiego. Może stać się też pretekstem do podjęcia tematu wielokulturowości i wpływu dziejów na losy narodów oraz narodową tożsamość. Ponieważ film porusza kwestie złożone, delikatne i wymagające kompetencji oraz wrażliwości, jego lekturę zaproponować należy klasom licealnym o profilu humanistycznym (przede wszystkim maturalnym, które omawiają lub właśnie omówiły historię XX wieku).
Bohaterka filmu, której imienia nie poznajemy (niewiele dowiadujemy się o tym, jakim jest człowiekiem), posiada cechy typowej dla rosyjskiej kultury figury jurodiwego – szalonego świętego, wykluczonego ze zbiorowości prostaczka, funkcjonującego na marginesie społeczeństwa, ale w swej „osobności” bliskiego Bogu, o czystym i nieskalanym sumieniu (podobne postaci zaludniają światy Dostojewskiego np. postać Myszkina z Idioty). Bohaterka, jak sugeruje tytuł, jest łagodna (twarz aktorki, niemal cały czas pozbawiona mimiki, wydaje się niezwykle piękna i hieratyczna, niezmienna bez względu na los, jaki spotyka postać), ponadto to uosobienie dobra. Cicha i spokojna nikomu nie wadzi, mieszka na uboczu, pogodzona z własnym losem nie chce i nie oczekuje od życia niczego szczególnego, nie uskarża się. Jeśli cierpi, to w milczeniu. „Jurodiwy odzywa się, niekiedy wypowiada, lecz prawie nigdy nie mówi. Nawet wdając się w rozmowę sprawia, że rozmowa się nie klei, przekształca się w «mowę cudaczną». Wypowiedzi jurodiwego kwestionują podstawowy sens wszelkiej mowy: są niezrozumiałe. Stanowią ekspresję «obcości», a w ekstremalnych przypadkach quasi-werbalne «komunikaty» niewerbalnego, «milczącego»”[1]. Jednocześnie można powiedzieć, że Łagodna pozostaje nieznośnie uległa, wręcz bezwolna. Jej brak sprzeciwu, brak działania, uparte trwanie, to objaw świętości w porządku profanum, wyjątkowości, ale jednocześnie bierności oraz podporządkowania typowego dla homo sovieticus, człowieka sowieckiego. Nie przez przypadek w swojej recenzji filmu Tadeusz Sobolewski przywołuje Zamek Franza Kafki[2] (równie dobrze można odwołać się do Procesu). Bohaterka filmu – tak jak K. – stara się załatwić swoją sprawę, lecz niczym człowiek bez właściwości staje się bezwolnym narzędziem w rękach systemu – także bliżej nieokreślonego, ale wszechwładnego, zniewalającego, pozbawionego twarzy, bezdusznego. Mamy do niej pretensje, gdy podąża za przypadkowo napotkanymi osobami – gangsterem-alfonsem, meliniarką-stręczycielką, milicjantami-służbistami – bez końca daje się reifikować i podporządkowuje kolektywowi, co i rusz pozwala pozbawiać osobowości i godności (w scenie libacji koniec końców dołącza do grających w butelkę). Staje się milczącą ofiarą systemu (tu reprezentowanego przez więziennictwo), który działa rękoma ludzi uzależnionych od jego funkcjonowania.
W filmie Łoźnicy to ludzie radzieccy, społeczeństwo upodlone, zmanipulowane staje się przeciwnikiem Łagodnej. Galeria postaci, które na swej drodze napotyka to istny freak show, zoo degeneratów, panteon meneli. Zdesperowane prostytutki i bezduszne urzędniczki, typy spod ciemnej gwiazdy oraz bezrefleksyjni służbiści, rubaszni podstarzali samcy czy pogrążone w żałobie matki oraz żony wypełniają kadry od pierwszej minuty filmu. To unurzane w moralnym upadku, zastraszone społeczeństwo zdolne jest posunąć się do każdej podłości. Łoźnica szkicuje wizerunek rodaków grubą kreską, bez sentymentu, nie upiększa, nie mitologizuje, rosyjska dusza „śmierdzi” niczym zepsuta ryba. W podobny sposób w Weselu, Domu złym czy Drogówce Wojciech Smarzowski portretował społeczeństwo polskie. Jednak w jego filmach zło tkwiło w ludziach, było wynikiem ich słabości, u Łoźnicy jest ono pokłosiem uzależnienia zbiorowości od silnej, autorytarnej, ale dającej poczucie bezpieczeństwa i napawającej dumą władzy. Rosjanie taką władzę kochają i nienawidzą jednocześnie. „Jedną z głównych cech rosyjskiej tożsamości jest turański kult siły (za twórców cywilizacji turańskiej uważani są Mongołowie), przejawiający się zaufaniem i szacunkiem wobec władcy. Aby zyskać akceptację, musi on jednak spełniać kilka warunków. Przede wszystkim, nie może cechować go jakakolwiek słabość. W życiu cechy turańskie przejawiają się m.in. uporem w dążeniu do celu, brakiem rozwagi w działaniu, emocjonalnością, a nawet gwałtownością. Istotne jest tu pojęcie tzw. obłomowszczyzny, utożsamianej z rosyjską duchowością i przewagą pierwiastka uczuciowego nad racjonalnym”[3].
Warto zwrócić uwagę uczniów na to, że film staje się wehikułem, zapewniającym podróż przez czasy rządów silnej ręki – okres caratu, epokę Breżniewa i Gorbaczowa, ale równie dobrze może być odczytywany jako opowieść o współczesnej, Putinowskiej Rosji. Nie jest jasne, kiedy rozgrywa się akcja Łagodnej. Bohaterowie korzystają z telefonów komórkowych, lecz rzeczywistość jest zgrzebna i siermiężna, z kolei w końcowej, fantasmagorycznej sekwencji, która zostaje spuentowana wizją brutalnego gwałtu (czyżby na mateczce Rossiji?), odnosimy wrażenie zanurzenia w czasach carskich. Stroje niektórych bohaterów przypominają mundury białogwardzistów, innych uniformy NKWD.
Łagodna to film-metafora, któremu, pomimo niedociągnięć (dla młodego widza drażniący będzie zapewne wolny rytm narracji i dosadność ostatniej sekwencji), nie można odmówić estetycznej siły oddziaływania i wizualnej sugestywność będącej zasługą nie tylko reżysera i autora zdjęć, ale i scenografów, kostiumologów, a także aktorów (zwłaszcza tych drugoplanowych lub wręcz epizodycznych). Spójna plastycznie wizja świata przedstawionego sprawia, że skłonni jesteśmy w tej rzeczywistości zanurzyć się i w nią uwierzyć, uznajemy ją za kompletną i komplementarną. Gra konwencjami (realizm, naturalizm, groteska, satyra, fantasmagoria – temat na zajęcia z poetyki) służą uwypukleniu historiozoficznej refleksji. Od wieków ciemiężone przez kolejne władze społeczeństwo rosyjskie wciąż tkwi w tym samym punkcie. „Rosyjska tożsamość, mentalność i dusza uległy dekonstrukcji w okresie komunizmu, którego ambicją było stworzenie wykorzenionego i biernego homo sovieticus. Efektem jest naród, który nie do końca wie, do czego w historii ma, może, czy powinien się odnosić. Carska Rosja? Rosja bolszewików, Lenina, a może Stalina? Wojna Ojczyźniana? Komunizm? Z tego katalogu jedynie Wojna Ojczyźniana wydaje się być (geo)politycznie poprawna. Istnieje więc od kilkudziesięciu już lat konieczność zaoferowania milionom Rosjan ideologii spajającej”[4]. Łoźnica pokazuje, że takiej ideologii wciąż nie ma, a jego film jest dowodem na to, że społeczeństwo nadal na nią czeka, tak jak bohaterka czeka na widzenie z mężem, uparcie krążąc wokół więzienia.
[1] Cezary Wodziński, Jurodiwy. Portret niebywalca, „Więź” 2000, nr 3 (497), dostępne przez: http://www.wiez.pl/czasopismo/;s,czasopismo_szczegoly,id,32,art,2473
[2]Tadeusz Sobolewski, Cannes 2017: niezrozumiany, świetny Łoźnica, dostępne przez: http://wyborcza.pl/7,101707,21863929,cannes-2017-niezrozumiany-swietny-loznica-jego-lagodna.html
[3]Barbara Mazurkiewicz-Białęcka, Rosyjska dusza – czyli o tożsamości i mitologii, dostępne przez: http://www.mojeopinie.pl/rosyjska_dusza_czyli_o_tozsamosci_i_mitologii,3,1397505842
[4]Tamże.