Labirynt kłamstw (2014)
Maciej Dowgiel, Centralny Gabinet Edukacji Filmowej
Reż. Giulio Ricciarelli
Data premiery: 22 stycznia 2016
„Labirynt kłamstw” to film bardzo prosty. Taki miał być z założenia, aby każdy z widzów, niezależnie od wykształcenia i kulturowych kompetencji, zrozumiał zawarty w nim przekaz społeczno-historyczny. Dydaktyzm, choć wyraźny i niepodważalny, nie daje poczucia uczestniczenia w agitacji na rzecz poprawnej polityki Niemiec. Sprawia za to wrażenie, że zapełnianie białych plam historii jest ważnym i wciąż żywym problemem Republiki Federalnej Niemiec. Można nawet sądzić, szczególnie ze względu na konstrukcję filmu, kreację i przemianę głównego bohatera, że został on stworzony jako materiał pomocniczy do nauki historii XX wieku. Jest to o tyle istotne (i przydatne) dla polskiego widza, że proces zakłamywania i przemilczania różnych wydarzeń historycznych ma także w Polsce głębokie tradycje. Szkoła zaś prezentuje w różnych okresach powojennej historii kraju takie jej wersje, jakie aktualnie sprzyjają politycznym racjom.
Zapełnianie wspomnianych białych plam w „Labiryncie kłamstw” dotyczy uświadomienia Niemcom przełomu lat 50. i 60. ich zbrodniczej przeszłości. Sama zbrodnia, choć potrzebuje równoważącej kary, schodzi na dalszy plan, domaga się przede wszystkim ujawnienia.
Próba dojścia do prawdy, o czynach żyjących przecież jeszcze przodków, jest trudna, o ile wręcz nie jest z góry skazana na porażkę. Sam proces dochodzenia ukazany jest w filmie w taki sposób, aby przemawiał przede wszystkim do widzów młodych i w średnim wieku. Odkrywanie kolejnych faktów na temat KL Auschwitz wpisane jest w żywą opowieść o dojrzewaniu głównego bohatera — młodego prokuratora Johanna Radmanna. Jest to zabieg o tyle trafny, że możliwy do odtworzenia przez każdego człowieka. Potrzeba prawdy jest tym silniejsza, im mocniejsza okazuje się konieczność zerwania w dorosłym życiu z przyzwyczajeniami, stereotypami, nawykami czy traumami z dzieciństwa. Takie zerwanie umożliwia jednostce symboliczne oderwanie się od dotychczasowego życia. Aby było to możliwe, konieczne jest uprzednie zrozumienie, uświadomienie sobie i „przetrawienie” tego, co kształtowało nas w dzieciństwie i młodzieńczych latach. Jeżeli metafora społeczeństwa — postrzeganego jako żywy organizm — jest słuszna, także i społeczeństwo może się rozwijać (odbudowywać po wojnie) dopiero wtedy, gdy wcześniejsze wydarzenia i traumy zostaną: po pierwsze — ujawnione, po drugie — zrozumiane i po trzecie — przepracowane. Tkwiąc w przeszłości, nie możemy przecież zrobić kroku naprzód. Rozpoczęcie marszu w ogóle jest niemożliwe, jeżeli hamującej przeszłości nie chcemy poznać i zaakceptować.
Przecież każdy człowiek, uświadamiający sobie swą odrębność, zmuszony jest do zmierzenia się (najczęściej zanegowania) swego dotychczasowego wychowania (a więc także dąży do starcia z najbliższymi osobami: rodzicami i dziadkami). Podobnie społeczeństwo, by móc się rozwijać, musi stawić czoła swej przeszłości, włącznie ze zbrodniami i traumami popełnianymi przez wciąż żyjących obywateli.
I choć w tym filmie główny bohater jest postacią fikcyjną, fabuła oparta została na faktach dokumentujących precedensowy proces państwa niemieckiego, które oskarżyło własnych żołnierzy o morderstwa wojenne. Serie rozpraw, trwających ponad pięć lat, miały miejsce w 1963 roku. Postacią autentyczną, która doprowadziła do nich jest Fritz Bauer — prokurator generalny we Frankfurcie nad Menem. Warto wspomnieć także Thomasa Gnielka — dziennikarza, który zainicjował śledztwa przeciw niemieckim katom oświęcimskiego obozu zagłady.
Film nadaje się dla uczniów gimnazjum i szkoły ponadgimnazjalnej. Brutalna prawda o obozie zagłady na terenie Oświęcimia podawana jest poprzez nieliczne opisowe relacje Ocalałych. Choć wspomnienia byłych więźniów są drastyczne, ale sam film pozbawiony jest scen przemocy i okrucieństwa. A ponieważ wątek romansowy także nie epatuje rozbuchaną erotyką, to „Labirynt kłamstw” jest jednym z nielicznych filmów, które ze względu na sposób mówienia (albo milczenia) o Holokauście umożliwiają także pracę z uczniami gimnazjalnymi.
Należy jednak pamiętać, że zasadniczym tematem filmu nie jest sama Zagłada, lecz sposób pamiętania o niej oraz mechanizmy, które pozwalają bądź nie pozwalają na ujawnienie się tej pamięci. Ten aspekt kontekstowo sprawdzi się zapewne na zajęciach historii lub wiedzy o społeczeństwie poświęconych… Zbrodni katyńskiej, a właściwie sposobowi dochodzenia przez Polaków do prawdy historycznej, która była skrywana i fałszowana jeszcze do końca lat 80. ubiegłego wieku przez radzieckiego suwerena.
Zbrodnia, domagająca się kary, będzie dobrym materiałem do wykorzystania na zajęciach etyki, podobnie zresztą jak i motywy postępowania poszczególnych bohaterów filmu. Sposób mówienia (i milczenia) o Holokauście może być przyczynkiem do zajęć z filozofii w najstarszych klasach szkoły ponadgimnazjalnej.
W końcu „Labirynt kłamstw” to kolejny film podejmujący próbę ukazania (opisania) zbrodni niemieckich obozów koncentracyjnych. Trauma obozu ujawnia się w nim we wspomnieniach, ale przede wszystkim w geście i mimice bohaterów. Może być zatem materiałem komparatystycznym dla filmów, które zmierzyły się z ukazaniem dramatu więźniów obozów zagłady np. „Syn Szawła”, „Lista Schindlera”, „Korczak”, „Życie jest piękne” i wielu innych.
Na zakończenie warto uświadomić uczniom, że „Labirynt kłamstw”, choć dotyczy Niemiec lat 60., wciąż poraża swą aktualnością. Dotyczy bowiem nie tylko manipulacji historyczno-politycznych, ale i wciąż nierozliczonych popełnionych zbrodni wojennych. Wojna, a zatem i zagłada, jest nadal dla wielu dobrym interesem, a jak śpiewał Kurt Weill słowami Bertolda Brechta: do wszystkich armii świata wciąż trwa nabór [1]…
[1] Tłumaczenie: Roman Kołakowski