Konstytucja (2016)
Reż. Rajko Grlić
Data premiery: 8 września 2017
Wojciech Świdziński
Pisarz i scenarzysta, Jakub Żulczyk, w opublikowanym niedawno wywiadzie poświęconym współczesnej Polsce zaproponował: „Trzeba by zrobić film, komedię, taką jak francuscy Nietykalni. O przyjaźni liberała, lewicowca i pisowca. Mówię poważnie. Cały film kłóciliby się o politykę, ale bez przerwy ładowaliby się w różne perypetie i ratowali sobie nawzajem życie. Oczywiście, wszyscy byliby w tym filmie druzgocząco wyśmiani, jeśli chodzi o ich pogląd na świat, i pogląd każdego z nich by się bez przerwy kontrował z rzeczywistością, ale na końcu okazaliby się dobrymi ludźmi. Mam nawet tytuł – Wszyscy Polacy”[1].
Tymczasem film taki już powstał, nazywa się Konstytucja i trafia właśnie na nasze ekrany. Oczywiście w szczegółach różni się od wyobrażonego obrazu Żulczyka, przede wszystkim dlatego, że jest produkcją… chorwacką. Opowiada o trudnej przyjaźni dwóch mężczyzn mieszkających w jednej kamienicy w centrum Zagrzebia. Pierwszy jest dobrze sytuowanym nauczycielem, opiekującym się przykutym do łóżka ojcem, w czasie II wojny światowej związanym z faszystowskimi ustaszami. Drugi jest prostym policjantem, który wraz z żoną oczekuje na adopcję dziecka. Obu łączy poczucie wyobcowania, wynikające z przynależności do mniejszości. Pierwszy jest gejem i transwestytą, drugi zaś Serbem, czyli przedstawicielem grupy narodowej, która w wojnie z lat 1991–1995 opowiedziała się przeciwko niepodległości Chorwacji i sprzymierzyła z Jugosłowiańską Armią Ludową. Łącznikiem pomiędzy nimi staje się żona policjanta, która jako doświadczona pielęgniarka podejmuje się pomocy przy ojcu nauczyciela. W zamian prosi, aby uznany pedagog pomógł jej mężowi w przygotowaniu do weryfikacyjnego egzaminu ze znajomości konstytucji. Spotkania mężczyzn przebiegają burzliwie, stając się specyficznym pojedynkiem, w którym orężem są status i uprzedzenia. Stroną agresywną jest przeważnie nauczyciel, który okazuje się człowiekiem głęboko nieszczęśliwym, pogrążonym w żałobie, skonfliktowanym z ojcem i sobą samym. Wykładana przez niego konstytucja wydaje się zbiorem idealistycznych, ale pusto brzmiących frazesów. Zarzuci mu to policjant, który w ramach specyficznie rozumianego rewanżu stawia sobie za cel odnalezienie sprawców pobicia sąsiada, by wykazać, że „jest od niego lepszy”.
Urodzony w Zagrzebiu reżyser i scenarzysta, Rajko Grlić, współczesną Chorwację odmalował bez upiększeń. W jego filmie wiele jest scen nieprzyjemnych, ujęć eksponujących brzydotę, choć bez epatowania drastycznością. Kolory są wyblakłe, a światło dzienne przeważnie szare, sprawiające że zatłoczone zakurzonymi meblami wnętrza wydają się wyjątkowo nieprzyjazne. Wrodzy, podejrzliwi i agresywni są wobec siebie także ludzie. W Konstytucji nie ma bohatera, za którym chcielibyśmy podążać i z którego racjami chcielibyśmy się jednoznacznie utożsamiać. Reżyser zadbał o to także w odniesieniu do pozornie bezinteresownej żony policjanta. Jak sam twierdzi, jest w tym zgodny ze statystykami, które „wskazują, że liczba wykształconych obywateli emigrujących z Chorwacji jest większa niż w jakimkolwiek innym kraju europejskim. Pytani o powody, odpowiadają zazwyczaj: «Nie chcemy, aby nasze dzieci dorastały w nienawiści»”[2].
Swoistym kontrapunktem dla posępnej aury filmu są sceny nocne, niezwykle plastyczne, ozłocone światłem lamp i latarni. Kontrast ten nabierze szczególnego znaczenia w kulminacyjnej scenie, rozgrywającej się na tle panoramy Zagrzebia, nad którą dominuje pięknie iluminowana katedra. Film Grlicia nie ma bowiem jednoznacznie pesymistycznego wydźwięku. Rozbraja go zdystansowane spojrzenie na bohaterów oraz dyskretny, ironiczny humor. Nie stwarza on wystarczających podstaw do uznania Konstytucji za komedię. Pod tym względem daleko mu do francuskich Nietykalnych, bliżej zaś do kanonów kina czeskiego. Jeszcze ważniejszy jest jednak fakt, że wraz z rozwojem akcji, obserwujemy proces trudnego zbliżenia bohaterów. Wzajemne poznanie, współczucie i pomoc – nawet jeśli udzielana z nie do końca czystych intencji – budują porozumienie, które początkowo wydaje się zupełnie niemożliwe.
Czy narodziny sąsiedzkiej solidarności potwierdzają sens i nadają życie szlachetnym, ale martwym frazom ustawy zasadniczej? To jedno z pytań, które można postawić przy okazji refleksji nad filmem. Konstytucja ma wyraźnie problemowy charakter – kolejne wydarzenia i rozmowy nabierają cech argumentów, podsuwanych przez reżysera. Taka formuła mogłaby odebrać filmowi dramaturgię i uczynić mechaniczną ilustracją publicystycznej tezy, gdyby nie fakt, że nie padają tu proste diagnozy, ani propozycje rozwiązań, a bardzo prawdziwi i naturalni aktorzy zapewniają odpowiedni poziom wiarygodności.
Film – ze względu na poruszane tematy – wymaga od widza wyrobienia emocjonalnego, a także doświadczenia w obcowaniu z kinem pozostającym poza głównym, gatunkowym nurtem. Społeczny charakter, unikanie czarno-białych podziałów, czy stosowanie estetyki brzydoty sprawiają, że obraz ten można zaproponować przede wszystkim młodzieży licealnej, zwłaszcza zaznajomionej z kinem europejskim, czy festiwalowym. Ograniczony krąg odbiorców Konstytucja rekompensuje możliwością poruszenia bardzo wielu ważnych tematów. Jednym z głównych jest wywołany tytułem, bardzo także w dzisiejszej Polsce ważny temat ustawy zasadniczej – jej sensu, a zwłaszcza praktycznego znaczenia z punktu widzenia indywidualnego obywatela. Innym, bardzo w filmie istotnym problemem jest kwestia różnorodnie pojmowanej inności, prawa do niej, ale także cierpienia, które się z nią wiąże. Film może również stanowić podstawę do dyskusji o pochodzeniu i skali podziałów przebiegających przez współczesne społeczeństwa, a zwłaszcza ich podłoża historycznego. Pozornie może wydawać się, że takie spojrzenie jest utrudnione, ponieważ wymaga zaznajomienia się z historyczną, etniczną, kulturową i religijną specyfiką państw byłej Jugosławii. Nawet jednak bez wiedzy na ten temat łatwo zauważyć, że przedstawione w filmie problemy mają swoje odpowiedniki w rzeczywistości polskiej. Tym samym chorwacka Konstytucja może być podstawą do trudnej, ale bardzo potrzebnej rozmowy o współczesnej Polsce. Uświadamiając przy tym, że nasze podziały nie są ani odosobnione, ani tak drastyczne i skomplikowane, jak mogłyby być.
[1] Jakub Żulczyk, Też jestem przyssany do szlaucha z informacjami. Ale polecam spacery po lesie https://opinie.wp.pl/jakub-zulczyk-tez-jestem-przyssany-do-szlaucha-z-informacjami-ale-polecam-spacery-po-lesie-6150291994994305a
[2] Rajko Grlić, Director’s Concept , www.theconstitutionmovie.eu/directors-statement/