Jutro będziemy szczęśliwi (2016)
Anna Kołodziejczak
Reż. Hugo Gélin
Francuski komediodramat Jutro będziemy szczęśliwi to świetna propozycja na wyjście do kina z uczniami. Dotyczy to zarówno młodzieży z gimnazjów, jak i ze szkół ponadgimnazjalnych. Okres jest niezwykle sprzyjający: trwają matury, w gimnazjach już po egzaminach, kończy się gorący czas wystawiania ocen, a zaczyna – nie mniej gorący – wakacyjny. Wspomniany film ma tę szczególną zaletę, że opowiadając w sposób atrakcyjny, lekki i widowiskowy o relacjach międzyludzkich, pokazuje prawdę o nich i ich złożoność. Jutro będziemy szczęśliwi wzrusza, skłania do zastanowienia. Jest filmem o dorastaniu, przyjmowaniu odpowiedzialności za drugą osobę, lęku, który towarzyszy trudnym ludzkim wyborom, a nade wszystko o wielu odcieniach miłości i przyjaźni – a są to kwestie kluczowe, nie tylko wtedy, kiedy ma się naście lat.
Jutro będziemy szczęśliwi to zeuropeizowany remake kasowego meksykańskiego hitu Instrukcji nie załączono (2013). Samuel (w tej roli świetny Omar Sy, gwiazda francuskich hitów Nietykalni czy Samba, ale także aktor w superprodukcjach Jurassic World i X-Men: Przeszłość, która nadejdzie) wiedzie życie beztroskiego bawidamka na Francuskiej Riwierze. Właścicielka łodzi, którą mężczyzna „wozi” turystów, nie może na niego liczyć, w jego życiu nie ma żadnych reguł, wydaje mu się, że słońce nigdy nie przestanie świecić, a jutro będzie podobne do dzisiaj albo nigdy nie nadejdzie. Sytuacja ulega nagłej zmianie wraz z pojawieniem się Kristin – Angielki, z którą rok wcześniej Samuel przeżył przelotny romans. Kobieta pozostawia ojcu jego dziecko. Wspomina o swojej sytuacji emocjonalnej, która nie pozwala jej wychować Glorii bez szkody dla niej samej i dla dziecka. Tak Samuel, wbrew swojej woli, zyskuje córkę, a potem także intratną pracę, nowe, przyjazne otoczenie i sens istnienia. Kolejny punkt zwrotny w życiu Glorii i Samuela stanowi pojawienie się mamy po 8 latach. (Momenty wkraczania w świat Samuela lub Samuela i Glorii Kristin stanowią w filmie wyraźne cezury pod względem dramaturgii.) Nieco bardziej uporządkowana, nieco weselsza Kristin, chce ułożyć sobie życie na nowo – z córką i innym czarnoskórym mężczyzną.
Jednym z głównych tematów, które podejmuje film jest problem faktycznego rodzicielstwa, czyli to, kto jest/zasługuje na miano rodzica. Czy może to być tylko osoba, z którą łączą dziecko więzy krwi, czy też drugi człowiek, który pokochał, stał się autorytetem, pomógł osadzić się w życiu, wskazał wartości… Po obejrzeniu Jutro będziemy szczęśliwi (a także np. Jak ojciec i syn, Hirokazu Koreeda, 2015) widzowie zyskują dodatkowy materiał do przemyśleń. Film pokazuje również szersze otoczenie dziecka (złożone z przyjaciela Samuela, jego współpracowników, dyrektorki szkoły, lekarza i pielęgniarki), które wypełnia wspomagające zadania wychowawcze oraz buduje poczucie pewności i bezpieczeństwa u małej Glorii. Motywem często obecnym we współczesnych filmach jest rodzicielstwo mężczyzn. Chodzi nie tylko o osobę Samuela, który staje się dla dziewczynki głównym opiekunem, ale także o Berniego, przyjaciela ojca, homoseksualistę, który z powodzeniem sprawuje funkcję – jeśli nie pomocniczego rodzica – to na pewno członka rodziny.
Są w filmie sceny, w których komediodramat zmienia się w dramat sądowy. Wtedy w sposób sygnałowy, lapidarny prezentowane są stanowiska stron walczących o opiekę nad dzieckiem oraz prawny punkt widzenia przywoływany przez sędziego. Taka formuła filmu pozwala widzom na zdystansowanie się od wyrokowania wyłącznie na podstawie emocji, które towarzyszą sporowi stron, za którymi stoją odmienne racje.
Fabuła filmu nie skupia uwagi widzów wyłącznie na Glorii i jej losach. Równoprawne są historie Samuela i Kristin. Każda z postaci walczy o swoje „jutrzejsze szczęście”, każdej zostaje przyznane prawo do tego dążenia, chociaż koszty indywidualnych decyzji jednego z bohaterów ponoszą wszystkie postacie dramatu. Z rodzicielstwem wiążą się w filmie wolność osobista i wolność wyboru. Pokazane są także niektóre ich konsekwencje – zarówno pozytywne (np. to, że dziecka nie wychowuje matka całkowicie do tego niezdolna; że Kristin podejmuje decyzję w obronie samej siebie i malucha), jak i negatywne (że dziecko zostaje opuszczone przez mamę).
Nie brakuje w filmie scen komicznych, ale podszytych głębokimi emocjami. Należą do nich te, kiedy Samuel przez lata koresponduje z Glorią podszywając się pod Kristin. Mama, rzekomo, nie może być ze swoim dzieckiem, bo jest tajną agentką, która wypełnia ważne misje w różnych częściach świata. Pamięta jednak stale o córeczce i przesyła jej swoje zdjęcia (zawsze w tej samej dżinsowej koszuli!) z Wielkimi tego świata. Mistyfikacja ma służyć zachowaniu „kontaktu” dziecka z matką, wytworzeniu poczucie jej obecności. Pamiętamy tego typu rozwiązania chociażby z Życie jest piękne Roberto Benigniego (1997). W tym filmie, dzięki swoistej grze, Guido przekonał Giosué, że okrutna rzeczywistość II wojny światowej jest jedynie formą zabawy.
Jutro będziemy szczęśliwi generuje klimat emocjonalny, któremu widz bez oporów poddaje się. (Dotyczy to nawet bardzo doświadczonych kinomanów, którzy wiedzą, że w gruncie rzeczy oglądają „film dla kucharek”.) Jednak najbardziej intensywne nie są sceny, w których dochodzi do wyraźnych konfliktów, ale te momenty, w których – poprzez pojedynczy gest, brak słów, chwilę obserwacji – nagle spod racjonalnej rzeczywistości faktów wygląda osobista, emocjonalna prawda o ludzkich tęsknotach, lękach i klęskach.