Joker (2019)

Reż. Todd Phillips

Data premiery: 4 października 2019

Wojciech Świdziński

Film o najsłynniejszym psychopatycznym zbrodniarzu popkultury nie może być „bezpieczny”. Komiksowy Joker został przez Todda Phillipsa potraktowany poważnie, stając się w bohaterem pseudobiopicu, zrealizowanego z rozmachem, psychologicznym zacięciem oraz talentem do przetwarzania znakomitych kinowych wzorów. Jednocześnie jest to film rozmiłowany we własnym nastroju, niestabilny, w którym cierpienie i przemoc przelewają się przez ekran falami tenebrycznych błysków, podkreślanych posępną ścieżką dźwiękową i dziurawionych interludiami rażących bielą poranków. Wszystkiego jest tu wręcz za dużo: nawiązań i aluzji do innych filmów i komiksów, natrętnych zbliżeń, drażniącego suspensu, efektów wizualnych eksponujących, ale też estetyzujących brzydotę twarzy, pomieszczeń i zaułków. A jednocześnie jest to film artystycznie spójny i pod pewnymi względami – mimo swojej oryginalności – przewidywalny.

Dzieje się tak, ponieważ współczesna popularność komiksu sprawia, że nie zadajemy sobie pytania „co będzie dalej?”, lecz śledzimy „jak do tego doszło?” Jak to się stało, że ktoś (czytelnicy nie znają nawet jego prawdziwej tożsamości) stał się Jokerem – ikonicznym szaleńcem i krzywym zwierciadłem dla ponurego Batmana. Joaquin Phoenix wciela się zatem w postać poturbowanego przez życie nieszczęśnika, tu nazywanego Arthurem Fleckiem. Udręczony depresją, zmagający się z nędzą i chorobą nerwową, psychospołecznie niedojrzały, ten „ostatni z ludzi” rozpaczliwie próbuje utrzymać się na powierzchni, pracując jako klaun do wynajęcia. Oglądając kolejne jego upadki, nie możemy nie obdarzyć go współczuciem i nie sekundować mu w skazanej na porażkę walce o zrozumienie oraz własne miejsce pod słońcem. Jego los został przy tym zdeterminowany przez środowisko, w jakim przyszło mu żyć. Chodzi o rozdzierane rażącymi nierównościami społecznymi, bardzo „nowojorskie” miasto Gotham przełomu lat 70. i 80. XX wieku. Początkowo jesteśmy więc zanurzeni w świecie skrzywdzonych i poniżonych spod znaku filmów Johna Schlesingera i Jerry’ego Schatzberga. Kiedy jednak zagubiony Arthur próbuje stalkingu, a w jego dłoni mimochodem pojawia się rewolwer, wkraczamy w rzeczywistość Ulic nędzy i – zwłaszcza – Taksówkarza Martina Scorsesego. Społeczny kontekst splata się tu z kinem zemsty, nie wymierzonej jednak przeciwko konkretnej osobie czy idei, lecz całemu światu, odrzucającemu i lękającemu się „nienormalności”. Gdy padają pierwsze trupy, nie możemy zerwać więzi utożsamienia i współczucia, które łączą nas z bohaterem. Kiedy Arthur wykonuje swój psychopatyczny taniec zwycięstwa, ujarzmia rzeczywistość, sprawiając, że coraz bardziej zaczyna ona przypominać jego własny pejzaż psychiczny. Upadkowi, będącemu zarazem wzlotem głównego bohatera, nie przyglądamy się z immoralnym zaciekawieniem właściwym Urodzonym mordercom Olivera Stone’a i innym filmom oskarżanym w swoim czasie o gloryfikowanie zbrodni. Cierpienie i przemoc nie są tu pożywką dla rozrywki, a przynajmniej nie są nią w pierwszym rzędzie. Psychiczne i społeczne podłoże morderczego szaleństwa głównego bohatera jest wyraźne i – mimo że uproszczone – na pewno nie pretekstowe. Joker mimowolnie staje się katalizatorem wymierzonych przeciwko elitom ludowych zamieszek. Po drodze stanie jeszcze w szranki z uwielbianym przez siebie komikiem-celebrytą, Murrayem Franklinem, w którego postać wciela się Robert De Niro, odwracając własną rolę z Króla komedii – kolejnego klasyka Scorsesego.

Spod ręki Todda Phillipsa wyszedł więc film niezwykle posępny, nieprzyjemny, naładowany negatywnymi emocjami, a jednocześnie przekonujący swoją siłą, zaczepny, miejscami niemal poetycki. Do tego trzymający się pulsu świata za naszymi oknami – bardziej nawet niż realiów lat 70., w których został osadzony. Przyznany mu w Wenecji Złoty Lew był zaskoczeniem, ale na pewno nie decyzją pochopną. Duża w tym zasługa współpracującego od lat z reżyserem operatora, Lawrence’a Shera, który objawił talent do twórczego naśladowania mistrzów kamery lat 70. oraz Joaquina Phoenixa, wzbogacającego swój dorobek o kolejną niezwykle wyrazistą kreację. Trudno uwolnić się przy tym od wrażenia, że tym razem znakomity aktor celowo przerysowywał technikę aktorstwa (metodę) wywiedzioną z praktyk Konstantego Stanisławskiego i spopularyzowaną w Stanach Zjednoczonych przez Lee Strasberga. W Jokerze każda przesada jest na miejscu, wpisując się w świat przedstawiony, zakrzywiony w zwierciadle rozbitego umysłu.

Oglądając film Todda Phillipsa bardzo trudno ustosunkować się do kwestii jego możliwego wpływu na młodszych widzów. Z całą pewnością Joker adresowany jest do dojrzałych odbiorców, a niejednego miłośnika prostej rozrywki wręcz odrzuci. Jednocześnie należy się spodziewać, że komiksowy rodowód, fama i oczekiwania, jakie wokół niego narosły, zapewnią Jokerowi znaczną popularność właśnie wśród starszej młodzieży. Czy zakodowane w nim rozpacz i nihilizm, podsycające przy tym społeczny gniew, nie stanowią zagrożenia? Moim zdaniem – nie. Po pierwsze dlatego, że nie wierzę, aby obcowanie z filmem artystycznym – a za taki uważam obraz Phillipsa – mogło być szkodliwe. Wstręt Romana Polańskiego czy Persona Ingmara Bergmana nie są z całą pewnością nośnikami pozytywnych wzorców i krzepiących wniosków, ale ich wartości nikt raczej nie będzie z tego powodu kwestionował. Po drugie, sednem Jokera jest jego psychologiczne i społeczne zaangażowanie, a nie właściwe kinu rozrywkowemu rozmiłowanie w przemocy, która za każdym razem – niezależnie czy zwrócona do, czy od Arthura – jest wyłącznie odstręczająca. Po trzecie wreszcie, mądre podejście do filmu i postawienie właściwych pytań może, według mnie, prowadzić do konstruktywnych i niebanalnych wniosków. Na przykładzie Jokera można zastanowić się nad anatomią współczesnego kryzysu elit oraz podłożem narastających napięć społecznych. Jego niewątpliwą wartością jest także możliwość spojrzenia na świat z perspektywy udręczonego bohatera pogrążającego się w chorobie psychicznej. W czasach, gdy za pośrednictwem mediów stykamy się z szokującymi zbrodniami, których podłożem bywają zaburzenia psychiczne, mamy skłonność do nader łatwego ferowania wyroków, a często też domagania się haniebnej dla współczesnych społeczeństw kary śmierci. Umożliwienie wczucia się w sytuację bohatera i obdarzenie go ludzkim współczuciem może być znakomitym antidotum na takie – zbyt uproszczone – podejście do rzeczywistości.

tytuł: Joker
rodzaj/gatunek: dramat, akcja, kryminał
reżyseria: Todd Phillips
scenariusz: Todd Phillips, Scott Silver
zdjęcia: Lawrence Sher
muzyka: Hildur Guðnadóttir
obsada:
Joaquin Phoenix, Robert De Niro, Zazie Beetz
produkcja:
USA
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.
czas trwania: 122 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 16/ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania