Jojo Rabbit (2019)

Reż. Taika Waititi

Data premiery: 24 stycznia 2020

Grzegorz Nadgrodkiewicz

W średniej wielkości niemieckim miasteczku, u schyłku II wojny światowej, 10-letni Jojo Betzler szykuje się do wyjazdu na obóz Jungvolk (alias Hitlerjugend), gdzie – po przejściu odpowiedniego treningu kondycyjnego i stosownego prania mózgu – będzie mógł dołączyć do nazistowskiej młodzieżówki. Tuż przed wyjściem z domu kurażu dodaje mu jego wyimaginowany przyjaciel – sam Adolf Hitler, tyle że w wersji infantylnego i tchórzliwego amatora dziczyzny serwowanej na wymyślne sposoby. Pobyt na obozie jest dla Jojo nie lada wydarzeniem, bowiem tam właśnie znajduje potwierdzenie dla swego – zaprogramowanego przez system nazistowski – antysemityzmu i fanatyzmu. Razem z pozostałymi uczestnikami obozu, pod kierownictwem niejakiego kapitana Klenzendorfa, entuzjastycznie pali zakazane książki, chłonie antysemicką propagandę, uczy się obsługi broni i zaprawia się do przyszłej walki na froncie.

W kulminacyjnym momencie staje wobec decydującej próby, mającej dowieść jego determinacji i umiejętności odebrania życia odwiecznemu wrogowi – Żydowi. Test z królikiem, kolejna tyrada Adolfa oraz przechwycenie odpalonego granatu sprawiają jednak, że Jojo w szczególnych okolicznościach i – by tak powiedzieć – odmienionym stanie przedwcześnie wraca do domu. Tam zaś przez przypadek odkrywa, że samotnie wychowująca go matka ukrywa na stryszku, za tajemniczymi drzwiczkami, młodą Żydówkę Elsę. Od tej chwili Jojo będzie musiał weryfikować kolejne stereotypy dotyczące Żydów i konfrontować je z własnym wyobrażeniem o – jak go uczono – rogatym, łasym na pieniądze i wiecznie spiskującym wrogu, by finalnie odkryć prawdę o potajemnym zajęciu swojej matki i doświadczyć pierwszej miłości.

Tak zarysowana fabuła produkcji Waititiego jest do pewnego stopnia wariacją na temat wątków powieści Niebo na uwięzi autorstwa Christine Leunens, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wyraźnie satyryczny wydźwięk filmu. Reżyser zdecydował się bowiem opowiedzieć o losach Jojo, nadając jego perypetiom ton humorystyczny, ale jednocześnie sytuując jego dylemat – koniec końców moralny – w rejestrach bliskich patosu. Propagandowa i deprawacyjna działalność Jungvolk została tu ukazana jako na wskroś idiotyczna, podszyta fanatyzmem religijnym i wszelkimi możliwymi uprzedzeniami wobec nacji żydowskiej, przez to natomiast śmieszna, a ostatecznie groźna i złowieszcza. Waititi kapitalnie przerysowuje rozmaite elementy tego ideologicznego zacietrzewienia, budując szereg autentycznie zabawnych sytuacji, które pozwalają widzowi śmiać się z groteskowych zachowań wyobrażonego Adolfa, ślepego oddania ojczyźnie, jakie reprezentuje Fräulein Rahm (instruktorka Jungvolk), upodobania Klenzendorfa do kampowych stylizacji umundurowania czy wreszcie rozlicznych wypowiedzi samego Jojo oraz jego spotkań z Elsą bądź przyjacielem Yorkim. Zarazem jednak owe akcenty humorystyczne są dla widza sygnałem tego, że reżyser kieruje satyrę przeciwko temu, co bez osadzenia w konwencji komediowo-parodystycznej nie zyskałoby dostatecznie negatywnej waloryzacji.

Truizmem byłoby stwierdzenie, że o takich kwestiach, jak toksyczność idei antysemityzmu, fanatyzm i nienawiść na tle narodowościowym czy religijnym, wreszcie nazizm czy hitleryzm mówiono w kinie nie raz. Waititi doskonale zdaje sobie z tego sprawę i dlatego ucieka się do rozwiązań z pogranicza satyry i komedii, które inkryminowane zagadnienia przenoszą na zupełnie inny poziom refleksji i pozwalają widzieć ich demoniczność w nowym, bardziej obnażającym świetle. Jak zresztą sam przyznawał w eksplikacji reżyserskiej udostępnianej w materiałach prasowych do filmu, swoją metodą reżyserską wpisuje się w tradycję takich dzieł, jak choćby Dyktator Charliego Chaplina czy Być albo nie być Ernsta Lubitscha. To doborowe towarzystwo i, jeśli chodzi o rangę artystyczną wypowiedzi filmowej, a zwłaszcza siłę padającego w Jojo Rabbit oskarżenia, Waititi nie ma się czego wstydzić.

Zawodu nie przynosi również strona formalna filmu, włączając w to świetną pracę scenograficzną (zdjęcia plenerowe w rodzinnym miasteczku Jojo, sceny batalistyczne czy atelierowe ujęcia z domu chłopca) i operatorską (na szczególną uwagę zasługują tu sceny rowerowej wycieczki Jojo i jego matki za miasto, sfotografowane w świetny, „geometryzujący” sposób). Co ciekawe, relacja chłopca i jego matki Rosie – nawet zważywszy ogólną satyryczno-komediową tonację filmu – zyskała w wykonaniu Waititiego walor niemal poetycki. Rosie i Jojo, wobec nieobecności męża i ojca, który ponoć wciąż walczy na froncie, tworzą zgrany tandem i mimo że różnią się co do poglądów politycznych (o czym przekonujemy się wraz z rozwojem fabuły), wspierają się i dbają o siebie. Ta matczyno-synowska relacja nie ma tu jednak jakichkolwiek psychoanalitycznych (edypalnych?) podtekstów. Wobec wojennej pożogi i zagubienia w świecie (Jojo omamiony nazizmem, Rosie samotnie wychowująca syna), budują wspólny świat, tańczą do muzyki puszczanej z płyt, spacerują po mieście. Wydaje się, że tym rozwiązaniem Waititi wprowadził do filmu harmonizujący balans – wobec krwiożerczości i upiorności nazizmu, który bezlitośnie zatruwa umysły także dorastających chłopców oraz dziewcząt i domaga się satyrycznego komentarza, ostoją okazują się właściwie ułożone relacje dzieci z rodzicami, którzy jako bodaj jedyni mogą poprawnie ukształtować ich system wartości bądź odpowiednio go korygować. Tego właśnie aspektu – realcji matki i syna – Waititi nie narusza ostrzem satyry, mimo że również tutaj rozmieszcza pewne elementy humorystyczne (znamienna jest tu scena „formacyjna” dla Jojo, kiedy podczas kolacji Rosie osmala brodę sadzą z kominka i przywdziewając mundur nieobecnego męża, markuje jego dyscyplinującą przemowę do krnąbrnego syna).

Dyskusję o filmie z młodymi widzami warto rozpocząć właśnie od tej ciekawie przedstawionej relacji matki i syna, traktując ją jako w pewnym sensie aksjologiczny punkt wyjścia. Przyjmując taką optykę, być może łatwiej będzie poddać ocenie fanatyzm Jojo (o nieznanej w sumie proweniencji, co w filmie przyznała sama Rosie), a w dalszym planie ewolucję jego postawy, stosunek do ukrywającej się w domu Elsy i jego pierwsze „dorosłe” decyzje. Prawdopodobnie dylematy Jojo okażą się dla młodych odbiorców odrobinę abstrakcyjne, ale mądrze moderowana dyskusja z pewnością poprowadzi ich do interpretacji pozwalających ocenić fanatyzm i rasizm małego Betzlera w kategoriach uniwersalnych – z koniecznymi odniesieniami do szerzących się we współczesnym świecie ruchów neonazistowskich czy uprzedzeń na tle religijnym bądź narodowościowym. Młodzi widzowie z pewnością dostrzegą również, że istotnym elementem emocjonalnego dojrzewania Jojo jest budzące się w nim uczucie do Elsy. Także ten aspekt – odnoszący się do doświadczeń bliskich już zapewne młodym odbiorcom tego filmu – warto poruszyć w rozmowie.

Być może refleksji po seansie należałoby również poddać te fragmenty filmu, które piszącemu te słowa wydały się ambiwalentne, jeśli chodzi o kontekstowe odniesienie ich do historii Polski. Mam tu na myśli rozgrywające się pod koniec filmu sceny batalistyczne, w których udział biorą młodzi członkowie Jungvolk (w tym Yorki, najlepszy przyjaciel Jojo), walcząc z bronią w ręku po stronie nazistów. Ukazanie w tonie mocno humorystycznym, nawet prześmiewczym, tej dziecięcej ofensywy, zapamiętania się w walce niewinnych dzieciaków zdeprawowanych ideologią nazistowską, może się bowiem kojarzyć z żywym w naszym kraju etosem Małego Powstańca – bohatera, który z naszej perspektywy chyba nie zasługiwałby pod żadnym względem na podobne chwyty „satyryzujące”. Jeżeli młodzi widzowie też zauważą taką korelację, to w analizie filmu należałoby się zastanowić również nad – użyję tego słowa – moralnym prawem reżysera do posługiwania się konwencją komediową właśnie wobec etosu walczącego dziecka, które w swej niewinności i czystości idzie do boju nie samo z siebie, ale niejako inspirowane czy wręcz zachęcane przez dorosłych. Skoro Jojo Rabbit obok niewątpliwego waloru rozrywkowego prowokuje również takie pytania, to z pewnością warto go polecić jako jedną ze styczniowych premier.

tytuł: Jojo Rabbit
rodzaj/gatunek: komediodramat
reżyseria: Taika Waititi
scenariusz: Taika Waititi (na motywach powieści Christine Leunens Niebo na uwięzi)
zdjęcia: Mihai Malaimare Jr.
muzyka: Michael Giacchino
obsada: Roman Griffin Davis, Thomasin McKenzie, Scarlett Johansson, Taika Waititi, Rebel Wilson, Sam Rockwell, Stephen Merchant, Alfie Allen
produkcja: USA, Nowa Zelandia, Czechy, Niemcy
rok prod.: 2019
dystrybutor w Polsce: Imperial – Cinepix
czas trwania: 108 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 13/podstawowa (7-8), ponadpodstawowa, wyższa

Wróć do wyszukiwania