Gdzie są rodzice?

Where are the parents at?

 

Kasper Filipowicz, Lech Zdunkiewicz

Studenci Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego (pod kierunkiem dr Justyny Deszcz-Tryhubczak)

„Z dystansu” w reżyserii Tony’ego Kaye’a można określić jako terapię szokową, mającą na celu wstrząsnąć widzem ogarniętym biernością. Twórca „Więźnia nienawiści” doskonale wie, jakich środków użyć, aby terapia ta okazała się skuteczna. Czyni to poprzez tak kontrowersyjne sceny, jak m.in. zobrazowanie samobójstwa, znęcanie się nad zwierzętami, czy seks oralny w autobusie. Po obejrzeniu takich scen nasuwa się pytanie, czy przedstawiona beznadzieja faktyczne wpłynie na widza, czy raczej pogłębi u niego uczucie bezsilności?

Ten niezaprzeczalnie wybitny reżyser podejmuje się zdiagnozowania amerykańskiego społeczeństwa poprzez analizę szkół publicznych. Próżno szukać w tej diagnozie krzepiących wiadomości. Główny bohater, pogrążony w depresji, zblazowany nauczyciel zastępczy Henry Barthes (w tej roli Adrien Brody) dociera do dziewiątego kręgu piekła, jakim wydaje się być jego nowa klasa. Barthes natychmiast zdobywa sympatię publiczności, uzyskując panowanie nad bandą zdegenerowanych nastolatków, co początkowo wydaje się być niewykonalne. Za pomocą lektury Alberta Camusa stara się ich przekonać, że czytanie jest dla nich jedyną szansą obrony przed takimi błędami logicznymi promowanymi przez kulturę masową, jak „Aby się podobać mężczyznom, kobieta potrzebuje przejść operację plastyczną”.

Od tego momentu w filmie fabuła przeradza się w dość luźno powiązane ze sobą sceny, mające na celu przedstawienie głównego argument Kaye’a. Pomiędzy wizytami w szpitalu u swojego cierpiącego na demencję starczą dziadka, główny bohater postanawia zaopiekować się nastoletnią prostytutką, oferując jej tymczasowe mieszkanie u niego, co, gdyby wyszło na jaw, z pewnością zrujnowałoby jego karierę. Jednakże doświadczona przez los dziewczyna zamiast powodować kolejne kłopoty, przechodzi pozytywną przemianę, do której wystarczyła zaledwie odrobina okazanej przez Barthesa troski.

Tymczasem w szkole zapoznajemy się z kolejnymi postaciami, wprowadzonymi po to, aby zobrazować, jaki wpływ wywiera na samych nauczycieli zepsuty system. Stają się oni bowiem nie tylko uzależnieni od środków uspokajających, ale też wypracowują cynizm jako reakcję obronną. Gdy te sposoby zawodzą, uczniowie są świadkami załamań nerwowych swoich „autorytetów”. Miłość nie wydaje się być możliwym lekiem na zszargane nerwy belfrów. I choć Barthes przez pewien czas spotyka się z koleżanką z pracy (w tej roli Christina Hendricks), nie chroni go to przed oskarżeniami z jej strony o molestowanie prześladowanej uczennicy. Młoda dziewczyna, grana przez córkę Kaye’a, desperacko szukając akceptacji, której nie otrzymuje w domu, prosi o nią Barthesa, po czym przytula się do niego. Ostatecznie odrzucona, urządza happening, którego finałem okazuje się jej samobójstwo poprzez zjedzenie zatrutej babeczki.

Fabuła jeszcze bardziej komplikuje się poprzez wplecenie w nią retrospekcji z życia głównego bohatera, związanych z jego matką. W przerażającej, a zarazem ujmującej scenie rozmowy z dziadkiem, udaje on głos swojej matki, aby przekonać umierającego mężczyznę, że jego córka nie żywi do niego urazy i ten może z czystym sumieniem odejść z tego świata. Nawiązania do „Upadku domu Usherów” Edgara Allana Poe’a sugerują kazirodczą przeszłość pomiędzy matką Barthesa, a jego dziadkiem. Ostatecznie jednak nie jest jasno stwierdzone, czy do tej konkretnej zbrodni doszło, w związku z czym demony z przeszłości nie mogą zostać zażegnane.

Podsumowaniem filmu jest niepokojąca scena zaplanowanego spotkania nauczycieli z rodzicami. Opustoszały budynek wraz z komentarzami nauczycieli uświadamiają nam, że źródłem problemu są rodziny tych uczniów. Wszyscy, nie wyłączając głównego bohatera, zdają się uciekać od obowiązków, zrzucając je na szkoły, domy spokojnej starości czy opiekę społeczną. Według reżysera, rozwiązaniem problemu jest kochająca rodzina. Jakkolwiek ten morał jest wyraźny, nie jest jasne, czy do tego samego wniosku dochodzi Barthes. W ostatniej scenie odwiedza on w sierocińcu swoją resocjalizowaną, nastoletnią przyjaciółkę. Mimo iż dziewczyna została tam umieszczona wbrew jej woli (Barthes dzwoni do opieki społecznej, żeby zabrali Ericę po tym, jak ona proponuje wspólne zamieszkanie), ta nie chowa urazy, lecz przytula swojego niedoszłego ojca zastępczego. Nie wiemy jak kończy się ta znajomość.

Mimo źle skonstruowanej fabuły o niewykorzystanym potencjale, o poziomie filmu stanowią znakomita gra aktorska całej obsady wraz z bezkompromisową wizją reżyserską, które sprawiają, że obok filmu nie da się przejść obojętnie.


Tony Kaye’s „Detachment” is certainly a planned shock therapy intended to shake the public from its comfortable passiveness. The „American History X” director makes use of his unprecedented familiarity with the viewers’ nervous system by placing all the electrodes precisely where they will hurt the most. The painful imagery implicates a suicide, animal bashing, blowjob on the bus, etc. The question is whether the depicted bleakness will resonate with the audience or just leave them feeling lobotomized.

The undoubtedly brilliant director takes to his diagnosis of American society by sampling its public schools. And the prognosis is poor. Henry Barthes, a jaded and equally depressed substitute teacher, played by Adrien Bordy, arrives at the apparently most inner circle of hell that is his new classroom. He immediately wins the viewer by doing the seemingly impossible and taking charge of his delinquent students. Making use of Albert Camus’s writing, he tries to persuade his pupils that „reading” is their only defence against such fallacies promoted by mainstream culture as „I need a surgery to be pretty”.

From this point the story spirals into a loosely spun set of scenes, which clearly have been constructed with one purpose: to illustrate Kaye’s point. In between the visits to his delusional grandfather, Barthes befriends and invites to his home a teenage hooker, a decision that could very easily end his career forever. The battered girl however, does not produce any new obstacles and instead seems to transform and blossom at the slightest demonstration of affection.

Back in school, new characters are introduced to expose the toll the failed system is taking on the teachers. They turn to self-medicating, cynicism or have nervous breakdowns in front of their students. Love does not seem a possibility for their callused hearts, and although Barthes does date one of his colleagues (Christina Hendricks), she does not hesitate to accuse him of molesting one of his tormented students. The young girl, played by Kaye’s daughter, desperate to find acceptance outside of her insensitive household, turns to Barthes for guidance and hugs. Ultimately rejected she commits spectacular suicide by the use of poisonous cupcakes.

The obscurities mount with the recurring flashbacks of the protagonist’s mother. In a menacing confrontation with his grandfather, Barthes imitates his mother’s voice, convincing the dying man that the woman held no grudges, and that it is high time for him to die. Along with references to the „House of Usher”, an incestuous past is insinuated. But the demons are never unleashed and the story that could have been is ultimately hinted rather than told.

The summation of the film comes in the haunting scenes of the parent-teacher night at the high school. The deserted building and appropriate comments make it clear that the root of all evil is the degenerate family unit. Everyone, including Barthes, seems to shun away from familial responsibilities and instead attempts to institutionalize them at a school, nursing home or childcare facilities. Kaye’s solution to the problem is easy to fathom: love in family life. Yet, as this much is clear, we can only speculate whether the protagonist learned this lesson. In the final scene, he visits his reformed teenage friend at an orphanage. Although the girl was placed there by force, after Barthes rejected her proposal of a makeshift family, she bears no resentment and embraces her would-be father. The outcome of this connection is left unresolved.

Although the plotline presents a poorly structured mishmash of unrealized potential, the film is ultimately saved by the breathtaking performances of the entire cast and the unrelenting directorial vision which leaves the viewer at an emotional crossroad.

tytuł: „Z dystansu”
gatunek: dramat
reżyseria: Tony Kaye
produkcja: USA
rok prod.: 2011

 

 

Wróć do wpisów