Fukushima, moja miłość (2016)

Justyna Budzik

Reż. Doris Dörrie

Data premiery: 3 lutego 2017

„Traumedia”, czyli trauma i klaunada: Fukushima, moja miłość (Grüsse aus Fukushima) Doris Dörrie

W swoim najnowszym filmie niemiecka reżyserka Doris Dörrie wraca do Japonii – w tym kraju rozgrywało się kilka jej poprzednich, w tym między innymi najbardziej znany i najczęściej nagradzany Hanami – kwiat wiśni (2008). W recenzji dla „Variety” Maggie Lee określa Fukushimę… mianem post-disaster traumedy – „postkatasfroficznej traumedii”, czyli opowiadającej o traumie tragikomedii, rozgrywającej się w świecie po katastrofie (zob. M. Lee, Berline Review – „Fukushima, mon amour”, variety.com/2016/film/asia/fukushima-mon-amour-review-berlin-1201706209/). W dziele Dörrie postapokaliptyczny krajobraz staje się tłem historii o stracie i odnowie.

Akcja filmu dzieje się po wydarzeniach marca 2011, kiedy wyspę Honsiu nawiedziło trzęsienie ziemi, a w jego następstwie także tsunami, które było przyczyną poważnych awarii elektrowni nuklearnej w Fukushimie. Młoda Niemka, Marie (Rosalie Thomas), w pierwszej scenie deklaruje, że straciła wszystko z powodu własnej głupoty, a jej monolog przerywany jest ujęciami retrospekcji lub snu – trudno to rozstrzygnąć. Dziewczyna wyjeżdża jako klaun do Japonii, gdzie wraz z Moshem Cohenem (to postać autentyczna – grany przez samego Cohen jest założycielem organizacji Clowns Without Borders) udaje się do schroniska wysiedlonych ze strefy radioaktywnej. Jej misją jest rozweselenie mieszkających tam ludzi, którzy przeżyli katastrofę. Jak trafnie jednak zauważa Piotr Czerkawski, „przewrotność Fukushimy… polega na tym, że te pełne ostentacji wysiłki spełzają jednak na niczym. Marie jest w stanie osiągnąć swój cel dopiero, gdy zdejmuje zawadiacki kostium, zmywa makijaż i próbuje normalnie funkcjonować wśród obcych sobie ludzi” (P. Czerkawski, Poważna błazenada, http://www.filmweb.pl/reviews/Powa%C5%BCna+b%C5%82azenada-19684).
Po rezygnacji z kostiumu i cyrkowych sztuczek, Marie decyduje się zamieszkać ze starszą od siebie Satomi (Kaori Momoi), która wbrew ostrzeżeniom postanowiła wrócić do zniszczonego domu w strefie zero.

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że dwie kobiety więcej dzieli, niż łączy, zarówno w sferze osobistej, jak i kulturowej. Szok kulturowy zresztą jest źródłem filmowego komizmu: w opinii Satomi młoda Niemka jest niezgrabna i zachowuje się jak słonica, nie umie delikatnie i z gracją obchodzić się z filiżanką herbaty, jest niechlujna i brakuje jej kobiecego wdzięku, choć Marie przecież potrafi tańczyć, jest zdolna wykonywać cyrkowe akrobacje i sztuczki. Gesty starszej Japonki, kiedy ta na przykład posypuje siebie i Marie solą, aby odegnać złe duchy, czy kiedy upomina dziewczynę, że nie siedzi tak, jak powinna siedzieć dama, wydają się karykaturalne, przerysowane. Śmiejemy się, kiedy kobiety nie potrafią wzajemnie się zrozumieć, choć obie władają komunikatywnie angielskim. Zupełnie inaczej postrzegają świat, a dzięki wiedzy reżyserki na temat kultury Japonii, film przybliża widzowi te różnice w sugestywny i wyrazisty sposób, dodatkowo okraszając surrealistycznymi i absurdalnymi gagami.

Dörrie wprowadza do filmu najważniejsze elementy japońskiej kultury: gesty znaczące szacunek i wdzięczność, ceremoniał parzenia herbaty, skupienie, etos gejszy, ochronę przed złymi duchami, a młoda Europejka dziwi się temu, bo jest dla niej nowe, niezrozumiałe, być może naiwne. Równocześnie w Fukushimie… wskazane są również płaszczyzny porozumienia ponad kulturami, jak na przykład wspólne oglądanie fotografii i wspominanie, czy wzajemna troska bliskich sobie ludzi. Mimo że w pewnym momencie Satomi powie do Marie w złości: Ty nic nie wiesz! (co brzmi jak echo Nic nie widziałaś w Hiroshimie z filmu Alaina Resnais’a), młoda Niemka zadziwiająco szybko i głęboko zrozumie to, czego pragnie i przed czym ucieka gejsza.

Chociaż Marie i Satomi wydają się tak różne, mają ze sobą wiele wspólnego: obie straciły to, co było dla nich w życiu najważniejsze, choć z różnych powodów. Obie przeżywają żałobę, ale są silne i pragną zacząć nowe życia na gruzach przeszłości. Film Dörrie opowiada o tym krótkim czasie, kiedy kobiety są sobie wzajemnie potrzebne, przywiązują się do siebie, boją się, że druga nagle odejdzie. Opowieść kończy się w momencie, kiedy obie stawiają pierwszy krok na nowej, własnej drodze, i wtedy są gotowe do rozstania.

Na uwagę zasługują fascynujące, czarno-białe zdjęcia, z dużą ilością planów ogólnych przedstawiających ogromne, puste przestrzenie, które wydają się metaforą samotności i pustki bohaterek. Szerokie kadry kontrastują z zaskakującymi zbliżeniami, które wzmacniają oddziaływanie filmu na emocje widza. Ujęcia autorstwa operatora Hanno Lentza są w umiejętny, niemal niewidoczny sposób zmontowane z dokumentalnymi migawkami zrealizowanymi tuż po katastrofie. Nie brak też interesujących zabiegów odrealniających świat filmu, wzbogacających go o cechy fantastyczne, jak na przykład sceny, w których Marie i Satomi widzą duchy.

Dzieło Dörrie może stanowić przedmiot zajęć z uczniami w szkołach ponadgimnazjalnych. Ciekawym tematem do omówienia na lekcjach o filmie (w ramach języka polskiego, wiedzy o kulturze czy dodatkowych zajęć z historii sztuki) może być zagadnienie komizmu i tragizmu, z odwołaniami do fragmentów Poetyki Arystotelesa. Fukushima… może być źródłem inspiracji do przemyślenia Arystotelesowskiej koncepcji komizmu, ale też katharsis: sztuka cyrkowa ma przecież pełnić podobną funkcję w założeniach misji do Fukushimy. Również i doświadczenie odbioru filmu Dörrie może być przykładem do zanalizowania: czy człowiek poruszony tragedią może dostąpić katharsis, oglądając Fukushimę…? Zagadnieniem do dyskusji może być również idea sztuki cyrkowej – jej historia, założenia, a także filmowe portrety, obecne na przykład u Federica Felliniego (La Strada, 1954) lub Ingmara Bergmana (Siódma pieczęć, 1957).

Film może być również rozpatrywany w kontekście literackich obrazów świata po tragedii realnej (na przykład polska literatura wojenna – proza Zofii Nałkowskiej, Tadeusza Borowskiego, poezja Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Tadeusza Różewicza). Satomi zastanawia się, czy ma prawo jeszcze żyć po tym, co się wydarzyło – pytania te pojawiają się zarówno we wskazanej wyżej literaturze, jak i w dziełach reprezentujących gatunek postapokalitycznej fantastyki.

Za sprawą polskiej wersji tytułu trudno uciec od porównywania go do dzieła Alaina Resnais’a Hiroshima, moja miłość (Hiroshima, mon amour, 1959) arcydzieła francuskiej nowej fali. Pamiętajmy jednak, że tytuł oryginalny filmu Dörrie brzmi Pozdrowienia z Fukushimy (Grüsse aus Fukushima), a zatem odwołanie do Resnais’a nie jest tak bezpośrednie, choć niezaprzeczalnie obecne: oba filmy traktują o świecie po katastrofie (nuklearnej), w obu dziełach akcja napędzana jest wspomnieniami i duchami przeszłości, w obu istotną rolę odgrywają różnice kulturowe. Również w warstwie estetycznej Fukushima… nawiązuje do czarno-białej, poetyckiej stylistyki nowej fali. Czerkawski pisze: „Choć tematy poruszone w Fukushimie, mojej miłości mogłyby stanowić treść filozoficznego traktatu, Dörrie woli opowiadać o nich językiem poezji”, a podobnie poetyckie są dzieła Resnais’a, Jean-Luca Godarda czy François’a Truffaut’a: operują symbolem, metaforą, niedopowiedzeniem, a świat rzeczywisty przeplata się ze światem przeżyć wewnętrznych bohaterów. Tak jest też w filmie Dörrie: samotne drzewo jest prawdziwe i surrealistyczne zarazem, podobnie inne, niepokojące obiekty, które pojawiają się w kadrze, jak na przykład pętla czy zabawki i sprzęty pozostałe po mieszkańcach, którzy nie przeżyli katastrofy. Wymienione powyżej związki Fukushimy… z poetyką nowej fali mogą stanowić temat zajęć dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych, którzy na lekcjach języka polskiego, wiedzy o kulturze, historii sztuki czy edukacji filmowej poznali dorobek twórców tego nurtu. Warto również zastanowić się nad zacytowanym stwierdzeniem Czerkawskiego: co to znaczy, że film mówi językiem poezji? Jakie są (audio)wizualne ekwiwalenty językowej metafory? W opracowaniu tego tematu może pomóc książka Witolda Bobińskiego Teksty w lustrze ekranu. Okołofilmowa strategia kształcenia kulturowo-literackiego (Kraków 2011; rozdział poświęcony poezji i filmowi).

Film Dörrie nie jest też jedynym dziełem artystycznym, powstałym pod wpływem tragedii w Japonii. Na lekcji wiedzy o kulturze, ale też historii (najnowszej), etyki czy na godzinie wychowawczej można porównać Fukushimę… z innymi artystycznymi świadectwami przeżywania katastrofy. W najnowszej powieści Joanny Bator Rok królika bohaterka Julia-Anna, która podobnie jak Marie jest uciekinierką i pragnie rozpocząć zupełnie nowe życia, ogląda w telewizji relacje ze spustoszenia, jakie czyni tsunami: „Na ekranie telewizora czarna fala zmiatała miasta i wioski, niosła w głąb lądu statki, samochody i całe domy, podskakujące na niej jak zabawki. Rycząc, parła w głąb lądu i była bezlitosna. Stojące na jej drodze budynki zginały się i odrywały od podłoża jak kartonowe pudełka, samochody próbowały uciekać, żałosne i malutkie, wpadały na siebie, a niekiedy zatrzymywały się i jadący nimi wyskakiwali tylko po to, by po kilku krokach uświadomić sobie daremność wysiłków. Długi biały pociąg zwinął się jak liszka chroniąca brzuch, gdy uderzyła w niego splątana masa drewna, ciał i stali, porwana siłą żywiołu. Statki oszalały i pędziły na oślep, pozbawione załogi, skazane na zagładę, rozbijały się o ściany wysokich budynków, w których oknach widać było ruch i zamęt, straszna woda pochłaniała wszystko. I wtedy ją zobaczyłam. Na dachu jednego z porwanych przez tsunami domów siedziała młoda kobieta. Jasna figurka pośród rozszalałego żywiołu, na której skupiło się oko kamery z helikoptera. Miała na sobie krótką białą koszulkę, majtki i jedną skarpetkę, obejmowała dach nagimi udami” (J. Bator, Rok królika, Kraków 2016, s. 83-84 [ebook]). Możemy zaproponować uczniom porównanie tego opisu, wraz z sięgnięciem do archiwalnych materiałów telewizyjnych, z krajobrazem po apokalipsie: wymarłym, dziwnie spokojnym, nad którym jednak unosi się widmo tragedii. Obraz siedzącej na dachu kobiety w bieliźnie koresponduje także ze wspomnieniem Satomi, która walczyła ze swoją uczennicą o przetrwanie na drzewie, wciąż górującym nad zniszczoną okolicą.

Innym dziełem do porównania może być obraz Wilhelma Sasnala Tsunami (2012). Malarz inspirował się reporterskim zdjęciem przedstawiającym Japonkę Yuko Sugimoto, która próbowała odnaleźć w zamieszaniu tsunami swojego kilkuletniego syna. „Bohaterka Sasnala, kobieta okryta białą tkaniną, zastygła w bezruchu, z kamienną twarzą, w której wyróżniają się czerwone usta, wydaje się być symbolem katastrofy, przerażenia i cierpienia, wielkiej straty i traumy” (E. Ogłoza, Tragedia i zniszczenie w świecie ludzi i przedmiotów [obraz Wilhelma Sasnala, opowieści Hansa Christiana Andersena, esej Tadeusza Sławka], W: Sensacja, prowokacja, skandal. O przekraczaniu norm kulturowych, red. G. Różańska, Pruszcz Gdański – Słupsk 2016. Autorka rozpatruje też inne konteksty dzieła Sasnala). Portret namalowany przez Sasnala, emocje, które prezentuje i wywołuje, możemy porównać z opowieścią Satomi o jej uczennicy, Yuki, co może stać się punktem wyjścia do dyskusji o filozoficznych i moralnych aspektach zachowania człowieka wobec najbliższych w obliczu katastrofy. Prasowe zdjęcie Yuko Sugimoto możemy natomiast porównać z obrazem miejsca zniszczonego, wypełnionego przedmiotami-świadkami przeszłości.

Fukushima1 SasnalŻródło: Wilhelm Sasnal, Tsunami http://www.phaidon.com/resource/tsunami.jpg

Fukushima2

Żródło:http://i.dailymail.co.uk/i/pix/2012/02/28/article-0-11F61950000005DC-447_634x375.jpg

Strefa zero w rejonie elektrowni w Fukushimie jest również miejscem działań dwojga artystów francuskich, Hélène Lucien i Marca Pallaina. Stworzyli oni wielodyscyplinarny projekt Fukushima: l’invisible revélé (Fukushima: niewidzialne odkryte), na który składają się fotografię opuszczonych terenów, zdjęcia rentgenowskie, na których uchwycono promieniowanie, instalacje przestrzenne. Wybrane zdjęcia dokumentujące projekt można znaleźć m.in. na blogu Pallaina (http://marcpallain.over-blog.com/fukushima-trois-ans-apres.html) czy w wywiedzie z artystami (https://fabienribery.wordpress.com/2016/09/29/fukushima-linvisible-revele-par-helene-lucien-et-marc-pallain/), brak jednak materiałów na ten temat w języku polskim. Niemniej, jeśli uczniowie byliby zainteresowani poznaniem większej liczby dzieł, które powstały jako reakcja na katastrofę w Japonii, można sobie wyobrazić większy projekt edukacyjny, który angażowałby również nauczycieli języków obcych.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Fukushima, moja miłość”
gatunek: dramat
reżyseria: Doris Dörrie
scenariusz: Doris Dörrie
zdjęcia: Hanno Lentz
muzyka: Ulrike Haage
produkcja: Niemcy
rok prod.: 2016
dystrybutor w Polsce: Aurora Films
czas trwania: 104 min
Wróć do wyszukiwania