Filmowcy w filmie.
Dokumenty o mistrzach kina
dostępne na platformach streamingowych

Robert Birkholc

Działające na polskim rynku platformy streamingowe jak na razie tylko w niewielkim stopniu zaspokajają głód kinomanów zainteresowanych historią dziesiątej muzy – zasób klasyki dostępnej w serwisach internetowych jest w dalszym ciągu dość ubogi, choć systematycznie się rozszerza, przede wszystkim za sprawą Apple TV. Na platformach znaleźć można jednak nie tylko niektóre klasyczne dzieła fabularne, ale też dokumenty poświęcone filmowcom, postaciom często nie mniej barwnym od najbardziej osobliwych bohaterów fikcyjnych. W filmach poświęconych słynnym twórcom wyróżnić można dwa przeciwstawne nurty: pierwszy, odbrązawiający, piętnuje nieetyczny sposób pracy artystów i ujawnia przemilczane szczegóły z ich biografii, drugi, apologetyczny, utwierdza legendę tuzów kina. Dzieła reprezentujące drugą grupę, jak na razie bardziej popularne na platformach streamingowych, można podzielić na filmy przedstawiające wybrane epizody z życia i twórczości reżyserów oraz na panoramy, syntetycznie ujmujące dorobek artystów. Warto dokonać małego przeglądu kinofilskich dokumentów, skupiając się na czterech wybranych produkcjach poświęconych artystom tak różnym jak Vittorio De Sica, Federico Fellini, Orson Welles i Steven Spielberg. Czy dostępne w ofercie serwisów streamingowych filmy rzucają nowe światło na postaci reżyserów zaliczanych do panteonu mistrzów kina?

De Sica i Fellini mniej znani

Choć nazwisko Vittoria De Siki powinno być znane wszystkim widzom wtajemniczonym w dzieje dziesiątej muzy, to jednak polscy kinomani mogą odczuwać pewien niedosyt informacji na temat reżysera Złodziei rowerów (1948), ponieważ nie wyszła u nas dotychczas ani jedna biografia, ani monografia artysty. Tymczasem włoski twórca był postacią niezwykle barwną. Ten przedwojenny amant grający początkowo w salonowych melodramatach, w pewnym momencie sam stanął za kamerą i wbrew oczekiwaniom publiczności zaczął realizować kino społecznie zaangażowane, tworzące zręby neorealizmu. Dostępny od niedawna na Netflixie, choć wyprodukowany już w 2001 roku film Vittorio De Sica i jego życie (w oryginale Vivere. Un’avventura di Vittorio De Sica), wbrew polskiemu tytułowi nie przedstawia jednak biografii filmowca, ale skupia się wyłącznie na jednym epizodzie z jego życiorysu. Dokument Franco Berniniego poświęcony jest okresowi wojennemu, a konkretnie realizacji zapomnianego filmu fabularnego Brama nieba (1945), który powstawał we Włoszech w czasie największych historycznych zawirowań.

Punktem wyjścia retrospekcyjnej narracji dokumentu jest moment zatrzymania reżysera wiosną 1944 roku przez niemieckich żołnierzy, którzy zaprowadzili go do nazistowskiego generała, żądającego wyjaśnień w sprawie tworzonego przez De Sikę filmu. Niewykluczone, że historia powstania Bramy nieba była bardziej interesująca od samego dzieła fabularnego – włoski twórca realizował dramat w bombardowanym i okupowanym Rzymie, a kluczowe sceny zdecydował się nakręcić w Watykanie, w Bazylice świętego Pawła za Murami, gdyż wiedział, że naziści nie będą mogli w pełni kontrolować produkcji na terenie Stolicy Apostolskiej. De Sica, który dał zatrudnienie dziesiątkom osób ukrywających się przed reżimem, coraz bardziej przedłużał pracę nad filmem, ponieważ chciał zapewnić schronienie prześladowanym, co właśnie tak rozsierdziło Niemców wiosną 1944 roku. Jak dowiadujemy się z dokumentu, cała sytuacja musiała jednak wprawiać w niemałą irytację także i duchownych, bo ukrywający się przed nazistami ludzie spali, jedli, a nawet spółkowali w bazylice…

Choć realizacja Bram nieba mogłaby być świetnym materiałem nie tylko na dokument, ale też na pełnometrażowy film fabularny, to jednak Bernini nie wykorzystuje potencjału tematu. Vittorio De Sica i jego życie to obraz pozbawiony wartkiej narracji i nieporadny inscenizacyjnie. Włoski aktor Marco Paolini będący przewodnikiem po biografii De Siki próbuje za pomocą słów i gestów nieudolnie dramatyzować sytuacje z przeszłości, a mierny efekt potęgują nieudane rekonstrukcje minionych wydarzeń. W rezultacie, choć dokument przynosi cenne informacje o funkcjonowaniu włoskiego przemysłu filmowego w czasie wojny, to jednak można go polecić wyłącznie osobom mocno zainteresowanym tematem. Szkoda, poza tym, że Netflix nie wykupił praw do Bramy nieba, która była przez długi czas uznawana za zaginioną, jednak została odnaleziona i zrekonstruowana w drugiej połowie lat 90. Vittorio De Sica i jego życie może bowiem sprawdzić się jedynie jako swego rodzaju dodatek do dzieła fabularnego, a nie jako autonomiczny film dokumentalny.

Mało znany epizod z twórczości innego wielkiego reżysera przedstawia Fellini – Ja, klaun (Fellini – Io sono un Clown, 2020), również dostępny w ofercie Netflixa. Pięćdziesięciominutowy dokument Marco Spagnoliego opowiada o produkcji zapomnianego eseju audiowizualnego Notatnik reżysera (Fellini: A Director’s Notebook), zrealizowanego przez Federica Felliniego w 1969 roku. Ten lekki, na wpół komediowy film miał mozaikową strukturę i składał się z różnorodnych scen, przedstawiających między innymi casting i pierwsze przymiarki do Satyriconu. Notatnik… nie był jednak ani dziełem fikcjonalnym, ani dokumentalnym, ale czymś pomiędzy. Choć obraz miał cechy making-ofu, to jednak wszystkie quasi-reportażowe sceny – w których nagle pojawiały się na przykład duchy antycznych Rzymian – zostały od podstaw wykreowane przez twórcę.

Co ciekawe, Notatnik…, który powstał jako część cyklu „NBC Experiment in Television”, był pierwszym filmem zrealizowanym przez Felliniego na użytek małego ekranu. Dokument Spagnoliego, obficie ilustrowany fragmentami eseju, opiera się w dużej mierze na relacji amerykańskiego producenta Petera Goldfarba, który stanowił spiritus movens tamtego projektu i miał okazję obserwować włoskiego twórcę przy pracy. W opowieści Goldfarba szczególnie interesujący jest wątek refleksji Felliniego nad charakterem nowego medium – twórca Słodkiego życia, uważający, że w telewizji wszystko wygląda znacznie bardziej wiarygodnie niż w kinie, celowo zrobił dzieło uchybiające zasadom prawdopodobieństwa i łamiące wszelkie reguły telewizyjnego reportażu. Można potraktować Notatnik filmowy jako swego rodzaju manifest kreacjonizmu reżysera i wyraz jego nieufności i niechęci do realizmu. Wielka szkoda, że realizatorzy Fellini – ja klaun nie kontynuują tej drogi. Współcześnie, w epoce wielkiej popularności kina mockumentary, aż prosiło się o to, żeby zrobić „skłamany dokument o skłamanym dokumencie” i wzorem maga z Rimini podjąć grę z kategoriami prawdy i fikcji. Niestety obraz Spagnoliego jest bardzo konwencjonalny formalnie, a do tego nie ma w sobie ani trochę energii filmów autora Klaunów. Poza tym, podobnie jak w przypadku Bramy nieba, Netflix także i tym razem nie zdecydował się na dystrybucję dzieła, o którym opowiada dokument, w związku z czym Fellini – ja klaun pozostaje obrazem przeznaczonym wyłącznie dla zagorzałych fanów reżysera.

Ku panoramie. Spielberg i Welles

Ciekawszą propozycją są dokumenty syntetycznie przedstawiające dorobek dwóch innych klasyków kina – Stevena Spielberga i Orsona Wellesa. Zrealizowany w 2017 roku, dostępny na HBO GO Spielberg Susan Lacy to prawie dwuipółgodzinna opowieść splatająca wątki biograficzne z filmowymi. O geniuszu z Hollywood, który, jak głosi piękna legenda, jako młody chłopiec zwiedzający wytwórnię Universal schował się na terenie studia, niepostrzeżenie zajął jedno z biur i pozostał tam na długie lata, opowiadają czołowi przedstawiciele kina amerykańskiego, od Martina Scorsese, Francisa Coppoli i Briana De Palmy, po Liama Neesona, Toma Hanksa i Leonarda Di Caprio. Głównym narratorem jest jednak sam Spielberg, który nie tylko przedstawia kulisy realizacji swoich flagowych filmów, ale też dzieli się osobistymi doświadczeniami. Obydwie płaszczyzny są zresztą ściśle ze sobą powiązane, ponieważ, jak przekonują twórcy dokumentu, życie hollywoodzkiego artysty od samego początku odciskało silne piętno na jego kinie.

Przykładowo, w bohaterze Pojedynku na szosie, atakowanym z niewiadomych przyczyn przez kierowcę olbrzymiego tira, Spielberg widzi samego siebie, gnębionego w okresie dorastania przez osiłków z amerykańskich przedmieść. Owładnięty idée fixe Roy z Bliskich spotkań trzeciego stopnia to również alter ego reżysera, nerda i pasjonata, pochłoniętego co prawda obsesją nie na punkcie UFO, ale – kina. O filmowych śladach traumy spowodowanej rozstaniem się rodziców Spielberga nie trzeba nawet wspominać, ponieważ motyw ten pojawia się w co drugim jego dziele, od E.T. po Wojnę światów. Spielberg nie robi małych, osobistych filmów. On robi wielkie filmy osobiste – mówi w dokumencie jeden z komentatorów i trudno nie zgodzić się z tą opinią. W twórczości autora Szczęk w niezwykły sposób rozrywka łączy się bowiem z osobistym przekazem, a komercja ze sztuką.

W dokumencie HBO Spielberg jawi się jako perfekcjonista, który daje szczegółowe wskazówki aktorom, doskonale zna się na obiektywach, a czasem nawet sam biega po planie z kamerą. Choć wszyscy rozmówcy są zgodni co do tego, że o wielkości kina amerykańskiego reżysera decyduje jego fenomenalna umiejętność opowiadania obrazami, to jednak Lacy za mało uwagi poświęca wizualnym lejtmotywom przewijającym się w twórczości artysty, dlatego nie do końca potrafi uchwycić fenomen jego kina autorskiego. Poza tym dokument ma niestety charakter laurki – nadmiar pochwał i superlatywów może zrazić nawet tych widzów, dla których Spielberg pozostaje niekwestionowanym guru kinematografii światowej. Pomimo wad, film Lacy jest jednak z pewnością pozycją obowiązkową dla wszystkich osób pragnących zapoznać się z podstawowymi faktami z życia i twórczości autora Listy Schindlera.

Choć Mark Cousins ma do bohatera swojego dokumentu równie nabożny stosunek, to jednak Oczy Orsona Wellesa (2018), dostępne na platformie TVP VOD, znacznie wykraczają poza formułę laurki. O Wellesie, jednej z najbarwniejszych postaci kina, powstało już wiele dzieł zarówno fabularnych, jak i dokumentalnych. Przykładowo, na Netflixie w dalszym ciągu zobaczyć można świetny film Pokochają mnie, gdy będę martwy (2018) Morgana Neville’a, przybliżający pracę reżysera nad Drugą stroną wiatru. Obraz Marka Cousinsa, irlandzkiego kinofila, który zasłynął historyczno-filmową serią The Story of Film – Odyseja Filmowa (2011), zdecydowanie wyróżnia się jednak na tym tle. Jak wskazuje sam tytuł, celem dokumentalisty jest nie tylko przedstawienie biografii Orsona Wellesa, ale też spojrzenie na świat jego oczami. Analiza archiwów autora Obywatela Kane’a, a w szczególności jego rysunków, staje się dla Cousinsa punktem wyjścia do odbycia filmowej odysei w głąb świadomości twórcy, który patrzył na świat jak na zbiór kształtów, linii i wizualnych kompozycji.

Cousins odwiedza miejsca węzłowe dla biografii bohatera filmu: Chicago, w którym Welles dorastał, Irlandię, gdzie jako nastolatek przeszedł swego rodzaju inicjację, Nowy Jork – miejsce pierwszego artystycznego spełnienia, Hiszpanię, Maroko. Dokumentalista nie poprzestaje jednak na suchych faktach, ale za każdym razem próbuje dociec, co w danym momencie działo się w umyśle Wellesa – wehikułem do wnętrza są właśnie pozostawione przez reżysera rysunki oraz filmy. Przykładowo, Cousins zauważa, że podczas pobytu w Irlandii, w okresie pierwszej wielkiej fascynacji Wellesa ludźmi ze środowiska robotniczego, autor Obywatela Kane’a chętnie skupiał się w swoich rysunkach na ludzkich twarzach, tymczasem kilka lat później, w okresie rozprzestrzeniającego się faszyzmu, szkicował najczęściej postaci pozbawione oblicza. Dokumentalista analizuje ponadto techniki filmowe Wellesa, omawiając między innymi słynne ujęcia z niskiej perspektywy, czy kreacyjną scenografię z Makbeta i Otella. Oczy Orsona Wellesa to film dla widzów znających mniej więcej życie i twórczość reżysera, którzy nie potrzebują wysłuchiwać po raz kolejny ani o skandalu związanym ze słuchowiskiem na podstawie Wojny światów, ani o kulisach produkcji Obywatela Kane’a, lecz pragną nieco głębiej wejść w Wellesowski świat. Cousinsowi można oczywiście zarzucać brak krytycyzmu – nie ma w dokumencie na przykład ani słowa o tendencji filmowca do nagłego porzucania rozpoczętych już projektów. Generalnie jednak dzięki filmoznawczej pasji reżysera Oczy Orsona Wellesa należą do najlepszych dokumentów poświęconych dorobkowi twórcy.

Jak widać, zainteresowanie życiem, twórczością i sposobem pracy słynnych reżyserów nie słabnie. Już niedługo w polskich kinach pojawi się dokument Polański. Horowitz. Hometown (2021) Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer, w którym Roman Polański oraz słynny fotografik Ryszard Horowitz powracają wspomnieniami do czasów wojny, a na festiwalu Millenium Doc Against Gravity będzie można zobaczyć film Najpiękniejszy chłopiec na świecie (2021) Kristiny Lindström i Kristiana Petri, opowiadający o pracy nad Śmiercią w Wenecji (1971) Luchina Viscontiego, która dla aktora Björna Andresena okazała się traumatyczna. W międzyczasie warto jednak przyjrzeć się dokumentalnym portretom filmowców dostępnym na platformach, zwłaszcza Spielbergowi i Oczom Orsona Wellesa. Przede wszystkim drugi obraz – pełen emocji i pasji do kina – mógłby być wzorem dla beznamiętnych, realizowanych taśmowo produkcji historycznofilmowych.