Gdy marzenia zderzają się z życiem…
O filmach Barbary Sass-Zdort
Dziewczęta z Nowolipek (1985) i Rajska jabłoń (1985) opartych na motywach warszawskiej dylogii Poli Gojawiczyńskiej

Danuta Górecka

W cieniu zakwitających dziewcząt[1]

Widzowie zapoznają się z głównymi bohaterkami filmu Barbary Sass-Zdort już na jego początku, gdy cztery dziewczęta przedstawione w planie ogólnym przepychają się przez gwarną, warszawską ulicę, głośno i beztrosko rozmawiając. Na scenie pojawiają się: Bronka, Franka, Amelka oraz Kwiryna — fabularne wątki oplecione wokół każdej z tych postaci złożą się na filmowe opowieści — Dziewczęta z Nowolipek oraz Rajska jabłoń — oparte na motywach książek Poli Gojawiczyńskiej. Barbara Sass-Zdort, tworząc adaptację poczytnej w okresie międzywojennym dylogii, pozostała wierna powieściowej linii fabularnej, chociaż musiała dokonać wyraźnych skrótów i uproszczeń w stosunku do literackiego oryginału (wyeliminowała np. postać Cechny — siostry Amelki, która w historii opowiedzianej przez Polę Gojawiczyńską odgrywa ważną rolę). Tak więc scena otwierająca film pełni przede wszystkim funkcję ekspozycji. Dzięki niej widz zapoznaje się nie tylko z bohaterkami, ale również z tłem wydarzeń, pojawia się tu także zapowiedź problemów poruszanych w filmie. Między czterema bohaterkami wyczuwa się silną więź, która nie zanika w miarę rozwoju filmowej akcji i chociaż nie uchroni ona dziewcząt przed trudnym (a nawet okrutnym) losem, to jednak pozostanie jednym z nielicznych pozytywnych i krzepiących aspektów ich życia.

Bronka, Franka, Amelka oraz Kwiryna właśnie ukończyły szkołę powszechną, stoją na progu dorosłości, cieszą się ze swoich cenzurek i pełne młodzieńczego optymizmu wracają do domów. Los jawi im się jeszcze jako obietnica, a jabłka, które łapczywie zjadają, podkreślają ich apetyt na życie, odsłaniają skrywane pragnienia i tęsknoty. Roześmiane twarze bohaterek, dziewczęcy wdzięk i radość bycia razem wyróżniają je z szarego tła ulicy, podczas gdy skromne, szkolne mundurki łączą bohaterki, zapowiadając podobieństwo ich losów. Niedawne uczennice jeszcze na chwilę przystaną, by z ciekawością (ale i z lękiem w oczach) popatrzeć na krzykliwie ubrane kobiety, spacerujące na rogu przed kawiarnią Kaca, a następnie rozejdą się i powrócą do codzienności życia na Nowolipkach.

Kazimierz Wyka w eseju poświęconym Rajskiej jabłoni określa pisarską postawę Poli Gojawiczyńskiej jako „feminocentryzm”, który, jego zdaniem, polega na widzeniu „całej rzeczywistości tylko przez pryzmat osobowości kobiecej” i „niemożności koniecznego dla pisarza wejścia w inną skórę psychiczną”[2]. Barbarze Sass-Zdort ten sposób postrzegania świata jest bardzo bliski, bowiem i w jej filmowej dylogii patrzymy na rzeczywistość oczyma bohaterek, to ich sposób doświadczania świata zostaje nam przekazany, świata, który najczęściej jawi się jako sieć okrutnych prawideł, podporządkowujących sobie młode kobiety. Życie dla bohaterek filmu okazuje się surową nauką, która nie pozostawia miejsca na marzenia i aspiracje.

Z młodzieńczych złudzeń bohaterki filmu odzierane są z przerażającą bezwzględnością przez najbliższe rodziny, które zamiast wspierać młode dziewczęta, obciążają je obowiązkami i oczekiwaniami przerastającymi ich możliwości.

Szczególnie widoczne jest to w przypadku Amelki, którą owdowiała matka „wciska” w ramiona potencjalnych kandydatów na mężów, zupełnie nie licząc się z uczuciami córki. Od postawy Amelki zależy byt jej najbliższych, bowiem udane małżeństwo wiąże się z nadzieją na lepsze życie rodziny, która pozbawiona ojca dryfuje ku materialnej katastrofie. Stręczycielskie działania pani Raczyńskiej rujnują życie Amelce, która kolejno doświadcza seksualnego wykorzystania, niechcianej ciąży, dramatu aborcji, aż wreszcie decyduje się na małżeństwo z rozsądku z dużo starszym od siebie aptekarzem. Melodramatyczny finał tego związku przypomina historie opisywane w bulwarowych gazetach — spragniona miłości Amelka zdradza swojego starego męża, wikłając się w krótkotrwałe romanse z młodymi mężczyznami, zawiedziona w swoich uczuciach truje aptekarza weronalem, a następnie, dręczona wyrzutami sumienia, przyznaje się do morderstwa.

W dysfunkcyjnej rodzinie wzrasta również Bronka, którą wiecznie nieszczęśliwa matka naznacza swoim fatalizmem. Źródłem upokorzeń jest tutaj ojciec, który włóczy się po okolicznych ulicach, topi swoje smutki w alkoholu i zdradza zgorzkniałą żonę ze znacznie młodszą od pani Mossakowskiej kuzynką.

Z kolei Kwirynę rodzice — właściciele małego sklepiku — traktują jak siłę roboczą. Pola Gojawiczyńska opisuje ich z wyjątkową niechęcią, nazywając tułubami („Ten sklepik w cichej uliczce na uboczu, z dwoma tułubami, z których jeden strzegł kasy, a drugi półki z towarem, wydawał się straszny”[3]). W filmie te postacie są równie antypatyczne — zrzędliwe, skupione jedynie na handlu i liczeniu pieniędzy, pozbawione indywidualnych cech. Gdy dziewczyna buntuje się, jej okrutna matka zmusza ją do pracy, bijąc po twarzy.

W najgorszej sytuacji znajduje się jednak Franka (córka służącej), całkowicie pozbawiona domu i zmuszona do przebywania w schronisku. Ta krucha i niezwykle wrażliwa dziewczyna nie ma miejsca, gdzie mogłaby się schronić i cieszyć choćby odrobiną prywatności, dlatego szczególnie dotkliwie odczuwa brak ciepła rodzinnego życia.

Bohaterki filmu nie mogą liczyć na swoje rodziny, które często same potrzebują pomocy i materialnego wsparcia. Najbliżsi nie tylko nie są dla „dziewcząt z Nowolipek” ostoją, ale wręcz przeszkodą uniemożliwiającą jakikolwiek rozwój. Osamotnione w swoich dążeniach, nierozumiane i lekceważone, nie są w stanie wyrwać się zaklętego kręgu biedy i wykluczenia, uniknąć wdrukowanego w swoje życie scenariusza, który zakłada, że w najlepszym przypadku powinny powielić losy swoich matek. Na pewno szansą byłaby dla nich edukacja, ale szkoła powszechna, którą właśnie ukończyły, nie przygotowała ich odpowiednio do egzaminów umożliwiających dalsze kształcenie. Niektóre z nich uczęszczają na darmowe komplety, prowadzone przez żony prominentnych urzędników, ale i to doświadczenie okazuje się jeszcze jednym gorzkim rozczarowaniem. Ich opiekunki więcej mają wspólnego z „dobrą panią” — tytułową bohaterką noweli Elizy Orzeszkowej — niż z jakąkolwiek edukacją. Nic więc dziwnego, że chimeryczne „panie mecenasowe” prowadzą lekcje od niechcenia i, oczekując od dziewcząt wdzięczności, zatrudniają je do różnych domowych zajęć.

Zawsze będą im stać przed oczami prawdziwe strony rodzinne: „ciemne i brudne uliczki i podwórza” (Dziewczęta z Nowolipek)

Akcja filmowej dylogii, która swoim zasięgiem obejmuje okres I wojny światowej i dwudziestolecia międzywojennego, toczy się w szczególnym miejscu, które w dużej mierze ukształtowało bohaterki. Barbara Sass-Zdort zadbała o to, aby oddać koloryt przedwojennych ulic Warszawy, zamieszkanych przez biednych, prostych ludzi. Ten peryferyjny wówczas świat (dzisiejszy Muranów), który wyznaczały warszawskie ulice: Leszno, Karmelicka, Żelazna, Nowolipki, jest tłoczny i gwarny, wypełniony spieszącymi się przechodniami i drobnymi handlarzami. Przed widzem odsłaniają się ciemne podwórka i zaułki, wnętrza skromnych warsztatów rzemieślniczych, ubogich mieszkań. Obok języka polskiego słychać jidysz. Pola Gojawiczyńska tak opisuje niezwykły klimat tego miejsca: „Nie posuwały się dalej niż do Leszna, tej połowy Leszna od Karmelickiej do Żelaznej i dalej do Nowolipek w głąb, uliczkami w smrodliwych rozgałęzieniach biegnącymi ku Powązkom i Nalewkom. Plac Bankowy, tak bliski, już nic nie oznaczał i wcale nie można go było sobie wyobrazić. Ich ciekawość świata została tu nasycona, och! — nie starczało dnia, miesiąca, roku, aby wchłonąć wszystko, co się działo, co się stawało! Tu była ojczyzna, zanim się dostrzegło i uznało wielką ojczyznę z Historii w dwudziestu czterech obrazach; tu była ojczyzna, dzielnica warsztatów stolarskich i tokarni żydowskich. Drzewo, pachnące deski, góry wiórów i trocin z obfitością pcheł o każdej porze roku”[4].

Wielka historia rozgrywa się z dala od Nowolipek, do których docierają jedynie echa I wojny światowej, niepodległościowych zrywów czy zabójstwa prezydenta Narutowicza. Wydarzenia te są zaledwie tłem dla ukazanych w filmie indywidualnych dramatów. Nowolipki żyją w swoim rytmie i mają jakiś wspólnotowy wymiar, wyrażający się w przekonaniu o niemożności wyzwolenia się z kręgu biedy, w rezygnacji, która każe z pokorą przyjmować ciężar losu. Wszyscy tu wszystko o sobie wiedzą, życie mieszkańców dzielnicy w dużej mierze toczy się na oczach sąsiadów — Pani Raczyńska z uwagą przygląda się temu, co dzieje się na ulicy, stróżka Prymasiakowa przestrzega panią Mossakowską przed mężczyzną, który chodzi za Bronką, a o śmierci męża zawiadamia sąsiadów głośny lament owdowiałej żony.

A jednak Nowolipki, zarówno w książce, jak i w filmie, mimo swej brzydoty oraz biedy, są przestrzenią bezpieczną i oswojoną. Porzucenie tego świata kończy się na ogół dla jego mieszkańców tragicznie. W sensie symbolicznym dla bohaterek filmu pierwszą wyprawą poza granice Nowolipek była wycieczka do Ogrodu Saskiego. To tam Franka poznała tajemniczego aktora, który zwabił ją biletami do teatru, a następnie w brutalny sposób zgwałcił, co naznaczyło delikatną i ufną dziewczynę na całe życie.

Nowolipki opuszcza przede wszystkim rodzina Mossakowskich, która w obawie przed działaniami wojennymi wyjeżdża do Rosji. Ta decyzja oznacza całkowity rozpad rodzinnych więzi — Bronka, czekająca na powrót ukochanego Ignasia, w ostatniej chwili rezygnuje z wyjazdu i pozostaje w opustoszałym domu, jej bliscy natomiast rozpraszają się po świecie i nie wiadomo, jaki spotyka ich los. W końcu i osierocona Bronka porzuca rodzinne strony, co przynosi opłakane skutki. Zmiana adresu sprawia, że powracający do Warszawy Ignaś nie może jej odnaleźć, a życie w „wielkim” świecie, z którym zmierzyć musi się młoda, samotna dziewczyna, okazuje się pasmem gorzkich doświadczeń.

Również Amelka płaci wysoką cenę za swój awans społeczny, wtłoczona w ramy drobnomieszczańskiego modelu życia, dusi się, nie odnajduje szczęścia u boku podstarzałego męża. Jedynie Kwiryna pozostaje wierna Nowolipkom, przejmuje sklep po tragicznej śmierci swoich rodziców i być może tylko jej, mimo zawirowań losu oraz psychicznych ran wywołanych utratą ukochanego Romana, uda się przetrwać.

Pod drzewem wiadomości złego i dobrego

Kazimierz Wyka we wspomnianym wcześniej eseju o Rajskiej jabłoni, pisząc o prozie Poli Gojawiczyńskiej, zauważył, że mężczyźni ukazani są przez autorkę warszawskiej dylogii „albo jako samce, albo, w lepszym dla nich wypadku, jako dziwne i niezrozumiałe stwory”[5]. Spostrzeżenie to znajduje swoje potwierdzenie w filmie Barbary Sass-Zdort, w którym świat, gdzie tak dużo zależy od mężczyzn, nie jest przyjazny kobietom. Gdy tylko młode dziewczyny wyruszają w drogę ku dorosłości, wszystko zdaje się popychać je ku katastrofie. Dzieje się tak po części dlatego, że postanowiły zejść z utartych szlaków i wyznaczały sobie ambitne cele. Dzieje się tak również za sprawą mężczyzn, których spotykały na swej drodze, i choć nie byli oni tak jednoznacznie negatywni, jak wynika to z wypowiedzi Kazimierza Wyki, to ich wpływ na bohaterki filmu ma najczęściej charakter destrukcyjny.

O France w zasadzie można powiedzieć, że jej życie zatoczyło koło i wbrew samej sobie powtórzyła los swojej matki (znalazła pracę w domu bogatych ludzi, w którym kiedyś jej matka była służącą). Dziewczyna doświadczyła różnych upokorzeń, by nie umrzeć z głodu, trafiła nawet na ulicę. Ta filmowa bohaterka obdarzona jest wyjątkową samoświadomością, co znakomicie zostało ukazane w scenie w szpitalu, gdy chora na tyfus Franka, oddzielona kratą od świata zdrowych i uwięziona w jakiejś obcej, martwej przestrzeni, w rozmowie z Bronką wypowiada kluczowe dla zrozumienia losu „dziewcząt z Nowolipek” słowa: „Ani ty ani ja nie potrafimy zamknąć oczu i puścić się na całego, ani też żyć jak należy, przykładnie. Tu nam za głupio, za ciasno, za ordynarnie, a tam za mądrze, za chytrze, za fałszywie. Gdy się wchodzi w życie z takim posagiem jak my, to wystarcza akurat na rynsztok. Po co chodziłyśmy na te komplety? Po co to wszystko? My nie mamy teraz do czego rąk przyczepić ani myśli, ani serca”[6]. Nic nie pozostało z dziewczęcych marzeń, nikt nie dał szansy dziewczynie obdarzonej talentem i wrażliwością, świat okazał się zastawioną pułapką, z której można uciec tylko przez samobójczą śmierć.

Osobą duchowo najbliższą France jest Bronka, która szybko uświadamia sobie, że takie jak ona dziewczyny za wszystko w życiu muszą płacić. Jej miłość do Ignasia już na początku przegrywa z ojczyzną, gdy ukochany wstępuje do Legionów. Opłaca to uczucie ogromną tęsknotą, smutkiem i osamotnieniem. Pozbawiona środków do życia, zmuszona jest skorzystać z pomocy Różyckiego (znajomego ojca), za co również płaci, tym razem własnym ciałem. Spotkany po latach Ignaś okazuje się obcym człowiekiem. Bronkę uwiera przydzielona jej rola kochanki (mężczyzna jest żonaty), mierzi ją konformizm Ignasia, zajętego budowaniem swojej politycznej kariery. Ich związek nie ma przyszłości. W filmie bardzo sugestywnie ukazany został proces psychicznego „zapadania się” Bronki w coraz głębsze znużenie i zmęczenie, w narastające poczucie bezsensu własnego życia i odrazę do świata.

Dla aptekarza Amelka jest kobietą-zabawką, kobietą-lalką, którą zakupił, by dodatkowo wzmocnić swoje i tak dobre samopoczucie (świetnie mieć przy swoim boku młodą, ładną żonę, którą można pochwalić się w towarzystwie). Aptekarz tylko z pozoru jest dobrodusznym człowiekiem — konserwatywny w swoich poglądach, drobnomieszczański w sposobie życia, skoncentrowany na sobie, to on ustala zasady funkcjonowania domu. W pewnym momencie Amelka orientuje się, że jej zgoda na poślubienie aptekarza zamknęła ją w złotej klatce, że utraciła swą wolność i skazała się na życie ze starym i niekochanym człowiekiem, głuchym na jej potrzeby. To ciekawe, że choruje nie tylko dusza, ale również ciało Amelki, uwięzionej w gmatwaninie zależności, z których może „wyzwolić się” jedynie przez otrucie męża. Amelka nie planuje morderstwa, dokonuje go jakby w malignie, pod wpływem impulsu, gdy rozdrażniony zachowaniem żony aptekarz zatrzymuje ją w domu i udaremnia schadzkę z kochankiem. Jej świat całkowicie się rozpada dopiero w sądzie, kiedy dowiaduje się, że sama została zdradzona, gdyż jej kochanek — Jan Cichocki — spotyka się z inną kobietą.

Równie złożone relacje łączą Kwirynę z Romanem, chociaż ich związek oparty jest na miłości i seksualnym spełnieniu. Przyglądając się tej parze, odnosi się wrażenie, że małżonkowie zamienili się rolami. To Kwiryna jest głową rodziny, to ona zarządza sklepem i pieniędzmi, planuje i podejmuje decyzje. Skoncentrowana na pracy, twarda i podejrzliwa, przypomina swoich rodziców, od których tak bardzo chciała się różnić. W Romanie natomiast jest coś kobiecego — jakaś miękkość, delikatność i wrażliwość na ludzką krzywdę, niepozwalająca mu akceptować zachowania żony. Kwiryna jest mocno osadzona w rzeczywistości, przyjmuje życie takim, jakim jest; Roman to idealista, przekonany, że świat może być lepszy. Małżonkowie są jak magnesy, bez przerwy przyciągają się i odpychają, napędza ich ciągły konflikt załagadzany miłosną nocą. Kłócąc się między sobą, trwają w związku, który przerywa śmiertelna choroba Romana. Dla Kwiryny utrata męża okazuje się ciosem, który burzy jej dotychczasową egzystencję, odbiera poczucie sensu życia.

Każda z bohaterek filmu nieuchronnie podąża ku klęsce. „Gdy kroczyć śladami bohaterek Gojawiczyńskiej — pisze Wyka — odnosi się wrażenie, jakby ustawicznie zapadały się pod nimi sztolnie tam, gdzie grunt zdawał się być najpewniejszy”[7]. Słowa te możemy odnieść również do filmowych wcieleń Franki, Kwiryny, Bronki i Amelki. Nad ich losem ciąży jakiś fatalizm, który nie wynika tylko z zewnętrznych uwarunkowań, charakterów czy temperamentów bohaterek, popełnionych przez nie błędów. Jest on wpisany w kondycję ludzką jako taką i nie ma od niego, zdaniem autorki książki, ucieczki. „Rajska jabłoń”, czyli niepokój zatytułował swój esej Kazimierz Wyka i właśnie ten metafizyczny niepokój, tak charakterystyczny dla powieści Poli Gojawiczyńskiej, pulsuje również w filmie Barbary Sass-Zdort. Nie unikniemy swojego losu — zdają się mówić filmowe bohaterki — możemy tylko z odwagą go przyjąć.

Ten tragizm ludzkiego życia uwypuklony został w finale Rajskiej jabłoni, pełnym ekspresyjnych ujęć przedstawiających krzyczącą Amelkę („To ja otrułam Filipa!”), przybitą rozpaczą Kwirynę oraz Bronkę idącą ciemną ulicą wprost pod nadjeżdżający samochód. Ważną rolę odgrywa tu nadgryzione jabłko, które Bronka rzuca za siebie.

Motyw jabłka przewija się przez cały film — od pierwszej sceny Dziewcząt z Nowolipek. Jabłko jest owocem, z którym związana jest bogata symbolika, w tradycji chrześcijańskiej przypisanym grzesznej Ewie, łamiącej Boży zakaz. Odczytujemy je jako symbol upadku człowieka i przyczynę wygnania z Raju. W ostatnim akcie Rajskiej jabłoni ten zakazany owoc toczy się po ulicy, na której leży martwa młoda kobieta. Jak na ironię dzieje się tak w Wielką Sobotę, gdy ludzie, co zauważyła ciotka Kwiryny, życzą sobie „samych dobroci”.

Cztery dziewczyny i każda inna, obdarzona odmiennym charakterem i temperamentem, inaczej patrzące na świat — reżyserka bardzo starannie buduje filmowe postaci, indywidualizuje je, uwypuklając wspólnotę ich losu, dba zarazem o wyróżniające szczegóły, tworzy wyraziste i przekonujące swą psychologiczną prawdą portrety bohaterek. Spora w tym zasługa młodych aktorek, które z dużym wyczuciem i zrozumieniem kobiecej psychiki odegrały przypisane im role i chociaż Dziewczęta z Nowolipek oraz Rajska jabłoń były dla nich aktorskim debiutem, to młode artystki podjęły wyzwanie i wywiązały się ze swoich zadań bardzo dojrzale. Realizatorom filmu udało się wydobyć „ten aspekt kobiecości, która w powieści, zajmując całe wersy opisów, w filmie znajduje zmysłowy wyraz w cielesności aktorek, w atrakcyjności kostiumów, w języku wizualnym, który daje przyjemność wzrokową”[8].

Dużo można by pisać o roli kostiumu, który dopełnia charakterystykę filmowych postaci, uwypuklając ich ważne cechy. Uważny widz — podziwiający zawsze strojną, wabiącą mężczyzn Amelkę i powściągliwą, ubraną w stylu art deco Bronkę — dostrzeże, że suknie osieroconej Franki odznaczają się wyjątkową skromnością, natomiast wiecznie zapracowana Bronka w ogóle nie dba o ubiór.

Także role mężczyzn, którzy zaważyli na losach bohaterek filmu, choć nie tak rozbudowane jak kreacje kobiece, zagrane są sugestywnie i przekonująco. Widz na pewno zapamięta postać Różyckiego, którego Nowicki „obdarzył” demonicznym, uwodzicielskim wdziękiem czy Jana Englerta (w roli prowizora w aptece męża Amelki), który wykreował postać inteligentną i cyniczną. Krzysztof Kolberger, jako ukochany Bronki, podchodzi do miłości z pewnym dystansem, nie angażuje się do końca, jest w nim jakieś niepokojące pęknięcie, natomiast Filip (mąż Amelki) w wydaniu Mariusza Dmochowskiego raz jest dobroduszny i ufny, to znów rozdrażniony i podejrzliwy.

Filmowa dylogia Barbary Sass-Zdort odznacza się staranną, przemyślaną kompozycją, dzięki czemu opowieść o losach czterech „dziewcząt z Nowolipek” jest klarowna i zrozumiała również dla tych widzów, którzy nie znają książki Poli Gojawiczyńskiej. Reżyserka (a zarazem autorka scenariusza) umiejętnie przeplata poszczególne wątki, poświęcając każdej z bohaterek tyle uwagi, ile trzeba.

Barbara Sass-Zdort nie ekranizowała książki, stworzyła film oparty na motywach powieści wydanej w latach 30. XX wieku, w którym mówiła o problemach ważnych również dla współczesnych kobiet. Nie unikała spraw trudnych takich jak np. kwestie związane z seksualnością, aborcją czy uprzedmiotowieniem kobiety.

Filmowe inspiracje warszawską dylogią Poli Gojawiczyńskiej

Pola Gojawiczyńska oparła swoją dylogię na wspomnieniach z dzieciństwa i młodości. Wychowała się na Nowolipiu, ukończyła tylko trzy klasy szkoły powszechnej, jej ojciec, który prowadził warsztat stolarski, umarł przedwcześnie, a rodzina (podobnie jak w przypadku powieściowej Bronki) w czasie I wojny światowej wyjechała do Rosji. Pola Gojawiczyńska była talentem samorodnym. Pracowitość, społecznikowska pasja, dar obserwacji i silna wola pomogły jej zostać pisarką, którą dzisiaj stawia się obok takich znakomitości jak Gabriela Zapolska, Zofia Nałkowska czy Maria Kuncewiczowa. Największą sławę przyniosła Poli Gojawiczyńskiej dylogia warszawska Dziewczęta z Nowolipek (1935) i Rajska jabłoń (1937). Książki te, dziś trochę zapomniane, a kiedyś chętnie czytane (zwłaszcza przez kobiety), posłużyły za podstawę do napisania scenariuszy filmowych.

Najwcześniejszą adaptacją dylogii Poli Gojawiczyńskiej są Dziewczęta z Nowolipek z 1937 r. w reżyserii Józefa Lejtesa, którą krytycy filmowi okrzyknęli „pierwszym w kinematografii polskiej stylistycznym sukcesem reżyserskim”[9]. Co więcej, pojawiły się głosy, że film przewyższa pod względem artystycznym książkę. Jak zauważył Leszek Armatys w artykule Nasz Iluzjon: Dziewczęta z Nowolipek, twórcy filmu jego osią dramaturgiczną uczynili podwórko przedmiejskiej kamienicy, które stało się teatrem życia oraz symbolem „zamkniętego świata mieszkających tu dziewcząt; następnie uwagę swą skupili nie na poprawnym skomponowaniu relacji kolejnych faktów, lecz na doprowadzeniu do widza psychologii dziewcząt”[10]. O sukcesie zadecydowała również wspaniała obsada filmu, do którego zaangażowano prawdziwe osobowości aktorskie m.in. Mieczysławę Ćwiklińską, Elżbietę Barszczewską, Jadwigę Andrzejewską, Tamarę Wiszniewską, Kazimierza Junoszę-Stępowskiego, Andrzeja Szalawskiego.

Po raz drugi dokonano adaptacji prozy Gojawiczyńskiej, zarówno Dziewcząt z Nowolipek, jak i Rajskiej jabłoni, z myślą o Teatrze Telewizji. Reżyserem tego czteroczęściowego spektaklu z 1970 r. był Stanisław Wohl, który również zaprosił do współpracy wielu znakomitych aktorów, m.in.: Elżbietę Kępińską, Emilię Krakowską, Zofię Kucównę, Ewę Wiśniewską, Henryka Boukołowskiego, Zbigniewa Zapasiewicza, Henryka Borowskiego.

Filmy Barbary Sass-Zdort Dziewczęta z Nowolipek (1985) oraz Rajska jabłoń (1985) są trzecią filmową propozycją odczytania warszawskiej dylogii Poli Gojawiczyńskiej, propozycją, w mojej ocenie, bardzo przemyślaną i artystycznie udaną, wpisującą się w tworzone przez reżyserkę opowieści o kobietach szukających swojego miejsca w świecie, walczących o swoją wewnętrzną wolność, dokonujących trudnych wyborów. Warto jeszcze raz podkreślić, że ta wybitna reżyserka filmowa i teatralna nie bała się zaprosić do swojego filmu debiutantek — Ewy Kasprzyk, Marii Ciunelis, Marty Klubowicz, Izabeli Dorbotowicz-Orkisz. Decyzja ta i role, które im wyznaczyła, na pewno miały pozytywny wpływ na artystyczne kariery młodych aktorek.

[1] Tytuł drugiego tomu powieści Marcela Prousta W poszukiwaniu straconego czasu.

[2] K. Wyka, „Rajska jabłoń”, czyli księga niepokoju [w:] tenże, Stara Szuflada i inne szkice, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, s. 293.

[3] P. Gojawiczyńska, Dziewczęta z Nowolipek, Książka i Wiedza, Warszawa 1986, s. 9.

[4] Tamże, s. 7.

[5] K. Wyka, „Rajska jabłoń”, czyli księga niepokoju, dz. cyt., ss. 293–294.

[6] Na podstawie ścieżki dźwiękowej filmu.

[7] Tamże, s. 293.

[8] M. Talarczyk-Gubała, Zerwane owoce. O filmowej adaptacji dylogii Poli Gojawiczyńskiej dokonanej przez Barbarę Sass [w:] Pogranicza 2008, nr 5, s. 67.

[9] L. Armatys, Nasz Iluzjon: „Dziewczęta z Nowolipek”, http://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/nasz-iluzjon-dziewczeta-z-nowolipek/69

[10] Tamże.

Nota biograficzna:

Barbara Sass-Zdort (1936–2015) — wybitna reżyserka i scenarzystka filmowa, telewizyjna i teatralna. Ukończyła studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi (przez pół roku była studentką Wydziału Aktorskiego). Po ukończeniu szkoły współpracowała z Andrzejem Wajdą, Jerzym Skolimowskim, a przede wszystkim Wojciechem Hasem, który najmocniej wpłynął na jej twórczą drogę. Za swój pierwszy psychologiczny film Bez miłości (1980) otrzymała nagrodę w Gdańsku za najlepszy debiut reżyserski. W roku 1985 powstały Dziewczęta z Nowolipek oraz Rajska jabłoń na podstawie znanej przed II wojną światową powieści Poli Gojawiczyńskiej.

Barbara Sass-Zdort przez krytykę filmową nazwana została mistrzynią w pokazywaniu kobiet i ich problemów. Reżyserka nie unika w swych dziełach trudnych tematów, o czym świadczy chociażby film Tylko strach (1995), będący studium alkoholizmu kobiet czy W imieniu diabła (2011) obraz zainspirowany wydarzeniami w klasztorze w Kazimierzu Dolnym, w którym siostry betanki wypowiedziały posłuszeństwo kościołowi.

Barbara Sass-Zdort zapamiętana została również jako świetna reżyserka teatralna i telewizyjna. Zainscenizowane przez nią sztuki na trwałe zapisały się w historii polskiego teatru. Artystka współpracowała z wieloma polskim scenami, m.in. z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Teatrem Wybrzeże w Gdańsku, Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi i Teatrem Ateneum w Warszawie.

Pytania pomocne w edukacji:

  1. Czego widz dowiedział się z filmowej dylogii Barbary Sass-Zdort o czasach, w których żyły bohaterki? W jaki sposób wydarzenia polityczne i sytuacja społeczna ukształtowały ich życie?
  2. Jaki obraz Warszawy przedstawiają Dziewczęta z Nowolipek oraz Rajska jabłoń?
  3. Człowiek jest wolny czy zdeterminowany przez czynniki zewnętrzne? Od czego zależy jego los? Jaką odpowiedź na to pytanie znajdziemy w filmie?
  4. Jakie wartości były ważne dla bohaterek filmowej dylogii Barbary Sass-Zdort? Jak oceniasz ich postawy wobec życia?
  5. W jaki sposób w filmie przedstawieni zostali mężczyźni? Jaką rolę odegrali oni w życiu bohaterek Dziewcząt z Nowolipek oraz Rajskiej jabłoni?
  6. O jakich problemach, ważnych również dla współczesnego człowieka, opowiada filmowa dylogia Barbary Sass-Zdort?
  7. Reżyserem Dziewcząt z Nowolipek oraz Rajskiej jabłoni jest kobieta. Głównymi bohaterami – dorastające dziewczyny. To z ich punktu widzenia ukazywany jest świat. Jakie widzisz plusy, a jakie minusy tej kobiecej perspektywy?

Bibliografia:

  1. L. Armatys, Nasz Iluzjon: „Dziewczęta z Nowolipek”, http://akademiapolskiegofilmu.pl/pl/historia-polskiego-filmu/artykuly/nasz-iluzjon-dziewczeta-z-nowolipek/69
  2. P. Gojawiczyńska, Dziewczęta z Nowolipek, Książka i Wiedza, Warszawa 1986.
  3. M. Talarczyk-Gubała, Zerwane owoce. O filmowej adaptacji dylogii Poli Gojawiczyńskiej dokonanej przez Barbarę Sass [w:] „Pogranicza” 2008, nr 5, ss. 65–72.
  4. K. Wyka, „Rajska jabłoń” czyli księga niepokoju [w:] Kazimierz Wyka, Stara Szuflada i inne szkice, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000.
tytuł: Dziewczęta z Nowolipek
rodzaj/gatunek: obyczajowy
reżyseria: Barbara Sass-Zdort
scenariusz: Barbara Sass-Zdort
zdjęcia: Wiesław Zdort
muzyka: Zbigniew Raj
obsada: Jan Nowicki, Ewa Ziętek, Ewa Kasprzyk, Maria Ciunelis
produkcja: Polska
rok prod.: 1985
czas trwania: 86 min
tytuł: Rajska jabłoń
rodzaj/gatunek: obyczajowy
reżyseria: Barbara Sass-Zdort
scenariusz: Barbara Sass-Zdort
zdjęcia: Wiesław Zdort
muzyka: Zbigniew Raj
obsada: Ewa Ziętek, Izabela Drobotowicz-Orkisz, Jan Łopuszniak, Marek Bargiełowski
produkcja: Polska
rok prod.: 1985
czas trwania: 110 min
Wróć do wyszukiwania