Dureń (2014)
Maciej Dowgiel, Centralny Gabinet Edukacji Filmowej
Reż. Yuriy Bykov
Data premiery: 22 maja 2015
„Wyszedł więc Lot, aby powiedzieć tym, którzy jako [przyszli] zięciowie mieli wziąć jego córki za żony: «Chodźcie, wyjdźcie z tego miasta, bo Pan ma je zniszczyć!». Oni jednak myśleli, że on żartuje”. [Stary Testament, Zniszczenie Sodomy i Gomory, Rdz 19,14]
Czy film może boleć?
Zdarzają się przypadki w różnych rejonach kinematografii z całego świata, że film, który oglądamy, wywołuje w nas rozmaite emocje: śmiech, przerażenie, smutek, radość. Czasami zaś, gdy dzieło dotyka znanych nam bezpośrednio problemów lub ukazani są w nim ludzie na wskroś źli, rodzi się w widzu stres, a co za tym idzie fizyczna reakcja na obejrzany obraz. To zaś może powodować mdłości, płacz, roztrzęsienie. Najczęściej wynikają one z bezsilności wobec filmowego problemu, którego istnienia mamy bolesną wręcz świadomość, jednocześnie wiedząc, że nic nie można z nim zrobić (np. choroba), a ewentualna próba interwencji będzie czynem podobnym do walki z wiatrakami, jednakże bardziej pozbawionym sensu. Tak dzieje się w przypadku rosyjskiego filmu „Dureń” — całkowicie pozbawionego eskapizmu dramatu o ludzkiej naturze, cenie życia, moralności i amoralności. Po projekcji widz ma wrażenie, że w jego gardle rośnie „klucha”. Dzieje się tak prawdopodobnie z powodu samoświadomości — nie ma bowiem ludzi kryształowych, a ręce niemal każdego mogą być zabrudzone. Parafrazując słowa Gogola, można powiedzieć: „Kogo się brzydzicie? Sami siebie się brzydzicie”.
Bez znieczulenia
„Dureń” niemal całkowicie pozbawiony jest metaforyki charakterystycznej dla wielu produkcji rosyjskiej kinematografii ostatnich lat. Choć skazany na zawalenie blok (fabularny pretekst rozwoju akcji), którego mieszkańców pragnie ocalić Dima, odczytywany być może jako metafora współczesnej Rosji, a tytuł nachalnie wręcz nawiązuje do „Idioty” Dostojewskiego, to cały film utrzymany jest w tonie lekko jedynie estetyzowanego realizmu. Reżyser ukazuje w nim najbiedniejsze rejony postsowieckiego miasteczka oraz brutalizm postaci pozbawionych kręgosłupa moralnego. To jednak nie obrazy czy postaci są najboleśniejsze dla widza po obejrzeniu tego filmu. Dużo gorsze jest uświadomienie sobie, iż wizja świata zaproponowana w „Durniu” odpowiada rzeczywistości, w której żyją ludzie nie tylko w postsowieckiej Rosji. Określona estetyzacja przestrzeni oraz wizualne odzwierciedlenie charakterologiczne ukazują prawdę znaną wielu ludziom.
„Dureń” Jurija Bykowa przypomina największe osiągnięcia Aleksieja Bałabanowa (którego pamięci zresztą film jest dedykowany) i Wojciecha Smarzowskiego, brutalnego demaskatora polskiej rzeczywistości. Pod względem politycznym film Bykowa koresponduje z nominowanym do Oscara „Lewiatanem”, aczkolwiek pozbawiony jest bogatej metaforyki charakterystycznej dla twórczości Zwiagincewa.
Kontrastujące podobieństwa
Obrazy nędzy mieszkańców rozpadającego się bloku, ich życiowa postawa rezygnacji, zapijaczenie, narkomania czy domowa przemoc kontrastują ze scenami wykwintnego, urodzinowego przyjęcia pani burmistrz. Niezależnie od tego, czy oglądamy miejskich notabli, czy zdegradowane środowisko rodzin patologicznych, otrzymujemy jeden charakterologiczny portret współczesnego Rosjanina: pijaka, złodzieja i agresora. Różnica wynika jedynie z poziomu ich życia. Majętni piją droższe wódki i kradną więcej, bo na to pozwala im ich pozycja na stratyfikacyjnej drabinie. Biedni piją tanią wódkę i kradną rynny, bo tylko takie mają możliwości. Wszyscy zaś sięgają po przemoc jako jedyny sposób rozwiązywania problemów. Biedni znęcają się nad swymi rodzinami, bogaci w białych rękawiczkach zabijają niewygodnych świadków, wspólników z „resortu”. Dwa światy współczesnej Rosji zamieszkują ludzie pozbawieni skrupułów — zarządcy pragnący dla siebie wygodnego życia w luksusie i podwładni, których życie zostało wycenione na nieco ponad 300 tysięcy rubli (płatnych z pustej, bo okradzionej wcześniej kasy miasta). I dla jednych i dla drugich nie ma ratunku — skazani są na zagładę. Jeżeli nawet pojawia się wśród nich „sprawiedliwy”, natychmiast zostaje wyśmiany, okrzyknięty głupcem, skazany na wygnanie, gdyż zakłóca aktualny ład. W nowej rzeczywistości nie ma przecież miejsca dla humanistów i idealistów. „Żyjemy i umieramy jak świnie, bo jesteśmy dla siebie bydlakami” — jak zauważa jeden ze skorumpowanych polityków.
Film szczególnie polecany jest do wykorzystanie w edukacji ponadgimnazjalnej. Wokół niego zaplanować można cykl zajęć poświęconych problemom etycznym, a także estetyce omawianego dzieła. Sprawdzi się na lekcjach języka polskiego (jako dodatkowa ilustracja problematyki powieści Dostojewskiego), wiedzy o społeczeństwie (pomoże zrozumieć uczniom uniwersalne mechanizmy działania władzy), wiedzy o kulturze (rozważania nad kompatybilnością środków estetycznych i poruszonej problematyki), etyce i religii (moralna kondycja współczesnego człowieka). Jednak we względu na nieprzeciętnie pesymistyczną wymowę filmu, „Dureń” nie nadaje się do pokazania uczniom z gimnazjum i szkoły podstawowej.