Córka trenera (2018)
Reż. Łukasz Grzegorzek
Data premiery: 1 marca 2019
Anna Kołodziejczak
Pomału widać wiosnę za oknem, w stacjach telewizyjnych pojawiają się coraz częściej reklamy rozgrywające się w letniej scenerii, dzięki którym znacznie bliżej nam do pieszych wędrówek po górach, radosnych rozmów z przyjaciółmi nad wodą czy beztroskiego plażowania w pełnym słońcu. Naszą pozimową tęsknotę za wakacjami i ich niepowtarzalnym klimatem podsyci jeszcze seans filmu Łukasza Grzegorzka Córka trenera. Na ten film warto wybrać się do kina dla poprawy własnego samopoczucia, a także z dziećmi lub wychowankami (od 12-13 roku życia), ponieważ może on stanowić przystępny i ciekawy materiał do zajęć lub dyskusji na temat dorastania, relacji dzieci z rodzicami, szczególnie w takim przypadku, kiedy rodzic staje się także motorem napędowym kariery młodego człowieka, łącząc „prywatnie” sprawowane funkcje rodzicielskie z „profesjonalnymi” relacjami trener-zawodnik.
Córka trenera urzeka swoją bezpretensjonalnością i ciepłym traktowaniem bohaterów, którymi są zwyczajni ludzie, zasiedlający tłumnie Polskę „klasy B”. To postacie zmagające się z własnymi niewielkimi dramatami, walczące na swoją małą skalę o godność i prawo do niezależnego decydowania o sobie. Bohaterowie, dla których środowiskiem naturalnym są noclegi w tanich hotelach, pobyty na campingach nad jeziorem, niskie stawki żywieniowe, przemierzanie Polski małomiasteczkowej, postpeerelowskiej. Takie życie skąpane jest w ulubionej muzyce płynącej z radioodbiornika lub odtwarzacza w wiernym vanie, wyznaczane epizodami bliskości z przygodnie napotkanymi podczas drogi barwnymi, niepowtarzalnymi osobowościami. Czasami trafia się chwila przyjaźni, fascynacji, wzajemnego zaciekawienia, niekiedy nawet materiał na prawdziwy związek. Momenty takie zostają skumulowane i nanizane na nitkę wakacyjnej przygody – trasy po turniejach tenisowych – niczym kolorowe koraliki. W filmie panuje klimat charakterystyczny dla kina niszowego, niezależnego, tak bliski widzom letnich festiwali filmowych czy przeglądów gatunkowych/tematycznych adresowanych do miłośników X muzy. Córka trenera była filmem otwarcia na 18. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Nowe Horyzonty i 19. Letniej Akademii Filmowej, została także wyróżniona nagrodą publiczności na 23. Forum Kina Europejskiego Cinergia. Myślę, że na polskim gruncie film Łukasza Grzegorzka można porównywać do znakomitych, mieszczących się w nurcie slow cinema, obrazów Andrzeja Jakimowskiego takich jak Zmruż oczy, Imagine czy Sztuczki.
Córka trenera jest filmem wyreżyserowanym i zagranym z dużym wyczuciem, z ogromną wrażliwością. Wiele dramatów życiowych bohaterów „dzieje się” łagodnie, między słowami, a twórcy zdają się oddawać wielość odcieni każdego stanu emocjonalnego. Reżyser Łukasz Grzegorzek (dla którego jest to drugi film fabularny po nominowanym do Złotych Lwów Kamperze, 2016) w wywiadach przybliżał autobiograficzne źródła powstania filmu. Sam bowiem był tenisistą, kilkakrotnym medalistą mistrzostw Polski, trenowanym przez swojego tatę. Film ten ma dla reżysera, jak sam twierdzi, walor rozrachunkowy i porządkujący wydarzenia oraz emocje towarzyszące mu w tamtym okresie życia. Stąd też tak duża wiarygodność emocjonalna filmu. Dlatego tak realistycznie, ale i nostalgicznie, pokazany został „od kuchni” świat krajowego tenisa.
Tytuł Córka trenera właściwie zmyli widza. Głównym bohaterem filmu jest bowiem Maciej Kornet (grany przez świetnego Jacka Braciaka) ojciec samotnie wychowujący dorastającą córkę, a przy okazji jej trener tenisa. Treningi odbywane z Wiktorią (w tej roli młoda aktorka Karolina Bruchnicka) koncentrują się na ukazaniu metod, jakie stosuje Maciej, dla którego głównym celem jest wyszkolenie tenisistki światowego formatu. Stajemy się zatem świadkami codziennego motywowania dziewczyny do podejmowania walki z własnymi słabościami, ciągłego zwiększania wysiłku, prowadzenia zrównoważonej diety, unikania czynników zaburzających równowagę sportowca, do których należą nieprzespane noce, alkohol i… życie prywatne. We wszystkich treningach dziewczynie towarzyszy ojciec – jest jej sparingpartnerem, dietetykiem, fizjoterapeutą i surowym sędziom sportowych wyczynów. Wysiłek, jaki musi włożyć Wiktoria w to, aby dobrze grać i świetnie prezentować się na korcie, wszak tenis to elegancki sport, zobrazowany zostaje poprzez zestawienie scen treningów (w warstwie wizualnej) z drażniącymi dźwiękami Kaprysu nr 24 Niccolò Paganiniego (w warstwie audialnej), którego wykonanie wymaga doświadczenia i maestrii. To przywodzi na myśl słynny Wiplash Damiena Chazelle’a (2014) i morderczą tresurę młodego muzyka. Jest jednak pewna różnica: Terence Fletcher był trenerem bezwzględnym i całkowicie przekonanym o słuszności swoich metod, natomiast Maciej Kornet zdaje sobie sprawę z faktu, że sam jest ofiarą sztafety tenisowych pokoleń i wie, że nie umiałby żyć inaczej. Jego stosunek do córki oparty jest na autentycznej biskości i miłości, brak w nim jednak zrozumienia dla jej podmiotowości i aspiracji zmierzających w innym kierunku niż Wimbledon. Strach Macieja przed nieznanym światem będącym poza kortem nakłada się na ojcowskie obawy dotyczące przyszłości dorastającej córki.
Bardzo ciekawie poprowadzony jest w filmie wątek związany z wkroczeniem w życie obojga bohaterów młodego tenisisty Igora (granego przez niezawodowego aktora Bartłomieja Kowalskiego). Chłopaka spotykają na turnieju, gdzie niewłaściwie prowadzony przez trenera dyletanta, gra poniżej swoich możliwości. Instynkt sportowy Macieja karze mu zająć się utalentowanym młodzieńcem. Tak rozpoczyna się wspólna podróż od turnieju do turnieju całej trójki. Obecność Igora w tym scementowanym układzie ojciec-córka jest jak szansa nowego rozdania dla każdej z osób. Maciej, który scedował na córkę ambicje trenowania syna, ma wreszcie chętnego do pracy podopiecznego. Wiktoria przeżywa pierwsze młodzieńcze zauroczenie, ale zyskuje także powiernika, który doskonale rozumie jej położenie, rozterki i wątpliwości związane z celowością kontynuowania kariery sportowej symbolizowanej przez napis na ściance treningowej „Wimbledon jest po drugiej stronie”. Igor natomiast może porównać metody dwóch trenerów, ich podejścia do tenisa i do życia, i dojść do własnego wniosku, że żadne z nich mu nie odpowiada.
Córka trenera miesza swobodnie konwencje gatunkowe: film drogi, film sportowy czy film o dorastaniu (coming of age), doprawiając je szczyptą humoru i sporą dozą dramatyzmu. Wykorzystując film na zajęciach z uczniami, warto porozmawiać zatem o genologii filmu. Można także zainicjować wraz z tym tytułem cykl spotkań i dyskusji dotyczących różnych oblicz wchodzenia w dorosłość. Zaproponowałabym tutaj pokazy takich obrazów jak: Juno Jasona Reitmana (2007) o nastoletnim macierzyństwie, Boyhood Richarda Linklatera (2014) o rozpadzie rodziny i poszukiwaniu swojej indywidualności, Charlie Stephena Chbosky’ego (2012) o braku poczucia własnej wartości, Twój Simon Grega Berlanti’ego (2018) – film traktujący o odnajdywaniu swojej tożsamości przez osoby homoseksualne. Z rodzimego podwórka natomiast tytuły takie jak Zdjęcie Macieja Adamka (2012) wieloaspektowo traktujące proces dojrzewania czy Czuwaj Roberta Glińskiego (2017) na temat odpowiedzialności za własne decyzje.
tytuł: Córka trenera
rodzaj/gatunek: dramat
reżyseria: Łukasz Grzegorzek
scenariusz: Łukasz Grzegorzek, Krzysztof Umiński
zdjęcia: Weronika Bilska
obsada: Jacek Braciak, Karolina Bruchnicka, Bartłomiej Kowalski, Agata Buzek
produkcja: Polska
rok prod.: 2018
dystrybutor w Polsce: Akson Dystrybucja
czas trwania: 93 min
odbiorca/etap edukacji: od lat 13/podstawowa (7-8), ponadpodstawowa, wyższa