Blade Runner 2049 (2017)
Reż. Denis Villeneuve
Data premiery: 6 października 2017
Robert Birkholc
Można powiedzieć, że Philip K. Dick jest duchowym ojcem współczesnego science fiction. Niedoceniony za życia pisarz uznawany jest obecnie za jednego z największych mistrzów gatunku. Najsłynniejsze filmy fantastycznonaukowe z ostatnich 20 lat, takie jak Matrix (1999) czy Incepcja (2010) zostały co prawda zrealizowane na podstawie scenariuszy oryginalnych, ale są wyraźnie zainspirowane twórczością autora Ubika. Gorzej z bezpośrednimi adaptacjami, bo produkcje z ostatnich lat w stylu Pamięci absolutnej (2012) Lena Wisemana pod żadnym względem nie dorównują inteligentnym i przenikliwym oryginałom. Nie można jednak powiedzieć, że teksty pisarza nie miały szczęścia do kina. Co najmniej trzy filmy luźno oparte na opowiadaniach króla science fiction – Łowca androidów (1982) Ridleya Scotta, Pamięć absolutna (1990) Paula Verhoevena i Raport mniejszości (2002) Stevena Spielberga – są dużymi osiągnięciami gatunku. Pierwszy i najsłynniejszy z nich został w chwili premiery przyjęty dość chłodno, jednak po kilku latach zyskał status dzieła kultowego i do dziś ma grono wyznawców. Reżyser sequela Łowcy Denis Villeneuve nie miał więc łatwego zadania, ponieważ porwał się na świętość. Trzeba jednak uspokoić wszystkich wielbicieli dzieła Scotta – Blade Runner 2049 to film godny oryginału.
Warto przypomnieć, że Łowca androidów był luźną adaptacją opowiadania Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? z 1968 roku. Tytułowe pytanie zadaje sobie w tekście Dicka Rick Deckard, łowca ukrywających się na Ziemi robotów, które mają zdolność doskonałego podszywania się pod ludzi. Współczucie i empatia okazywane przez głównego bohatera sztucznym bytom są u Dicka swego rodzaju wyznacznikiem człowieczeństwa. Adaptując opowiadanie, Scott zmienił jednak fabułę i zmodyfikował wymowę oryginału. W filmowym Łowcy androidów to Deckard (Harrison Ford) uczy się uczuć wyższych od robotów, a pewne sugestie rozsiane w filmie (zwłaszcza w wersji reżyserskiej z 1992 roku) sugerują, iż główny bohater sam nie jest człowiekiem, ale replikantem. Villeneuve idzie bardziej tropem Scotta niż Dicka: opowiada o rozterkach androidów, a nie ludzi, i wskrzesza posępną atmosferę Łowcy.
Akcja Blade Runnera 2049 rozgrywa się mniej więcej trzydzieści lat po wydarzeniach z pierwszej części. Na Ziemi bardzo wiele zadrzyło się w międzyczasie: poprzednia generacja androidów była zbyt buntownicza i została zniszczona, a miejsce niezdyscyplinowanych replikantów zajęły nowe, posłuszne roboty, produkowane w korporacji niejakiego Wallace’a (Jared Leto). Jednym z nich jest oficer K (Ryan Gosling), który zajmuje się głównie likwidowaniem humanoidów ze starej serii. W pierwszej scenie filmu K niszczy (zabija?) jednego z robotów, który ukrył się na pustkowiu, gdzie prowadził spokojne życie farmera. Przypominające ludzi nie tylko zewnętrznie, ale i wewnętrznie stare androidy walczyły o wolność i własną podmiotowość, nowe pokornie wykonują zlecone zadania. Wizyta na odludnej farmie zaczyna jednak wzbudzać w K dziwne, nieznane wcześniej odczucia. Kiedy na miejscu znalezione zostają szczątki replikantki, która, jak się okazuje, urodziła dziecko, wątpliwości narastają: czy rzeczywiście istnieje wyraźna bariera między ludźmi a robotami? Czy androidy powinny tolerować niewolniczą rolę, jaka została im narzucona przez ludzkich stwórców?
Problem statusu sztucznego człowieka mógł być w chwili wydania opowiadania Dicka pewną abstrakcją, ale współcześnie staje się coraz bardziej aktualny. Błyskawiczny postęp technologiczny każe na nowo zdefiniować takie pojęcia jak „pamięć” czy „człowieczeństwo”, a dzieła science fiction pozwalają przedstawić te zagadnienie w wyjątkowo atrakcyjny sposób. W świecie Blade Runnera zerojedynkowy podział na człowieka i maszynę traci rację bytu. Villeneuve pokazuje istoty sztuczne, a jednocześnie przecież głęboko „ludzkie”. Taka jest między innymi partnerka K Joi (Ana de Armas), wirtualna kobieta, która materializuje się jako hologram. Wiadomość o skonstruowaniu humanoida o zdolności prokreacji dodatkowo komplikuje sytuację. Przełożona K z policji obawia się, że zniesienie granicy między gatunkami mogłoby doprowadzić do wojny i chaosu, dlatego chce, aby łowca znalazł i zniszczył robota zrodzonego z androida. Cyniczny Wallace pragnie z kolei posiąść sekret brzemiennego humanoida, by móc tanio wyprodukować kolejnych niewolników. Jak zachowa się w tej sytuacji K? Może, paradoksalnie, to właśnie android odnajdzie w sobie to, co zazwyczaj określa się mianem „człowieczeństwa”?
Dobrze się stało, że reżyserem Blade Runnera 2049 został właśnie Villeneuve. Twórca Sicario znany jest z tego, że potrafi umiejętnie włączać do kina akcji wątki egzystencjalne, a ponadto przykłada dużą wagę do wizualnej strony swoich dzieł. O ile poprzedni film science fiction Villeneuve’a Nowy początek mógł wydawać się nieco pretensjonalny, o tyle Blade Runner 2049 jest obrazem doskonale wyważonym. Wizja przyszłości jest tu równie sugestywna, co w dziele Scotta. Na zamglonych ulicach miast-molochów ludzie atakowani są agresywnymi wizualnymi i audialnymi reklamami, budynki od środka przypominają slumsy, a mieszkania pogrążone są często w mroku. Ta ponura przestrzeń zostaje skontrastowana z supernowoczesnymi wnętrzami wielkich korporacji, które są tyleż piękne, co alienujące. Trzeba dodać, że nastrój zostaje silnie podkreślony przez pełną buczeń i zgrzytów ścieżkę dźwiękową oraz muzykę Hansa Zimmera i Benjamina Wallfischa. Kontakt z naturą – deszczem, śniegiem, roślinami czy nawet zabawkowym konikiem z prawdziwego drewna – przynosi bohaterom krótkie chwile wytchnienia. To, co naturalne jest jednak niemal całkiem zniszczone i co najwyżej może zostać odtworzone przez specjalnych kreatorów sztucznych wspomnień. Blade Runner 2049 jest wprost przesiąknięty nostalgią, ale Villeneuve pokazuje, że w smutnym, posthumanistycznym świecie także mogą narodzić się wartości.
Blade Runner 2049 może stać się punktem wyjścia do poruszenia wielu tematów związanych z dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością. Na lekcjach warto zastanowić się, w jaki sposób rozwój technologii może zmienić nasze myślenie o istocie ludzkiej jako takiej. Jaki jest status androidów w filmie? Walka robotów o podmiotowość może przypominać zmagania innych grup – np. niewolników, kobiet czy ludzi odmiennych ras – które w określonych momentach historycznych także uznawane były za gorsze i niepełnowartościowe. Na marginesie warto dodać, że „nazwisko” głównego bohatera – K – jest wyraźnym nawiązaniem do Procesu”Franza Kafki. Warto zastanowić się również nad wątkiem pamięci, który jest lejtmotywem w twórczości Dicka. W dziełach pisarzy takich jak Marcel Proust to właśnie wspomnienia były gwarantem spójnej tożsamości. Co jednak, jeśli w przyszłości pamięć stanie się jedynie bazą danych, które można usuwać bądź modyfikować? Gdzie można będzie wówczas szukać źródeł tożsamości? Blade Runner 2049 jest także interesującym dziełem do analizy formalnej. Warto zanalizować, jak różni się sposób przedstawiania przestrzeni danych miejsc – wielkomiejskich ulic, ośrodka kreowania wspomnień czy oldskulowego budynku, w którym mieszka Rick (Harrison Ford). Czemu służy zastosowana koncepcja świetlna oraz barwna? Jako emocjonujące dzieło science fiction z pewnością nowy Blade Runner będzie atrakcyjnym materiałem dydaktycznym.