Barany. Islandzka opowieść (2015)

Robert Birkholc

Reż. Grimur Hakonarson

Data premiery: 12 lutego 2016

„O owcach i ludziach” – można by nazwać dzieło Grímura Hakonarsona, parafrazując tytuł innej islandzkiej produkcji, wyświetlanej w polskich kinach w zeszłym roku. Pierwszym tematem „Baranów” jest bezgraniczne przywiązanie hodowców do ukochanych zwierząt, drugim – trudna relacja pomiędzy skłóconymi braćmi. W dziele Hakonarsona znajdziemy wszystko to, co kojarzy się z kinem skandynawskim: surowe, mroźne krajobrazy, emocjonalny chłód w stosunkach międzyludzkich oraz ironiczny, zdystansowany humor. Z prostej i pozornie banalnej historii reżyser stworzył jednak piękny wizualnie i subtelny komediodramat, który daleki jest od konwencjonalności.

Choć gospodarstwa Gummiego (Sigurour Sigurjonsson) i Kiddiego (Theodor Juliusson) sąsiadują ze sobą, poróżnieni bracia nie rozmawiali ze sobą od czterdziestu lat. Sytuacja jest tym bardziej osobliwa, że mężczyźni mieszkają samotnie w odludnej dolinie na północy Islandii i są skazani na swoje towarzystwo. Obaj noszą majestatyczne brody i fizycznie są do siebie podobni, ale zasadniczo różnią się pod względem charakteru. O ile główny bohater filmu, Gummi, jest raczej spokojny, o tyle Kiddie to furiat, chętnie zaglądający do kieliszka i lubiący sobie postrzelać w chwilach wściekłości. Kiedy zajdzie taka konieczność, skonfliktowani sąsiedzi porozumiewają się poprzez znajomych, a w szczególnie pilnych sprawach rolę posłańca odgrywa pies. Pozornie bracia się nienawidzą i stale rywalizują ze sobą, np. o to, kto wygra konkurs na najbardziej okazałego barana, ale w sytuacjach ekstremalnych są skłonni do pomocy. Tym, co łączy zwaśnione rodzeństwo jest przede wszystkim przywiązanie do owiec i zaangażowanie w pracę hodowców.

W jednej z pierwszych scen filmu miejscowa społeczność słucha z przejęciem recytacji wiersza opiewającego owce. Zwierzęta te były w przeszłości jednym z głównych źródeł utrzymania Islandczyków, ale od wielu lat coraz bardziej zmniejsza się liczba hodowców na wyspie. To wyludnienie terenów wiejskich jest w „Baranach” dobrze widoczne: mieszkańcami doliny są głównie mężczyźni, kobiety niechętnie się tu osiedlają, a dzieci i młodzieży prawie w ogóle nie widać. Gummi przez całe dorosłe życie mieszkał sam, a Kiddie miewał co prawda partnerki, ale kobiety szybko od niego uciekały. Pomimo samotności bohaterowie nie wyobrażają sobie innej egzystencji, ponieważ są silnie związani z tradycyjnym islandzkim modelem życia. Problemy zaczynają się, gdy u barana Kiddiego zostaje wykryta groźna choroba zakaźna, tzw. trzęsawka: weterynarze orzekają wówczas, że należy wybić wszystkie okoliczne owce i przerwać hodowlę na okres dwóch lat. Dla braci jest to potężny cios, nie tylko ze względów ekonomicznych, lecz także egzystencjalnych, ponieważ życie mężczyzn obracało się dotychczas wyłącznie wokół zwierząt. Na domiar złego konflikt pomiędzy rodzeństwem się zaostrza, ponieważ Kiddi ma za złe Gummiemu, że ten doniósł weterynarzom o chorobie. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Samotna zima w dolinie zapowiada się niewesoło, ale, pomimo mroźnej pogody, lód w sercach braci zacznie w końcu topnieć.

Z banalnie prostej fabuły mógł powstać kiczowaty film familijny. Idąc śladem najlepszych filmowców skandynawskich, Hakonarson odrzuca jednak łatwy sentymentalizm i uproszczone schematy psychologiczne. Zarówno wieź Gummiego z owcami, jak i skomplikowane relacje pomiędzy braćmi zostają w „Baranach” przedstawione bardzo subtelnie. Za szorstkim usposobieniem głównego bohatera kryje się troska i miłość, które ujawniane są nie za pomocą łopatologicznych dialogów, ale gestów i obrazów. Kadr ukazujący zasmuconego Gummiego, siedzącego obok zarżniętych własnoręcznie owiec, znacznie lepiej oddaje jego stan emocjonalny, niż zrobiłoby to słowo. Można powiedzieć, że film Hakonarsona jest taki, jak jego bohaterowie – niby chłodny i zdystansowany, ale w rzeczywistości pełen ciepła. Reżyser obserwuje ekscentrycznych braci z łagodną ironią, lecz także z dużą dozą sympatii. Dobrym przykładem może być scena, w której Gummi zawozi pijanego i na wpół zamarzłego Kiddiego do szpitala na… łyżce od koparki. Fragment ten nie należy może do szczególnie sentymentalnych, ale nawet tu można dopatrzyć się śladów troski, starannie skrywanej przez mało delikatnego wybawcę. Najlepszy w „Baranach” jest jednak wzruszający finał. Hollywoodzcy twórcy mogliby się uczyć od Hakonarsona, jak opowiadać o uczuciach bez lukru i czułostkowości.

Jako że reżyser stawia przede wszystkim na obraz, dużym atutem filmu są zdjęcia świetnego operatora Sturli Brandtha Grovlena. Monumentalne pejzaże islandzkiej doliny są czymś więcej niż tylko malowniczym tłem. Mroźna, surowa sceneria determinuje życie Gummiego i Kiddiego oraz kształtuje ich wrażliwość. Hakonarson, który wcześniej zrobił film pod znamiennym tytułem „Kamień elfów”, podkreśla w wywiadach, że jest romantykiem, zakochanym w islandzkiej tradycji, ściśle związanej z naturą. „Barany” mogą też wzbudzać skojarzenia ze skandynawską tradycją… kinematograficzną. Rozgrywający się w górach finał filmu przypomina nieco nieme arcydzieła tzw. szkoły szwedzkiej (np. „Banitów” Victora Sjostroma z 1918 roku, nakręconych zresztą na podstawie islandzkiej powieści), w których przyroda była zawsze nieodłącznym elementem dramatu.

Film Hakonarsona może stać się dobrym punktem wyjścia do zapoznania uczniów z kulturą islandzką. Jaki wpływ na bohaterów „Baranów” ma przyroda? Jak kształtuje ich charaktery i determinuje relacje interpersonalne? Warto zastanowić się, jakie informacje o życiu wewnętrznym Gummiego przekazuje minimalistyczna i oszczędna narracja filmu, np. w scenie, w której mężczyzna je samotnie kolację świąteczną. Czy można powiedzieć coś o przyczynach konfliktu pomiędzy braćmi? Które obrazy, zachowania czy gesty pozwalają nam wysnuć pewne hipotezy, dotyczące źródła rodzinnej kłótni? „Barany” można także porównać z zupełnie odmienną, polską komedią „Sami swoi”, również opowiadającą o skłóconych sąsiadach, i wydobyć geograficzne, historyczne i kulturowe czynniki, które wpływają na konflikty przedstawione w obydwu filmach.

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Barany. Islandzka opowieść”
gatunek: dramat
reżyseria: Grimur Hakonarson
scenariusz: Grimur Hakonarson
zdjęcia: Sturla Brandth Grovlen
muzyka: Atli Orvarsson
produkcja: Dania, Islandia, Norwegia, Polska
rok prod.: 2015
dystrybutor w Polsce: Gutek Film
czas trwania: 90 min
Wróć do wyszukiwania