Magiczny świat grozy

„Alicja w Krainie Czarów” Tima Burtona

Małgorzata Galińska

Lewis Carroll napisał „Alicję w Krainie Czarów” w 1865 roku. Przez ponad sto lat, od kiedy książka została wydana, powstały liczne adaptacje tej powieści dla dzieci, która trafiła również do serc dorosłych. Pierwszy niemy film fabularny w reżyserii Cecila Hepwortha i Percy Stowa zrealizowano w 1903 roku. Z czasem pojawiły się także filmy animowane, w tym przygotowana w studiu Walta Disneya wersja z 1955 roku, animacja poklatkowa Jana Svankmajera z 1988 roku, a także wersje: radziecka i japońska, telewizyjne filmy fabularne i seriale. Alicja stała się na zawsze częścią światowej kultury, a każda kolejna wersja jej przygód cieszy się niegasnącym zainteresowaniem widzów.

Hollywoodzki outsider

Tim Burton uznawany jest za jednego z ciekawszych reżyserów Hollywoodu, który od początku swojej twórczej drogi szukał własnych, niepowtarzalnych rozwiązań, a w czasie niemal już trzydziestoletniej kariery wypracował indywidualny, perfekcyjny styl filmowy. Przygodę z filmem zaczynał w Studiu Walta Disneya (1979), gdzie stworzył też swój pierwszy krótki film animowany „Vincent” (1982). Ta skromna, opowiedziana w konwencji czarno-białej historia chłopca zafascynowanego twórczością Edgara Allana Poe, wyznaczała obszar zainteresowań, po jakim poruszać się będzie reżyser.

Bohaterowie jego filmów to zagubieni dziwacy, którzy nie przystają do świata, w jakim przyszło im żyć. W tęsknocie za dzieciństwem i akceptacją przemierzają dostępne im krainy w poszukiwaniu sobie podobnych. Światy, po jakich podróżują, łączą w sobie magię i grozę, lecz dalekie są od baśniowości. Wiele filmów Burtona wydaje się być adresowanych do młodych widzów, nie są to jednak filmy typowo młodzieżowe czy dziecięce.

Powieść „Alicja w Krainie Czarów” idealnie wpisuje się w zakres zainteresowań Tima Burtona. Trudno znaleźć drugiego reżysera, który mógłby tak dobrze zrozumieć jej bohaterkę, która jest jedną z najdziwniejszych literackich postaci. Myli jawę ze snem, nie przystaje do norm narzucanych jej przez świat, czuje się wyobcowana i samotna. Mimo, że, jak powie na początku filmu ojciec bohaterki „tylko wariaci są coś warci”, Alicja będzie musiała przebyć długą drogę i przeżyć wiele przygód, by zrozumieć, że to ona sama musi dać sobie prawo do bycia sobą i do podejmowania własnych decyzji.

Film kombinowany

Tim Burton zasłynął nie tylko jako twórca filmów animowanych (jak np. „Gnijąca Panna Młoda” 2005), ale także fabularnych (jak np. „Edward Nożycoręki” 1990). Film „Alicja w Krainie Czarów” jest wypadkową dotychczasowych dokonań reżysera, czyli filmem kombinowanym. Jest to taka odmiana filmu animowanego, która łączy różne techniki animacyjne lub też w której łączy się praktyki animacyjne z filmem żywego planu. Najnowszy film Burtona zawiera w sobie wszystkie te możliwości. Jest to przypadek, w którym mamy do czynienia z połączeniem animacji komputerowej, motion capture (czyli „chwytaniem ruchu”) i filmem żywego planu. Co więcej, film zrealizowany został w technologii 3D, czyli animacji trójwymiarowej. Burton, który zawsze korzystał z możliwości, jakie dawał rozwój techniki, i tym razem nie zawiódł wielbicieli nowoczesnych rozwiązań. I choć miał wielu poprzedników, jak choćby twórców adaptacji trylogii Tolkiena, „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa czy „Harry’ego Pottera” J. K. Rowling, to jednak wydaje się, że poszedł krok dalej. Film został stworzony za pomocą techniki „green screenu” (analogicznej do „blue boxa”), która polega na wycięciu aktorów ze scenerii, w której zostali sfilmowani i umieszczeniu ich na odpowiednim tle. W filmie pojawiają się prawdziwi aktorzy jak np. Mia Wasikowska, która gra Alicję, czy Johnny Depp, odtwórca roli Kapelusznika, ale także bohaterowie będący efektem animacji, tacy jak Marcowy Zając czy Kot i postaci hybrydalne (jak np. bliźniacy Dyludam i Dyludi czy Gąsienica Absolem), którym prawdziwi aktorzy użyczają twarzy, a animatorzy komputerowo tworzą ciała. W ostatnim wypadku korzysta się właśnie z techniki motion capture – rejestruje się ruchy prawdziwego aktora, a następnie buduje komputerowo animowaną postać. Ciekawe są też zabiegi mające na celu udziwnienie postaci takich jak Szalony Kapelusznik czy też Czerwona Królowa. W pierwszym wypadku, Deppowi, który nosi jaskrawozielone, nieco przekrzywione soczewki kontaktowe, powiększono znacznie komputerowo oczy, by podkreślić poziom jego szaleństwa. Czerwona Królowa, mała „krzykaczka”, została jeszcze bardziej zmieniona. Jej głowa w filmie jest powiększona od 50 do 75%, zwężono jej twarz, szczękę, zmieniono szyję i ułożenie ramion. Spośród aktorów jest wizualnie najbardziej przeobrażona, ale też wydaje się wraz ze swoją mocno przerysowaną świtą, najciekawsza i najbardziej wyrazista.

Dorotka 70 lat później?

Filmów, w których bohaterowie funkcjonowaliby na granicy świata rzeczywistego i nierealnego, powstało wiele. Można wyróżnić wśród nich dwie odmiany – tę, w której protagonista ucieka do wyśnionych krain przed przytłaczającym go światem i tę, w której funkcjonuje on między niebem a ziemią, czekając na ewentualne zbawienie lub też poszukując w niebiosach ukochanych osób. Idealnymi przykładami byłyby chociażby filmy „Między piekłem a niebem” Vincenta Warda z 1999 roku i „Nostalgia anioła” Petera Jacksona z 2010 roku. W obu przypadkach reżyserzy w ciekawy sposób skontrastowali wizualnie krainy, po których poruszają się zagubieni bohaterowie.

Pierwszym jednak filmem, który przychodzi na myśl po obejrzeniu „Alicji w Krainie Czarów” T. Burtona, jest „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” V. Fleminga z 1939 roku. Film został zrealizowany w Technicolorze, systemie wynalezionym już w latach 20., który z upływem czasu ulegał licznym ulepszeniom. Fleming postawił jasną granicę między światami, w jakich pojawiała się Dorotka. Wydarzenia ze świata realnego, czyli surowego domu bohaterki w Kansas, ukazane są w sepii, zaś te związane z wyobrażoną podróżą przez Krainę Oz cechują się nasyconymi kolorami.

Kolory Burtonowskiej baśniowości

Podobnie wygląda sytuacja w Krainie Czarów. Surowa XIX-wieczna Anglia, z której pochodzi Alicja, ukazana jest w zimnych, bladych, delikatnie pastelowych, biało-niebieskich odcieniach. Jej brak wyrazistości sprawia, że widz ma ochotę dodać temu światu koloru. Kraina zaś, do której przedostaje się bohaterka przez osławioną już króliczą norę, mieni się tysiącem barw. Istnieje jednak wyraźny podział na kolory, które symbolizują dobro i związane są z Białą Królową, i te, które symbolizują zło i przynależą do świata Czerwonej Królowej. Gdy Alicja w swojej mdłej, błękitnej sukience trafia do tajemniczej Krainy, wydaje się do tych „czarów” nie przystawać. Z czasem jednak zmienia się, przechodząc w miarę konieczności na stronę jednej lub drugiej Królowej. Świat Królowych nie jest jednak stworzony zgodnie z konwencjami baśniowymi. Biała Królowa, jak zresztą wskazuje określający ją epitet, związana jest z bielą, ale także surowym błękitem i bladym różem. Mimo całej swojej dobroci, sprawia wrażenie niebezpiecznej i niestabilnej. W tradycji baśniowej biel to nie niewinność i łagodność, ale okrucieństwo i bezduszność (spójrzmy choćby na Białą Czarownicę z Krainy Narnii czy Królową Śniegu z baśni Andersena). Sposób, w jaki ucharakteryzowana jest Królowa i jej świta, również wzbudza pewne wątpliwości, co do ich sugerowanej dobroci. Panie są sino blade, mają mocno podkrążone, nieprzytomne oczy i poruszają się jak duchy. Świat Czerwonej Królowej jest dużo bardziej dynamiczny. Despotyzm, krzyki i chaotyczne ruchy Królowej narzucają rytm, w jakim żyje przerażony dwór składający się ze Skazeusza, bliźniaków Dyludam i Dyludi, rycerzy i zwierząt. Ona sama kojarzy się z karminową czerwienią, surowym błękitem i mroczną czernią. Władysław Kopaliński w „Słowniku symboli” wiąże czerwień z energią, odwagą, ale i anarchią, bezprawiem, walką i zbrodnią, której Królowa jest wielbicielką. Błękit może być kolorem chłodu, zachowawczości, inercji i zniszczenia. Czerń to zło, bierność i śmierć. Alicja, gdy przebywa na dworze Czerwonej Królowej, ubrana jest „pod kolor” jej świata. Trzeba jednak podkreślić, że przybywa do Krainy Czarów w błękitnej sukience, co sugeruje, że stoi po stronie dobra.

Herbatka u Szalonego Kapelusznika

Alicja w Krainie Czarów 1

Scena „herbatki u Szalonego Kapelusznika” idealnie wpisuje się w estetykę filmów Burtona. Pod mrocznym, zniszczonym przez czas młynem siedzą przy stole Kapelusznik (w tej roli Johnny Depp), Marcowy Zając, Kot i Mysz (postaci animowane) i czekają na Alicję (pomniejszoną komputerowo Mię Wasikowską). Każda z postaci nosi znamiona obłędu. Kapelusznik ma ognistorude, rozwichrzone włosy i szalone spojrzenie. Kolor jego oczu zmienia się w zależności od nastroju, z jaskrawej zieleni na barwę pomarańczową. Marcowy Królik, postać najbardziej niestabilna emocjonalnie, z powodu stresu rzuca w towarzyszy filiżankami od herbaty, zaś Mysz tak boi się wszystkiego, że nie może usiedzieć w miejscu. Biega po stole i nieustannie sprząta. Jest jeszcze kot, który wciąż znika i pojawia się, czym zadziwia biesiadników.

Zaniedbany stół wygląda na nieuporządkowany od lat. Otoczenie, w jakim znajdują się postaci, nasuwa skojarzenia z mrocznymi zaświatami i przypomina scenerię kostiumowego horroru. Wokół bohaterów widać drzewa i chaszcze zatopione w gęstej mgle, z której w końcu wyłaniają się Skazeusz – poplecznik Czerwonej Królowej oraz jego świta.

Alicja w Krainie Czarów 3

W chwili, gdy Skazeusz zbliża się do stołu, przy którym siedzą biesiadnicy, Kapelusznik szybko podaje Alicji miksturę pomniejszającą (postać kolejny raz maleje), umieszcza ją w dzbanku i szybko ukrywa w nim jej długą sukienkę. Na potrzeby „ujęć w dzbanku” zbudowano specjalne naczynie, w którym mieściła się aktorka odgrywająca Alicję. Ujęcia te nagrano oddzielnie w studiu, podobnie jak te, gdy bohaterka podróżuje na ogromnym nakryciu głowy Kapelusznika, czy też te, kiedy sięga po klucz leżący na wielkim stole. W rzeczywistości sukienkę, która ciągnie się za Alicją i którą Kapelusznik histerycznie upycha w naczyniu, wrzucali do niego członkowie ekipy w studiu filmowym, tak jak i nową kreację, którą w ułamku sekundy szyje dla bohaterki Kapelusznik.

Alicja w Krainie Czarów 4

Ciekawa jest również postać Skazeusza, któremu, by podkreślić jego władczość, założono specjalne szczudła dające mu możliwość patrzenia na świat i bohaterów z góry. Jako że film nagrywany był przy pomocy „green sceenu”, aktorowi (Crispin Glover) uszyto specjalny kauczukowy, zielony kostium, w którym pracował codziennie na planie. Do kostiumu podłączone były czujniki, które rejestrowały poszczególne ruchy aktora, co potem wykorzystano przy animacji zbroi, którą postać Skazeusza nosi w filmie. Następnie do obrazu zanimowanej zbroi dołączono głowę aktora i w ten sposób powstała postać poplecznika Czerwonej Królowej. Widzimy więc twarz Crispina Glovera na wygenerowanym komputerowo ciele.

W scenie „herbatki u Kapelusznika” zebrano więc cztery rodzaje postaci: realnie istniejącego aktora (Kapelusznik − Johnny Depp), realnie istniejącą, choć komputerowo pomniejszaną aktorkę (Alicja − Mia Wasikowska), Skazeusza, któremu Crispin Glover użycza twarzy, zaś jego korpus stworzony jest przez animatorów oraz postaci całkowicie wygenerowane komputerowo (Kot, Marcowy Zając i Mysz).

Gdy dokonamy dokładnej analizy tej sceny z punktu widzenia sposobu, w jaki została zrealizowana, czar baśniowej Krainy prawdopodobnie pryśnie. Zobaczymy przede wszystkim zielone studio, chodzącego na szczudłach Skazeusza ubranego w kauczukowy kostium oraz Kapelusznika, który głaszcze, przenosi i poi nieistniejącą postać, czyli Alicję. Główna bohaterka, tak jak i Kot, Marcowy Zając i Mysz, dopiero w dalszej fazie pracy została dołączona do sceny.

Współczesne techniki i sposoby kreacji dają nieskończone możliwości, co w wypadku filmów o tematyce tak oryginalnej i magicznej pozwala wierzyć, że kino przyszłości z pewnością nie raz nas jeszcze zaskoczy.

Tim Burton w świecie Lewisa Carrolla

Zdania krytyków dotyczące filmu „Alicja w Krainie Czarów” Burtona były podzielone. Pisano, że to już nie adaptacja sławnej książki, lecz fantazja na jej temat (Sikoń A.: Alicja w Krainie Czarów, Kino 2010, nr 4, s. 78-79). Opinie te były prawdopodobnie związane z faktem, że reżyser oparł scenariusz filmu na dwóch częściach przygód Alicji: „Alicja w Krainie Czarów” i „Alicja po drugiej stronie lustra”. Widzowie przyzwyczajeni byli do pierwszej części przygód bohaterki. Sam Tim Burton przyznał, że dotychczas nie spotkał filmowej adaptacji książki, która przypadłaby mu do gustu, więc postanowił zrealizować swoją. Odnalazł więc w książce szereg elementów, które odpowiadały poetyce jego filmów (choćby melanż grozy i magii). Wydaje się, że animacja ta jest bardzo Burtonowska, z zachowaniem wszelkich wyznaczników stylu reżysera, bardziej magiczna, niż książka Carolla, technicznie ciekawa, estetycznie inspirująca i z pewnością niezapomniana.

Pytania pomocne w dydaktyce

1. Opisz, na czym polega nowatorstwo Burtonowskiej wersji „Alicji w Krainie Czarów”

2. Omów sposób, w jaki reżyser przedstawił na płaszczyźnie estetycznej światy, po których poruszała się Alicja (XIX-wieczną Anglię z Krainą Czarów, świat Białej Królowej ze światem Czerwonej Królowej).

3. W „Słowniku symboli” Władysława Kopalińskiego sprawdź, jaka jest symbolika kolorów występujących w filmie, i zinterpretuj wybraną sekwencję pod tym kątem.

Bibliografia

1. J. Beck (red.), „Sztuka animacji (Od ołówka do piksela; historia filmu animowanego)”, Warszawa 2006

2. P. Bellantoni, „Jeśli to fiolet, ktoś umrze (Teoria koloru w filmie)”, Warszawa 2010

Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Alicja w Krainie Czarów”
gatunek: familijny, fantasy, przygodowy
reżyseria: Tim Burton 
produkcja: USA
rok prod.: 2010
Wróć do wyszukiwania