Volta (2017)
Reż. Juliusz Machulski
Data premiery: 7 lipca 2017
Justyna Jaszczyk
Juliusz Machulski to jeden z tych reżyserów, którzy w swojej twórczości doskonale łączą cechy kina gatunkowego z autorskim. Jego komedie są znane i lubiane zarówno przez starsze, jak i młodsze generacje, przez co śmiało możemy nadać im kultowy status. Reżyser pod płaszczykiem humoru i wartkiej akcji skrywa prawdy o świecie i otaczającej nas rzeczywistości. Szczególnie polskiej rzeczywistości.
Kino gatunkowe rządzi się swoimi prawami, choć obecnie granice estetyczne mogą się przesuwać, a filmy reprezentować kilka dróg stylistycznych jednocześnie. W przypadku Volty mamy do czynienia z komedią, kinem politycznym oraz sensacyjnym. Istnieje nawet podgatunek filmów akcji, których główną osią fabularną jest misternie obmyślony „przekręt”, zazwyczaj w celu zdobycia dużej sumy pieniędzy – heist film. Ten gatunek charakteryzuje się wieloma nagłymi zwrotami akcji, dość skomplikowaną fabułą i wartkim przebiegiem wydarzeń. Dzielimy go na trzy część, a każda z nich posiada jasne wytyczne odnośnie tego, co ma się w nich wydarzyć. Tak więc pierwszy segment przedstawia widzowi planowanie skoku przez głównych bohaterów lub wyjaśnia powód takiego przedsięwzięcia, którym może być, jak w przypadku Volty, chęć zemsty. W filmie Machulskiego to dość krótka scena z monologiem więźniarki, w którym brakuje takich elementów, jak zbieranie grupy ludzi, często specjalistów w konkretnych „kryminalnych” dziedzinach oraz zarysu samego planu działania. To wszystko bowiem wyjaśnia się pod koniec, a cała wcześniejsza fabuła okazuje się być zgrabną manipulacją widzem, półprawdą o zupełnie innym znaczeniu, niż to, co zostało nam ukazane.
Taki zabieg zastosował wcześniej Bryan Singer w Podejrzanych, podobnie jak Machulski wykorzystując filmowe kategorie czasu do stworzenia kunsztownej ułudy rzeczywistości. Na tym też właśnie skupia się druga część filmów typu heist, gdzie widz jest zazwyczaj wtajemniczony w plany grupy, a element zwrotu akcji pojawia się dopiero w ostatnim etapie. W przypadku pojawienia się komplikacji, sprzymierzeńcy mogą okazać się wrogami, którzy uciekają z pieniędzmi, lub przedstawicielami prawa. Niekiedy ktoś zostaje złapany przez organy ściągania, lecz głównym zamysłem takich filmów jest to, by skończyły się dla bohaterów pomyślnie – widzowie lubią wszak motyw „robin hoodów”, nawet jeśli swoim łupem nie dzielą się z potrzebującymi. Chodzi bowiem tutaj o coś innego, o sprzeciwienie się systemowi, w którym źli ludzie lub instytucje obnoszą się ze swoim bogactwem, i dlatego odbiorcy łatwo jest wejść w proces identyfikacji z głównymi bohaterami, a nawet wybaczyć im działania poza granicą prawa.
W filmach z gatunku heist podczas zdarzeń typowo sensacyjnych pojawia się wiele elementów komediowych. Reżyserzy najchętniej wykorzystują je podczas brawurowych scen pościgów, bójek, włamań i pozostałych czynności prowadzących do zdobycia pieniędzy. Volta nie stanowi od tej reguły wyjątku, dodatkowo Machulski portretuje praktycznie wszystkich bohaterów ze swoim charakterystycznym komediowym zacięciem, kontynuując filmową politykę, którą widzowie pokochali już w latach 80. W swoim ostatnim dziele powiela motywy wykorzystywane przez siebie we wcześniejszych produkcjach, jak chociażby potrzeba wolności, upolityczniona rzeczywistość czy realizacja ryzykownego planu. Potwierdza tym samym, że jest twórcą kina autorskiego, znajdującego się poza mainstreamem. Poetyka takich filmów opiera się na obrazie refleksyjnym, a Machulski zawsze przecież czynił ze swoich dzieł metafory otaczającej go rzeczywistości. Wyśmiewał ustroje totalitarne oraz wszystkie te, które w jakiś sposób zagrażały podstawowym prawom jednostki czy kondycji społeczeństwa demokratycznego. Wytykał nasze przywary, czasem z ciepłą ironią, a czasem surowo i wprost, jeśli miał taką możliwość. Nie jest inaczej w przypadku Volty, w którą Machulski wpisuje obraz obecnej władzy. W dobitny sposób przedstawia także swoje zdanie o politykach, którzy często są niekompetentni i nieprofesjonalni. Najlepiej widać to w jednej z najbardziej autentycznych scen filmu, jaką jest telewizyjny wywiad Kazimierza Dolnego, kandydata na prezydenta, z Moniką Olejnik, grającą samą siebie. Reżyser wyśmiewa absolutystyczne tendencje polityka, pozostającego jedynie marionetką w rękach prezesa partii, oraz całą jej strukturę. Sama nazwa ugrupowania odnosi się zresztą do jednej z tych rzeczywistych. Kazimierz Dolny to także aluzja do Kazimierza Wielkiego, króla Polski, którego korona jest w filmie obiektem pożądania i która stanowi główną oś fabularną filmu. Machulski słynie zresztą z zamiłowania do słownych gier, neologizmów czy też pełnego pasji słowotwórstwa, wymyślając wszystko na potrzeby swoich fabuł. Nieobce są mu także odwołania do kultury, co jeszcze mocniej podkreśla autorski charakter jego filmów. W Volcie czyni aluzje historyczne, przeplatając właściwą akcję z obrazami alternatywnych wydarzeń, bohaterem których jest właśnie jedno z insygniów władzy Kazimierza Wielkiego.
Warto zwrócić uwagę na to, jakie cechy współczesnego polskiego społeczeństwa krytykuje reżyser: dorobkiewiczostwo, nieuczciwość klas uprzywilejowanych, niedbalstwo językowe czy też zakłamanie mediów. Drugą istotną kwestią, niezwiązaną z fabułą, lecz z samym procesem powstawania filmu, są mechanizmy marketingu filmowego (a także jeden z etapów powstawania dzieł audiowizualnych). Nasze rodzime produkcje otrzymują częściowe dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, jednak pozostałą kwotę na realizację filmu trzeba pozyskać z innych źródeł. Jednym z nich są instytucje regionalne, których głównym celem jest rozwój oraz promocja danego obszaru, i to właśnie one często decydują się na wsparcie filmowców. W zamian jednak reżyserzy zobowiązują się do zrealizowania filmu w całości lub w jakiejś części na terenie danego regionu lub miasta. Volta promuje Lublin i 700-lecie jego istnienia, dlatego ciekawym ćwiczeniem będzie odnalezienie w filmie tych stylistycznych rozwiązań, które umożliwiły twórcom wplecenie powyższych faktów do głównej fabuły.
Podsumowując, Volta Juliusza Machulskiego dostarcza wielu tematów, które można poruszyć na lekcjach z uczniami. Mamy tutaj do czynienia z dwoma rodzajami kina, gatunkowym i autorskim, warto zatem zastanowić się, które cechy każdego z nich Machulski wykorzystuje w swoim dziele, a także w jaki sposób bawi się konwencjami. Dodatkowo, Volta jest idealnym przykładem tego, że film jest tekstem kultury i koresponduje z innymi dziedzinami sztuki oraz z samą kulturą. Zachęcam więc do potraktowania tej produkcji jako audiowizualnej metafory rzeczywistości, jako że filmy Machulskiego nigdy nie były wolne od polityki, oraz do przeanalizowania z uczniami drogi, jaką musi przejść dzieło filmowe od momentu powstania scenariusza do postprodukcji, ze szczególnym uwzględnieniem marketingu filmowego. Istnieje wiele ciekawych sposobów promowania kinematografii: oprócz plakatu oraz zwiastuna, czyli dwóch podstawowych elementów, z którymi stykamy się najszybciej, istnieje product placement, ambient marketing, współpraca z markami, wykorzystywanie social mediów. Przy tym temacie można zastanowić się także, w jaki sposób film może reklamować produkt, usługę czy właśnie miasto w ramach swojej estetyki.
Ciekawym polem do dyskusji pozostaje także kwestia posługiwania się kategorią czasu i przestrzeni w produkcjach audiowizualnych, a także to, co je spaja, czyli montaż. W Volcie wydarzenia nie są przecież przedstawione w linearny sposób – reżyser posługuje się wieloma retrospekcjami, które utrudniają odbiór i trochę mieszają nam w głowach, lecz tylko dlatego, żebyśmy otrzymali na koniec niemałą niespodziankę. Ponadto uważam, że dobrym pomysłem będzie przybliżenie uczniom samego gatunku heist filmów, ze względu na ich interesującą formułę. Po takim wprowadzeniu można dodatkowo poddać analizie wiele innych tytułów zrealizowanych w podobnej estetyce. Na myśl przychodzi mi Incepcja Christophera Nolana, wspomniani przeze mnie wcześniej Podejrzani Bryana Singera, Przekręt oraz Porachunki Guya Ritchiego, Rozgrywka Franka Oza czy Wściekłe psy Quentina Tarantino.
Na zakończenie chciałabym poruszyć jeszcze jedną interesującą mnie kwestię, a dokładnie to, dlaczego Juliusz Machulski, wykorzystując w swoim dziele taką a nie inną konwencję, porusza tematy polityczne. Uważa się bowiem, że filmy typu heist to wyjście dla reżyserów, którzy od ideologii politycznej chcą odpocząć. Jednak Machulski, odpowiadając na zarzuty o to, że jego filmy odbierane się jako bardzo „amerykańskie”, powiedział (za: Artur Majer, Kino Juliusza Machulskiego):
„Niektórzy powiadają: >>polski Spielberg<< – nie wiem, czy to jest komplement. To tak jakby się powiedziało: >>polskie dżinsy” – od razu wiadomo, że są gorsze od oryginalnych. Tak więc nie chciałbym uchodzić za >>polskiego Spielberga<<. Chciałbym być sobą”.