Sekretarz na Dzikim Zachodzie
Próba rekonstrukcji pierwszego seansu filmowego w powojennym szczecinie na motywach tekstu kingi konieczny pod tym samym tytułem, zamieszczonym w książce „Z archiwum sz. Śladem szczecińskich historii niezwykłych XX wieku”.
Agnieszka Czachorowska, Anna Suterska, Szkoła Podstawowa nr 54 im. Janusza Korczaka w Szczecinie
scenografia – Jolanta Dębska, Aleksandra Domańska, Jarosław Narożny, Zbigniew Gruell
nagłośnienie, obsługa techniczna – Arkadiusz Jedynak
Występują:
inż. Piotr Zaremba, prezydent Szczecina
Wiktor Oleszkiewicz, krytyk filmowy, animator kultury filmowej
Tadek Oleszkiewicz, syn
Jan, dziennikarz „Wiadomości Szczecińskich”
Jadwiga, lekarka, żona dziennikarza
Hania, córka dziennikarza
Władysław, dziennikarz „Głosu Nadodrzańskiego”
Zofia Sternał, osadniczka, nauczycielka
Stanisław Lagun, pionier, animator kultury
narrator, widz
narrator, widz
Widzowie – przed seansem:
Maria, sklepowa
Irena, bibliotekarka
Teresa, pracownica Poczty Polskiej
Kazimierz, żołnierz
Henryk, piekarz
Lucjan, właściciel kawiarni
Widzowie na seansie:
10 widzów + bileterka
Spektakl przygotowany na podstawie następujących źródeł:
1. Z archiwum Sz. Śladem szczecińskich historii niezwykłych XX wieku, red. P. Szyliński, Poznań 2005.
2. P. Bartnik, J. Pacholak, Kronika Szczecina 1945-2005, Szczecin 2005.
3. P. Zaremba, Wspomnienia prezydenta Szczecina 1945-1950, Szczecin 1977.
4. R. Ptaszyński, Trzymamy straż nad Odrą. Propaganda – Fakty – Dokumenty, Szczecin 2007.
5. Materiały zaczerpnięte z Portalu Miłośników Szczecina – www.sedina.pl oraz zasobów internetu.
Szczecin. Lato, 22 lipca 1945 rok. Brama Portowa, daleko od Kina Polonia położonego wśród ruin miasta, przy ulicy. Wilsona 28 (dzisiaj Niemierzyńska na Niebuszewie). Około godziny 17.20. Świeci słońce, ale jest duszno, parno, zanosi się na burzę.
SYTUACJA 1
Wchodzi para (Lucek + Irena), witają się (są na pierwszej randce), siadają na ławeczce, rozmawiają ze sobą. Wchodzą Maria i Teresa. Z naprzeciwka wbiega zdyszany Henryk – piekarz. Podbiega do siedzącej pary.
Henryk: Witaj Lucek. A cóż to za śliczna dziewczyna obok?
Lucek: Miło cię widzieć, Heniek! Pozwól Ireno, że przedstawię ci mojego przyjaciela – ma piekarnię, tuż za rogiem.
Irena wyciąga rękę. Heniu szarmancko się kłania i całuje ją w rękę.
Wchodzi żołnierz Kazimierz.
Lucek: O jeszcze jeden znajomy. Cześć Kaziu.
Kazimierz: Cześć wszystkim.
Henryk: Słyszeliście nowiny?
Lucek: Co znowu, musimy wynieść się z miasta?
Heniek: Na szczęście, nie. Nie uwierzycie!!! Mamy w mieście kino.
Irena: Naprawdę??? Gdzie?
Henryk: Niebuszewo, Wilsona 28, ponoć jedyny ocalały budynek na tej ulicy. Wyobraźcie sobie, dziś grają tam pierwszy film!!!
Kazimierz: Coś ty? Jaki?
Heniu: Sekretarz rejkomu.
Irena: Eeeeee….Tam… pewnie jakiś „ruski”…
Lucek: I do tego nudny…
Heniu: Pojęcia nie mam. A ty co? Kiedy ostatnio w kinie byłeś??? Chodźmy, zobaczymy. Tam na pewno spotkamy wielu Polaków. Przecież wkoło sami Niemcy…
Irena: Masz rację. Może to dobry pomysł…
Kazimierz: (do Henia) Zobacz Heniek, jakie ładne dziewczyny… Zabierzmy je ze sobą do kina. Zapytamy?
Heniek: Jasne! Dziewczyny! Idziemy?
Teresa: Jaka sądzisz, Marysiu? Ja nie mam parasolki…
Maria: (patrzy w górę) Zobacz jakie chmury. Jest tak parno, że na pewno będzie lać.
Henryk: Ale ja mam parasol! Zawsze przy sobie…
Kazimierz: I ja też służę paniom…
Lucek: Ale pospieszmy się, bo mamy całkiem daleko…
Irena: Nic nie jeździ, a wokół same ruiny. Nawet pieszo dojść trudno…
Wychodzą, najpierw para Lucek i Irena, za nimi dziewczyny, dalej panowie.
SYTUACJA 2
Muzyka jazzowa.
Do kina wchodzą widzowie-statyści (8 osób) po kontroli biletów. Rozmawiają rozglądają się, ewentualnie witają się ze znajomymi. 5 osób kieruje się i staje po lewej stronie, 3 osoby stają po prawej stronie. Wchodzi Wiktor z synem Tadkiem. Sadza dziecko w drugim rzędzie z brzegu (lewa strona). Wiktor zajmuje się projektorem, poprawia ekran, krzesła, zagląda za kulisy, może dzwoni, zagląda do teczki z programem uroczystości. Wychodzi za kulisy.
Wchodzi Władysław, dziennikarz „Głosu Nadodrzańskiego” . Podchodzi do Wiktora, wita się z nim.
Wchodzi Jan, dziennikarz „Wiadomości Szczecińskich” z żoną Jadwigą i córką Hanią.
Jan wita się z Władysławem i zaczynają robić zdjęcia (po jakimś czasie dziennikarze wychodzą za kulisy). Jadwiga sadza córkę w drugim rzędzie po prawej stronie z brzegu. Sama zajmuje miejsce w pierwszym rzędzie dla siebie i męża. Dzieci machają do siebie i wybiegają na środek.
Tadek: Cześć Hania.
Hania: Cześć. Co tu robisz?
Tadek: Uprosiłem tatę, żeby wziął mnie ze sobą.
Hania: A gdzie twój tata?
Tadek: Nie wiem. Był tu przed chwilą… Czeka na jakiś ważnych gości.
Hania: A mój tata robi zdjęcia do gazety!
Tadek: Tak? A słyszałaś radio przedwczoraj?
Hania: Eeee tam, bujasz… nie ma żadnego radia.
Tadek: Ale naprawdę. Nie takie zwykłe, takie na ulicy, przez głośniki… Wyraźnie słyszałem: TU MÓWI SZCZECIN!
Hania: Co tam radio. Za miesiąc idziemy do szkoły!
Tadek: Noooo, wiem. Tata mnie już zapisał. Byłem tam.
Hania: Mnie też zapisali. Może będziemy razem chodzić do klasy… Ja bym się cieszyła.
Tadek: Wiesz, chyba widziałem w szkole nauczycielkę. Mój tata ją zna.
Hania: Jak wygląda?
Tadek: Nie wiem, chyba ładna. Oooo, patrz, to ona…
SYTUACJA 3
Wszyscy widzowie-statyści siadają. Wchodzi nauczycielka. Dzieci siadają na widowni obok siebie. Jadwiga wstaje, podchodzi do nauczycielki.
Jadwiga: Dzień dobry. Pamięta minie pani? Zapisywałam córkę do szkoły…
Zofia: Dzień dobry. Tak, owszem przypominam sobie. Hania?
Jadwiga kiwa głową.
Zofia: Udało mi się znaleźć chwilę. Organizujemy szkołę, ale nie mogłam sobie odmówić takiej przyjemności jak kino…
Jadwiga: Doskonale panią rozumiem. Jestem lekarzem, w szpitalu…
Zofia: W wojskowym?
Jadwiga: Nie, w cywilnym, przy Jagiellońskiej. Mamy tam tylko 100 łóżek, niestety. Jak zapewne się pani orientuje, jest to za mało, jak na potrzeby miasta. Nie tylko to stanowi problem… Brakuje nam leków, sprzętu chirurgicznego, zwłaszcza że trafia do nas wielu rannych podczas nocnych strzelanin…
Zofia: Tak, słyszałam o tym. Wie pani, boję się też, że z powodu warunków w jakich żyjemy może dojść do jakiejś epidemii… W naszej kamienicy ciągle są problemy z czystą wodą…
Jadwiga: Też się tego obawiamy. Nie działają cmentarze, zmarli chowani są po prostu w lejach po bombach. Kiedy nocami słyszę wystrzały, to myślę, że pozostała nam tylko modlitwa…
Zofia: Czy była pani może na pierwszej mszy w kościele? Odprawiał ją ten jezuita ksiądz Florian Berlik. Jego kazanie dało mi tyle nadziei. Przyjechałam tutaj z pierwszą grupą osadników z Poznania i to, co zobaczyłam, przeraziło mnie bardzo… Na zawsze zostanie mi w pamięci… Jeszcze nigdy nie widziałam takiego morza gruzów. Pomyślałam, że chyba ze sto lat minie zanim wybudują tutaj pierwszy dom. Jakże się pomyliłam… Przecież mamy już kaplicę, kino, od września zacznie działać szkoła powszechna …
Jadwiga: W naszym szpitalu urodziło się pierwszych dwoje polskich dzieci… Idzie ku normalności.
Muzyka jazzowa.
Nauczycielka z lekarką, widząc wchodzących widzów, siadają na uprzednio zajętych przez lekarkę miejscach w pierwszym rzędzie. Prowadzą dalej rozmowę (bez mikrofonu).
Wchodzi kolejnych 8 osób (w tym 2 podejrzanie wyglądające osoby – prawdopodobnie kieszonkowcy-szabrownicy, pierwszy wchodzi z grupą, drugi nieco z tyłu, jakby stał na czatach, rozgląda się ukradkowo). 6 widzów siada na wolnych miejscach, 2 podejrzanych typków staje obok afisza i coś „kombinuje”…
SYTUACJA 4
Kiedy wszyscy zajmą już swoje miejsca, zza kulis wychodzą dziennikarze. Jednemu z nich, Janowi, skończyła się klisza, nie może robić zdjęć, denerwuje się, szuka wzrokiem starszego kolegi „po fachu”, Władysława, który jest w tym czasie zajęty.
Jan: Przepraszam bardzo, panie Władysławie…
Władysław: (odrywa się od pracy) Tak?!
Jan: Mam kłopot… Skończył mi się film w aparacie. Czy mógłby mi pan użyczyć rolkę?
Władysław: A co, pan się nie przygotował i przychodzi pan do konkurencji!!!! Młodzież… (pogardliwie) A znaj dobre serce chama (daje mu film).
Jan: Dziękuję serdecznie. Życie mi pan uratował. Naczelny by mnie zabił. Może, tak w ramach rewanżu, przyjmie pan zaproszenie na kolację? Żona wyśmienicie gotuje. Mieszkam w domku na Gumieńcach, Sandomierska 8.
Władysław: A to ciekawe?! Skąd masz pan willę 2 miesiące po wojnie? Czym żeś się pan tak zasłużył? Pracuję w tym fachu 20 lat, ale aż tak mi się nie poszczęściło… Mieszkam z synem na poddaszu….
Jan: Panie Władysławie, może uda się coś z tym zrobić… Nam teść załatwił mieszkanie. Zna parę osób, szepnę mu słowo …
Władysław: Dziękuję, obejdę się bez pana pomocy.
Jan: Ja tak tyko… zaproponowałem. Podziwiam pańską pracę. Jest pan znanym i cenionym dziennikarzem. Zanim dzisiejsza uroczystość się zacznie, chciałem z panem pomówić.
Władysław: Ja dopiero mogę pana pomówić… w prasie… i to celnie… (Jan robi „duże oczy”). Żartowałem, nie rób pan takiej miny! Nie masz pan poczucia humoru??! Skoro tak mnie pan podziwia, proponuję, abyśmy przeszli na ty. Władysław (wyciąga rękę).
Jan: Jan.
Władysław: Jakiż to fascynujący materiał przygotowujesz? Pochwal się…
Jan: Nie uwierzysz! Mój sąsiad, podejrzany typ zresztą, całymi nocami znosił jakieś duże pakunki do swojej szopy. Zaczaiłem się i udało mi się sprawdzić, co to jest. Obrazy, piękne! Pewnie poniemieckie, na pewno wartościowe…
Władysław: A co, chrapkę na nie miałeś?
Jan: No wiesz?!!! To szabrownik! Jestem uczciwym człowiekiem. Natychmiast powiadomiłem Milicję Obywatelską.
Władysław: Wzorowo… wzorowo.
Jan: Okazało się, że działała tam niejedna grupa szabrowników. Nie ma dnia, żebym rano nie zobaczył martwego ciała leżącego na ulicy…
Wysław: Słyszałem, że szczególnie niebezpieczny jest dworzec Gumieńce. Grasują tam bandy czerwonoarmistów. Głównie maruderów i dezerterów. Właśnie dlatego ściągają do Szczecina, kolejny batalion sowietów do ochrony węzła komunikacyjnego!
Jan: A, tego nie wiedziałem.
Władysław: Sowieci wywożą wszystko jak leci! Meble, fortepiany, całe elementy fabryk! Jak nie mogą czegoś wynieść w całości, tną to na części! Wolą zniszczyć niż zostawić. Z elektrowni Pomorzany zostaną pewnie gołe mury! W kierunku portu całymi dniami jeżdżą karawany samochodów. Najgorsze jest to, że musimy się na to godzić!
Jan: Dlaczego???
Władysław: Na jakim świecie ty żyjesz? Mamy takie bezprawie jak na Dzikim Zachodzie! Rosjanie czują się tu jak u siebie! A o Firliku słyszałeś???
Jan: A, ten strażak? Słyszałem, że jechał do pożaru i miał wypadek.
Władysław: Wypadek ?! Przecież przejechał go pijany sowiecki żołnierz!
Jan: Nie miałem pojęcia.
Władysław: Jest ciężko. Tak naprawdę, Zaremba jest polskim prezydentem niemieckiego miasta w radzieckiej strefie okupacyjnej.
Jan: Co ty opowiadasz? Szczecin jest polski!
Władysław: Niby tak. Konferencja pokojowa ciągle trwa. Dlatego wciąż pozostają tu Niemcy, których jest ponad 80 tys., a nas ledwie półtora… Sam zadaję sobie pytanie, jak to wszystko się skończy.
Muzyka jazzowa
Wchodzą pozostali widzowie-statyści. Wchodzi prezydent z Lagunem. Wiktor musi już w tym czasie znajdować się przy bileterce. Wiktor wita prezydenta i Laguna. W Tym czasie widzowie siadają na wolnych miejscach. Wiktor prowadzi gości do pierwszego rzędu. Widzowie wstają z miejsc i witają przechodzącego prezydenta brawami. Dziennikarze pospiesznie kończą rozmowę.
Jan: Patrz, Zaremba idzie.
Władysław: To do roboty!
SYTUACJA 5
Wiktor wychodzi na środek. Wita wszystkich.
Wiktor: Witam Państwa w ten lipcowy dzień. Zgromadził nas wszystkich pierwszy seans filmowy w naszym mieście. Szczególnie serdecznie witam prezydenta Szczecina, pana inżyniera Piotra Zarembę i pana Stanisława Laguna – animatora kultury. Dziękuję za przybycie przedstawicielom prasy: „Wiadomościom Szczecińskim” i „Głosowi Nadodrzańskiemu”. Panie prezydencie, oddaję panu głos.
Prezydent: Szanowni Państwo, 26 kwietnia Armia Czerwona wyzwoliła Szczecin. Wielu żołnierzy poległo, a my dzisiaj jesteśmy im winni pamięć i szacunek. Dzięki nim Szczecin jest polski. Wiecie Państwo, że nie było łatwo. Na skutek niezdecydowania aliantów musieliśmy trzykrotnie opuszczać miasto. Ale 5 lipca skończyło się szczecińskie prowizorium. Tego dnia definitywnie wyzwolono miasto Szczecin. Ten dzisiejszy seans filmowy to krok ku życiu w pokoju, w wolnej Polsce.
Brawa
Wiktor: Za chwilę zobaczycie Państwo film z 1942 r. w reżyserii Iwana Pryjewa. Dzieło nosi tytuł Sekretarz rejkomu. Zapraszam na projekcję.
(tu film)
Po filmie brawa i okrzyki: BRAWO.
Muzyka jazzowa
Widzowie wychodzą. Zostaje prezydent, Lagun, Wiktor i dwaj dziennikarze. Wiktor każe dziecku poczekać na „zewnątrz”.
SYTUACJA 6
Władysław: Panie prezydencie, czy zechciałby pan odpowiedzieć na kilka pytań.
Prezydent: Tak.
Władysław: Czy mógłby pan krótko przedstawić sytuację w mieście?
Prezydent: Uruchomiliśmy pierwszy urząd pocztowy. Działa komenda Milicji Obywatelskiej, która ma 6 komisariatów i 14 posterunków. Wydaliśmy wiele nominacji na prowadzenie placówek handlowych, usługowych, restauracji oraz kawiarni. Czeka nas wiele pracy, ponieważ Szczecin – zwłaszcza port, dzielnice przemysłowe, komunikacja miejska – jest zniszczony w 45%.
Jan: Jakie są, pańskim zdaniem, największe zagrożenia dla mieszkańców miasta?
Prezydent: Przede wszystkim jest to zagrożenie pożarowe. Ze statystyk wynika, że w mieście wybuchło około 300 pożarów. Większość wzniecili niemieccy dywersanci. Sytuacja jest szczególnie trudna, bo brakuje sprzętu gaśniczego i ludzi. Kolejnym problemem są grasujące bandy. Szczególnie niebezpiecznie jest nocą.
Władysław: Jakie są plany na najbliższą przyszłość?
Prezydent: Lada chwila uruchomimy pierwszą linię tramwajową z zajezdni Niemierzyn do Bramy Portowej. Otworzymy oddział Narodowego Banku Polskiego. Pomimo braku pościeli i łóżek wkrótce zostanie uruchomiony pierwszy szczeciński hotel miejski. A z własnego podwórka: przynosimy siedzibę Zarządu Miejskiego z Wałów Chrobrego w pobliże Parku Kasprowicza.
Władysław: Dziękujemy za rozmowę.
Dziennikarze podają rękę prezydentowi i wychodzą razem z nim.
SYTUACJA 7
Wiktor: I jak odebrałeś film, Staszku?
Lagun: Wiesz, film propagandowy. Tego się można było spodziewać.
Wiktor: Ale jednak świetny wątek sensacyjny! Dobrze pokazali walkę partyzantów na tyłach wroga. Nawet sam sekretarz wysadzał maszyny w elektrowni, by nie wpadły w ręce Niemców.
Lagun: W sumie masz rację. Ale nie to jest dla mnie najważniejsze. To był pierwszy film, jaki zobaczyłem po 6 latach. Przeżyłem najcięższą okupację, byłem w tajdze irkuckiej, myślałem, że tam zginę. Tutaj raptownie poczułem, że jestem wolny.
KOMENTARZ
Narrator 1: Przedstawiliśmy Państwu jedną z historii niezwykłych – pierwszy seans filmowy w powojennym Szczecinie, który odbył się 22 lipca 1945 r.
Narrator 2: Staraliśmy się pokazać znane i nieznane fakty z przeszłości naszego miasta. Trudne, skomplikowane i bolesne… Jak czasy, w których rodziła się powojenna Polska.
Narrator 1: Film, który mieliście Państwo okazję obejrzeć, to oczywiście nie jest Sekretarz rejkomu, lecz dokument pokazujący walki o nasze miasto podczas II wojny światowej.
Narrator 2: Historia powojennego Szczecina jest mało znana. Często była zniekształcana i przemilczana. To miasto wiąż poszukuje swojej tożsamości. Żeby ją zrozumieć, musimy poznać prawdę o naszej przeszłości. Dlatego całokształt naszych działań zamknęliśmy we wspólnym tytule Szczecin – w poszukiwaniu tożsamości miejsca. To przedstawienie jest jednym z jego elementów.
Narrator 1: Przed chwilą obejrzeliście Państwo fotografie rodzinne, obejmujące czasy powojenne, przyniesione przez Mikołaja M., Magdalenę G., Angelikę W., Magdę P., Mateusza Ż., Klaudię K., Milenę K. za zgodą swoich rodziców, którym z tego miejsca serdecznie dziękujemy.
Tu przedstawienie osób występujących w spektaklu.
Narrator 2: Dziękujemy serdecznie Dyrekcji szkoły oraz Rodzicom za zaangażowanie i pomoc w przygotowanie przedstawienia.
Prosimy o rozejście się do klas.
Refleksje po realizacji etiudy
Spektakl podobał się zgromadzonym, jednak jego problematyka okazała się trudna dla uczniów szkoły podstawowej. Dzieci zapamiętały najważniejsze daty, głównych bohaterów takich jak: prezydent Zaremba, dziennikarze, niektóre elementy życia codziennego w powojennym Szczecinie jak: kino, ruiny, brak cmentarzy, powstanie szkoły. Nie do końca zrozumiały skomplikowany kontekst polityczny związany z trzykrotnym opuszczaniem miasta przez władze polskie oraz rolą Armii Czerwonej i dużej ilości ludności niemieckiej w powojennym Szczecinie. Co jest zrozumiałe, gdyż treści związane z drugą wojną światową omawiane są na lekcji historii w klasie szóstej, ale w uproszczonej formie.
Publiczności podobała się zarówno gra aktorska, jak również oprawa multimedialna i muzyczna spektaklu. Na twarzach dorosłych widać było wzruszenie, zwłaszcza podczas prezentacji zdjęć przedstawiających Szczecin naszych bliskich w latach 1945-1981.
Na drugi dzień odbyło się spotkanie aktorów i statystów z ekipą reżyserską, podczas którego omówiona została gra uczestników spektaklu. Dzieci miały także możliwość napisania (anonimowo) na kartkach swoich wrażeń i przemyśleń na temat przedsięwzięcia, w którym uczestniczyły. Wszystkie wypowiedzi potwierdziły zainteresowanie uczniów sztuką teatralną, kinem; dzieci doceniły fakt poznania i pracowania z ciekawymi rówieśnikami, znaczenia pracy w zespole, poznania nauczycieli w niecodziennych sytuacjach, dumy z zainteresowania rodziców, dziadków i innych dorosłych ich pracą.
Efektem działań jest także fakt, że pani Maria Łopuch (historyk sztuki, pracownik Muzeum Narodowego w Szczecinie) zwróciła się z prośbą do rodziców naszych uczniów, o udostępnienie prywatnych zdjęć z Wałów Chrobrego, które zostaną umieszczone w książce jej autorstwa pt. Wały Chrobrego – Hakenterasse, wydanej przez wydawnictwo Czas – Przestrzeń – Tożsamość (będące jednocześnie stowarzyszeniem).
Wybrane fotografie z prezentacji Szczecin naszych bliskich 1945 – 1981
Szczecin – lotnisko Dąbie, 1945
Szczecin – ul. Jagiellońska – procesja Bożego Ciała,1946
Szczecin – Wały Chrobrego,1947
Aleja Jedności Narodowej, 1957
Szczecin – nad Odrą, 1969
Samochód marki Warszawa, Szczecin, 1968
Kilka zdjęć z realizacji przedstawienia w szkole