Zwyczajna dziewczyna (2016)
Robert Birkholc
reż. Long Scherfig
Najnowsza komedia Lone Scherfig z pozoru niczym nie różni się od całego szeregu podobnych produkcji. Właściwie wszystko, co proponuje nam reżyserka Zwyczajnej dziewczyny już w kinie widzieliśmy. Mamy tu nieszczęśliwą miłość w czasie drugiej wojny światowej, autotematyczny wątek problemów na planie filmowym, a także postać uzdolnionej kobiety, która dzięki ciężkiej pracy zdobywa pozycję w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Scherfig potrafi jednak ożywić te zbanalizowane już sytuacje fabularne. Głównym atutem Zwyczajnej dziewczyny jest subtelność i realizm, a także dowcipne dialogi, które opierają się na szybkich i błyskotliwych ripostach (niestety nie w pełni oddanych w polskim tłumaczeniu filmu). To humor, który nie wywołuje może salw śmiechu, ale jest dyskretny i inteligentny.
„W czasie wojny muzy milkną” – mówi słynna sentencja Cycerona, a pierwsza scena Zwyczajnej dziewczyny jest jej znakomitą ilustracją. Na początku oglądamy fragment filmu fabularnego, wyświetlanego w londyńskim kinie w 1940 roku. Kiedy na dużym ekranie robotnice fabryki pocisków biją kolejne rekordy i wygłaszają frazesy o służbie ojczyźnie, zebrani na sali kinowej brytyjscy widzowie przysypiają lub gwiżdżą z irytacją. Zupełny brak realizmu i nachalna dydaktyka sprawiają, że propagandowy obraz przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Świadomi klęski filmu przedstawiciele Ministerstwa Informacji postanawiają zmobilizować brytyjskich twórców do realizacji dzieł nie tylko optymistycznych, ale i autentycznych. Właśnie tu otwiera się pole dla głównej bohaterki, copywriterki Catrin Cole (Gemma Arterton), która ma nieoficjalnie czuwać nad dialogami i dodawać im wiarygodności. Catrin ma szansę się wykazać, ponieważ ministerstwo przygotowuje właśnie opartą na faktach, dużą produkcję, poświęconą bliźniaczkom, które na własną rękę udały się łodzią do Dunkierki, by uratować uwięzionych żołnierzy. Brzmi znakomicie, ale szybko okazuje się, że bohaterskie siostry, owszem, wypłynęły z misją ratunkową, ale do celu nigdy nie dotarły. To zresztą dopiero początek kłopotów z realizacją filmu…
Duża część Zwyczajnej dziewczyny rozgrywa się na planie zdjęciowym. Pokazując kino „od kuchni”, Scherfig – podobnie jak np. Francois Truffaut w znakomitej Nocy amerykańskiej – skupia się nie na artystycznych, ale na całkiem przyziemnych problemach, jakie mogą pojawić się w czasie realizacji filmu. Jak łatwo się domyślić, właśnie one są głównym (choć nie jedynym) źródłem humoru w Zwyczajnej dziewczynie. Pełen megalomanii aktor Ambrose Hilliard (świetny Bill Nighy) mający zagrać podstarzałego wujaszka, myślał raczej o roli głównego amanta, i nie może pogodzić się z tym, że najlepsze lata kariery ma już za sobą. Zupełnie inne problemy sprawia Amerykanin Carl Lundbeck (Jake Lacy), który został zaangażowany do jednej z głównych ról, by zapewnić filmowi popularność w Stanach Zjednoczonych. Lundbeck jest miłym człowiekiem, bohaterskim żołnierzem i przystojnym mężczyzną, ale okazuje się fatalnym aktorem – jego „gra” polega na szczerzeniu zębów w niemal każdym ujęciu. Galerię barwnych osobowości dopełnia reżyser filmu, z zawodu dokumentalista, który bardzo wybuchowo reaguje na fanaberie zawodowych aktorów.
Najważniejsze w Zwyczajnej dziewczynie są jednak nie tyle perturbacje produkcyjne, ile doświadczenia głównej bohaterki. Film Scherfig wpisuje się w trend „przepisywania” historii z perspektywy kobiet, nieuwzględnianej w wielkich męskich narracjach o wojnie. Zamiast pokazywać heroiczne czyny żołnierzy, reżyserka skupia się na małych i dużych dramatach kobiet, które muszą na nowo zdefiniować swoje miejsce w społeczeństwie. Jako przedstawicielka „płci pięknej”, bohaterka Zwyczajnej dziewczyny spotyka się z mniejszymi lub większymi przejawami dyskryminacji: dostaje jedynie 2/3 męskiej pensji, a jej partner, weteran wojny w Hiszpanii, w ogóle nie chce, żeby pracowała. Paradoksalnie, wojna, przy całym swoim tragizmie, inicjuje pozytywną społeczną zmianę. Z powodu deficytu mężczyzn na rynku pracy, kobiety muszą zajmować ich stanowiska, przez co zdobywają nową przestrzeń społeczną. W filmie Scherfig postaci żeńskie są dużo twardsze i bardziej zdecydowane od mężczyzn: dość wspomnieć o pozbawionej sentymentów agentce (Helen McCrory), czy o czuwającej nad realizacją filmu, chłodnej i zdystansowanej Phyl (Rachael Sterling). „Faceci nie zamkną nas już więcej w kuchni” – mówi jedna z bohaterek filmu. Dla Scherfig wojna jest momentem przełomowym jeśli chodzi o emancypację kobiet. Wszystko pokazane zostaje jednak z dystansem i z humorem. „Bitwa” pomiędzy płciami rozgrywa się tu głównie na poziomie humorystycznych starć werbalnych.
Zresztą, pomimo feministycznego tematu, Zwyczajna dziewczyna jest także – a może przede wszystkim – historią miłosną. Główna bohaterka nie ma w sobie nic z radykalnej emancypacyjnej działaczki, a w pewnym momencie beznadziejnie się zakochuje. Romans, który zaczyna się rozwijać mniej więcej w połowie opowieści, należy niestety do najbardziej konwencjonalnych wątków w filmie. Reżyserka uderza niekiedy w zbyt sentymentalne tony, ale nie idealizuje rzeczywistości. Zwyczajna dziewczyna spełnia wymogi, jakie producenci stawiają na początku filmu brytyjskim twórcom: to obraz zarazem autentyczny i optymistyczny. Optymizm jest tu jednak podszyty tragizmem. Będąca tłem wydarzeń wojna, nieustannie przypomina o kruchości ludzkiego życia.
Zwyczajna dziewczyna to inteligentne kino rozrywkowe, które może stanowić dobry punkt wyjścia do poruszenia kilku tematów na zajęciach szkolnych. Warto zanalizować przedstawioną w filmie sytuację kobiet. Jaką rolę odgrywały kobiety w czasie drugiej wojny światowej? Jak ten okres historyczny mógł wyglądać z kobiecej perspektywy? W jaki sposób wojna wpłynęła na społeczne przemiany? Drugi obszar zagadnień wiąże się z autotematycznym wątkiem realizacji filmu. Jakie cechy powinny posiadać dzieła propagandowe, których zadaniem jest zagrzewanie narodu do walki w kryzysowych chwilach? Jakie problemy realizacyjne mogą się pojawić w czasie kręcenia filmu? Ponadto, warto spojrzeć na Zwyczajną dziewczynę jako na współczesną screwball comedy i zestawić z takimi klasykami gatunku jak Dziewczyna Piętaszek (1940) Howarda Hawksa.