Przychodzi facet do lekarza (2014)
Maciej Dowgiel, Centralny Gabinet Edukacji Filmowej
Reż. Dany Boon
Data premiery: 11 lipca 2014
Hipochondria – choroba XXI wieku
W końcu nadeszły długo oczekiwane wakacje. Jest to czas, który choć w części warto spędzić w kinie, a przy okazji można liczyć na życiową lekcję, która na długo pozostaje w pamięci. Polecamy film „Przychodzi facet do lekarza” w reż. Dany’ego Boona, francuskiego autora takich komediowych hitów, jak: „Jeszcze dalej niż północ”, „Bazyl. Człowiek z kulą w głowie”, „Witaj na południu” czy „Nic do oclenia”. Trudno jednoznacznie wskazać możliwości wykorzystania filmu w edukacji szkolnej, jednakże jedno jest pewne – gwarantuje on doskonałą zabawę oraz naukę i przestrogę dla wszystkich tych, którzy choć raz sami próbowali leczyć się „przez internet”. Poruszony w tej „zakręconej” komedii problem jest i ważny i coraz częściej dostrzegany we współczesnym społeczeństwie Zachodu. Jest nim hipochondria.
Głównym bohaterem filmu jest Romain Faubert, czterdziestoletni pielęgniarz i technik RTG w jednym z paryskich szpitali. Jest okazem zdrowia, to pewne. Jednak prześladuje go uporczywe myśli na temat stanu własnego zdrowia. W każdym centymetrze własnego ciała czuje rozwijające się wirusy, guzy, bakterie. Z tego powodu nie potrafi normalnie funkcjonować, a ze względu na brak najbliższej rodziny, tymi problemami zatruwa życie swojemu ulubionemu lekarzowi i przyjacielowi – Dimitriemu. A zatem psychiczny problem Romain’na dotyka nie tylko jego, ale także osoby z najbliższego otoczenia. Powinni o tym pamiętać wszyscy hipochondrycy.
Główny bohater przyczyn swych codziennych dolegliwości, często wyimaginowanych, jak: ból głowy czy ból w karku, poszukuje w popularnej wyszukiwarce Google. (Wiadomo, że informacje podawane w internecie nie zawsze są zweryfikowane.) Ponadto emocjonalne podejście do ich treści, sprawia, że choroby, o których się czyta, ożywają w umyśle bohatera, stając się jego własnymi. I choć w filmie wszystko podane jest w iście zwariowanej, komediowej formule, nauka płynąca z niewłaściwego wykorzystywania internetu oraz prób dokonywania za jego pośrednictwem swoistej autodiagnozy, być może stanie się przestrogą.
Dodatkowo bohater „Przychodzi facet do lekarza” opętany jest manią zarażenia się drobnoustrojami chorobotwórczymi. Nie rozstaje się z żelem dezynfekującym dłonie. Jak ognia unika codziennych rytualnych czynności koniecznych do zachowania relacji międzyludzkich, np. podania dłoni na dzień dobry czy całusa na przywitanie. Czynności te są przecież potencjalnym źródłem przeniesienia wirusa. Opętany strachem przed chorobą, czyni ze swego mieszkania aptekę. Leki na wszelkie możliwe dolegliwości wypełniają półki jego kawalerki.
Pamiętać przy tym należy, że bohater nie jest lekarzem, a skutki autoterapii farmakologicznej mogą okazać się tragiczne. Zawsze wyposażony w tabletki przeciwbólowe – niepozorną i popularną aspirynę – dzieli się nimi z przyjacielem (także pielęgniarzem), którego notorycznie boli głowa. Podczas wspólnej imprezy zakrapianej alkoholem, kompan umiera. Co prawda na skutek nierozpoznanego tętniaka mózgu, jednakże aspiryna w połączeniu z wysokoprocentowymi trunkami, przyspiesza atak choroby, powodując zgon. Choć trudno mówić w przypadku tego filmu o traumatycznym obrazie uśmiercenia najbliższego przyjaciela, lekcja dotycząca zażywania leków bez konsultacji ze specjalistą, może uratować życie domorosłym znachorom-amatorom, którzy sądzą, że sami najlepiej wiedzą, jak mają się leczyć.
Niezwykle trafna jest przy tym diagnoza dra Dimitriego dotycząca psychicznej dolegliwości głównego bohatera – samotność – choroba XXI wieku. Lekarz usiłuje zaangażować towarzysko swego „ulubionego” pacjenta, co prowadzi do szeregu komicznych zwrotów akcji i nieprzewidywalnych przygód. Komedia sprzyja ukazywaniu niespodziewanych okoliczności, a prawda płynąca z tej diagnozy, choć zaprezentowana w bardzo zabawnej formie, skłania do gorzkiej refleksji. Większość psychicznych dolegliwości współczesnego społeczeństwa wynika właśnie z braku umiejętności nawiązywania więzi, co nie ułatwia radzenia sobie z własnymi, często ciężkimi problemami.
Na „Przychodzi facet do lekarza” dobrze będą bawić się też sympatycy francuskiej literatury romantycznej. Wątek filmu dotyczący przejmowania tożsamości przez głównego bohatera, który na skutek nieoczekiwanej zmiany miejsc, uznany zostaje za bałkańskiego przywódcę rebeliantów (przez innych zaś za terrorystę), Antona Miroslava, jest grą z literacką postacią Jeana Valjeana, bohatera „Nędzników” Viktora Hugo. Błyskawiczna metamorfoza oraz jej konsekwencje sprawiają, że Romain stanie się dla siostry dra Dimitriego bohaterem, co więcej – zdobędzie jej bezwarunkową miłość. Zresztą literackich „smaczków” jest w filmie więcej, zaczynając od nawiązań do Gustava Flauberta, przez Wiktora Hugo, na Edmondzie Rostand kończąc.