Zjednoczone stany miłości (2016)
Robert Birkholc
Reż. Tomasz Wasilewski
Data premiery: 29 lipca 2016
Tytuły dwóch ostatnich filmów Tomasza Wasilewskiego dobrze oddają napięcie pomiędzy marzeniami bohaterów a rzeczywistością. Michał z „Płynących wieżowców” jako dziecko stawał na parapecie, otwierał szeroko oczy i patrzył na wysokie budynki, które, widziane poprzez łzy, zaczynały „płynąć”. Określenie „zjednoczone stany miłości” także ma słodko-gorzką wymowę. Akcja najnowszego dramatu Wasilewskiego toczy się na przełomie lat 80. i 90., jednak entuzjazm okresu transformacji, w którym społeczeństwo polskie zachłysnęło się wolnością i otworzyło na Zachód, nie udziela się bohaterkom filmu, bezskutecznie poszukującym miłości i spełnienia. „Zjednoczone stany miłości” pod wieloma względami przypominają „Płynące wieżowce”, ale tym razem reżyser zmienia perspektywę, odsuwa mężczyzn w cień i opowiada o uczuciach i emocjach kobiet.
Każda z czterech historii przedstawionych w filmie obraca się wokół innej bohaterki. Opowieści zazębiają się i przeplatają: kobiety mieszkają obok siebie, są przyjaciółkami lub przynajmniej znają się z widzenia. Najbardziej ustabilizowane życie prowadzi Agata (Julia Kijowska), jednak ani rodzina, ani praca w wypożyczalni kaset video, nie chronią jej przed depresją. Agata ma dosyć prozaicznej codzienności z Jackiem (Łukasz Simlat) i fantazjuje o związku z miejscowym księdzem. Jej najlepsza przyjaciółka Marzena (Marta Nieradkiewicz), instruktorka tańców, mieszka od kilku lat sama, ponieważ mąż pracuje za granicą. Kobieta cierpi nie tylko z powodu samotności, ale także przez zawodowe niespełnienie: nie może zrobić kariery jako modelka, mimo że w przeszłości zdobyła tytuł miss. Starsza siostra Agaty Iza (Magdalena Cielecka), dyrektorka szkoły, także musi borykać się z problemami osobistymi – kobieta wpada w rozpacz, kiedy zostaje zostawiona przez kochanka, lekarza Karola (Andrzej Chyra). Czwartą, najstarszą z bohaterek jest Renata (świetna Dorota Kolak), nauczycielka języka rosyjskiego, która podkochuje się w mieszkającej naprzeciwko Marzenie.
Kobiety z filmu Wasilewskiego są zupełnie różne od siebie, ale w każdej z postaci widoczne jest pewne rozdarcie: pomiędzy rolą społeczną a indywidualnymi potrzebami, między pozorami a rzeczywistością. Agata nie spełnia się jako żona i matka i dusi się w małżeństwie, w którym miłość została zastąpiona przez rutynę. Marzena przy ludziach tryska energią, ale w samotności przeżywa trudne chwile, ponieważ uświadamia sobie, że źle pokierowała swoim życiem. Sprawująca kierownicze stanowisko Iza bezwzględnie traktuje podwładnych, ale w życiu prywatnym jest kruchą osobą, która byłaby w stanie zrobić wszystko, byle tylko zachować przy sobie kochanka. Renata to nieśmiała, cicha kobieta, która żyje samotnie w mieszkaniu przypominającym rezerwat (pełnym ptaków i roślin), lecz marzy skrycie o damskim towarzystwie.
Pomimo charakterologicznych i społecznych różnic, bohaterki „Zjednoczonych stanów miłości” znajdują się w podobnej sytuacji egzystencjalnej. Czują się niespełnione, cierpią z powodu samotności i pragną szczęścia. Każda z kobiet gdzie indziej lokuje jednak swoje uczucia. Agata marzy o księdzu, który opowiada w kościele o sile duchowej miłości, Marzena pokłada duże nadzieje w znanym i wpływowym fotografie, Iza szaleje za Karolem, a Renata fantazjuje o czułym związku z młodą i piękną sąsiadką. Podobnie jak w „Płynących wieżowcach”, rzeczywistość w „Zjednoczonych stanach miłości” okaże się jednak okrutna i zniweczy plany bohaterek. Film Wasilewskiego nie jest jednak ironiczną opowieścią o pogrążonych w rojeniach, współczesnych paniach Bovary. Reżyser z empatią i z wyrozumiałością opowiada o kobietach, które nie mieszczą się w sztywnych i nieciekawych rolach, jakie oferuje im społeczeństwo postkomunistyczne. Puste, postpeerelowskie przestrzenie, pokazywane w wyblakłych zdjęciach Olega Mutu, stanowią sugestywne (choć nie zawsze wiarygodne pod względem historycznym) tło dla opowieści o samotności i poczuciu braku. Mimo tego historycznego osadzenia, „Zjednoczone stany miłości” są filmem aktualnym: właściwie każda z opowieści mogłaby się zdarzyć także współcześnie.
Narracja dzieła Wasilewskiego jest bardzo interesująca, ponieważ twórca łączy behawiorystyczną obserwację z subiektywizacją przekazu. Reżyser wielokrotnie pokazuje nagość oraz seks, ale nie wynika to bynajmniej z chęci szokowania widza. Właśnie w naturalistycznie ukazanych scenach seksu najlepiej widać dojmującą samotność bohaterek. W jednej ze scen Agata nieomal gwałci swojego męża, ponieważ desperacko próbuje uzyskać potwierdzenie miłości. Seks nie jest już jednak w stanie wystarczająco zbliżyć do siebie bohaterów: każdy pozostaje zamknięty w swoim świecie. W behawiorystyczną i, wydawałoby się, zdystansowaną narrację filmu, kilkakrotnie wplecione zostają ujęcia – a nawet całe sceny – całkiem subiektywne. Co ciekawe, Wasilewski nie wyodrębnia ich ramami narracyjnymi, przez co dopiero po pewnym czasie uzmysławiamy sobie, że widzieliśmy nie faktyczne wydarzenia, ale wizualizacje marzeń bohaterek. Po pewnym czasie widz przyzwyczaja się do tego chwytu, lecz jego pierwsze zastosowanie w filmie może być szokujące. To bardzo interesujący zabieg: jest trochę tak, jakby skumulowane, lecz niemające szans na spełnienie pragnienia postaci, zaczęły nagle „rozsadzać” obiektywną narrację.
„Zjednoczone stany miłości” zawierają wiele scen przedstawiających seks i nagość, dlatego propozycje edukacyjne związane z filmem skierowane są głównie do nauczycieli klas maturalnych. Na lekcjach warto poddać analizie warstwę psychologiczną dramatu. Skąd bierze się poczucie niespełnienia bohaterek? W jakim stopniu wynika ono z sytuacji społecznej kobiet w postkomunistycznej Polsce? Co łączy ze sobą Agatę, Marzenę, Izę i Renatę? Czy zmiany społeczne, jakie zaszły w Polsce od początku lat 90., sprawiają, że część problemów, jakie mają bohaterki, dziś byłaby nieaktualna? Dramat Wasilewskiego stanowi ponadto bardzo interesujący materiał do refleksji nad ukazywaniem ciała w kinie. Jakie znaczenie dla bohaterek mają stosunki seksualne? W jaki sposób reżyser pokazuje najbardziej intymne chwile? Omawiając „Zjednoczone stany miłości” można podjąć rozmaite zagadnienia psychologiczne i społeczne (zwłaszcza feministyczne, ale nie tylko).