Legion samobójców (2016)
Maciej Dowgiel, Centralny Gabinet Edukacji Filmowej
Reż. David Ayer
Data premiery: 5 sierpnia 2016
Superbohaterowie i superpsychopaci/przestępcy/żołnierze
Nowa mitologia XX i XXI wieku
„Suicide Squad” był jedną z najbardziej oczekiwanych superprodukcji ostatnich kilku miesięcy. Niestety, rozczarowała ona część widzów ze względu na uproszczenie postaci (anty)bohaterów w porównaniu z ich komiksowymi i filmowymi wzorcami. Innych zachwyciła, ponieważ do dość nachalnych, patetycznych tonów uniwersum wniosła szczyptę uszczypliwego humoru. Być może trop humorystyczny zainspirowany został sukcesem filmu „Deadpool” (2016) konkurencyjnego Marvela. Ponadto „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” (2016), poprzedni film DC, został skrytykowany właśnie z powodu zbyt patetycznego tonu. Niezwykle ważna jest doskonale dobrana ścieżka dźwiękowa „Legionu…”. Autorzy muzyki sięgnęli po najpopularniejsze szlagiery muzyki rozrywkowej, m.in. „House of the Rising Sun” The Animals czy „Bohemian Rapsody” zespołu Queen, „Without me” Eminema, „Purple Lamborghini” Skrillexu oraz „Gangsta” w wykonaniu piosenkarki Kehlani. Większość utworów to ironiczny komentarz do rozgrywających się scen. Ponadto, wykorzystanie (między innymi w scenach retrospektywnych) piosenek z różnych epok pozwoliło (jedynie orientacyjnie) rozpoznać, z jakiego okresu pochodzi dany antybohater. Trafne i przewrotne zestawienie muzycznych szlagierów z bohaterami o określonych charakterach nieraz wywołało uśmiech podczas projekcji oraz wzbogaciło odbiór o ponadpokoleniowy kontekst popkulturowy, ponieważ należy pamiętać o tym, iż zanim występujący w filmie bohaterowie zostali zebrani w „elitarnym” składzie złoczyńców, pojawiali się jako postaci pierwszo- i drugoplanowe w komiksowych historiach DC (w różnych seriach). Towarzyszące im utwory były „kultowe” dla poprzednich pokoleń. Warto na to zwrócić uwagę, szczególnie w szkole, omawiając kontrapunktowe wykorzystanie muzyki w filmie, co może okazać się ciekawym doświadczeniem w pracy z młodzieżą ponadgimnazjalną, np. na zajęciach koła filmowego.
W jednym filmie spotkali się bohaterowie i antybohaterowie znani fanom z rozbudowanej, multimedialnej mitologii. Słowo mitologia zostało przeze mnie użyte nieprzypadkowo. Można bowiem przypuszczać, że tak jak mitologia grecka i rzymska stanowiła podwaliny kultury europejskiej, tak rozbudowane uniwersum wywodzące się z DC Comics, za kilkadziesiąt lat, kilkanaście, kilka…, a może już dziś staje się jednym z wiodących, kulturowo-etycznym budulcem globalnej wioski. Do podobnej rangi pretendować może także np. multimedialny świat „Star Wars”, jednakże ze względu na zbyt uproszczone przesłanie nie może być traktowany jako rozbudowany przewodnik po filozofii, etyce i kulturze XX i XXI wieku. Stanowi raczej odpowiednik uproszczonej Biblii pauperum, nie tyle mapy współczesnej, szeroko rozumianej kultury, a jedynie kompasu, ułatwiającego dostrzeżenie kierunku zainteresowań, problematyki i etyczno-moralnych przemyśleń twórców popkultury. Jednakże prawdopodobnie właśnie imperium George’a Lucasa jest najbardziej rozpoznawalnym na całym świecie uniwersum kultury popularnej.
W tym kontekście najnowsze dzieło Davida Ayera (którego wcześniejsza o dwa lata „Furia” stała się wyłomem w sposobie opowiadania historii z czasów II wojny światowej) rozpatrywać należy jako część rodzącej się od wielu lat współczesnej mitologii, której badaniem mogą zająć się studenci wybierający temat swych prac magisterskich lub doktoratów, analizując etyczne, filozoficzne, kulturotwórcze, socjologiczne i ekonomiczne zjawisko, które wciąż ewoluuje.
„Suicide Squad”, jak to zwykle bywa w przypadku tego typu produkcji, należy rozpatrywać przynajmniej dwutorowo. Z jednej strony jest to dzieło fabularnie zamknięte. Jednak trudno orzec, czy do końca, skoro ostatnie sceny filmu oraz scena, charakterystyczna dla ekranizacji opartych na komiksach, po napisach końcowych, zapowiadają ciąg dalszy przygód „legionistów” i powstanie Ligi Sprawiedliwych, „zainicjowanej” przez Batmana-Bruca Wayne’a, a anonsowanej już choćby w tegorocznym pełnometrażowym filmie „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”. Liga sprawiedliwych znana jest też z przedstawień w licznych seriach telewizyjnych i komiksowych powstających od lat sześćdziesiątych XX wieku. (Nową ekranizację „Ligi Sprawiedliwych w reż. Zacka Snydera zapowiedziano na 2017 rok). Z drugiej zaś strony, to jedynie hybrydowa opowieść, część olbrzymiej całości, w której główne role odgrywają bohaterowie znani z licznych komiksów i filmów. Taka konstrukcja pozwala widzom nieznającym świata DC czerpać radość z oglądania „zwykłego” filmu, a wtajemniczonym fanom delektować się mniej i bardziej dyskretnymi nawiązaniami dla nich czytelnymi.
Dopełnieniem „Suicide Squad” są zapewne dwa wydania komiksów, które w 2016 roku pojawiły się na polskim rynku —„Harley Quinn. Miejska gorączka” oraz „Suicide Squad. Nadzorować i karać”. Suicide Squad po raz pierwszy pojawił się w komiksach już w 1959 roku, a w obecnej „przebudowanej” wersji (i składzie) występuje w obrazkowych historiach publikowanych przez DC od 2011 roku. Dysponując komiksami, filmem i ruchomymi plakatami filmowymi [1] można pokusić się o analizę sposobu prezentacji niektórych bohaterów w różnych mediach. Szczególnie ciekawa może okazać się próba stworzenia uproszczonej charakterystyki bohatera na podstawie ruchomego plakatu i komiksu.
Lektura komiksów pozwoli lepiej poznać bohaterów filmu, dostrzec ich psychikę, sposób działania oraz inne przygody, w których uczestniczyli — indywidualnie lub w ramach „Squadu” Amandy Waller (naczelniczki „Belle Reve”, więzienia i sanatorium dla metaludzi [2] i tajnej agentki A.R.G.U.S. — Advanced Research Group Uniting Super-Humans, wyspecjalizowanej Federalnej Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych). Przyda się także znajomość wciąż produkowanych serii telewizyjnych: „Arrow”, „Flash”, „Gotham”, wcześniejszych filmów i seriali z uczestnictwem Supermana, Batmana, Wonder Woman, Supergirl i innych, kluczowych dla uniwersum postaci.
Dlaczego skład samobójców?
Niemal każdy z filmów (także odcinków telewizyjnych serii) wywodzący się z uniwersum DC można rozpatrywać jako przypowieść filozoficzną, etyczną bądź socjologiczną. Dlatego też te wytwory popkultury są tak wspaniałym narzędziem inicjującym dyskusje na zajęciach etyki, filozofii, wiedzy o społeczeństwie, a nawet historii w szkole ponadgimnazjalnej. Nie inaczej jest w przypadku „Suicide Squad”.
Etyczne aspekty wykorzystywania przestępców i osób uznanych za niepoczytalne — a z nich stworzono Legion samobójców, który ma działać na rzecz bezpieczeństwa państwa czy armii — to temat nienowy, więc aby nie szukać daleko, wystarczy przypomnieć gułagi. Otóż w tych radzieckich obozach pracy przymusowej grupy urków — recydywistów, pospolitych przestępców lub psychicznie chorych zwyrodnialców miały swego rodzaju władzę nad więźniami (por. np. Sołżenicyn, „Archipelag Gułag”; Herling-Grudziński, „Inny świat”; Anne Apllebaum, „Gułag”). Podobnie w nieistniejącym przecież oficjalnie Suicide Squad dawni więźniowie-pycho- i socjopaci posiadają władzę nad życiem i śmiercią tych, których Federalna Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych uzna za niebezpiecznych, niepożądanych. Działalności samej Agencji bliżej zaś do mafii niż do praworządnie działającego urzędu.
Warto też po projekcji zastanowić się nad tym, czemu do specjalnych zadań wybrani zostali przestępcy-psycho- i socjopaci. Czy w różnych armiach świata zabrakło ludzi dobrze wyszkolonych, prawych i skłonnych do poświęceń dla ojczyzny? Jeśli pomiąć nadprzyrodzone zdolności niektórych z nich (np. Diablo, który włada ogniem, Killer Croc — człowiek-krokodyl), legioniści są po porostu doskonale wyćwiczonymi profesjonalistami zbrodni. Wybranie właśnie nich do śmiertelnych misji wynika przede wszystkim z… braku wyboru. Skazani na dożywocia (niekiedy trzykrotne) uzyskują możliwość odzyskania (przynajmniej w jakimś stopniu) wolności. Pozbawieni skrupułów (anty)bohaterowie nie zadają zbędnych pytań. Realizują rozkazy, nie zawsze motywowane bezpieczeństwem państwa, a jedynie szeroko rozumianym dobrem wysokich urzędników państwowych. Chcą po prostu przeżyć. Jednak czy do końca jest to prawda?
Pamiętać należy też o tym, że sukces samobójczej misji okazuje się możliwy do osiągnięciu wyłącznie dzięki poświęceniu (anty)bohaterów, którzy albo pragną odpokutować za swoje czyny (np. Diablo, który nie potrafił opanować żywiołu i żywcem spalił swoją żonę i dzieci), albo ich moralny kodeks (zakładający m.in. lojalność, jak w przypadku Deadshota) jest na tyle silny, iż nie pozwala im zaprzepaścić wyższego celu.
W końcu są tylko ludźmi, których psycho- i socjopatyczne skłonności są chorobą. Doktor psychologii, Harley Queen, bezwarunkowo zakochana w swym pacjencie, Jokerze, chcąc mu pomóc, sama popada w szaleństwo. Motywem jest w tym przypadku miłość romantyczna, ceniona przecież wysoko przez współczesną kulturę [3]. Deadshot jest ojcem, dla którego najcenniejsze są chwile spędzone z córką. Diablo sam oddał się w ręce sprawiedliwości, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią najbliższych… W tym kontekście zasadność kary śmierci i zmuszania ich do samobójczego zadania należy poddać w wątpliwość. Biorąc pod uwagę możliwości przemiany bohaterów, którzy, jak się okazuje, nie są w ogólnym rozrachunku aż tacy źli (a przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia bardziej skłonni do działania motywowanego moralnością i etyką niż agenci rządowi). Tematowi można więc poświęcić kilka jednostek lekcyjnych podczas zajęć koła filozoficznego lub na etycznych konwersatoriach ze studentami (patrz deontolodzy i utylitaryści).
Główną antagonistką Suicide Squad jest Wiedźma, pierwotnie jedna z członkiń elitarnego legionu złoczyńców. Amanda Waller trzyma ją w szachu, przechowując jej serce niczym ściśle strzeżony skarb. Dzięki temu wiedźma musi spełniać jej agenturalne zachcianki, przechwytywać tajne dokumenty obcych wywiadów (może dowolnie przemieszczać się jako duch w czasie i przestrzeni). Wiedźma jest duchem starożytnej bogini, przyjmującym postać pięknej doktor archeologii, która nieopatrznie ją uwolniła. Aby wpisać się w schemat fabularny i uzasadnić jej przywiązanie do Ricka (wspólnika Waller) wprowadzony zostaje wątek miłosny. Ten wątek dość dobrze oddaje sposób działania służb specjalnych, agentur czy siatek szpiegowskich. Najczęściej okazuje się, że służący w nich ludzie działają pod wpływem szantażu (np.: z powodu niechlubnej przeszłości lub emocjonalnego). A takie działanie należałoby poddać osądowi etycznemu, bez względu na to, kto wydaje rozkazy i w jakim robi to celu.
„Suicide Squad” to istotny głos na temat współczesnego terroryzmu zagrażającego całemu światu. Terroryzm w filmie jest jedynie hipotetyczny, a powołanie Legionu ma na celu zapobiec groźbie niegodziwych czynów niezidentyfikowanych jeszcze wrogów. Agencja bezpieczeństwa nie może liczyć na pomoc uśmierconego w „Świcie sprawiedliwości” Supermana [4]. Stan ciągłego zagrożenia sankcjonuje określone działania, na które większość humanistów nigdy by nie przystała, gdyż są po prostu nieetyczne. Ich ogląd zmienia się wraz ze znalezieniem śmiertelnych wrogów, gdyż wtedy — wywoływany strachem — pragmatyzm i wola życia biorą górę nad potrzebą działania zgodnego z etyką. A zatem działania szpiegowskie, misje wywiadowcze, a tym samym cały system Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nabierają znaczenia, stając się wręcz niezbędne dla przetrwania zagrożonego (hipotetycznie) społeczeństwa. Ta forma manipulacji to ciekawy pretekst do rozmowy podczas zajęć wiedzy o społeczeństwie i etyki.
[1] Ruchomy plakat filmowy to nowa forma promocji wprowadzona przez dystrybutora przy okazji promocji „Suicide Squad”. Jest to utwór łączący w sobie cechy tradycyjnego plakatu i filmowego trailera. Dla każdego członka Suicide Squadu stworzono odrębny plakat prezentujący jego sylwetkę (szkicową charakterystykę).
[2] Metaludzie — określenie odwołujące się do osób posiadających umiejętności lub zdolności wykraczające poza ludzkie możliwości. Ze względu na popularność serialu „Arrow” (Uniwersum DC) często wymienia się 2013 rok jako czas ich powstania (wybuch akceleratora cząstek w S.T.A.R Labs). Metaludzie występowali jednak już w komiksach wcześniejszych od komiksowej i telewizyjnej serii „Arrow” („Green Arrow”).
W konkurencyjnym dla DC uniwersum Marvela to postaci posiadający gen X — popularnie zwani mutantami (występujący między innymi w seriach „X-Men”). Ich pojawienie się w kulturze zawsze powinno inicjować dyskusje dotyczące etycznego wymiaru badań genetycznych na ludziach.
[3] Wątek bezwarunkowej miłości Harley Quinn do Jokera może być świetnym pretekstem do rozmowy na temat zauroczenia, miłości, poświęceń z niej wynikających podczas zajęć wychowania do wiedzy w rodzinie (w szkole ponadgimnazjalnej).
[4] Uważni widzowie wiedzą, że Superman nie odszedł na zawsze. Ostatnia scena filmu „Batman v Superman: Świt sprawiedliwości” zapowiada jego powrót z zaświatów. Poza tym, zawiązanie „Ligi Sprawiedliwości” (2017), kontynuacji produkcji opartych na komiksach DC, bez bohatera w czerwonej pelerynie byłoby po prostu niespójne.