Egzamin (2016)
Robert Birkholc
Reż. Cristian Mungiu
Data premiery: 26 listopada 2016
O kinematografii rumuńskiej zaczęło być głośno w 2007 roku, kiedy Złotą Palmę na festiwalu w Cannes otrzymał film „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” Cristiana Mungiu. Europejska publiczność szybko pokochała rumuńskie kino — przede wszystkim za społeczny realizm i odwagę w przedstawianiu drastycznych tematów. W „4 miesiącach” Mungiu zajął się problemem aborcji, a w niedocenianym dramacie „Za wzgórzami” (2012) pokazał, do czego prowadzi religijne, abstrakcyjne pojmowanie idei miłości. Główną zaletą obydwu filmów była prawda psychologiczna, wiarygodność oraz niechęć do prawienia morałów. Podobnie jest w przypadku „Egzaminu”, choć tym razem rumuński twórca w większym stopniu eksponuje problem etyczny i nieco bardziej skłania się w stronę moralitetu.
Głównym bohaterem „Egzaminu” jest Romeo (Adrian Tittieni), około pięćdziesięcioletni lekarz, mieszkający z żoną Magdą (Lia Bugnar) i córką Elizą (Maria-Victoria Dragus) na przedmieściach rumuńskiego miasta Kluż-Napoki. Wydaje się, że rodzinie wiedzie się bardzo dobrze: Romeo cieszy się w okolicy dużym szacunkiem, a jego wkraczająca w dorosłość córka jest pilną uczennicą i ma duże szanse, by wyjechać na studia do Anglii. Szybko okazuje się jednak, że szczęście bohaterów jest jedynie pozorne. Momentem przełomowym, powodującym lawinę niepomyślnych wydarzeń, będzie brutalna napaść na Elizę, która w biały dzień zostaje zaatakowana przez gwałciciela. Do gwałtu ostatecznie nie dochodzi, jednak traumatyczne zdarzenie może wpłynąć na samopoczucie dziewczyny podczas zbliżających się egzaminów. Eliza jest po ataku poturbowana i roztrzęsiona, tymczasem, żeby dostać się na upragnione studia, musi uzyskać prawie maksymalną liczbę punktów ze wszystkich egzaminów. Przejęty Romeo staje przed moralnym dylematem: czy dla dobra córki powinien wykorzystać swoje kontakty i nielegalnie pomóc dziewczynie w uzyskaniu jak najlepszych wyników?
Tak jak w poprzednich dziełach, Mungiu przedstawia w najnowszym film dość posępny obraz swojej ojczyzny. Rumunia w „Egzaminie” to kraj układów, nepotyzmu i korupcji. Można tu załatwić wszystko — sfałszować wyniki egzaminacyjne, zapewnić sobie korzystne miejsce na liście osób czekających na operację czy uniknąć służby wojskowej — pod warunkiem, że ma się pieniądze lub znajomości. To właśnie te ostatnie liczą się w filmie Mungiu najbardziej: przysługę nagradza się inną przysługą, przez co tworzy się gęsta sieć relacji, zależności i wzajemnych powiązań. Reżyser nie demonizuje jednak postaci, nie przedstawia cynicznych dorobkiewiczów, ale zwyczajnych ludzi, którzy, powodowani często autentycznym współczuciem, pragną coś załatwić dla rodziny lub znajomych. Nieuczciwość weszła mieszkańcom rumuńskiego miasta w krew i nikogo nie dziwi koperta podarowana lekarzowi przed operacją lub prośba o „przyjacielską” interwencję u władzy. Rozumowanie bohaterów jest proste: świat jest niesprawiedliwy, więc jedyne, co można zrobić, to spróbować pomóc sobie oraz swoim bliskim.
Romeo dotychczas był uczciwy, ale znajomość realiów oraz świadomość, że jego córka zasłużyła sobie na to, by dostać się na zagraniczne studia, sprawiają, że mężczyzna sprzeniewierza się ideałom. Determinacja Romea wynika przede wszystkim z miłości do córki, ale pojawiają się w filmie również dwa inne wątki, pozwalające lepiej zrozumieć motywację bohatera. Po pierwsze, mężczyźnie bardzo zależy na tym, żeby Eliza nie popełniła błędu rodziców i wyjechała z Rumunii. Romeo a priori odrzuca myśl, że w Rumunii cokolwiek można zmienić, i pogrąża się w utopijnych marzeniach o Zachodzie. Po drugie, wydaje się, że mężczyzna ma poczucie winy. Feralnego dnia, którego doszło do próby gwałtu, bohater nie odwiózł córki pod samą szkołę, ponieważ spieszył się do swojej kochanki Sandry (Malina Manovici). Wprowadzając wątek zdrady, reżyser sugeruje, że kłamstwo było już wcześniej obecne w życiu bohatera. Mungiu świetnie łączy płaszczyznę społeczną z prywatną i pokazuje jak nieszczerość, niczym rak, trawi rodzinę od środka. Traumatyczne zdarzenie, jakie spotyka Elizę, nie jest źródłem, lecz jedynie katalizatorem konfliktu rodzinnego, który prędzej czy później i tak musiałby wybuchnąć. Bohater jest uwikłany w skłamaną rzeczywistość, której tak bardzo nienawidzi. Polski widz może skojarzyć „Egzamin” z filmami kina moralnego niepokoju, które często podejmowały motyw osobistej odpowiedzialności jednostki w skorumpowanym i zdemoralizowanym społeczeństwie.
Najnowszy film Mungiu jest dużo łagodniejszy od „4 miesięcy, 3 tygodni i 2 dni” oraz „Za wzgórzami” nie zawiera drastycznych scen, a w finale (co prawda nieco ambiwalentnym) zostawia nawet iskrę nadziei. Sposób reżyserii, nagrodzonej zresztą na tegorocznym festiwalu w Cannes, oraz styl zdjęć są jednak podobne jak we wcześniejszych dziełach rumuńskiego twórcy. Mungiu chętnie przeplata dynamiczne, pół-subiektywne ujęcia długimi, statycznymi ujęciami z wieloplanową inscenizacją, które pozwalają na dokładne „przyjrzenie” się portretowanej rzeczywistości. Dzięki tym zabiegom oraz przekonującej grze aktorskiej nie odczuwamy retorycznej konstrukcji moralitetu.
„Egzamin” to film, który na różne sposoby można wykorzystać na lekcjach języka polskiego, religii, etyki oraz godziny wychowawczej, zarówno w gimnazjum, jak i w liceum. Warto przeanalizować wybory postaci, przede wszystkim z perspektywy moralnej. Jakie motywy kierują głównym bohaterem filmu? Czy powodowany troską o córkę Romeo ma prawo działać w taki sposób? Na czym polega nieszczerość bohatera? Czym jest tytułowy egzamin? Czy można powiedzieć, że któraś z postaci pomyślnie przechodzi „czas próby”? Wartość filmu Mungiu polega na tym, że reżyser nie formułuje jednoznacznych tez, ale zachęca do dyskusji.