Logan: Wolverine (2017)
Artur Gryz
Reż. James Mangold
Data premiery: 3 marca 2017
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci uniwersum Marvel Comics często przedstawia się czytelnikom komiksów słowami: „Jestem Wolverine. Jestem najlepszy w tym, co robię, lecz to co robię najlepiej, nie jest wcale miłe”. Jest to slogan doskonale opisujący warstwę wizualną najnowszego filmu Jamesa Mangolda. Obraz ten jest bowiem pełen pościgów, eksplozji, palb karabinowych i tego, co wielbiciele Wolverine’a lubią najbardziej – niszczących cięć szponami z adamantium. Tak rozumiana widowiskowość niesie ze sobą oczywiste następstwa. Wg amerykańskich kryteriów kategoryzacji wiekowej filmowi nadano oznaczenie R (dozwolony dla widzów poniżej 17 roku życia tylko w towarzystwie osób dorosłych). Nie oznacza to jednak, że dzieło Mangolda jest jedynie zlepkiem krwawych scen. Wręcz przeciwnie. Kolejna z cyklu opowieść o przygodach Jamesa Howletta alias Logana vel Wolverine’a, skierowana do wielbicieli uniwersum Marvela w różnym wieku (głównie jednak do nastolatków), odnosi się do problemów, które raczej nie zajmują młodego widza na co dzień, za to dorosłego, a nawet starzejącego się, zapewne tak. Chodzi tu przede wszystkim o kwestię ceny, jaką nieuchronnie płaci się za wszystko to, czym się było i co się zrobiło w swoim dotychczasowym życiu. A także o powrót do podstawowych wartości. I mimo że Logan: Wolverine, nie należy do największych arcydzieł kina, to jest jednak filmem interesującym i, przede wszystkim, oglądanym przez naszych uczniów.
Dwie znaczące postacie występujące w omawianym filmie, a znane z poprzednich kinowych opowieści o X-Menach, to tytułowy Logan oraz profesor Xavier. Są to mutanci obdarzeni nadludzkimi zdolnościami. To superbohaterowie stawiający we wcześniejszych odsłonach cyklu czoła setkom przeciwników i wielokrotnie ratujący ludzkość przed zagładą. Wydawać by się mogło, że żadna siła ich nie zmoże. A jednak… Okazuje się, że w starciu z czasem nawet nadludzie muszą przegrać. Stają się słabi, wątpiący, zagubieni, bezradni, a genialny naukowiec pokroju Charlesa Xaviera nie potrafi samodzielnie skorzystać z toalety. Oczywiście, nie jest to nic nieoczekiwanego z punktu widzenia trzydziesto- czy czterdziestolatka, dla nastolatków może jednak stanowić odkrycie.
Historia Logana stoi też w jaskrawej sprzeczności z kierowanymi, również do ludzi młodych, hasłami reklamowymi posługującymi się przymiotnikami typu „darmowy”, „gratis”, „za free”. Pokazuje, że nawet superbohaterowie muszą płacić wysoką cenę za swoje zdolności i spektakularne czyny. Wolverine przecinający bez trudu beton czy stal swoimi szponami z adamantium powolnie kona z powodu zatrucia organizmu tym niezniszczalnym metalem. Umiera nie tylko jego ciało, ale i dusza. Logan (bezskutecznie?) szuka sensu życia, usprawiedliwienia dla działań, które podejmował w przeszłości. Dręczą go wyrzuty sumienia z powodu popełnionych wcześniej występków. Nie bez powodu powtarzana jest kilkakrotnie fraza zaczerpnięta z westernu pod tytułem Jeździec znikąd George’a Stevensa z 1953 r.: „there’s no living with a killing”.
Śledząc losy Jamesa Howletta, można również zastanowić się, przynajmniej przez chwilę, nad tym, dlaczego określamy kogoś mianem bohatera. Logan bowiem, podobnie jak i profesor Xavier, ani przez chwilę nie prezentuje się na ekranie w charakterystycznym dla swojego image’u kostiumie. Oczywiście, eksponowane są często jego metalowe szpony, ale nie jest jedyną postacią posiadającą takowe w omawianym filmie. Wyróżnia go raczej prawość, bezkompromisowość i współczucie obce większości ludzi, których spotyka na swej drodze. Wymowna jest również tkliwość i cierpliwość w relacjach ze swoim niepełnosprawnym mentorem Xavierem oraz gotowość do poświęcenia na rzecz słabych i bezbronnych. Pod muskułami „twardziela” kryje się sprawiedliwe serce, które tęskni za okazywaniem ludzkich emocji. Sytuacja powoduje jednak, że bohater zawsze pozostaje samotny i wyobcowany.
Starsi miłośnicy kina bez trudu odnajdą w powyższym opisie zestaw cech „jedynego sprawiedliwego”, bohatera najbardziej charakterystycznego dla sztandarowego amerykańskiego gatunku – westernu. Twórcy filmu odwołują się wprost do wzmiankowanego wcześniej Jeźdźca znikąd (bohaterowie filmu Mangolda wspólnie oglądają ten western i w różnych scenach posługują się wyjętymi z niego fragmentami dialogów, traktują go jako punkt odniesienia w sensie wyznawanych wartości i wzorców zachowań). Jest jednak wiele wątków i motywów występujących w filmach o Dzikim Zachodzie, które zostały użyte w Loganie, ale w formie przetworzonej i dostosowanej do oczekiwań współczesnego, młodzieżowego odbiorcy: walka o źródła wody pitnej i tereny uprawne, postać tropiciela śladów, guns for hire itd. Ich odszukiwanie i konfrontowanie z arcydziełami gatunku może okazać się dla części młodszej publiczności początkiem wielkiej przygody z X Muzą.
Stwierdzenie, że reżyser stawia w filmie Logan WAŻNE pytania byłoby nadużyciem. Z całą pewnością jednak daje nam (nauczycielom, edukatorom, rodzicom) pretekst do podjęcia dyskusji z młodszą generacją kinomanów, na kilka interesujących tematów i stara się przekonać, że w filmie akcji nie chodzi tylko o to, w jaki sposób walczą, ale również o co, dlaczego i z kim. W filmie pobrzmiewają również echo toczącej się w USA debaty nad kondycją amerykańskiego społeczeństwa, kryzysem demokracji i kultury białego człowieka. Z tej perspektywy znamienne wydaje się, że grupa młodocianych mutantów (złożona z przedstawicieli różnych ras i narodowości) ucieka za granicę Stanów Zjednoczonych, gdzie – być może – odnajdą swój Eden. Bo w to, że wciąż znajduje się on pod adresem wskazanym w papierowym komiksie sprzed lat, nikt już nie wierzy.