Jak to jest? (2009)

Reż. Bruce Webb

Agnieszka Grzegórzek-Zając, Mariusz Widawski

Krótka informacja o filmie

Dwóch przyjaciół: Ziggy i Robbie spędza wspólne wakacje. Ich wolny czas upływa na żartach, dowcipach, podglądaniu dziewczyn. Próbują alkoholu, a najbardziej oczywiści kusi ich to, co zakazane.

Podczas powrotu do domu Robbie nieoczekiwanie słabnie na parkingu i trafia do szpitala. Diagnoza jest krótka: choroba serca, która w krótkim czasie zakończy się śmiercią. Leżąc w szpitalnym łóżku, chłopiec marzy o jednym: chce być z kobietą, nie chce umrzeć jako prawiczek. Ziggy robi wszystko, aby spełnić ostatnie życzenie swojego najlepszego przyjaciela…

Związki z podstawą programową

Język polski

Odbiór wypowiedzi i wykorzystanie zawartych w nich informacji.

Czytanie i słuchanie. Uczeń:

  • odbiera komunikaty pisane, mówione, w tym nadawane za pomocą środków audiowizualnych – rozróżnia informacje przekazane werbalnie oraz zawarte w dźwięku i obrazie;
  • porządkuje informacje w zależności od ich funkcji w przekazie;
  • odróżnia informacje o faktach od opinii;
  • rozpoznaje wypowiedzi o charakterze emocjonalnym i perswazyjnym;
  • rozpoznaje wypowiedź argumentacyjną, wskazuje tezę, argumenty i wnioski.

Samokształcenie i docieranie do informacji. Uczeń:

  • samodzielnie dociera do informacji – w książkach, prasie, mediach elektronicznych oraz w wypowiedziach ustnych;
  • stosuje zasady korzystania z zasobów bibliotecznych, wyszukuje w bibliotece źródła potrzebnych mu informacji;
  • korzysta ze słownika: języka polskiego, poprawnej polszczyzny, frazeologicznego, wyrazów obcych, synonimów i antonimów oraz szkolnego słownika terminów literackich – w formie książkowej i elektronicznej.

Świadomość językowa. Uczeń:

  • rozumie pojęcie stylu, rozpoznaje styl potoczny, urzędowy, artystyczny i naukowy;
  • rozpoznaje wyrazy wieloznaczne i rozumie ich znaczenia w tekście.

Analiza i interpretacja tekstów kultury.

Wstępne rozpoznanie. Uczeń:

  • opisuje odczucia, które budzi w nim dzieło;
  • rozpoznaje problematykę utworu.

Analiza. Uczeń:

  • przedstawia najistotniejsze treści wypowiedzi w takim porządku, w jakim występują one w tekście;
  • charakteryzuje postać mówiącą w utworze;
  • rozróżnia narrację pierwszoosobową i trzecioosobową oraz potrafi określić ich funkcje w utworze;
  • znajduje w tekstach współczesnej kultury popularnej (np. w filmach, komiksach, piosenkach) nawiązania do tradycyjnych wątków literackich i kulturowych; wskazuje przykłady mieszania gatunków;
  • uwzględnia w analizie specyfikę tekstów kultury przynależnych do następujących rodzajów sztuki: literatura, teatr, film, muzyka, sztuki plastyczne, sztuki audiowizualne.

Interpretacja. Uczeń:

  • przedstawia propozycję odczytania konkretnego tekstu kultury i uzasadnia ją.

Wartości i wartościowanie. Uczeń:

  • ze zrozumieniem posługuje się pojęciami dotyczącymi wartości pozytywnych i ich przeciwieństw oraz określa postawy z nimi związane, np. patriotyzm – nacjonalizm, tolerancja – nietolerancja, piękno – brzydota, a także rozpoznaje ich obecność w życiu oraz w literaturze i innych sztukach;
  • dostrzega zróżnicowanie postaw społecznych, obyczajowych, narodowych, religijnych, etycznych, kulturowych i w ich kontekście kształtuje swoją tożsamość.

Tworzenie wypowiedzi.

Mówienie i pisanie. Uczeń:

  • tworzy spójne wypowiedzi ustne (monologowe i dialogowe) oraz pisemne w następujących formach gatunkowych: urozmaicone kompozycyjnie i fabularnie opowiadanie, opis sytuacji i przeżyć, zróżnicowany stylistycznie i funkcjonalnie opis zwykłych przedmiotów lub dzieł sztuki, charakterystyka postaci literackiej, filmowej lub rzeczywistej, sprawozdanie z lektury, filmu, spektaklu i ze zdarzenia z życia, rozprawka, podanie, życiorys i CV, list motywacyjny, dedykacja;
  • dostosowuje odmianę i styl języka do gatunku, w którym się wypowiada;
  • stosuje zasady organizacji tekstu zgodne z wymogami gatunku, tworząc spójną pod względem logicznym i składniowym wypowiedź na zadany temat;
  • tworzy plan twórczy własnej wypowiedzi;
  • uczestniczy w dyskusji, uzasadnia własne zdanie, przyjmuje poglądy innych lub polemizuje z nimi;
  • stosuje zasady etykiety językowej – wie, w jaki sposób zwracać się do rozmówcy w zależności od sytuacji i relacji, łączącej go z osobą, do której mówi (dorosły, rówieśnik, obcy, bliski), zna formuły grzecznościowe, zna konwencje językowe zależne od środowiska (np. sposób zwracania się do nauczyciela, lekarza, profesora wyższej uczelni), ma świadomość konsekwencji używania formuł niestosownych i obraźliwych.

Świadomość językowa. Uczeń:

  • sprawnie posługuje się oficjalną i nieoficjalną odmianą polszczy-zny; – zna granice stosowania slangu młodzieżowego;
  • stosuje różne rodzaje zdań we własnych tekstach; dostosowuje szyk wyrazów i zdań składowych do wagi, jaką nadaje przekazywanym informacjom;
  • operuje słownictwem z określonych kręgów tematycznych (na tym etapie rozwijanym i koncentrującym się przede wszystkim wokół tematów: rozwój psychiczny, moralny i fizyczny człowieka; społeczeństwo i kultura; region i Polska).

Wychowanie do życia w rodzinie

  • Relacje międzyosobowe i ich znaczenie. Przyjaźń, zakochanie, miłość; pierwsze fascynacje, miłość platoniczna, miłość młodzieńcza, miłość dojrzała.
  • Podstawowe informacje o rozwoju seksualnym człowieka: tożsamość płciowa: kobiecość i męskość.
  • Dojrzewanie. Rozumienie i akceptacja kryteriów dojrzałości biologicznej, psychicznej i społecznej.
  • Różnice w rozwoju psychoseksualnym dziewcząt i chłopców; postawy i wzajemne oczekiwania.
  • Inicjacja seksualna; związek pomiędzy aktywnością seksualną a miłością i odpowiedzialnością; dysfunkcje związane z przedmiotowym traktowaniem człowieka w dziedzinie seksualnej. Ryzyko związane z wczesną inicjacją.

Rozwój zainteresowań i pożądanych umiejętności uczniów

TAK NIE
Praca z filmem stwarza możliwości rozwoju kompetencji kluczowych uczniów x
Film motywuje uczniów do samodzielnego uczenia się i poznawania x
Film sprzyja rozwojowi wyobraźni uczniów x
Film inspiruje do wykorzystania niestandardowych i oryginalnych metod pracy z uczniami x
Film pozwala zaprojektować cykl zajęć wokół przedstawionego problemu x
Film zawiera sceny przemocy x
Film zawiera sceny erotyczne x
Projekcja filmu musi być poprzedzona zajęciami wprowadzającymi x
Analiza filmu wymaga obecności na zajęciach specjalisty (psychologa, pedagoga, innych) x

Pomysły na zajęcia filmowe, proponowane metody pracy z filmem

Temat 1.

„Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Bez względu na to, jaka to jest bieda… O przyjaźni Robbiego i Ziggiego.

Temat 2.

O pewnej pielęgniarce (pielęgniarze może?), która rozumiała dorastających chłopców. Portret siostry w szpitalu w Liverpoolu.

Temat 3.

„Życie, choć piękne, tak kruche jest”. Cała (?) prawda o życiu i śmierci w filmie pokazana.

Temat 4.

„Memento mori”. Kiedy się ma piętnaście lat? O godzeniu się i pogodzeniu się ze śmiercią.

Temat 5.

„Nie znałam nikogo, kto by umierał…”. O oswajaniu śmierci i oswajaniu się ze śmiercią.

Temat 6.

„Robię to, bo on umiera!”. O spełnianiu ostatnich próśb umierających… (w kontekście filmu, lecz nie tylko).

Temat 7.

Mówić całą prawdę, czy prawdę nie całą, czy może lepiej kłamać? O spotkaniu/ zderzeniu praw pacjenta z prawami moralnymi i etycznymi.

Zaproponowane powyżej tematy/ zagadnienia/ problemy zajęć edukacyjnych można zrealizować i na lekcjach języka polskiego, i na lekcjach wychowawczych, czy na zajęciach przygotowujących do życia w rodzinie w zależności od zaistniałej sytuacji/ potrzeby dydaktycznej lub wychowawczej, czy dydaktyczno – wychowawczej. Wszystko zależy od perspektywy analityczno – interpretacyjnej danego tematu od jego recepcji w odniesieniu do tego, co się zdarzyło, zdarza bądź ma zdarzyć na zajęciach, w których film „jak to jest” stanowił będzie istotne narzędzie edukacyjne. Dlatego też nie „rozbijamy” naszych metodycznych propozycji na konkretnie nazwane zajęcia szkolne, a „pokazujemy” nasze autorskie propozycje, których uniwersalizm wyraża się, też i przez to, że, wpisując się w treści nauczania podstawy programowej, pozwalają podjąć tak wiele, tak różnych merytorycznie i różnorodnych metodycznie działań, tych nauczycielskich, ale przede wszystkim tych uczniowskich. Mądrość filmu Bruca Webba wyraża się w niepoważnej formie, niepoważnym sposobie i niepoważnym stylu mówienia o tym, co zdaje się być bardzo ważne w życiu każdego człowieka, w tym również człowieka młodego: o wartości życia, które, „choć piękne, tak kruche jest…”.

Proponowane metody pracy z filmem:

  • szkolny projekt filmowy,
  • burza mózgów,
  • dyskusja (ukierunkowana, moderowana)
  • debata za i przeciw,
  • rozmowa nauczająca,
  • piramida priorytetów,
  • ukierunkowana praca z dziełem filmowym,
  • analiza i interpretacja filmu.

Tropy interpretacyjne, w tym zagadnienia filmoznawcze

On i On. Przyjaciele dwaj…

Scena 1: Plaża, spotkanie młodzieży. Trochę alkoholu. Dziewczyna z chłopakiem oddala się od grupy i udaje się na wydmy.

Scena 2: Słyszymy rozmowę w tle: „Skubany, zaliczy. (…) Wziął gumki? Pewnie zapomniał. No to im pomóżmy”. I w tym momencie ktoś rzuca prezerwatywy.

W ten oto sposób poznajemy głównych bohaterów naszego filmu: Robbiego (Roberta) i Ziggiego (Zygmunta), którzy podglądają całującą się parę, a następnie, po swoim „żarciku”, uciekają, ile mają sił w nogach. Obaj mają po 15 lat i są nastolatkami, których obecne życie, w zasadzie, zaczyna i kończy się na temacie seksu. Myślą tylko o tym, kiedy będą mieć upragnione 16 lat, czyli wiek, który pozwoli im na znacznie więcej „Za rok będziemy mieć 16 lat. Pojedziemy za granicę, na pewno coś zaliczymy”.

Chłopcy spędzają wspólne wakacje wraz z rodzicami Robbiego. Pewnego dnia, gdy w barze odbywa się impreza dla old boy’ów, próbują namówić ojca Roberta: „Kup nam piwo. Małe piwo nie zaszkodzi”. Ten jednak jest nieugięty „Nie zaszkodzi, bo nie wypijecie. Dwie cole, proszę”. Na nic się to zdaje, przyjaciele radzą sobie w inny sposób. Alkohol organizuje i podaje im Sophie. Sophie: „To dziewczyna z moich snów” – mówi Robbie. Jest nią zafascynowany, podoba mu się jako kobieta, łączy ich porozumienie: „Mówi, że jestem dojrzały. Rozmawiamy o różnych rzeczach. Po co tu jesteśmy i takie tam” – objaśnia Ziggiemu, który stara się mu uświadomić, że ona tylko: „Uznała, że miły z ciebie dzieciak. I tyle”. Mimo to Robbie planuje wieczorne spotkanie z Sophie, które ostatecznie nie dochodzi jednak do skutku.

Alkoholowa inicjacja powoduje bowiem złe samopoczucie u Robbiego. Rodzice są zbulwersowani: „Nie muszę nawet pytać, czy piliście. Wstyd”, mówi ojciec, „Idź spać. Pogadamy jutro”. Robbie idzie więc spać, a Ziggy, idzie go wytłumaczyć u Sophie. Ta martwi się o Robbiego: „Powiedz Robbiemu, żeby więcej nie pił” – prosi Zygmunta.

Podczas powrotu z wakacji do domu atmosfera w samochodzie nie jest najlepsza. Robert źle się czuje. „Niedobrze mi” – informuje rodziców, co zostaje skomentowane przez matkę: „Niech cierpi, może się czegoś nauczy”. Sytuacja się komplikuje, kiedy chłopiec mdleje na parkingu i zostaje zabrany do miejscowego szpitala.

Jego przyjaciel Ziggy czeka w napięciu na szpitalnym korytarzu, ale jego liczne pytania: „Nic mu nie będzie? Mogę go zobaczyć? To coś poważnego?” wywołują furię u ojca Roberta.

Mężczyzna nie radzi sobie z sytuacją i całą frustrację i niepewność wylewa na chłopca. Po chwili się jednak reflektuje i objaśnia mu to, co sam wie. Jak się okazuje, dopiero po badaniach Robbie zostanie odwieziony do szpitala w Liverpoolu, w którym mieszkają obaj chłopcy.

Po przewiezieniu do liverpoolskiego szpitala Robbie zostaje umieszczony, ze względu na wiek, na oddziale dziecięcym. Jakby dla podkreślenia tego faktu zostaje ubrany w zastępczą piżamkę, która była na składzie oddziału. Misie zostają przez Ziggiego uwiecznione na zdjęciu z komentarzem: „Tak słodko wyglądałeś”.

Zygmunt dba o przyjaciela. Do szpitala przynosi mu winogrona: „Bo tak się robi”. I nieważne, że zgniótł je po drodze. Miał przecież dobre chęci.

Obaj chłopcy są kibicami piłkarskimi – fanami klubu z miasta – „FC Liverpool”. Dowiadujemy się tego z ich rozmowy: „Jak się czujesz? Pamiętasz, jak przegraliśmy z Manchesterem? Tak źle? Myślałem, że udajesz.”

Czas płynie, a chłopcy nie wiedzą, co się dzieje. Nikt nic im nie mówi. „Gdyby było w porządku, powiedzieliby” – komentuje sprawę Robert. Chłopak czuje, że go oszukują, że nie chcą powiedzieć mu prawdy. Dlatego wpada na pomysł wykradnięcia lekarskich informacji na temat swego zdrowia, o czym informuje Zygmunta: „Zwiniesz notatki”. Ten początkowo się nie zgadza, ale ostatecznie Robert przekonuje go do przeprowadzenia „akcji”. Wywabiają z dyżurki Pielęgniarkę Tinę: „Robbie źle się czuje, wymiotuje.” Ta troskliwie go bada, a w tym czasie Ziggy kradnie kartę informacyjną.

Wiedza, którą pozyskuje, nie jest dla niego łatwa. Dowiaduje się, że przyjaciel ma chorobę serca, która wcześniej, czy później zakończy się śmiercią (kardiomopatia – arytmia i nagła śmierć sercowa).

Znamienne są dwie reakcje Zygmunta na pytania o chorobę stawiane przez Roberta:

Reakcja 1.

„Czego się dowiedziałeś? Niczego. Jak to? Co to znaczy? Nic nie wiem. Wziąłem złą kartę”. Taka odpowiedź spotyka się ze złością Roberta „Jesteś beznadziejny”.

Kiedy jednak Robbie planuje kolejne wakacje za rok, nowy wspólny wyjazd, Ziggy komentuje to słowem: „Zobaczymy”. Nie ma humoru, męczy go to, co wie o stanie zdrowia Roberta. Chce zmienić temat rozmowy, ale w końcu nerwy mu puszczają…

Reakcja 2:

… i wykrzykuje w twarz przyjacielowi „Kurwa, Robbie umierasz! Na kardiomopatię. W sercu. Nie mówią ci, bo umierasz!”.

Robert jest w szoku, nie wierzy przyjacielowi, wyrzuca go z sali i zaszywa się pod kołdrą, spod której nic nie jest w stanie go wyciągnąć. Następują wizyty rodziców, wizyty pani psycholog. Wszystko na nic. Chłopak leży pod kołdrą…

Jednak w pewnym momencie przerywa milczenie. Przełom następuje w chwili, gdy pada pytanie „cukierkowej” kobiety z fundacji o ostatnie życzenie, które mogłoby zostać spełnione przed śmiercią. I tu następuje konsternacja u wszystkich dorosłych i wielka radość u Zygmunta, który nie jest jeszcze świadomy, co, go czeka. Robert mówi: „Nie chcę umierać jako prawiczek. Chcę się bzyknąć przed śmiercią”.

Podczas wieczornych odwiedzin Ziggy słyszy prośbę: „Znajdź mi dziewczynę. Ja bym to dla ciebie zrobił. Proszę cię, zrób to dla mnie”. I tym sposobem staje się organizatorem, a zarazem wybrańcem, pomagającym spełnić ostatnią wolę przyjaciela. Poszukuje mu dziewczyny na wspólną noc.

To także Ziggy jest tym, który dostaje od Robbiego polecenie wyczyszczenia jego pokoju i komputera ze zdjęć pornograficznych. To Ziggy za swoje pieniądze odłożone na nowe adidasy organizuje przyjacielowi wyprawę do domu publicznego. Robbie, wywierając presję na przyjacielu i zbyt często przypominając mu, że umiera, uzyskuje wszystko, co chce, nie patrząc na konsekwencje, jakie poniesie Zygmunt.

Najgorsze jest to, że Robbie nie potrafi, a może przejęty swoją chorobą nie chce zrozumieć Zygmunta, kiedy ten przychodzi do niego po kłótni z matką. Jego słowa: „Matka kłamała o ojcu” nie robią na Robercie wrażenia. Nie słucha przyjaciela. Ma nowy plan na sprowadzenie dziewczyny na noc. Myśli tylko o sobie i swoim pragnieniu. Ziggy jest zły i rozczarowany: „Przestań się rządzić. Mam dość wyszukiwania ci lasek. Mam swoje problemy”. Ma żal do Robbiego, że ten tak bardzo zapatrzony jest w siebie. Wybucha kłótnia, po której przyjaciele rozstają się w gniewie.

Po pewnym czasie złość mija i Ziggy znowu szuka Robbiemu dziewczyny do towarzystwa, pożyczając od matki 60 funtów na adidasy, których wciąż nie kupił. Oczywiście pieniądze zostają przeznaczone na inny cel. Jednakże próba przyprowadzenia prostytutki do szpitala kończy się odprowadzeniem Zygmunta do domu przez policję z zarzutem stręczycielstwa. To nie jest jednak ważne.

Na drugi dzień, aby zdobyć większą kwotę pieniędzy, Ziggy wypełnia kupon loterii ze słowami: „Boże, jeśli istniejesz pomóż mi. Dla Robbiego”. Wszystko dla przyjaciela.

I tu nieoczekiwanie pojawiają się pieniądze od ojca Roberta, za które ma zostać opłacona Crystal, prostytutka poznana na ulicy. Do płatności za usługę jednak nie dochodzi, bo i do usługi nie doszło. Ziggy w końcu może sobie pozwolić na nowe adidasy.

„Jesteś najlepszy” – te słowa wypowiedział Robert do swojego przyjaciela, który tak wiele zrobił, aby spełnić jego ostatnią wolę. Oddał mu swoje pieniądze, ryzykował swoją reputację, naraził się koleżankom i policji, obcował ze światem przestępczym, a nawet wykradł go ze szpitala. Zawsze był blisko, zawsze otwarty na Roberta, choć ten nie zawsze był otwarty na niego. „Szczęściarz, że trafił na takiego kumpla. Wielki szczęściarz” – mówi Crystal do Roberta. Zrobił dla Roberta wszystko, co mógł, dlatego jest jego Przyjacielem prze duże „P”.
Jak to jest 01

Pielęgniarka czy Pielęgniara?

Pierwsze spotkanie Ziggiego z Pielęgniarką następuje w chwili jego pierwszych odwiedzin w liverpoolskim szpitalu: „W czym mogę pomóc? Szukam Robbiego Wallace’a. Rodzina? Kumpel, Ziggy”. Dalsza żartobliwa część dialogu sugeruje, że dyżurna Pielęgniarka ma „ludzkie odruchy.” Także jej fizjonomia budzi sympatię widza. Tęższa pani o ciepłym spojrzeniu i sympatycznym uśmiechu zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Niemniej jednak, gdy obaj chłopcy zbyt głośno żartują i śmieją się, ostro zwraca im uwagę na temat ich niestosownego zachowania: „Jesteście w szpitalu. Są tu małe dzieci, niektóre bardzo chore”.

W stosunku do chorego pacjenta – Robbiego – jest ciepła i opiekuńcza: „Jak się czujesz?” – pyta go. „Znajdę ci piżamę i zdejmiemy parawan. Mów mi Tina”. Robbie jest jej wdzięczny: „Super, dziękuję pani”, ale jej wygląd zewnętrzny mu nie odpowiada: „Oczywiście musiałem trafić na grubaskę”.

Ta grubaska jednak cierpliwie wymienia mu nietknięte talerze z jedzeniem, gdy chłopak nie może się pogodzić z informacją o śmierci. To ona w pewien sposób pociesza Ziggiego, który ma wyrzuty sumienia: „Nie wiem, czy dobrze zrobiłem”, tłumacząc mu: „Wiem, że on cię namówił. Moim zdaniem miał prawo wiedzieć i dobrze, że mu powiedziałeś, ale źle to załatwiłeś.” Z drugiej jednak strony krzyczy na niego: „Jestem zła. Zachowałeś się nieodpowiedzialnie, złamałeś 100 przepisów, a mnie się oberwało po tyłku”.

To Pielęgniarka Tina dobrze obserwuje chłopców i widzi zawsze, kiedy coś planują. Dlatego też nie dochodzi do skutku seks z Kerstin, bo kiedy Ziggy stoi na czatach czujna Pielęgniarka pyta podejrzliwie: „Co się dzieje? Dlaczego tu stoisz?” i odsuwa parawan, tym samym przerywając próbę Roberta.

To ona przyłapuje chłopaków na paleniu i żartobliwie, ale stanowczo przywołuje ich do porządku: „Miał zaczerpnąć świeżego powietrza. Wracajcie”.

To Tina kryje przyjaciół podczas ich wyprawy do domu publicznego, chociaż nie zdaje sobie do końca sprawy, co wymyślili. Tłumaczy rodzicom nieobecność Roberta: „Kolega zabrał go na konsultację. Poczekajcie Państwo w stołówce”. Dodatkowe pytania „Dużo ludzi w stołówce? Jakie dziś danie specjalne?” – dając chłopcom dodatkowy czas na powrót.

Oczywiście po całej akcji robi Ziggiemu wymówki: „Stój!, gdzie byliście?” Jest wściekła „Wiesz, co mogło się stać? Robbie jest bardzo chory”. Łagodnieje, gdy chłopak tłumaczy, że to było bardzo ważne. Ale to do niej należy ostatnie słowo: „Oby tak było”.

Kiedy pewnego dnia Ziggy prosi ją o to, o co ją prosi, Tina początkowo jest oburzona: „Nie wierzę, że masz odwagę prosić”, „Jestem pielęgniarką, pomagam ludziom, nie zaspokajam ich” – objaśnia zdesperowanemu chłopakowi. Jednak po głębszych przemyśleniach i obserwacji relacji pomiędzy chłopcami, kiedy stan Roberta się pogarsza, zmienia zdanie, omawia problem z Zygmuntem i daje się wciągnąć w całą intrygę. Chłopak jest jej bardzo wdzięczny.

Podczas realizacji wspólnego planu to właśnie Pielęgniarka Tina przewozi Robbiego z sali ogólnej do dyżurki lekarskiej, mówiąc: „Przyda ci się trochę prywatności”. To ona mierzy mu ciśnienie i dodaje otuchy: „Stresujesz się? Spokojnie” i daje mu do ręki prezerwatywę ze słowami: „Nie zapomnij o tym”. I to w końcu ona stoi na czatach i zagaduje lekarza, który ten chce wrócić do gabinetu, bo zapomniał wziąć okularów.

Filmowa Tina jest bardzo dobrą, wyrozumiałą pielęgniarką z zasadami, ale i z odpowiednim podejściem do pacjenta. Tam, gdzie można potrafi przymknąć oko, a tam gdzie trzeba konsekwentnie stosuje obowiązujące zasady. A zatem bardziej Pielęgniarka niż Pielęgniara.
Jak to jest 02

W poszukiwaniu dziewczyny do seksu.

W momencie wypowiedzenia życzenia („Chcę się pieprzyć… Załatwisz to?”) rozpoczyna się żmudne poszukiwanie dziewczyny dla Roberta. Najpierw Ziggy robi rozeznanie na szkolnym podwórku. Pierwsza kandydatka „jest obleśna i tłusta”, druga to „wariatka”, kolejna jest: „gorąca, ale zaraz wygada, że jestem prawiczkiem”. Proponowana przez Robbiego Katrin, która: „nie zrobi tego, bo jest córką pastora”, okazuje się kobietą ciężarną. Ostatecznie Ziggy próbuje namówić Lornę, choć to: „nie ta liga”, ale ponieważ: „do odważnych świat należy” próba zostaje podjęta. Bez skutku. Ostatnią deską ratunku ze szkoły jest Kerstin. Początkowo dziewczyna odmawia Ziggiemu, jej przyjaciele go biją, ponieważ są oburzeni propozycją złożoną ich koleżance. Po pewnym jednak czasie Kerstin udaje się do szpitala: „Nie jestem zdzirą. Zmieniłam zdanie. Zrobię to”. Ostatecznie jednak Pielęgniarka przerywa i tak nieudane spotkanie. Dziewczyna chciała się wycofać.

Kiedy wszystkie szkolne koleżanki zawodzą, Robbie wymyśla wyprawę do domu publicznego. Szantażuje Przyjaciela swoją chorobą i wymusza na nim zgodę.

Ziggy wywozi Roberta w przebraniu na wózku i wiezie go po ulicach do burdelu. Na miejscu oddaje mu swoje jedyne pieniądze i czeka. Wyprawa jednak nie jest udana, ponieważ policja robi nalot na lokal. Wszyscy uciekają. Ziggy na plecach wynosi rozebranego Robbiego i uciekają z powortem do szpitala. 60 funtów jednak przepada.

Kolejne 60 funtów, pożyczone od matki Zygmunta na nowe adidasy, zostaje stracone podczas próby zamówienia „Profesjonalistki. Szczupłej i młodej” u alfonsa, który naciąga Ziggiego, nie dotrzymując umowy. Pieniądze przepadły po raz kolejny, ale całe wydarzenie przyniosło i inny skutek. Podczas oczekiwania na „towar” Ziggy widzi ojca Robbiego, który odwozi prostytutkę Crystal. Ta uświadamia mu, że został oszukany i daje mu swój numer telefonu. Podczas kolejnego spotkania z jego ojcem Robbiego, Ziggy dostaje pieniądze za milczenie (60 funtów na adidasy) i wyjaśnienie sytuacji „Choroba Roberta ma wpływ na całe życie”.

Znalezienie kolejnej dziewczyny na noc jest pomysłem zupełnie szalonym i zupełnie niemożliwym do realizacji. Ziggy zwraca się do Tiny: „Możemy pogadać? Na osobności”. Ta jest zszokowana propozycją i nie przekonuje jej tłumaczenie chłopca: „Popatrz na to z jego strony”. „Patrzę ze swojej. Oprócz tego, że mogę beknąć za seks z nieletnim (…) to może go zabić. Chodzi o etykę i zasady, nie mogę”.

Kiedy jednak w końcu Tina postanawia pomóc chłopakom, Ziggy organizuje przyjście prostytutki Crystal. W międzyczasie jednak w szpitalu pojawia się Sophie, obiekt marzeń i westchnień Roberta, i to ona właśnie, po wszystkich perypetiach, jest pierwszą jego dziewczyną. To ona wprowadza chłopaka w dorosłość, a jest u niego z własnej nieprzymuszonej woli, ponieważ nikt jej o to nie prosił.

Życzenie zostało spełnione.
Jak to jest 03

W poszukiwaniu ojca i prawdy.

Matkę Ziggiego poznajemy w momencie powrotu chłopca do domu z wakacji. Ich powitanie nie jest zbyt ciepłe. Widać dystans pomiędzy matką i synem. To samo obserwujemy, gdy Robert leży w szpitalu. „Jeśli nudzi ci się bez Robbiego, możemy coś porobić” – proponuje matka synowi. „Dzięki, dam znać” – odpowiada ten. Chłopiec nie chce z nią spędzać czasu, odpycha ją od siebie. Jednak to jej radzi się w momencie, gdy nie wie, co począć z wiedzą na temat choroby Roberta. „Powiedziałabyś mi?”, ale nie dostaje jednoznacznej odpowiedzi.

W dniu 16 urodzin Zygmunta obserwujemy, jak jego matka po cichu odbiera pocztę, przeszukując koperty. Z jednej z nich wyciąga pieniądze (60 funtów) i przekłada do drugiej koperty. Potem, jak gdyby nigdy nic budzi syna i składa mu życzenia. Ziggy jest bardzo zdziwiony, gdy znajduje pieniądze w kopercie od babci, bo wie, że jej na to nie stać.

Nie cieszy go prezent, który dostaje od mamy. Pyta ją o list od ojca. To na ten list czeka najbardziej. Matka mówi, że takiego listu nie było.

Zimne reakcje pomiędzy matką i synem widzimy również w obrazie przedstawiającym ich wspólną kolację w restauracji. On jest jakby nieobecny, myśli, o czym innym, nie słucha jej, szczególną uwagę skupia na ojcach i synach obecnych w restauracjach:. „Tata wie, że mam dzisiaj urodziny?” – pyta mamę. „Nie wiem. Nie ma go tutaj by go zapytać” – ucina matka. Ziggy nie daje za wygraną: „Gdyby był, to bym wiedział”. Kobieta jest zła: „Nie pyskuj. Po co o niego wypytujesz?”. Następuje brak tematu do rozmowy i obopólne milczenie.

Największe rozczarowanie i zaskoczenie Zygmunt przeżywa w momencie, gdy mały chłopiec w szpitalu prosi go o przeczytanie książki. W książce znajduje się dedykacja „Dla Ziggiego z okazji 10 urodzin. Kochający cię tata.” Chłopak jest zszokowany. Przez wszystkie lata matka oszukiwała go, wmawiając mu: „Tata nie przysyła prezentów, kartek. Nie chce nas widzieć”. Biegnie więc do niej do pracy i żąda wyjaśnienia: „Ta sama data, to samo imię. Czy to ja?”. Zygmunt chce wiedzieć, gdzie ojciec mieszka, ale matka mówi mu: „Nie wiem. Ten dupek nas zostawił.” Syn jej nie wierzy: „Kłamiesz!” – krzyczy i zdenerwowany wybiega z apteki, gdzie jego matka pracuje .

Po kłótni z Robertem Zygmunt wsiada w pociąg i jedzie do miejscowości, w której mieszka jego ojciec. Ostatecznie jednak podany adres okazuje się pomyłką. Ojciec i syn nie spotykają się. Całą noc Ziggy błąka się po obcym mieście, a rankiem wraca do domu. Okłamuje matkę, że był u kumpla. Nadal jest na nią zły. Jej przeprosiny nie zmieniają sytuacji: „Możemy o tym nie rozmawiać? Nie teraz”.

Ostatecznie, po śmierci Roberta, matka daje Zygmuntowi adres ojca ze słowami „Chciałam cie chronić” i chłopiec wyrusza do niego. Do spotkania dochodzi na piaszczystej plaży, na której ojciec i syn padają sobie w ramiona. Tyle lat żyli osobno, a teraz chcą się nauczyć żyć razem.

Życie jest jak ciastko… czasami słodkie, lecz takie kruche…

W jednym momencie to, co trwać miało cało życie, ma trwać jedynie 30 dni. Tyle pozostało do końca życia piętnastoletniemu Robbiemu (o czyim informuje plakat do filmu: „Co byś zrobił, gdyby ci zostało 30 dni życia?”), u którego liverpoolscy lekarze zdiagnozowali kardiomopatię. Warto podczas pracy z tym filmem uświadomić uczniom, że życie jest wartościową najbardziej wartościową ze wszystkich wartości, że zdarza się raz, że się nigdy nie powtórzy i może też i dlatego jest… takie kruche.

„Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jak byśmy byli nieśmiertelni” – czytamy w książce Erica-Emmanuela Schmitta „Oskar i pani Róża”. Przywołany cytat może stać się przyczynkiem do refleksji, że ta śmierć, która się zdarza innym, może zdarzyć się i mnie. I to nie w sposób naturalny, będący wynikiem biologicznego starzenia się organizmu człowieka, lecz niespodziewanie, nieoczekiwanie w wyniku zdarzenia dnia zwykłego, w wyniku wypadku, czy choroby, która nagle uaktywnia się z wiadomych sobie jedynie powodów i stopniowo niszcząc ludzkie istnienie, w konsekwencji go zabija. Że śmierć nie jest tylko i wyłącznie „domeną” ludzi starszych, czy też starych, Że potrafi się przytrafić i przytrafia się ludziom młodym, czasem bardzo młodym. Że nie jest dane nikomu na zawsze, choć dane jest raz. I wreszcie, że człowiek, bez względu na swój wiek, ma w dużym stopniu wpływ na to, jak to życie będzie się kształtowało, jaka będzie jego jakość i długość oraz „życiowa wartość”. Tak wiele, choć przecież nie wszystko, zależy od „posiadacza” życia. Stąd konieczność „posiadania” w sobie życiowej mądrości, która jest wewnętrzną świadomością, że to, co zdaje się trwać przez nieokreślone strumienie biegnących po sobie dni, w jeden dzień, w jednym momencie może się skończyć i tym samym zakończyć. Pożądane jest w tym miejscu przywołanie tekstu piosenki zespołu „Golden Live”: „Życie, choć piękne, tak kruche jest”, gdyż przemawia ona do młodych ludzi swą artystyczną formą i wpisuje się w pełni w motyw pięknego, lecz kruchego ludzkiego życia.

„Gdy matka tuli w ramionach dziecko swe
Jej miłość staje przeciw złym mocom
Tak ludzie modlą się o urodzajny deszcz
Jak ona czuwa nad nim nocą
Wyfruwa wreszcie z gniazda młody ptak
Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń a nie strach
Bo młodość nie chce wiedzieć o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
Życie choć piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć
I nie do końca piękny jest ten świat
Gdy wciąż odwieczne prawa łamie
Zabiera miłość, młodość, słońca blask
Lecz my nie chcemy wiedzieć o tym, że:
Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je
życie choć piękne tak kruche jest
Zrozumiał ten kto otarł się o śmierć”.

(http://www.tekstowo.pl/piosenka,golden_life,zycie_choc_piekne__tak_kruche_jest.html[dostęp: 17 lipca 2013]).
Jak to jest 04

Ja umieram…

„Ja tu umieram. Mam 15 lat. Nie chcę umierać! Nie chcę, kurwa, umierać! Nie chcę. Nie chcę umierać!!!” – krzyczy Robbi do swego przyjaciela, wykrzykując siebie i swoje NIE dla śmierci, dla umierania, dla zaprzestania swego istnienia. Bezsilność wobec tego, co jest za silne na człowieka siły. Bunt przeciw naturalnemu pragnieniu istnienia. Godzenie się i pogodzenie się ze śmiercią. Uświadomienie sobie i swojej świadomości istnienia, że umieram. Tu i teraz. Czasem powoli. Czasem bardzo szybko. Tak szybko, ze nie ma czasu, by racjonalnie pojąć swoje odchodzenie, swoje umieranie, bo intuicyjnie, emocjonalnie, to się jednak czuje, odczuwa i wyczuwa, że się umiera. „Jestestwo” połączone ze świadomością istnienia wysyła sygnały do poczucia bytu, że ten byt zamiera. Czy zawsze następuje w człowieku godzenie i pogodzenie się z fizjologicznym umieraniem jego organizmu? Jeśli to pierwsze się zdarza często, bo trudno zaprzeczać wciąż i do końca sobie samemu, że ja nie umieram, skoro czuję, że umieram, to pogodzenie się jest zaprzeczeniem Bergsonowskiej „elan vital”, ludzkiej siły życiodajnej, będącej podstawą i motorem sprawczym pragnienia człowieka, by być, by żyć.

Są takie chwile w życiu człowieka, w których, mimo że sam nie jest, jest sam ze sobą i sam wobec siebie. Ernest Hemingway nazywał te chwile „chwilami prawdy o sobie”, gdzie nie miejsce ani czas na okłamywanie innych, na oszukiwanie siebie. Bo byłby to absurd, bo byłby to nonsens. Taką chwilą jest świadomość człowieka, że odchodzi, że umiera. Tragizm świadomości odchodzenia, ludzka bezsilność oraz niemoc wobec tego, najpełniej, a zarazem najprościej wyrażają słowa: „Ja umieram…”

Marta Fludra, autorka książki „Co przeżywa człowiek śmiertelnie chory? Etapy odchodzenia”, pisze tak:

„Odchodzenie, umieranie jest procesem – także psychologicznym, podczas którego człowiek chory przechodzi przez różne etapy – od wyparcia i zaprzeczenia – po akceptację swojego losu. Elisabeth Kubler – Ross, lekarz psychiatra, prowadząc wiele rozmów z nieuleczalnie chorymi, starała się dogłębnie zrozumieć, co przeżywają i o czym myślą, w tej niezwykle trudnej dla nich sytuacji. Dzięki temu odkryła i opisała poszczególne psychologiczne etapy, przez jakie przechodzi nieuleczalnie chora osoba. Warto je poznać, aby lepiej zrozumieć reakcje swoje lub swoich bliskich i wiedzieć jak najowocniej towarzyszyć im i być wsparciem” i wymienia tych etapów pięć, definiując jej i obszernie opisując. Są to etapy, w kolejności ich doświadczania przez umierającego człowieka: zaprzeczenie, bunt i gniew, targowanie się, depresja i akceptacja.

(http://opiekawdomu.info/chory-w-domu/porady-psychologa/?strona=1 [dostęp: 17 lipca 2013]).

Których z nich doświadcza Robbie? Na pewno wszystkich, ale nam widzom, zostały pokazane tylko niektóre z nich; na pewno jest zaprzeczenie i bunt, na pewno depresja, bo psychologiczne etapy odchodzenia śmiertelnie chorego chłopca obserwujemy w nim.
Jak to jest 05

Wiedzieć albo nie wiedzieć… o tym, że jestem śmiertelnie chory? Prawda czy kłamstwo?

„Moim zdaniem, miał prawo wiedzieć i dobrze, że mu powiedziałeś, ale źle to załatwiłeś” – mówi Pielęgniarka do Robbiego po tym, kiedy ten powiedział przyjacielowi, że jest tak chory, że umiera. Opinia, wyrażona przez pielęgniarkę, może stać się przyczynkiem do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Czy człowiek śmiertelnie chory ma prawo wiedzieć, że jest śmiertelnie chory?, a także rozważenia wagi i mocy, z jednej stronie prawnych praw pacjenta, a z drugiej niepisanych, prawnie nieusankcjonowanych praw moralnych i etycznych wobec chorego śmiertelnie człowieka.

W „Karcie Praw Pacjenta” opracowanej w oparciu o „Deklarację Praw Pacjenta Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)”, w części dotyczącej „Prawa do informacji” można przeczytać w punkcie 3: „Informacja może być wyjątkowo zatajona przed pacjentem w przypadku, gdy istnieją poważne przesłanki, aby uważać, że przy braku jakichkolwiek korzyści spowoduje ona tylko poważne szkody”. Ale punkt kolejnych brzmi następująco: „Jeżeli życzeniem pacjenta jest zapoznanie się z pełną informacją o złym rokowaniu ma do tego prawo”. I jeszcze zapoznajmy się z punktem nr 6: „Pacjent ma prawo nie być informowanym, o ile przedstawi wyraźne życzenie” (Karta Praw Pacjenta na podstawie „Deklaracji Praw Pacjenta Światowej Organizacji Zdrowia (WHO)”, http://www.prawapacjenta.eu/index.php?pId=444 [dostęp: 17 lipca 2013]). Przytoczone wyimki praw pacjenta do informacji nie pozwalają udzielić jednej i jednoznacznej odpowiedzi na postawione powyżej pytanie. Wszystko zależy, tak wynika z prawnych zapisów, od pacjenta, od jego „woli” i gotowości „wiedzenia” o swym stanie zdrowia wszystkiego, a zatem, co jest w tych informacjach dobrego, ale i też (i to przede wszystkim), co jest złego.

Ktoś powiedział, że prawda nas wyzwoli, ale prawda może nas też zabić…

„Lekarze powiedzieli, że nie ma nadziei. Zostało jej trzy miesiące życia, może pół roku. Mama była w pełni świadoma wszystkiego, co się wokół niej działo, czytała, rozmawiała, prosiła o gazety i bardzo chciała wracać do domu, bo uważała, że tam nastąpi radykalna poprawa jej zdrowia. Wyparła tę najgorszą myśl i nigdy mnie nie spytała, co stwierdzili lekarze. Nie poprosiła o kartę z wypisem i przerażającym rozpoznaniem. A ja nie wiedziałam: mam jej powiedzieć, czy nie.

Lekarz prowadzący poprosił mnie na rozmowę i przedstawił bardzo złe rokowania, z troską w głosie dodał, że teraz muszę zdecydować, czy powiedzieć jej prawdę. Dodał, że teraz mówi się ją chorym, bo ta wiedza może im być potrzebna do uporządkowania swego życia, bo jest to ostatni i jedyny moment i nie wolno chorego pozbawiać ostatecznej szansy.

Przypomniałam sobie, że czytałam o tym w „Kore” Andrzeja Szczeklika.

„Rozpoznanie na kartach, podobnie jak na kartach gorączkowych, wiszących przy łóżku, pisaliśmy zawsze po łacinie. Słowo nowotwór nigdy nie było wymieniane z nazwy. Zastępowała je jedna litera (i nawet teraz, gdy to piszę, pióro moje cofa się przed jej wymienieniem). Podobnie przy łóżku chorego, podczas wizyty, lekarze rozmawiali ze sobą głosem ściszonym, unikając drastycznych sformułowań, gęsto szpikując zdania żargonem łacińskim, by chory nie wszystko dosłownie przyjął, nie przestraszył się, by oszczędzić mu zgryzoty i lęku. (…)

Można by zapytać: czy zatem mówić choremu prawdę? Pytanie jest źle postawione. Odpowiedź na nie brzmi: oczywiście tak. Ale należałoby spytać: jak tę prawdę powiedzieć? (…) Czy rzeczywiście ciężko chory chce usłyszeć całą prawdę? Nawet, kiedy mówi: wiem, że mam raka, jestem przygotowany na wszystko, proszę mi powiedzieć prawdę – to jego oczy mówią co innego: powiedz mi taką prawdę, jaką chcę usłyszeć, daj mi nadzieję.”

Patrzyłam jej w oczy i nie wiem, czy prawidłowo, ale odczytałam, że ona nie chce znać prawdy wypisanej w epikryzie. Nie powiedziałam jej. W domu na jej życzenie zawezwałam lekarza rodzinnego, ponieważ uważała, że on jedyny jej pomoże. Stary doktor na jej prośbę zapisał flegaminę na duszności.

Mama zmarła po dwóch miesiącach cierpień, w domu, na moich rękach. [MM]

Miałam w młodości przyjaciółkę, która chorowała na raka. Rodzina i przyjaciele wiedzieli, że umiera, wszyscy oprócz niej wiedzieli, że ten rak ją zabije. Rodzice nie zdecydowali się jej o tym powiedzieć. Nie oceniam tego teraz w żaden sposób. Wówczas zastanawiałam się, czy to dobrze, czy źle. Patrzyłam na nią – była to bardzo inteligentna dziewczyna, studiująca medycynę – i wydawało mi się, że ona ma poczucie jakiejś rozpaczliwej absurdalności swojego stanu. Wszyscy ją przekonywali, że nic poważnego jej nie jest i że niebawem wyzdrowieje, a ona czuła tymczasem, że niknie i że umiera. Tak ja odbierałam tę sytuację, na pewno nie byłam obiektywna ani bezstronna. Wydawało mi się wtedy, że dręczyło ją poczucie winy, że nie może wyzdrowieć; w każdym razie miała dysonans poznawczy. Myślę, że było to dla niej dodatkowym źródłem cierpienia, a przecież rodzina chciała ją uchronić przed lękiem. Wyglądało to tak, jakby umierała, bo nie chciała wyzdrowieć, czy zabrakło jej sił do życia – przeżywałam jej sytuację jako podwójnie dramatyczną. To wspomnienie nasuwa mi myśl, że w przypadku choroby nowotworowej brak świadomości może być dla pacjenta trudny. Oczywiście, ludzie są różni, dla kogoś niewiedza może być błogosławieństwem, ale wyobrażam sobie również, że to może być straszne. Nie chciałabym nigdy musieć podejmować decyzji, jak przekazać bliskiej osobie taką informację [JGI].” („Mówić, czy ukrywać”, http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,artykul,1651324,1,mowic-czy-ukrywac,index.html [dostęp: 17 lipca 2013]).

Kłamstwo w dobrej wierze, dla dobra człowieka użyte, może się okazać korzystniejsze od prawdy, choć w swym wymiarze etycznym ma konotację jednoznacznie negatywną. Są w życiu ludzi takie sytuacje, że generalizowanie, że jednoznaczne wartościowanie nie ma racji bytu, bo nie zawsze i nie wszystko można poddać moralnej kodyfikacji, która wartościuje wedle narzędzi: dobra i zła. Zawsze jest coś pomiędzy dobrem i złem i to coś wydaje się być najważniejsze w ocenie moralnym ludzkich postępków. Bo względność i subiektywność są miarą rzeczywistości przez człowieka doświadczanej. Warto, analizując z uczniami tego typu kwestie, pokazywać im, że to co, jest w ludzkiej mierze bezwzględne, w ludzkim sercu jest względne. Głoszona prawda okazuje się być częstokroć gorsza w swych skutkach od potajemnie przemycanego i przemykającego kłamstwa. To życiowe doświadczenie płynące z doświadczania życia, to ogląd i analiza konkretnej sytuacji, gdzie każda z nich jest przecież inna, wyjątkowa, niepowtarzalna i nieschematyczna, to „wewnętrzny głos”, będący etycznym imperatywem, powinny być wskaźnikiem (motywatorem) wyboru: kłamać czy mówić prawdę.
Jak to jest 06

Film o umieraniu w konwencji fabularnej komedii i dokumentalnej prawdy.

„Jeśli szukać jakichś zachęcających tropów gatunkowych, należałoby wskazać na komedię „Goło i wesoło”. Komedię typu „working class movie”, co po polsku próbujemy oddać przymiotnikiem „proletariacki”. To jednak termin anachroniczny. Chodzi o film z życia współczesnej klasy pracującej, owszem, z samego dołu hierarchii społecznej, jednak nie o najniższym standardzie materialnym. Za to ze swoistym językiem i obyczajowością, co związane jest z położeniem geograficznym i co wyjątkowo ostro rysuje się w Anglii. Takie zróżnicowanie to europejski fenomen.

Film Bruce’a Webba (dotychczas producenta, który debiutuje jako reżyser) rozgrywa się w Liverpoolu i specyficzny koloryt tego miasta zabarwia ekranowy obraz przedmieść, a przede wszystkim daje się odczuć w dźwięku, tej niskiej tonacji, w jakiej mówią także piętnastoletni bohaterowie. Szczegóły obyczajowe nie są natrętnie podkreślane, ale wszechobecne, co nadaje filmowi, jakby niezależnie od komediowej konwencji, klimat dokumentalnej prawdy. Zresztą konwencja komediowa w tym przypadku to osobny problem. Przecież to film o umieraniu. Wesoły piętnastolatek Robbie nieoczekiwanie przewraca się na ulicy. Badania szpitalne odkrywają nieuleczalną wadę serca. I diagnoza – może w każdej chwili umrzeć. Ten wyrok próbuje się przed nim ukryć, ale od czego jest najlepszy kumpel? Ziggy wykrada szpitalne papiery i rozszyfrowuje ich sens w komputerze.

Taki punkt wyjścia aż prosi się o melodramat. Ale nie w „working class movie”. Główną troską Robbiego staje się… utrata dziewictwa. Żeby zdążyć przed śmiercią. W końcu to nastolatek, dorastający chłopak, którego zewsząd atakują wyobrażenia seksu. W szkolnej szatni rozmawia się i żartuje przede wszystkim na temat seksu, na ulicy otaczają go reklamy nasycone seksem, w kolorowych pisemkach – obrazy seksu, w domowym komputerze – pornografia. W takim żyjemy świecie. I nie jest to bynajmniej film moralizatorski. Ostro, beznamiętnie rejestruje naszą cywilizacyjną codzienność i z sarkastycznym humorem obserwuje zachowania tych, którzy w ten świat wkraczają.

[…]

Komedia o umieraniu. Komedia o seksie. Komedia o dojrzewaniu. Wszystko jest w tej inteligentnej, głęboko odczutej opowieści, która w zabawowej formie przynosi prawdę o ludzkiej egzystencji. Przepraszam za wielkie słowa. Niech nie zepsują przyjemności oglądania po prostu dobrego filmu” (Andrzej Kołodyński: „Jak to jest” „Kino” 2012, nr 11, s. 79).

Opowiadać filmowymi obrazami o sprawach tak trudnych jak umieranie, kiedy się ma lat piętnaście, o śmierci, która „czyha tuż za rogiem”, o horacjańskim „carpe diem”, kiedy tych „diem” zostało jeszcze niespełna trzydzieści, więc trzeba poddać się wezwaniu poety::

„Rwijcie pąki swoich róż, póki jeszcze możecie

Bo czas uleci, choć stary swym wiekiem.

Kwiat co dziś uśmiechem się ukłoni

Umrze jutro w waszej dłoni”,

(wiersz zaczerpnięty z powieści „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” N.H. Kleinbaum),
https://www.5lo.bydgoszcz.pl/pol/file.php/1/N.H._K.leinbaum_Stowarzyszenie_umarlych_poetow.pdf, s. 18 [dostęp: 17 lipca 2013]) bez dramatyzowania, czy wręcz melodramatyzowania, bez domieszki tragizmu jest niezwykle trudno, by z jednej strony nie popaść w banał, z drugiej zaś w katastroficzny styl antycznej tragedii.

Komediowa formuła opowiadania o „tych rzeczach i tych sprawach” wcale nie pozbawia ich wymiaru egzystencjonalnego czy eschatologicznego, lecz nadaje im „wymiar ludzki”, gdzie człowiek słaby swą ludzką słabością tę ludzką słabość pragnie wykorzystać, by ci, co są zdrowi i zostaną, spełnili jego „testamentową” wolę i ostatnie życzenie, zanim odejdzie przez śmierć zabrany.

Ten film, choć fabularyzowany, jest dokumentem, który pokazuje specyficzny „styl życia”, będący socjologicznym obrazkiem rodzajowym fragmentu pewnej społeczności angielskiej w mieści Liverpool. Detaliczność filmowej scenografii nasycona filmowymi rekwizytami czyni ten filmowy obraz dokumentalnym, a zatem wiarygodnym, bo prawdziwym zapisem klimatu angielskich przedmieść.

Obecne w filmie motywy funkcjonujące w kulturze

Na pewno dominującym w filmie pt. „Jak to jest” motywem jest motyw śmierci, umierania, odchodzenia. Wspomniany topos był szczegółowo analizowany i rozważany w opracowaniu filmu „Restless”, a zatem ponowne przywoływanie w tym miejscu przedmiotowych refleksji jest niepotrzebne.

Potrzebnym natomiast wydaje się być przywołanie trzech tytułów filmu, które wpisują się w artystyczną konwencję „lekkiego”, choć nie trywialnego, lecz mądrego mówienia o umieraniu i śmierci ludzi młodych, którzy są za niewystarczająco starzy, by już umierać i w naturalny sposób mają prawo, by żyć.

Tymi filmami są:

  • „4. piętro” (reż. A. Mercero, 2003);
  • „Oskar i pani Róża” (reż. E. E. Schmitt, Belgia, Francja, Kanada, 2009);
  • „Bez mojej zgody” (reż. N. Cassavetes, 2009).

Pozwalają one na „bezpieczną” dla uczniów psychiczną i emocjonalną psychotanalogię, czyli rozmowę o śmierci i umieraniu.

Film w reżyserii Bruca Webba stwarza potencjał edukacyjny do interpretacji innych tropów funkcjonujących w kulturze, bo zaistniałych w tym filmowym obrazie. Są to przede wszystkim motywy:

  • przyjaźni,
  • młodzieńczej miłości,
  • młodzieńczego dojrzewania,
  • młodzieńczych inicjacji,
  • tożsamości płciowej,
  • rodziny,
  • choroby,
  • życia.
Pani z Ukrainy (2002)
tytuł: „Jak to jest?”
tytuł oryg.: „Be All End All”
gatunek: dramat, komedia, komedia obyczyjowa
reżyseria: Bruce Webb
scenariusz:Steve Lewis, Tony Owen
zdjęcia: Zillah Bowes
obsada: Eugene Byrne jako Ziggy, Josh Bolt jako Robbie Wallace, Connor McIntyrye jako Pan Wallace, Bryony Seth jako Sophie, Beverly Eve jako Pielęgniarka
muzyka: Richard Lannoy
scenografia: Joanne Cook, Tine Jespersen, kostiumy – Lydia Hardiman
produkcja: Wielka Brytania
rok prod.: 2009
dystrybutor w Polsce: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
czas trwania: 100 minut
ważniejsze nagrody: 2010 rok – Marcin – Jury Młodych, Złote Koziołki – Jury Międzynarodowe ( obie nagrody za najlepszy film aktorski dla młodzieży)
film od lat: 12 lat
Wróć do wyszukiwania