Łowca androidów (1982)
Paweł Biliński, Klub Żak
Reż. Ridley Scott
Krótka informacja o filmie
Akcja filmu ma miejsce w Los Angeles w 2019 roku. Głównym bohaterem jest Rick Deckard – doświadczony pracownik specjalnych oddziałów policji odpowiedzialnej za eliminowanie tzw. replikantów – androidów stworzonych swego czasu przez ludzi, a przeznaczonych do różnego rodzaju eksperymentów. Bohater zostaje oddelegowany do zlikwidowania ostatnich sześciu istniejących modeli, wśród których znajduje się też najsilniejszy i najniebezpieczniejszy z nich: Roy Batty. Nie przepuszcza jednak, że z inną replikantką, Rachael, połączy go uczucie, przed którym nie będzie łatwo uciec i przez które wykonanie powierzonego mu zadania może napotkać komplikacje…
„Łowca androidów” należy do najbardziej kultowych filmów, uwielbianych i podziwianych przez kolejne pokolenia kinomanów, proponujących różnorodne analizy i interpretacje. Obraz Ridleya Scotta wpłynął także na wiele dzieł science fiction – zarówno pod względem wizualnym, jak i pod względem przedstawianej fabuły. O sile „Łowcy androidów” świadczy jednak nie tylko sposób zaprezentowania przekonującej wizji mrocznej przyszłości, ale też niejednoznaczna symbolika filmu i imponująca paleta odwołań kulturowych.
Związki z podstawą programową
Język polski
Odbiór wypowiedzi i wykorzystanie zawartych w nich informacji
Czytanie i słuchanie. Uczeń:
- rozpoznaje typ nadawcy i adresata tekstu;
- wskazuje charakterystyczne cechy stylu danego tekstu, rozpoznaje zastosowane w nim środki językowe i ich funkcje w tekście.
Zakres rozszerzony:
- czyta utwory stanowiące konteksty dla tekstów kultury poznawanych w szkole.
Analiza i interpretacja tekstów kultury
Wstępne rozpoznanie. Uczeń:
- prezentuje własne przeżycia wynikające z kontaktu z dziełem sztuki;
- określa problematykę utworu;
- rozpoznaje konwencję literacką (stałe pojawianie się danego literackiego rozwiązania w obrębie pewnego historycznie określonego zbioru utworów).
Analiza. Uczeń:
- wskazuje zastosowane w utworze środki wyrazu artystycznego i ich funkcje (poznane wcześniej, a ponadto: oksymorony, synekdochy, hiperbole, elipsy, paralelizmy) oraz inne wyznaczniki poetyki danego utworu (z zakresu podstaw wersyfikacji, kompozycji, genologii) i określa ich funkcje;
- dostrzega w czytanych utworach cechy charakterystyczne określonej epoki (średniowiecze, renesans, barok, oświecenie, romantyzm, pozytywizm, Młoda Polska, dwudziestolecie międzywojenne, współczesność);
- rozpoznaje w utworze sposoby kreowania świata przedstawionego i bohatera (narracja, fabuła, sytuacja liryczna, akcja);
- porównuje utwory literackie lub ich fragmenty (dostrzega cechy wspólne i różne).
Zakres rozszerzony. Uczeń:
- wskazuje związki między różnymi aspektami utworu (estetycznym, etycznym i poznawczym);
- dostrzega przemiany konwencji i praktykę ich łączenia (synkretyzm konwencji i gatunków);
- rozpoznaje aluzje literackie i symbole kulturowe (np. biblijne, romantyczne) oraz ich funkcję ideową i kompozycyjną, a także znaki tradycji, np. antycznej, judaistycznej, chrześcijańskiej, staropolskiej;
- rozpoznaje i charakteryzuje styl utworu, np. wiersza renesansowego, barokowego, klasycystycznego, romantycznego.
Interpretacja. Uczeń:
- wykorzystuje w interpretacji elementy znaczące dla odczytania sensu utworu (np. słowa-klucze, wyznaczniki kompozycji);
- wykorzystuje w interpretacji utworu konteksty (np. literackie, kulturowe, filozoficzne, religijne);
- porównuje funkcjonowanie tych samych motywów w różnych utworach literackich;
- odczytuje treści alegoryczne i symboliczne utworu.
Zakres rozszerzony:
- dostrzega i komentuje estetyczne wartości utworu literackiego;
- przeprowadza interpretację porównawczą utworów literackich.
Wartości i wartościowanie. Uczeń:
- dostrzega w świecie konflikty wartości (np. równości i wolności, sprawiedliwości i miłosierdzia) oraz rozumie źródła tych konfliktów.
Świadomość językowa. Uczeń:
- operuje słownictwem z określonych kręgów tematycznych (na tym etapie rozwijanym i koncentrującym się przede wszystkim wokół tematów: Polska, Europa, świat – współczesność i przeszłość; kultura, cywilizacja, polityka).
Wiedza o kulturze
Odbiór wypowiedzi i zawartych w nich informacji. Uczeń:
- zna dwudziestowieczne dzieła reprezentujące różne dziedziny sztuki (literaturę, architekturę, plastykę, muzykę, teatr, fotografię, film, sztukę nowych mediów) i dostrzega związki pomiędzy nimi;
- wskazuje różne funkcje dzieła sztuki (np. estetyczną, komunikacyjną, społeczną, użytkową, kultową, poznawczą, ludyczną);
- analizuje temat dzieła oraz treści i formę w kontekście jego różnych funkcji, wykorzystując podstawowe wiadomości o stylach i epokach z różnych dziedzin sztuki;
- analizuje film lub analizuje spektakl teatralny, posługując się podstawowymi pojęciami z zakresu właściwej dziedziny sztuki;
- charakteryzuje podstawowe media kultury (słowo, obraz, dźwięk, widowisko);
- wymienia różne formy mediów kultury (słowo mówione, pismo, książka, obraz malarski, fotografia, film, program telewizyjny, spektakl teatralny) oraz użycia (nowe media, media masowe, media interaktywne, multimedia);
- wyjaśnia, na czym polegają różne formy kontaktu z kulturą (odbiór bierny, aktywny, konsumpcja, produkcja, twórczość, użytkowanie, uczestnictwo, animacja).
Tworzenie wypowiedzi. Uczeń:
- wypowiada się na temat dzieła sztuki, używając pojęć zarówno swoistych dla poszczególnych sztuk, jak i wspólnych (forma, kompozycja, funkcja, nadawca, odbiorca, użytkownik, znaczenie, kontekst, medium);
- dostrzega i nazywa związek między dziełem a sytuacją społeczno-historyczną i obyczajami epoki, w której powstało.
Rozwój zainteresowań i pożądanych umiejętności uczniów
TAK | NIE | |
Praca z filmem stwarza możliwości rozwoju kompetencji kluczowych uczniów | x | |
Film motywuje uczniów do samodzielnego uczenia się i poznawania | x | |
Film sprzyja rozwojowi wyobraźni uczniów | x | |
Film inspiruje do wykorzystania niestandardowych i oryginalnych metod pracy z uczniami | x | |
Film pozwala zaprojektować cykl zajęć wokół przedstawionego problemu | x | |
Film zawiera sceny przemocy | x | |
Film zawiera sceny erotyczne | x | |
Projekcja filmu musi być poprzedzona zajęciami wprowadzającymi | x | |
Analiza filmu wymaga obecności na zajęciach specjalisty (psychologa, pedagoga, innych) | x |
Pomysły na zajęcia filmowe, proponowane metody pracy z filmem
Niewątpliwie „Łowca androidów” nie należy do typowych filmów reprezentujących tzw. Kino Nowej Przygody z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. W kontekście produkcji pełnych efektów specjalnych – realizowanych zarówno w tamtych latach, jak i dziś – film Ridleya Scotta wydaje się nadzwyczaj skromnym dziełem, w niektórych partiach niemal kontemplacyjnym. Jest to jednak niepozorna produkcja, skrywająca bardzo bogatą problematykę. I mimo zestawiania „Łowcy androidów” z „Gwiezdnymi wojnami” czy „Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia” (które mniej więcej w podobnym czasie cieszyły się niesłabnącą popularnością), należałoby ów film rozpatrywać osobno, przywołując kilka zagadnień pomocnych w analizie filmu Scotta.
„Łowca androidów” nie jest dziełem wymagającym rozwiniętej prelekcji – uczniowie powinni bez większych problemów zrozumieć poszczególne wątki, główny konflikt, a także wskazać głównych bohaterów opowieści i umieć ich scharakteryzować na podstawie materiału audiowizualnego.
Po projekcji można zapytać uczniów o przynależność gatunkową filmu. Przeważająca większość wskaże science fiction, ale z pewnością niektórzy dostrzegą w „Łowcy androidów” elementy poetyki kryminału, thrillera czy romansu. Mogą udowodnić swoje spostrzeżenia, korzystając z „Encyklopedii kina” pod redakcją Tadeusza Lubelskiego:
„SCIENCE FICTION (ang. fantastyka naukowa), gatunek filmowy pozbawiony wyrazistej tożsamości i określonego typu bohatera, wykorzystujący struktury narracyjne i konwencje innych gatunków [wszystkie podkreślenia: P.B.] (westernu, filmu policyjnego czy horroru); w przeciwieństwie jednak do filmu grozy lub fantasy, elementy nadprzyrodzone czy niesamowite podlegają w nim racjonalnemu uzasadnieniu. Podstawowym zadaniem filmu s.f. jest ukazywanie zjawisk, których nie można poznać w inny sposób, przedstawianie nieistniejących światów oraz możliwych skutków rozwoju nauki, a więc udzielenie (fantastycznej) odpowiedzi na pytania dotyczące bieżących problemów ludzkości (sztuczna inteligencja, klonowanie, inżynieria genetyczna, robotyzacja itd.) S.f. jest też gatunkiem, w którym elementy naukowego wyjaśniania łączą się z kontekstem społecznym, pozwalającym tym samym na uwzględnienie wymiaru magicznego czy religijnego, a przez to osiągnięcie celu, jakim jest pogodzenie człowieka z Nieznanym. Cechą charakterystyczną jest obecność pierwiastka wizjonerskiego; kino s.f. daje swoistą diagnozę zarówno ludzkich marzeń (wyprawy w kosmos, podróżowanie w czasie), jak obaw (rozziew między rozwojem duchowym a technologicznym, rozpad wartości moralnych i kulturowych, postępująca dehumanizacja, skażenie środowiska). (…) Często pojawiającym się motywem jest obraz społeczeństwa przyszłości, ukazywany zwykle w wariancie pesymistycznym (katastrofa ekologiczna, wojna nuklearna, przeludnienie). (…) W ostatnim ćwierćwieczu – wraz z rozwojem technologicznym – można zauważyć wzrost zainteresowania problemem kontaktu człowieka z maszynami(„Łowca androidów”), zwykle jednak zostaje to sprowadzone do schematycznych opowieści o buncie maszyn („Terminator”). F. tego gatunku z biegiem czasu coraz bardziej odzwierciedlają lęki przed tym, co czeka nas w przyszłości. (Krzysztof Loska, „Science fiction” [w:] „Encyklopedia kina”, pod red. Tadeusza Lubelskiego, Kraków 2003, s. 855).
Przywołując wyżej podaną definicję (którą może odczytać na głos wybrany uczeń lub którą wszyscy mogą otrzymać na oddzielnych kartach), warto podyskutować z uczniami na temat „Łowcy androidów” jako filmu science fiction (metodą burzy mózgów):
→ Które elementy dzieła Scotta wskazują, że jest to film tego gatunku?
→ Jakie problemy zostały podjęte w „Łowcy androidów”?
→ Jak przedstawia się przyszłość w filmie? (wątek do rozwinięcia w dalszej części zajęć)
→ Czy „Łowca androidów” wyraża jakiekolwiek lęki związane z przyszłością? Jakie? Czy są to lęki uzasadnione?
Skoro gatunek science fiction nie ma wyrazistych cech narracyjnych odróżniających go od innych, można w tym kontekście mówić o tzw. synkretyzmie gatunkowym, charakterystycznym również dla utworów literackich, m.in. „Pana Tadeusza”. Dzięki podobnej strategii powstają gatunki mieszane opisywane w „Słowniku terminów literackich” przez Michała Głowińskiego: są to „gatunki, w których na mniej więcej równych prawach występują elementy dwóch lub trzech rodzajów (…). O gatunkach mieszanych mówi się wówczas, gdy współwystępowanie tych elementów charakteryzuje nie poszczególny utwór, ale pewien zespół utworów i stanowi składnik ich swoistej «gramatyki» (w indywidualnym utworze często występują łącznie elementy, które traktuje się jako wyróżniki poszczególnych rodzajów). Rozwój gatunków mieszanych wiąże się z przezwyciężeniem przez romantyzm klasycystycznego ideału czystości gatunkowej. Romantyzm właśnie ukształtował wiele gatunków mieszanych m.in. dramat romantyczny (…)” (Michał Głowiński, „Gatunki mieszane” [w:] „Słownik terminów literackich”, pod red. Janusza Sławińskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 2005, s. 176-177).
Tego typu zabiegi doprowadziły do powstania wielu gatunków i podgatunków filmowych – science fiction jest jednym z nich. Trzeba jednak pamiętać, że choć „Łowca androidów” wpisuje się w tradycję, to jednak częściej jako najbardziej reprezentatywny film s.f. przywołuje się „Gwiezdne wojny”. Można więc uczniów zapytać o przyczyny takiego odbioru dzieła Scotta (możliwe odpowiedzi: powolniejsza narracja, nieepatowanie efektami specjalnymi, dość duża ilość dialogów, niewiele sekwencji prezentujących trzymającą w napięciu akcję, skupienie uwagi widza na detalu filmowym, sylwetka zrezygnowanego bohatera).
Symbolika i topika religijna „Łowcy androidów”. Kolejnym nie mniej istotnym zagadnieniem, które warto poruszyć na lekcji języka polskiego jest przypuszczalnie niedostrzegalna przy pierwszym odbiorze symbolika religijna filmu Scotta, która celowo nie wybija się na pierwszy plan. Mimo to stanowi istotny komponent dzieła, dookreślający jego wymowę. Począwszy od nawiązującego do tradycji muzułmańskiej tytułu, skończywszy na symbolicznej „obudowie” postaci Roya Batty’ego, „Łowca androidów” pozostaje jednym z najczęściej analizowanych pod takim kątem filmowych opowieści.
Warto wpierw omówić z uczniami nawiązania do Starego Testamentu. Jednym z nich jest odwołanie do historii wieży Babel. Można w tym celu poprosić o odczytanie fragmentu Księgi Rodzaju.
„1 Mieszkańcy całej ziemi mieli jedną mowę, czyli jednakowe słowa. 2 A gdy wędrowali ze wschodu, napotkali równinę w kraju Szinear i tam zamieszkali. 3 I mówili jeden do drugiego: «Chodźcie, wyrabiajmy cegłę i wypalmy ją w ogniu». A gdy już mieli cegłę zamiast kamieni i smołę zamiast zaprawy murarskiej, 4 rzekli: «Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę, której wierzchołek będzie sięgał nieba, i w ten sposób uczynimy sobie znak, abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi».
5 A Pan zstąpił z nieba, by zobaczyć to miasto i wieżę, które budowali ludzie, 6 i rzekł: «Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. 7 Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego!» 8 W ten sposób Pan rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi, i tak nie dokończyli budowy tego miasta. 9 Dlatego to nazwano je Babel, tam bowiem Pan pomieszał mowę mieszkańców całej ziemi. Stamtąd też Pan rozproszył ich po całej powierzchni ziemi”. (Biblia Tysiąclecia, Księga Rodzaju 11,1-9).
Korporacja Tyrella z filmu „Łowca androidów” – nawiązanie do wieży Babel
Warto zestawić ze sobą obraz Pietera Bruegela (starszego) „Wieża Babel” z wybranym kadrem z „Łowcy androidów” – dwie odrębne wizje tego samego motywu, będącego od stuleci ważnym tematem literatury i sztuki. W filmie Scotta rolę „wieży Babel” pełni gigantyczny budynek Korporacji Tyrella. Jednak nie o podobieństwa wizualne tu chodzi, co raczej o relacje międzyludzkie, jakie możemy kilkukrotnie zaobserwować w fabułach. Bohaterowie metropolii nie potrafią się ze sobą dogadać (czasem też nie chcą), nie dlatego, że postawieni są w sytuacjach rozmowy z przypadkowo napotkanym człowiekiem, nieznającym danego języka, ale dlatego że ponowoczesna rzeczywistość stała się światem wielokulturowym, gdzie w jednym mieście żyją ludzie pierwotnie wywodzący się z antypodycznych przestrzeni i państw. Widać to choćby w scenie, gdy Rick Deckard nie potrafi dogadać się z Japończykiem na ulicy, jak i w późniejszej sekwencji dyskusji z Gaffem (tu Japończyk służy za tłumacza). Jak zaznacza monografista twórczości Scotta – Piotr Sitarski – w „Łowcy androidów” „zbudowanie wieży Babel nie przynosi (…) spełnienia snu o jedności ludzkiej rasy” (Piotr Sitarski, „Sens stylu. O twórczości Ridleya Scotta”, Łódź 2010, s. 97). Uczniów można zapytać o inne ewentualne konsekwencje postawienia symbolicznej wieży Babel w centrum miasta – zwłaszcza w kontekście replikantów (wszak ktoś wcześniej zadecydował o rozpoczęciu produkcji tych istot, by później nie tylko zrezygnować z „powoływania do życia” androidów, jak i doprowadzenia do ich eksterminacji). Warto również podjąć kwestię przyczyn wzniesienia starotestamentowej wieży spowodowanej ludzką pychą i przeświadczeniem o swojej mocy sprawczej. Można sobie wyobrazić, że przed akcją właściwą „Łowcy androidów”, czyli przed 2019 rokiem, człowiek najprawdopodobniej był pewien sensowności konstruowania istot na swoje podobieństwo pomoże mu w życiu codziennym – tylko po to, by z czasem dojść do wniosku, że jednak był w błędzie. Jedną z konsekwencji takiej sytuacji jest właśnie brak komunikacji pomiędzy bohaterami i wzajemne niezrozumienie.
W ramach ciekawostki można uczniom dopowiedzieć, że kontekst wieży Babel nie tylko jest bezpośrednim nawiązaniem do Biblii, ale również pewnego rodzaju zacytowaniem arcydzieła kinematografii – „Metropolis” Fritza Langa, niemieckiego filmu z 1927 r., jednego z pierwszych audiowizualnych dzieł podejmujących tematykę pesymistycznej wizji przyszłego świata, a także skutków wiary w technologiczne przemiany. W filmie pojawia się zresztą android – robot Futura, z wyglądu przypominający jedną z bohaterek, Marię.
Po analizie wątków starotestamentowych warto zapytać uczniów, czy widzą nawiązania do Nowego Testamentu. Jeśli nie, zwracamy ich uwagę na Roya Batty’ego – przywódcę replikantów. W filmie pojawiają się dwie znamienne sceny, będące śladem topiki religijnej, związanej z losem Jezusa Chrystusa. Obie zresztą mają miejsce w przedostatniej sekwencji – starcia Ricka Deckarda z Royem. Podczas gdy tytułowy łowca stara się wyeliminować Roya, ten drugi, świadomy swej fizycznej przewagi nad Rickiem, prowokuje go i pozbawia bohatera pistoletu – jedynego przedmiotu, który mógłby pomóc w zabiciu replikanta. Podczas tego dość długiego pojedynku, zwieńczonego słynną sceną na dachu, grana przez Rutgera Hauera postać przebija sobie dłoń gwoździem, zaś później w momencie swojej śmierci – wypuszcza w niebo białego gołębia, powszechnie uważanego za symbol Ducha Świętego (a także: symbol pokoju i duszy ludzkiej – co również jest znamienne w kontekście czynu bohatera, który chwilę przed swoją śmiercią decyduje się uratować Ricka przed spadnięciem z wieży). Można zapytać uczniów o ich przemyślenia na temat tych momentów: dlaczego twórcy zdecydowali się zastosować tego typu nawiązania (które nie zostały bezpośrednio skomentowane przez bohaterów filmu)? Czy Roya rzeczywiście można utożsamiać z Jezusem? Dlaczego replikant ostatecznie ocala człowieka, który chwilę wcześniej planował go zabić? Co chciał mu tym czynem udowodnić? Warto w rozmowie z uczniami nawiązać do chrystusowego przebaczenia – Roy pod koniec swojej egzystencji decyduje się na podobny gest, co skutkuje wewnętrzną przemianą Ricka (patrz: nawrócenie św. Pawła, który pierwotnie miał prześladować Jezusa). Detektyw najprawdopodobniej ucieknie z Rachael i nie wykona powierzonego mu zadania likwidacji ostatnich replikantów.
Roy Batty tuż przed wypuszczeniem białego gołębia
Na koniec można zapytać uczniów, czy przekonuje ich interpretacja, według której traktowalibyśmy „Łowcę androidów” jako ponowoczesną przypowieść, gdzie prezentowana fabuła jest jedynie środkiem do przedstawienia autorskiej wizji przyszłości. Warto również porozmawiać na temat przyczyn kultowości filmu i tego, że mimo upływu lat, film Scotta raz po raz fascynuje kolejne pokolenia przyszłych kinomanów.
Inne akcenty religijne w „Łowcy androidów” (do ewentualnego wykorzystania i omówienia na lekcji):
- nieustannie padający deszcz jako zwiastun katastrofy (najprawdopodobniej: potopu),
- miasto jako piekło,
- miasto jako labirynt,
- replikantka Zhora z wężem – odniesienie do tańczącej Salome,
(na podstawie: Sebastian Konefał, „Topika religijna w filmie Ridleya Scotta «Blade Runner»” [w:] „Poszukiwanie i degradowanie sacrum w kinie”, pod redakcją Mirosława Przylipiaka i Krzysztofa Kornackiego, Gdańsk 2002, s. 229-241)
Tropy interpretacyjne, w tym zagadnienia filmoznawcze
„Istnieje wiele produkcji science fiction opowiadających o humanizacji robota. Istnieje również «Blade Runner»” – napisał niegdyś jeden z apologetów filmu Ridleya Scotta. Niewątpliwie na tle całej historii kina gatunkowego, dzieło autora późniejszego „Gladiatora” wyróżniało się oryginalną oprawą wizualną i konsekwentną wizją świata z niedalekiej przyszłości. Co jednak szczególnie interesujące, „Łowcę androidów” z początku uznano za spektakularną klęskę – zarówno pod względem artystycznym, jak i finansowym. Czołowi recenzenci w Stanach Zjednoczonych nie przyjęli filmu dobrze – mimo, że w roli głównej wystąpił tu opromieniony sukcesami w „Poszukiwaczach zaginionej Arki” i „Gwiezdnych wojnach” Harrison Ford, Scottowi zarzucano bazowanie na mało wciągającej historii, nawet jeśli umiejscowionej w atrakcyjnym i wyrazistym świecie przedstawionym. Do mankamentów zaliczano także dość długi i przegadany finał. Rzeczywiście – na tle innych filmów przygodowych z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, „Łowca androidów” jest propozycją duża bardziej wymagającą skupienia i uwagi. W przeciwieństwie do dzieł George’a Lucasa i Stevena Spielberga, w filmie Scotta efekty specjalne, choć również pełnią istotną funkcję, nie są czynnikiem decydującym o oryginalności czy wyjątkowości produkcji, zaś poszczególne niespiesznie rozwijane wątki nie ogniskują się wokół zabawnych perypetii bohaterów. „Łowca androidów” – wbrew sugerującemu wartką akcję polskiemu tytułowi (niezbyt zresztą adekwatnemu) – to film poważny i ambitny, stawiający przed widzem trudne zadanie rozszyfrowania złożonej symboliki, a także przyjrzenia się przemyślanej pesymistycznej wizji przyszłości.
Przyszły kultowy status filmu Scotta nie był od początku rzeczą pewną. Pierwsi widzowie, który wybrali się na „Łowcę androidów” do kina, byli rozczarowani obrazem, jaki zobaczyli. Taki odbiór wynikał poniekąd z innych oczekiwań: widownia chciała zobaczyć kolejną zabawną rolę Harrisona Forda (po Indianie Jonesie i po Hanie Solo z „Gwiezdnych wojen”), tymczasem odgrywana przez niego postać nie budziła sympatii – Rick Deckard jest postacią mało ekspresyjną, przyciągającą uwagę jedynie bardziej wyrobionego widza. Ostatecznie, film którego budżet wyniósł bagatela 45 mln dolarów (jak na początek lat osiemdziesiątych była to bardzo duża suma), zarobił zaledwie 27 mln dolarów, co w kontekście amerykańskiego przemysłu filmowego należy uznać za klęskę (zob. P. Sitarski, op. cit., s. 63). Sukces miał dopiero nadejść. W roku 1983 firma Embassy Entertainment wydała „Łowcę androidów” na kasetach VHS, które z początkiem dekady zaczęły być coraz popularniejszym nośnikiem – przede wszystkim dawały powszechną możliwość wielokrotnego odtwarzania dzieła filmowego każdemu posiadaczowi magnetowidu. I właśnie taka forma dystrybucji filmu Scotta doprowadziła do ponownych „narodzin” produkcji. Dzięki temu odbiorcy oglądali „Łowcę androidów” wiele razy, odkrywając kolejne interesujące motywy, chwyty i wątki warte przedyskutowania. Z czasem dzieło Scotta nabrało zupełnie innego koloru, stając się jedną z najważniejszych inspiracji dla przyszłych twórców filmów utrzymanych w podobnej poetyce, a także autorów książek czy gier komputerowych. „Raport mniejszości”, „Gwiezdne wojny: Atak klonów”, „A. I. Sztuczna inteligencja” czy zwłaszcza „Piąty element” Luca Bensona w wielu miejscach dosłownie odnoszą się do pamiętnego filmu Scotta.
„Piąty element” (1997). Wizja miasta przyszłości przepełnionego latającymi samochodami stanowi jedno z najbardziej rozpoznawalnych nawiązań do filmu Scotta
Dziedzictwo „Łowcy androidów” widoczne jest także w japońskiej animacji (serial „Cowboy Bebop” i kultowe „Ghost in The Shell” Mamoru Oshii), serialach telewizyjnych („Pamięć absolutna 2070″ z 1999 roku) czy komiksach („Hard Boiled” Franka Millera i Geofa Darrowa). Szczególnie zwracają na siebie uwagę utwory opowiadające o dalszych losach bohatera lub też prezentujące odmienną fabułę, ale na tle tego samego świata przedstawionego. Do tych pierwszych moglibyśmy włączyć powieść (sequel filmu!) „Blade Runner II. Dzień rozliczenia” autorstwa K.W. Jetera, zaś fabułę jedynie nawiązującą do filmu Scotta, ale z innym bohaterem głównym, zaprezentowano w uznanej przygodowej grze wideo zatytułowanej po prostu „Blade Runner” (1997). Więc nawet pobieżny przegląd dzieł odwołujących się do „Łowcy androidów” wygląda dość imponująco – nie jest to rzecz jasna uniwersum na miarę tego, jakie stworzono wokół świata „Gwiezdnych wojen”, ale wciąż trudno wskazać podobny film science fiction o tak szeroko zakrojonej kulturowej wpływowości.
„Łowca androidów” na tle innych filmów z tzw. Kina Nowej Przygody. Zapoczątkowane w 1977 roku dwoma filmami – „Gwiezdnymi wojnami” George’a Lucasa i „Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia” Stevena Spielberga – Kino Nowej Przygody stało się pewną tendencją światowej kinematografii, w której jednak prym wiedli realizatorzy ze Stanów Zjednoczonych. Pod koniec lat siedemdziesiątych pisano o Nowym Hollywood, Nowej Widowiskowości czy „nowej kinomanii” (Jerzy Szyłak, „Kino Nowej Przygody – jego cechy i granice” [w:] „Kino Nowej Przygody”, Gdańsk 2011, s. 5), w Polsce jednak utrzymano nieco pejoratywne określenie autorstwa Jerzego Płażewskiego, ironicznie odnoszącego się do przemian współczesnego kina (nazwa nawiązuje do jednego z najważniejszych nurtów światowego filmu – francuskiej Nowej Fali). Taka nazwa nie oznacza jednak, iż do nurtu należy przypisywać jedynie tytuły stricte przygodowe – wszak pierwsze dwa dzieła prędzej przyporządkowalibyśmy do gatunku fantastycznonaukowego. Wśród produkcji reprezentujących wspomniany nurt moglibyśmy wskazać również horrory („Mucha”), dramaty („Truman Show”), filmy familijne („E.T.”), komedie („Kosmiczne jaja”) czy adaptacje komiksów o superbohaterach („Batman”, „X-Men”, „Watchmen: Strażnicy”). Jednak to nie elementy poetyki łączą (lub dzielą) dane filmy, co raczej „komercyjność, widowiskowość, zwrot ku gatunkom popularnym, uważanym dotąd za pozbawione prestiżu i wartości, odwołanie się do wzorców dawnego kina popularnego i towarzysząca temu obecność pastiszu” (J. Szyłak, op. cit., s. 8). Choć w przeważającej większości w kontekście Kina Nowej Przygody wyróżnia się przede wszystkim filmy nastawione na zysk, nie można tych dzieł dyskwalifikować pod względem artystycznym. W niektórych z nich – zwłaszcza w „Łowcy androidów” właśnie – pod płaszczem gatunkowej obudowy i efektownego sztafażu zaprezentowano ambitniejsze treści, niżby można było z początku sądzić.
Przede wszystkim warto rozpatrzeć strategię tzw. podwójnego kodowania – charakterystyczną dla większości filmów Nowej Przygody, mimo że tylko w niektórych z nich jest ona rzeczywiście w stanie podnieść wartość dzieła. Według Mirosława Przylipiaka wiele produkcji z tego nurtu było „nasyconych cytatami i nawiązaniami do innych dzieł” (Mirosław Przylipiak, „Kino stylu zerowego. Z zagadnień estetyki filmu fabularnego, Gdańsk 1994, s. 140). Zasada podwójnego kodowania polegała na tym, że „dany film mogą z powodzeniem oglądać zarówno widzowie, którzy po prostu chcą śledzić fabułę i nie orientują się w grze cytatów i nawiązań, jaka dokonuje się na ekranie, jak i ci, którzy doskonale potrafią wskazać, do jakiego filmu dany obraz, scena lub sytuacja nawiązują. Ci pierwsi czerpią satysfakcję z przeżywania wraz z postaciami szeregu emocjonujących sytuacji (…). Ci drudzy natomiast otrzymują dodatkową premię za znajomość historii kina i kultury: bawią się wyszukiwaniem powiązań między filmem, który oglądają, a innymi znanymi im obrazami” (Ibidem, s. 140). Pod tym względem „Łowca androidów” stanowi jedno z najciekawszych osiągnięć Nowej Przygody. Widać to na płaszczyźnie odniesień biblijnych (o których była mowa wcześniej), ale także w zaczerpniętej z kina noir poetyce, czego jednym z najbardziej czytelnych znaków jest sylwetka bohatera głównego – Ricka Deckarda. Graną przez Harrisona Forda postać trudno było w momencie premiery filmu odczytywać w oderwaniu od poprzednich ról aktora: Indiany Jonesa i Hana Solo. Wielu widzów deklarowało swoje rozczarowanie filmem Scotta właśnie ze względu na Ricka Deckarda – spodziewali się bohatera dużo bardziej wyrazistego, sympatycznego, dowcipnego, nonszalanckiego. Tymczasem detektyw z „Łowcy androidów” nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Zdaniem niektórych historyków Ford gra właściwie tę samą postać, co wcześniej, tyle że, zamiast być żwawym międzygwiezdnym zabijaką, jest „zabijaką zmęczonym, zgorzkniałym, który zadaje sobie pytania o sens życia, pośrednio kwestionując wartość wzoru osobowego wykreowanego w «Gwiezdnych wojnach»” (Ibidem, s. 81). Kiedy poznajemy Ricka, jest on samotnikiem (raz wspomina żonę, ale niewiele się o ich przeszłości dowiadujemy). To człowiek doświadczony w swoim fachu i, jak możemy się domyślać, jeden z najlepszych detektywów tropiących replikantów – w przeciwnym wypadku nikt nie zleciłby mu zlikwidowania ostatnich androidów. Trudno jednak jednoznacznie ocenić jego wybory: nie jest powiedziane wprost, dlaczego decyduje się podjąć tak ryzykownego zadania. Jest mężczyzną wyciszonym, skrywającym w sobie pewną tajemnicę, która nie zostaje nam wyjawiona. Obserwując jego mieszkanie, można dojść do wniosku, że rozpamiętuje przeszłość – wypełniające pomieszczenia sepiowe fotografie sugerują przywiązanie do tego, co już minęło. Za czym tęskni Rick? Co wydarzyło się w jego życiu? Nie wiemy.
Rick Deckard – detektyw z przeszłości
„Łowca androidów” jako film noir. Przyglądając się Deckardowi, można dojść do wniosku, że nie tyle jest to detektyw z 2019 roku, co raczej postać wzorowana na bohaterach z kina noir (tzw. kino czarne) lat czterdziestych. Odziany w charakterystyczny prochowiec cynik przypomina protagonistów odgrywanych swego czasu przez Humphreya Bogarta czy Jamesa Stewarta. Brakuje mu tylko kapelusza, ale, jak głosi legenda, wynika to z tego, że zmęczony wyczerpującą realizacją „Poszukiwaczy zaginionej Arki” Ford nie chciał grać kolejnej z rzędu roli z nakryciem głowy.
Opis Deckarda dopełnia jego stosunek do kobiet (również niemal żywcem zapożyczony z amerykańskich kryminałów z lat czterdziestych). Warto zwrócić uwagę, że Rick zabija (z zimną krwią) jedynie replikantki: Zhorę i Pris (inaczej wygląda sprawa z replikantami: do Leona strzela Rachael, zaś Roy Batty umiera z powodu zakończenia działania wbudowanego programu pozwalającego mu „egzystować” jedynie przez 4 lata), co mogłoby sugerować jego mizoginistyczny charakter. Świadczy o tym również sposób, w jaki Rick traktuje replikantkę, z którą ostatecznie w finale ucieka z Los Angeles (nie wiemy gdzie – film ma zakończenie otwarte) przed policją. Wcześniej, w krótkiej erotycznej scenie, bohater dominuje nad Rachael, wskazując, co ma robić i mówić – tym samym staje się jej przewodnikiem na drodze do człowieczeństwa. Bohaterka całkowicie podporządkowuje się żądaniom Deckarda.
Warto zaznaczyć, że także Rachael jest figurą, którą nie sposób rozpatrywać, abstrahując od estetyki kina noir. Ubrana w czarną spódnicę i żakiet, z fryzurą zaczesaną do tyłu przypomina kobiety filmów lat czterdziestych – zwłaszcza graną przez Joan Crawford Mildred Pierce. Większość bohaterek kina noir wówczas pełniło role tzw. femme fatale – kobiet przynoszących zgubę i pecha mężczyźnie. W podobnym kluczu możemy odczytywać Rachael – uczucie, jakie zaczyna żywić do niej Rick, najprawdopodobniej nie zyska aprobaty jego przełożonych dążących do uśmiercenia ostatniej replikantki.
Joan Crawford jako tytułowa bohaterka filmu „Mildred Pierce” (1945)
Do czarnego kina Scott nawiązuje również w sposobach inscenizowania ujęć, scen i sekwencji. Kolejne lokacje: mieszkalne pokoje, bary, skąpana w deszczu ulica – filmowa przestrzeń w „Łowcy androidów” nie tyle jest wizją świata przyszłości, co raczej re-wizją przeszłości – takiej, jaką przedstawiono w kinie minionej epoki. Widać to także w doborze detali i kostiumów dla postaci: skrojone garnitury otyłych gangsterów, woalki kobiet czy papierosy z długą lufką – każdy z tych elementów przypomina (choć nie wszystkim widzom) o szeroko zakrojonym odniesieniu do poetyki noir. Miał więc rację Scott mówiąc swego czasu o „Łowcy androidów”, że jest to film „dziejący się za 40 lat, a nakręcony w stylu sprzed 40 lat” (cyt. za Piotr Sitarski, op. cit., s. 87).
Oświetlenie w filmie „Łowca androidów”
Los Angeles przyszłości. Kino noir bardzo często tematyzowało miasto jako takie. Gdyby brać pod uwagę wszystkie reprezentujące ów nurt filmy, okazałoby się, że większość przedstawiała Los Angeles epoki gangsterów i nieustępliwych detektywów. Choć w „Łowcy androidów” Miasto Aniołów nie zostało przedstawione w skali 1:1 i wiele miejsc nie wskazywałoby na konotacje z LA, to sam wybór Scotta, aby uczynić tę przestrzeń miejscem akcji filmu, wydaje się znaczący. Los Angeles pełni w dziele rolę filmowego bohatera, traktowanego na równych prawach z protagonistami. Długie ustanawiające ujęcia metropolii dookreślają przestrzeń przyszłości, w której bohaterowie poruszają się zatłoczonymi ulicami. Co znamienne – akcja filmu Scotta ma miejsce jedynie w nocy, na dodatek są to noce deszczowe. Niski klucz oświetlenia nie tylko znakuje miasto skrywaną tajemnicą, ale też stanowi istotny wizualny komponent dzieła odnoszącego się do noir. Scott i Jordan Cronenweth, operator filmu, wielokrotnie operują światłocieniem, zaś niewyraziste tło – uzyskane dzięki doborowi określonej głębi ostrości – dopełnia charakter miejsca akcji.
Los Angeles w „Łowcy androidów” to (podobnie jak Łódź z „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta/Andrzeja Wajdy) miasto-moloch. Mamy tutaj do czynienia z przestrzenią zadymioną, zwiastującą rychłą katastrofę. Społeczeństwo musi radzić sobie z przeludnieniem, czego skutkiem jest kolonizacja innych planet. Mimo tak prowadzonej polityki na ulicach centrum wciąż trudno się poruszać – warto pod tym względem dla przykładu przyjrzeć się zainscenizowaniu sekwencji pościgu Ricka za Zhorą, gdzie detektyw wielokrotnie traci trop i pośród tłumu anonimów próbuje odszukać ściganą replikantkę. „Ociekające wiecznie padającym deszczem Los Angeles można zinterpretować jako piekielny, czekający na Apokalipsę Babilon, w którego wąskich, przypominających labirynt ulicach tłoczą się przedstawiciele wszystkich ras i wyznań religijnych, skłonni popełnić każdy grzech i przestępstwo (Sebastian Jakub Konefał, „1982: Łowca androidów (Blade Runner)” [w:] „Kino Nowej Przygody”, s. 165). Babilon, dodajmy, olbrzymi, jako że od jakiegoś czasu ludzie poruszają się po nim latającymi samochodami, co może sugerować ogrom zamieszkanej przestrzeni, która z roku na rok coraz bardziej człowieka dusi. Przekonująca panorama Los Angeles stanowi sugestywną wizję ponurej przyszłości, w której rozpad, chaos i zniszczenie dominują nad uporządkowaniem i próbą scentralizowania. Dzięki takiej optyce „Łowca androidów” po dziś odbierany jest jako jeden z najważniejszych utworów science fiction, gdzie dystopiczna problematyka wynikła z racjonalnie uargumentowanych przesłanek realizatorów i autora pierwowzoru – Philipa K. Dicka.
Obecne w filmie motywy funkcjonujące w kulturze
Topos theatrum mundi – zwłaszcza w kontekście replikantów, którzy naśladują życie ludzkie i starają się powtarzać określone, przyjęte w społeczeństwie zachowania, pozwalające im wtapiać się w tłum i pozostawać niezauważalnym dla prawdziwych ludzi.
Transhumanizm – idea, podług której człowiek korzystając z dobrodziejstw technologicznych jest w stanie polepszyć swoje życie [Zob. artykuł: Jerzy Ziemacki, Aleksandra Przegalińska, „Frankenstein w nowym kostiumie”, „Wysokie Obcasy” (dodatek do „Gazety Wyborczej”) 31 maja 2014, nr 21 (780)]. Jedna z najbardziej kontrowersyjnych interpretacji „Łowcy androidów” opiera się na tezie, że Rick Deckard, podobnie jak Roy Batty czy Rachael, również jest replikantem.
Inne:
→ Nawiązania malarskie w filmie: od światłocienia Jana Vermeera do „Nocnych ptaków” Edwarda Hoppera;
→ Rick Deckard jako antybohater przywołujący protagonistów powieści Raymonda Chandlera;
→ „Łowca androidów” jako dystopia.
Bibliografia
- „Encyklopedia kina”, pod red. Tadeusza Lubelskiego, Kraków 2003.
- Konefał Sebastian Jakub, „Corpus Futuri. Literackie i filmowe wizerunki postludzi”, Gdańsk 2013.
- Przylipiak Mirosław, „Kino stylu zerowego. Z zagadnień estetyki filmu fabularnego”, Gdańsk 1994.
- Sitarski Piotr, „Sens stylu. O twórczości filmowej Ridleya Scotta”, Łódź 2010.
- „Słownik terminów literackich”, pod redakcją Janusza Sławińskiego, Wrocław-Warszawa-Kraków 2005.
- Szyłak Jerzy i in., „Kino Nowej Przygody”, Gdańsk 2011.