Artysta ponowoczesny
„Holy Motors” Leosa Caraxa
Maciej Dowgiel
Leosa Caraxa recepta na życie
Twórczość. Lekarstwo na neurozy tożsamości czasów płynnej nowoczesności całej ziemskiej populacji. Lekarstwo, na które nie każdy może sobie pozwolić, bowiem jego użycie wymaga dużego, intelektualnego i emocjonalnego zaangażowania osobistego. Lekarstwo na traumy rzeczywistości, w której nic nie jest stałe, choć, paradoksalnie, od permanentnej zmiany zdążyliśmy się już uzależnić.
Artysta – zdaniem Freuda – „jest popychany przez silne pragnienia, chciałby zdobywać zaszczyty, władzę, bogactwo, sławę i miłość; ale brak mu środków, by osiągnąć te zaspokojenia. Dlatego odwraca się podobnie jak inny człowiek niezaspokojony, od rzeczywistości i przenosi całe swe zainteresowanie, także całe libido, na twory życzeniowe swej fantazji…” [Zygmunt Freud, „Wstęp do psychoanalizy”, Warszawa 1984]. Takim właśnie neurotycznym artystą jest Oscar – bohater fenomenalnego pod względem formy i treści „Holy Motors” – porte-parole reżysera (LeOS CARax). Artystą, w pełnym słowa tego znaczeniu, który odnalazł remedium na społeczne przeobrażenia tożsamości oraz kulturową stagnację spod szyldu „wszystko już było”.
Wszystko płynie
„Ani „posiadanie”, ani „bycie” nie za bardzo liczy się w funkcjonujących współcześnie modelach szczęśliwego życia. Liczy się natomiast użycie. Natychmiastowe, „na miejscu”, użycie, które nie trwa dłużej niż radość, jaką sprawia, takie, które można przerwać, gdy tylko uciecha zaczyna mijać”. [Zygmunt Bauman, „Społeczeństwo w stanie oblężenia”, Warszawa 2006]
„Holi Motors” to historia o nas i „dzisiejszych czasach”, w których uzależnienie od ciągłej zmiany zmusza do odgrywania tysięcy małych i wielkich ról w „teatrze życia codziennego”. O czasach, w których ogłoszona przedwcześnie śmierć kina zbiera pierwsze żniwa w postaci uśpionych na kinowej sali widzów, których nie bawią już ani „atrakcje” Muybridge’a, ani wielcy bohaterowie umożliwiający im choćby chwilową identyfikację. Właśnie dziś, gdy każdy może być kim chce, jednak wciąż bardziej może, niż jest, Oscar odsłania nam kompensacyjne kulisy sztuki przez duże „S”.
Oscar, podróżując przepastną limuzyną-garderobą, przez cały dzień pozostając w płynnym ruchu, ulega niepohamowanej pokusie stawania się – za każdym razem kimś innym, a każda z ról przynosi mu ukojenie, zaspokojenie jednej z żądz pętających umysły współczesnych. Jest współczesnym konsumentem, którego „konsumpcjonizm nie polega na kolekcjonowaniu i gromadzeniu dobytku. Polega w istocie na gromadzeniu wrażeń (niekoniecznie przyjemnych, a przynajmniej niekoniecznie przyjemnych z natury; jest posiadaniem wrażeń, a nawet pielęgnowaniem nadziei na nowe wrażenia, które już odczuwa się jako przyjemność)” [Z. Bauman, op. cit.]. Jest demiurgiem nadzorującym proces nadawania kształtu własnej rzeczywistości poprzez tworzenie samego siebie. Myśląc językiem współczesnych filozofów, permanentnie kolekcjonuje wrażenia niedostępnemu dla przeciętnego zjadacza chleba. Jest każdym i nikim.
Gra w życie
Jak to się dzieje, że w jednej chwili z miliardera w luksusowej limuzynie przeobraża się w starą żebraczkę, która u kresu swego ciężkiego życia sięgnęła dna na paryskim bruku? Jest to możliwe dzięki wyrafinowanym technikom charakteryzatorskim, zastosowanie których pozostaje zazwyczaj sekretem specjalistów od efektów wizualnych. „Holy Motors” uchyla widzom rąbka tajemnicy speców od charakteryzacji. Techniki charakteryzatorskie są niemal tak stare jak samo kino. Już w epoce kina niemego, niekwestionowanym mistrzem technik makijażu był „Człowiek o tysiącu twarzy” – aktor Lon Chaney. „Aby przemienić się w „Dzwonnika z Notre Dame” (1923) i „Upiora w operze” (1925) zastosował szminkę aktorską, kit, wosk do balsamowania zwłok, żywicę, ciekłą gumę i rybią skórkę” [David Parkinson, „100 idei, które zmieniły film”, Raszyn 2012]. Wraz z rozwojem nowych technologii zmieniały się też techniki charakteryzatorskie. Duża popularność filmów science fiction, fantasy czy krwawych horrorów już od początku lat 80. znacznie przyczyniła się do rozwoju tej specyficznej sztuki makijażu, rozgrywanej w kulisach planu filmowego. Właśnie wtedy eksperymentowano „z trójwymiarowymi kopiami żywych form, kształtowaniem form z gumy silikonowej oraz animatroniką (połączenie makijażu z elementami mechanicznymi), co umożliwiało dynamiczne efekty i nie wykluczało zbliżeń. Pianka lateksowa i żelatyna są obecnie wspomagane przez obrazy generowane komputerowo (CGI)”. [D. Parkinson, op. cit.].
To właśnie między innymi dzięki tym technikom bohater filmu staje się fantastycznym wojownikiem, strzelającym do wszystkiego komandosem, smoczym kochankiem zaznającym ekstazy w ramionach baśniowej hybrydy. Chwilę później, przenosi się do kanałów aby spełnić się jako opętany żądzą niszczenia anarchista (być może nawet terrorysta), demon strachu trzymający w ryzach mentalność współczesnych ludzi, bestia pozbawiona wszelkich zahamowań społecznych, która po dokonaniu aktu porwania Pięknej i przeistoczeniu w Świętą, spoczywa na jej kolanach w pozie przypominającej Pietę, a tym samym doznaje aktu przeobrażenia erotycznego profanum w niewinnie miłosne sacrum.
Dla emocjonalnej równowagi po akcie społecznej anarchii, staje się przykładnym, choć krytycznym ojcem odbierającym swą pociechę z prywatki. Oscar artysta spełnia się też jako… artysta (akordeonista), przewodzi ulicznej orkiestrze w muzycznej pielgrzymce do sedna czystej, emocjonalnej sztuki nieskażonej piętnem przeintelektualizowania. Czuje to, co czuje morderca, ale i to co czuje ofiara, dwukrotnie jest zabójcą, który sam także zostaje zabity. Jest nieszczęśliwym kochankiem, ale i sam unieszczęśliwia kobiety, stając się częścią tragicznie zakończonego, melodramatycznego musicalu. W końcu umiera w ciepłym łóżku pocieszany przez kochającą go, zgodnie z oczekiwanymi konwenansami, kobietę oraz psem wiernie czuwającym u jego stóp, aby po chwili wstać i wcielić się w kolejną życiową rolę.
Aktor w teatrze życia
Jego „teatr życia codziennego” oferuje mu szereg możliwości, za każdym razem innych i zawsze wymagających głębokiego (także emocjonalnego) oddania. Dzięki nim w pełni staje się obywatelem świata rządzącego się własnymi prawami, choć jakby skrojonego na jego zindywidualizowane potrzeby. Tworząc kolejne role, kolekcjonuje nowe emocje. Twórczość zaś oczyszcza go niczym rytualna ablucja, umożliwiając godny byt w higienicznym świecie własnej psychiki pozbawionej neuroz i kompleksów. Jego życie jest pasmem anarchicznych, niepohamowanych przez freudowsko rozumiane superego, doznań – wszystko jest w nim płynne, choć solidnie zakotwiczone na czterech kołach białej, luksusowej limuzyny – świątyni przeistoczeń i bezpiecznej twierdzy, w której zawsze znajdzie ukojenie przed kolejnym spotkaniem z następną życiową kreacją.
Zakończenie
Film Coraxa jest surrealistyczną impresją o współczesnych ludziach. Nic w nim nie umyka uwadze szalonego, choć wnikliwego reżysera-obserwatora. Dzieło jest zaś dostosowaną do współczesnych potrzeb grą: z gatunkowymi konwencjami i intertekstualnymi nawiązaniami, z sennym marzeniem (do którego nota bene w psychoanalitycznych teoriach filmu porównuje się właśnie seans kinowy), w końcu zaś z traumami i kompleksami, na które psychoanalitycznym lekarstwem zwanym kompensacją – jest od dziesiątek lat kino. Jednocześnie najnowsze dzieło reżysera jest jak doskonale skrojony kostium szyty na miarę i … pasuje do potrzeb współczesnych odbiorców, którzy do kina chodzą jak do kościoła bądź psychoterapeuty – aby choć na chwilę podleczyć swą nadwątloną psychikę, której problemy – wbrew pozorom – są dość uniwersalne i powtarzane jedynie z nieznaczną zmianą. Ten magiczny film pokazuje, jak sztuka (tworzenia) staje się życiem, życie zaś sztuką kolekcjonowania doznań w rozwodnionym świecie, w którym nawet pomiędzy życiem a śmiercią istnieje płynne przejście, co dość sugestywnie oddają filmowe nagrobki na słynnym francuskim cmentarzu, które zamiast imiennych inskrypcji zachęcają by odwiedzić internetową stronę zmarłego.
Nota biograficzna
Alexander Oscar Dupont to francuski artysta skrywający się pod pseudonimem Leos Carax. Reżyser i scenarzysta, urodzony w 1960 roku, debiutował w 1984 roku filmem „Boy Meets Girl”, którym od samego początku swej filmowej kariery wywołał skandal zarówno estetyczny, jak i obyczajowy. Jego najpopularniejsze filmy to „Zła krew” oraz „Kochankowie z Pont-Neuf”. Ze względu na formę swoich filmów Leos Carax okrzyknięty został mistrzem neobaroku francuskiego kina.
Pytania pomocne w dydaktyce
- Podczas projekcji wynotuj wszystkie role, w które wciela się Pan Oscar. Do każdej z nich postaraj się dopasować odpowiedni gatunek filmowy, który, Twoim zdaniem, odpowiada danej roli i filmowemu mise-en-scene. Zastanów się jak taki gatunkowy kolaż poszczególnych scen wpływa na odbiór całego dzieła filmowego i czy niesie ze sobą jakieś dodatkowe znaczenia.
- Przyjrzyj się jak Pan Oscar – artysta spełnia swoje potrzeby odgrywania różnych życiowych rol. Zastanów się w jaki sposób Ty odgrywasz swoje życiowe role, kim jesteś i dlaczego dana rola jest dla Ciebie najważniejsza. Do wykonania tego zadania wykorzystaj diagram diamentowy, gdzie w górnej części wpiszesz swą najważniejszą życiową rolę, w środkowej części mniej ważne, w najniższej zaś te, które „odgrywasz” bez przyjemności, tylko dlatego bo wymaga tego od Ciebie kultura życia społecznego.
Bibliografia
- David Parkinson, „100 idei, które zmieniły film”, hasło: charakteryzacja, Raszyn 2012.
- Zygmunt Bauman, „Społeczeństwo w stanie oblężenia”, Warszawa 2006.
- Zygmunt Freud, „Wstęp do psychoanalizy”, Warszawa 1984.
-
Ewa Szponar, „Holy motors”: elegia o ruchu”, „EKRANy” nr 6/2012.