„Boyhood”, czyli archiwum ludzkiego życia
Anna Kołodziejczak
Na czym polega niezwykłość tego filmu?
Tworzenie filmu wymaga wielkiej dyscypliny. Przede wszystkim budżetowej, a co za tym idzie ścisłego dotrzymania wszelkich terminów (wszak film przygotowuje cała ekipa, a w skład tego zegarmistrzowskiego mechanizmu wchodzą fachowcy różnych specjalności, dodatkowo praca następuje w pewnym określonym porządku), stworzenia precyzyjnego scenariusza, a nawet zaplanowania w postaci storyboardów poszczególnych ujęć filmu. Ponadto film wchodzący na ekrany powinien być aktualny, trafiać w swój czas, znaleźć jak największą grupę odbiorców i… zarobić. Jak zaplanować premierę dochodowego oraz dobrze przyjmowanego przez publiczność i krytykę filmu z dwunastoletnim wyprzedzeniem? Nie wydaje się to łatwe. A jednak Richard Linklater, amerykański reżyser–samouk, wywodzący się z kina niezależnego, kojarzony z poszukiwaniami formalnymi (jego filmy „Przez ciemne zwierciadło” i „Życie świadome” tworzone były metodą rotoskopii, czyli animowania uprzednio nakręconego i zmontowanego filmu; „Przed zachodem słońca” rozgrywa się w czasie rzeczywistym) oraz znany z krytycznego podejścia do kultury współczesnej i szeroko pojętego „systemu”, zdecydował się na interesujący filmowy eksperyment.
W 2002 r. zaproponował czwórce głównych bohaterów pracę nad filmem „Boyhood”, która miała ciągnąc się przez kolejnych dwanaście lat – tyle, ile trwa dorastanie dziecka, od momentu, kiedy trafi ono do pierwszej klasy, do chwili rozpoczęcia przez młodego człowieka nauki w college’u. Jak wynika z wypowiedzi [1] znanych hollywoodzkich aktorów Patricii Arquette, która gra matkę Masona i jego siostry Samanthy, oraz Ethana Hawke’a, grającego rolę ojca, tak odmienna od tradycyjnej metoda pracy nad filmem od razu ich zainteresowała. Podczas castingu reżyser wybrał do roli głównej najbardziej „zamyślonego” chłopca, a jego siostrę zagrała córka Linklatera Lorelei. Ponieważ w Hollywood obowiązują kontrakty nie dłuższe niż 7 lat, o podpisaniu 12-letnich nie było mowy. Poza tym, kto rozsądny mógłby parafować takie zobowiązanie? Na wypadek śmierci reżysera w czasie pracy nad filmem jego funkcję miał przejąć Ethan Hawke. Oprócz pomysłu Lorelei, że zrezygnuje z udziału w filmie po tym, jak została w jednej ze scen przebrana w nieodpowiadający jej strój prof. McGonagall a nie Hermiony , wszystko potoczyło się bez zakłóceń.
Aktorzy pojawiali się na palnie raz w roku (przez 12 lat odbyto 39 dni zdjęciowych), aby nakręcić kolejne sceny filmu. Za każdym razem spotykali się ze sobą jako zupełnie inni, doroślejsi, bardziej dojrzali, bogatsi o koleje doświadczenia życiowe ludzie. Zazwyczaj bywa tak, że aktor, mający np. 30 lat, gra młodego człowieka. Kiedy jego bohater w toku fabuły starzeje się, tenże 30-latek, tylko ucharakteryzowany, gra 50-latka, a nawet 80-latka. W filmie „Boyhood” aktorzy odtwarzali bohaterów w swoim wieku rzeczywistym, podkreślając upływ czasu, proces starzenia się lub dorastania. Wnosili do filmu własne, na bieżąco przeżywane doświadczenia z każdego etapu swojego życia. Grali określone w scenariuszu postacie, które posiadały jednak elementy biografii reżysera i aktorów. Linklater przygotowywał scenariusze kolejnych scen ze spotkania na spotkanie, kierował się nie tylko własnym zamysłem realizatorskim, ale także potencjałem, jaki stanowili ewoluujący odtwórcy ról filmowych. Tak na przykład Mason, którego losy pierwotnie miały być związane z muzyką i grą w rockowej kapeli, został pasjonatem fotografowania.
Mimo tego, że film jest swoistą kroniką życia określonej rodziny na przestrzeni konkretnych 12 lat, jego epizodyczna struktura, rwana akcja, niedopowiedziane zdarzenia, zawieszone międzyludzkie relacje powodują, że odbieramy go jako uniwersalne wspomnienie. Własne, intymne, osobiste wspomnienie z dzieciństwa. Kiedy ten okres mija, zostają w naszej pamięci urywki sytuacji, zdarzenia, które były dla nas istotne, przyjemne…; nie zawsze punkty zwrotne naszego życia. Zwłaszcza, że w opowieści o naszym życiu wskazanie punktów zwrotnych nie jest tak łatwe jak w filmie. Niekiedy trzęsienie ziemi może być mało znaczącym faktem, a przelotne spotkanie św. Mikołaja w hipermarkecie – wielkim przełomem. Tak ze zlepków autobiografii, biografii aktorów, doświadczeń wspólnych nam wszystkim Linklater buduje fabułę swojego filmu. Wyrywkowy zapis niektórych wydarzeń, fabularną kronikę – jakby przypadkowo nakręconą w sposób profesjonalny; bardziej prawdziwą, mocniej przemawiającą, niż mogłaby być jako amatorski dokument o nas samych, jakich dużo jest w każdym domu.
Warto zwrócić także uwagę na sposób, w jaki reżyser wchodzi w dyskurs z przyzwyczajeniami widzów. Kiedy, jako odbiorcy filmu, wychwytujemy zdarzenie, które może stać się początkiem konfliktu, w napięciu czekamy na jego rozwinięcie. Tym czasem konflikt, który stanowi oś napędową większości filmów, w „Boyhood” zostaje beztrosko porzucony czy zaniechany. Np., kiedy w nowej szkole Masona zaczepia dwóch chłopków, poszturchują go, obrzucają wyzwiskami, spodziewamy się, że scena rozwinie się w sposób dramatyczny. Znamy wiele wariantów takiej sytuacji. Tym czasem wątek urywa się w fabule filmu, ale wybrzmiewa i rezonuje w widzach, niesie ze sobą wiedzę o możliwych jego rozwinięciach. Nieistniejące wydarzenia niejako uzupełniają biografię filmowego bohatera.
„Boyhood” to nie tylko opowieść o dorastaniu chłopca, to także, jak podkreśla wielu recenzentów filmu, childhood, parenthood, motherhood, fatherhood, girlhood, adulthood, a także humanity (chłopięctwo, rodzicielstwo, macierzyństwo, ojcostwo, wiek dziewczęcy, dorosłość, a także człowieczeństwo). Opowieść o życiu rodziny na tle zmieniającej się amerykańskiej rzeczywistości. Zatrzymane w czasie wspomnienie z dorastania. Impresja na temat ludzkiego losu i ludzkiej pamięci. Inicjacyjna opowieść o procesie budzenia się i uzyskiwania świadomości przez jednostkę.
Carpe diem i WIECZNE TERAZ
Ostatnie ujęcia filmu, obarczone dużym bagażem znaczeniowym, pokazują Masona, który już jako student college’u, wraz z nowo poznanymi kolegami, wyrusza na wycieczkę do Big Band, teksańskiego parku narodowego. Tam w otoczeniu monumentalnej i ponadczasowej przyrody odkrywa siebie jako cząstkę uniwersum wszechświata. I nie tylko on.
Nowy współlokator Masona z pokoju, zachwycony chwilą, krzyczy: – Ta chwila przeżywa orgazm wielokrotny, jakby rozwinął się przed nami bezmiar czasu. Możemy go podziwiać i krzyczeć: ja pierdolę! [3]
Następnie kamera (która wcześniej pokazywała nam plany dalekie, z bohaterami niewiele większymi niż mrówki, wędrującymi wśród bezmiaru naturalnej przyrody) skupia się już tylko na Masonie i Nicol, pokazując ich w planach pełnych, półzbliżeniach. Towarzyszy temu minimalizacja ruchów kamery i skoncentrowanie na dialogu bohaterów.
Nicole: – Ludzie powtarzają: „chwytaj chwilę”. Nie wiem, ale moim zdaniem jest na odwrót. To moment chwyta nas.
Mason: – Taak, zanurzamy się w trwaniu. W WIECZNYM TERAZ.
Nicole: – Owszem.
O egzystencjalnej koncepcji wiecznej teraźniejszości pisze przystępnie Jarosław Jakubowski [4]. „(…) Za jej fundatora uznaje się Sorena Kierkegaarda, choć jej korzeni można by szukać wcześniej – u Schellinga (pojęcie „centrum”), w wielowiekowej tradycji mistycznej, zwłaszcza tej o zabarwieniu neoplatońskim. Wkład Kierkegaarda polega przede wszystkim na tym, że wypracował on pojęcie atomu wieczności (…). Zgodnie z koncepcją duńskiego myśliciela doświadczenie atomu wieczności oznacza jakościową intensyfikację chwili. Intensyfikacja taka stanowi egzystencjalną pełnię, „okamgnienie”, urzeczywistnia się ona w czasie „normalnym”, odmierzanym zegarami, lecz zarazem nie mieści się w tym czasie, znosząc standardowy podział na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Teraźniejszość wieczności polega na tym, że klasyczny trójpodział czasu przestaje mieć znaczenie, pozostaje „czyste teraz” niezamieniające się w przeszłość. Inaczej mówiąc, doświadczenie wieczności to przeżycie usytuowania poza czasem, dokonujące się wszakże w czasie. Sytuację tę czytelnie obrazuje metafora geometryczna autorstwa Mikołaja Bierdiajewa, który zresztą bezpośrednio przywoływał Kierkegaardowskie pojęcie atomu wieczności. Jak wskazuje rosyjski filozof, o ile czas „standardowy” zobrazujemy za pomocą linii, o tyle wieczność powinniśmy określić mianem punktu. Mimo braku rozciągłości punkt taki stanowi jeden z nieskończenie wielu elementów konstruujących linię, co najważniejsze jednak, można z niego wyprowadzić półprostą, prostopadłą w stosunku do linii. Wejście w ową półprostą to właśnie pogłębienie doświadczenia wieczności, które wszelako nigdy nie oznacza zerwania z linią (doczesnością). Nie mniej sugestywnie charakteryzuje koncepcje atomu wieczności Karl Jaspers. (…) doniosły moment [Augenblick] – jest jedyną realnością, realnością w ogóle w życiu duchowym. Doniosły moment, jako przeżywany, jest tym, co bezpośrednie, ostateczne, żywe, cieleśnie obecne, intensywne, jest totalnością tego, co realne. (…) Przeszłość i przyszłość są ciemnością, przepaścią niepewności, są czasem bez końca, podczas gdy doniosły moment to zniesienie czasu, obecność wieczności„.
Wejście w problematykę WIECZNEGO TERAZ i carpe diem [5], w zagadnienia towarzyszące egzystencji człowiek od zarania, odsyłają nas nie tylko do filozofii czy religii, ale także do sztuki, nauki. To słynny fizyk, Albert Einstein, stwierdził, że w wymiarowym spektrum musi istnieć punkt, gdzie czas nie istnieje – gdzie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość współistnieją równolegle. Taka mieszanka wiedzy, poznania, wiary – elementów niejednorodnych, które płyną z różnych źródeł, uzupełniając się wzajemnie, jest charakterystyczna dla kształtowania ludzkiego światopoglądu.
Obok kilku zaproponowanych wcześniej tropów interpretacji filmu, jednym z ważniejszych wydaje się dorastanie człowieka – w znaczeniu uzyskiwania wiedzy o sobie samym jako elemencie wiecznej „układanki” wszechświata. Przytoczona rozmowa bohaterów, Nicole i Masona, wskazywać może na to, że młodzi ludzie, którzy uzyskali już dojrzałość biologiczną, pewną samoświadomość oraz wiedzę o otaczającej rzeczywistości, rozpoczęli kolejny etap swojego życia – poszukiwania najważniejszych odpowiedzi i… gromadzenia „archiwum” swojego życia.
Osobiste archiwum życia
W jednej z końcowych scen filmu, kiedy Mason pakuje się, aby wyruszyć do college’u, dochodzi do istotnej rozmowy z matką, podsumowującej jej życie w obrębie trwania fabuły filmu.
Matka: – Moje życie przeminie w mgnieniu oka. Kamienie milowe: małżeństwo, dzieci, rozwód, lęk, że masz dysleksję, nauka jazdy na rowerze, kolejny rozwód, dyplom, wymarzona praca, wyjazd Samanthy do college’u i Twój. Co dalej, he? Mój pieprzony pogrzeb. Żegnam, zdjęcie zostaw.
Mason: – Przeskoczyłaś jakieś 40 lat.
Matka: – Oczekiwałam czegoś więcej…
W planie ogólnym widzimy bohaterkę filmu na tle swojego domu/dorobku swojego życia. Przytulny dom, tchnący wolnością i ciepłem rodzinnym, fotografie dzieci; własna mała stabilizacja.
Wiemy, jaką drogę przeszła bohaterka: od młodej dziewczyny bez wykształcenia i pracy, obarczonej samotnym wychowaniem dwójki dzieci pod nieobecność męża lekkoducha, do lubianej nauczycielki, która nie musi się martwić o byt, wychowała dwójkę dzieci, które studiują na dobrych uczelniach, sama decyduje o swoim życiu, odnalazła mądrość życiową i spokój. A jednak wydarzenie, jakim jest opuszczenie domu przez najmłodsze dziecko (syndrom opuszczonego gniazda) powoduje negatywne emocje. Poczucie bezsensu, osamotnienia, wewnętrznej pustki. Dotąd życie kobiety toczyło się wokół dzieci i ich problemów, co nie zamykało jej drogi do samorealizacji zawodowej czy emocjonalnej, wraz z ich dorosłością, odejściem z domu, matka także musi rozpocząć nowy etap swojego życia. Czy podejmie nowe wyzwania, zacznie żyć inaczej, czy też będzie trwała w „starym gnieździe”, swoistym archiwum swojego dotychczasowego życia spędzonego wraz dziećmi? Czy w tym momencie zakończył się proces dojrzewania/dorastania matki, a rozpoczął okres jej starzenia? Czy misją człowieka jest właśnie/tylko/aż wychowanie potomstwa?
Film „Boyhood” rozpoczynała się w momencie, kiedy matka odwoziła małego Masona do pierwszej klasy. W ostatniej scenie dorosły już chłopak poznaje Nicole, z którą znakomicie się rozumie. Może jest już gotowy do założenia własnej rodziny? Czas zatoczył koło. Taka jest kolej rzeczy. „Oczekiwałam czegoś więcej…” – mówi matka Masona i Samanthy. Czego? Film zostawia nas z wieloma pytaniami.
Nota biograficzna
Richard Linklater (ur. 1960 r.) urodził się w Houston w stanie Teksas. Podjął studia w zakresie literatury angielskiej na tamtejszym uniwersytecie, ale porzucił je, aby rozpocząć pracę na platformie wiertniczej. Wtedy właśnie zaczął interesować się filmem i postanowił spróbować swoich sił jako reżyser. Jest filmowcem-samoukiem.
Jego pierwsze filmy miały charakter eksperymentów filmowych. W 1989 roku ujrzał światło dzienne pierwszy pełnometrażowy film reżysera zatytułowany „It’s Impossible to Learn to Plow by Reading Books”. Kolejny film „Slacker” z roku 1991, opowiadający o jednym, typowym dniu z życia mieszkańców Austin, nakręcony został za 23 tys. dolarów, a przyniósł zysk przekraczający 1 milion. Reżyser zdobył uznanie w kręgu twórców kina niezależnego i zgromadził środki niezbędne do tworzenia kolejnych filmów.
W 1993 Linklater zaprezentował „Dazed and Confused” („Uczniowska balanga”). Film zyskał uznanie krytyków i odniósł sukces komercyjny – zarobił ponad 8 milionów dolarów. Był też początkiem kariery Matthew McConaughey’a.
Kolejny film „Before Sunrise” („Przed wschodem słońca”) z 1985 r. przyniósł reżyserowi pierwszą poważną nagrodę – Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera na festiwalu w Berlinie. Wątki z tego filmu reżyser kontynuował w późniejszych dziełach „Przed zachodem słońca” (2004) i „Przed północą” (2013).
Pomimo tego, że Linklater łączony jest przede wszystkim z kinem niezależnym nie stroni od komercyjnych produkcji o charakterze komediowym. W 2003 roku nakręcił „Szkołę rocka”, w 2005 „Drużynę specjalnej troski”, a w 2011 film pt. „Bernie”.
W początkowym okresie swej twórczości Linklater uznawany był za autora opisującego przede wszystkim doświadczenia tzw. Pokolenia X z powodu jego zainteresowania bohaterami młodzieżowymi i ich życiowymi zmaganiami. Linklatera zalicza się też do twórców nowego amerykańskiego kina niezależnego, których część zainteresowała się filmem dzięki książce Ricka Schmidta „How to Make a Feature Film at Used Car Prices” (podobnie jak inny reżyser samouk Quentin Tarantino).
Pytania pomocne w dydaktyce
1. Znajdź definicje pojęć takich jak tożsamość (a także tożsamość społeczna i osobista, kulturowa, narodowa), światopogląd. Zastanów się, jakie czynniki kształtują Twoją własną tożsamość i Twój światopogląd.
2. „Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. (…) Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli” [6]. Zinterpretuj tę myśl Paulo Coelho.
3. Przygotowujesz grę planszową. Jej trasa od startu do mety to ludzkie życie. Wybierz osiem wydarzeń głównych, o fundamentalnym znaczeniu dla życia człowieka, i dziesięć pobocznych, o mniejszym znaczeniu, i rozmieść je na planszy. Przyznaj także określoną liczbę punktów graczom, za dojście do poszczególnych pól-wydarzeń.
4. Przeczytaj Pieśń I 11 Horacego. Zastanów się, czy maksyma carpe diem ma dla Ciebie wydźwięk pozytywny czy negatywny. Dlaczego? Możesz sięgną po argumenty wysuwane przez Epikura lub stoików.
5. Dla chętnych i zaawansowanych: zapoznaj się teorią rozwoju psychospołecznego Erika H. Eriksona.
Bibliografia
1. http://stopklatka.pl/artykul/boyhood-arcydzielo-o-zwyczajnosci
2. http://www.film.gildia.pl/filmy/boyhood/recenzja
3. http://www.telegraph.co.uk/culture/film/starsandstories/10944351/Boyhood-Richard-Linklater-interview.html
4. http://www.rollingstone.com/movies/features/richard-linklater-about-a-boyhood-20150115?page=2
5. http://austinway.com/ethan-hawke-and-richard-linklater-discuss-boyhood-and-working-together-for-20-years
6. http://www.interviewmagazine.com/film/richard-linklater/#_
7. http://www.avclub.com/article/richard-linklater-his-crazy-undertaking-ambitious–207100
Przypisy
[1] Materiał filmowy na
http://stopklatka.pl/artykul/boyhood-arcydzielo-o-zwyczajnosci
[2] Na podstawie
http://www.telegraph.co.uk/culture/film/starsandstories/10944351/Boyhood-Richard-Linklater-interview.html
[3] Z pewnością możemy tę myśl potraktować jako analogiczną do „Chwilo trwaj, jesteś piękna!” z „Fausta” Goethego.
[4] Jarosław Jakubowski, „Ricoeur a egzystencjalna koncepcja wiecznej teraźniejszości”, dostępne w Repozytorium Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.
[5] Carpe diem (czyli chwytaj dzień) – sentencja pochodząca z poezji Horacego.