Recenzja filmu „Niczego nie żałuję – Edith Piaff” Francuzka kruszynka, która zachwyciła świat.

Zofia Krawczyk

Liceum Ogólnokształcące w Piasecznie

Film „Niczego nie żałuję – Edith Piaff” w reżyserii Oliviera Dahana jest fabularyzowaną biografią francuskiej pieśniarki Edith Giovanna Gassion. Ekranizacja odbiega momentami od prawdziwej historii, jednak dzięki podkreśleniu, a czasem nawet i ubarwieniu niektórych sytuacji, mocniej porusza nasze serca. Opowiada o życiu przeplecionym wdziękiem i klasą, zarówno pełnym przeszkód jak i rozpaczy. Można sobie wyobrazić jak ciężko musiało być kilkuletniej dziewczynce porzuconej przez matkę, wychowywanej na cyrkowym wozie, a potem żyjącej w codzienności przepełnionej rozpustą, w burdelu pośród prostytutek. Potrzeba pieniędzy zaprowadziła jąartystkę na ulicę. To właśnie tam dojrzał ją dyrektor „Alei Pól Elizejskich” i potrafiąc docenić jej atut, jakim był głos, zaproponował posadę w kabarecie. Niepozorna Francuska szybko oczarowała publiczność swoim śpiewem. Z czasem zyskała przydomek „La Mome Piaf”, który był równoznaczny ze słowem wróbelek. Niestety nieszczęśliwe miłości i uzależnienie od narkotyków i alkoholu, nie wpływały korzystnie na jej stan fizyczny już i tak poważnie nadwyrężony przez chorobę.

Zauważalną cechą, realizacji biografii przez Dahana, jest niechronologiczne ułożenie fragmentów. Przeplatające się chwile z życia Edith mogą wprowadzać zamęt. Widzimy podstarzałą kobietę, zmęczoną i pełną doświadczenia, by po chwili ujrzeć wchodzącą gwiazdę, z wystrzępionymi włosami i niepewnością wymalowaną na twarzy. Niekiedy bywa to kłopotliwe, ale również można uznać to za atut. Reżyserowi mogło chodzić o to, by odejść od standardowego sposobu pokazywania procesu metamorfozy w wielką gwiazdę. Nie podoba mi się jedynie, że nacisk został położony na te gorsze przeżycia bohaterki. Natłok smutku i cierpień Wróbelka nadają bardzo ponury wydźwięk, a przecież jej historia to też jasne strony.

Pomimo sceptycznych opinii uważam, że wybór aktorki grającej główną rolę był trafny. Marion Cotillard idealnie wpasowała się w klimat i gatunek filmu. Jej drobna sylwetka i doskonale wyćwiczone gesty dają złudzenie autentyczności. Pasja z jaką odgrywa rolę sprawia, że ukazane emocje grają oddziaływają na naszą wrażliwość. Charakteryzacja została dopasowana zależnie od okresu czasu w jej życiu. Można więc przez chwilę pomyśleć, że oglądamy prawdziwą Edith.

Jestem również pod wrażeniem podkładu muzycznego. Reżyser pokusił się o użycie autentycznych nagrań. Dla ludzi nie znających twórczości piosenkarki jest to szansą usłyszenia jej utworów, ale również przybliża oglądających do filmowej rzeczywistości. Jej piosenki same w sobie są bardzo charakterystyczne, a głos głęboki. Filmowa publiczność milkła, gdy pieśniarka wychodziła na scenę. Mnie również zaparło dech w piersi, gdy rozbrzmiały pierwsze dźwięki.

Ekranizacja przypadła mi go gustu. Potrafi odzwierciedlić tamtejszy Paryż i nie pozostawia niedosytu. Otoczenie może nie jest specjalnie ucharakteryzowane, rekwizyty nie wywołują zachwytu, ale wydaje mi się, że wcale nie było takiej potrzeby. Klimat jaki został stworzony nie wydaje się odległy i dzięki temu widzowi łatwiej zatracić się w filmie. Piaff oddziałuje na widza różnorodnie. Może początkowo wzbudzać litość, podczas jej rozkwitu dumę lub podziw, by na końcu znowu zacząć jej żałować.

Sama historia głęboko zapadła mi w pamięć. Francuzka kruszynka, która nieoczekiwanie zachwyciła świat. Ile musiała mieć odwagi, by odsłonić tę cząstkę siebie, która jako chyba jedyna mogła zostać tylko dla niej. Dotarła daleko i choć życie nawet wtedy nie szczędziło jej problemów, wkładała serce we wszystko co robiła. Cenię w niej to, że mimo przykrych wspomnień, potrafiła na nowo spojrzeć na ludzi i docenić to, co dobrego jej oferują. Oglądając ten film odniosłam wrażenie, że życie sławnej piosenkarki wcale tak bardzo nie różni się od egzystencji szarego człowieka. Jest bogatsze w wystawne bankiety, ale bazuje na tym samym. To determinacja, wewnętrzna siła i sposób patrzenia na świat decyduje o tym, co osiągniemy i jak zadowoleni z tego będziemy.

tytuł: „Niczego nie żałuję – Edith Piaff”
gatunek: biograficzny, dramat, obyczajowy
reżyseria: Olivier Dahan
produkcja: Francja, Wielka Brytania, Czechy
rok prod.: 2007
Wróć do wpisów