Jestem legendą. Ostatnia szansa ludzkości
Magdalena Żeleźnik
Publiczne Gimnazjum nr 1 w Woli Rzędzińskiej
Jeden z filmów, który szczególnie zapadł mi w pamięci, nosi tytuł: „Jestem legendą”. Jest to amerykański horror science-fiction z 2007 roku w reżyserii Francisa Lawrence’a. Za jego znakomity scenariusz odpowiada Akiva Goldsman i Mark Protosevich, zdjęcia wykonał Andrew Lesnie, kostiumami zajął się Michael Kaplan, a montaż jest dziełem Wayna Wahrman’a. Wspaniałą muzykę przygotował natomiast James Newton Howard.
W produkcji nie brakuje również światowej klasy aktorów. Główną rolę –podpułkownika i wirusologa armii Stanów Zjednoczonych – Roberta Nevilla – odgrywa Will Smith. Jest on jednym, a wydaje się nawet, że jedynym ocalałym, odpornym na wirus, początkowo mający leczyć raka. Lekarstwo wynalezione w 2009 roku, w ciągu trzech lat zabija 90% populacji ludzkiej. Nevill traci również najbliższych, żonę i córkę, które zginęły podczas chaotycznej ewakuacji Manhattanu. Najbliższa jest mu teraz Sam – owczarek niemiecki, którą z czasem też traci. Mężczyzna spędza czas, rozmawiając z manekinami rozstawionymi w wypożyczalni filmów, oglądając stare nagrania programów telewizyjnych, oczekując odpowiedzi na nadawany przez niego apel w radiu nawołujący ludzi odpornych na wirus obecny w powietrzu, oraz próby opracowania antidotum. Pewnego dnia Robert uprowadza zarażoną kobietę.
Film w dogłębny sposób pokazuje, że to ludzie są dla siebie nawzajem największym zagrożeniem oraz daje do zrozumienia, iż najgorszą z chorób była, jest i będzie samotność.
Kostiumy, przekonująca charakteryzacja, realistyczna scenografia, znakomite zdjęcia, trafnie dobrana muzyka, efekty specjalne, montaż i niesamowita gra aktorów – idealnie połączone w jedno niezwykłe dzieło – gwarantują widzom niezapomniane emocje, a także chwile wzruszeń i motywują do rozmyślań dzięki wplecionym w fabułę retrospekcjom. „[…] uczucie samotności potężnieje, kiedy próbujemy mu się sprzeciwiać, a słabnie, kiedy najzwyczajniej w świecie je ignorujemy”. Wydaje mi się, że ten cytat Paula Coelho’a opisuje motyw z pozoru dziwnego dla nas zachowania Roberta Nevilla, który, paradoksalnie właśnie dzięki samotności, nauczył się naprawdę kochać ludzi.
Podsumowując, polecam ten film zarówno młodzieży, jak i dorosłym, ponieważ jest to, według mnie, dzieło o bardzo wartościowej treści, skłaniającej do przemyśleń. Uważam również, iż ta produkcja może pomóc niektórym osobom zrozumieć, iż izolowanie się od społeczeństwa nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż prawdziwa samotność to naprawdę bolesne uczucie i powinni oni cieszyć się towarzystwem bliskich, nie raniąc ich ignorancją.