I wciąż ją kocham
Karolina Malinowska
Gimnazjum nr 1 im. Olgi i Andrzeja Małkowskich w Zakopanem
Film, który wywarł na mnie ogromne wrażenie, opowiada o wielkiej miłości, która przez przeszkody losu została rozłączona. Film, o którym piszę, został nakręcony na podstawie książki mistrza historii romantycznych Nicolasa Sparksa pt. „I wciąż ją kocham”. Oryginalny tytuł to „Dear John”.
Ten fantastyczny, wzruszający film w reżyserii Lasse’a Hallstroma stał się jednym z moich ulubionych filmów, który mogę oglądać w każdej wolnej chwili. Fabuła połączona ze wspaniałą grą aktorów sprawia, że film jest na bardzo wysokim hollywoodzkim poziomie. W filmie możemy zobaczyć jednych z najsłynniejszych aktorów młodego pokolenia: Channinga Tatuma w roli Johna i Amandę Seyfried grającą Savannhe.
Głównym bohaterem jest John, który nie miał łatwego życia, ponieważ mieszka z chorym tatą, a jego mama umarła, gdy był mały. Savannha jest studentką psychologii, a jednocześnie wolontariuszką. Scenariusz został napisany nie tylko, aby pokazać wielką miłość, ale także po to, by nam uświadomić, że w życiu zdarzają się różne historie, które utrudniają podjęcie trudnych decyzji.
Historia zaczyna się na plaży, dziwnym zbiegiem okoliczności John i Shavannha spotykają się i od razu się w sobie zakochują. Niestety los chce, że John jest akurat w czasie przepustki z wojska i niedługo po pierwszym spotkaniu ich uczucie zostaje poddane próbie. Zakochani zostają rozdzieleni, ponieważ Savannah wyjeżdża na studia, a jej ukochany wraca na wojnę.
Bardzo podobają mi się zdjęcia, widać, że miejsca wydarzeń były skrupulatnie wybierane. Aby miłość głównych bohaterów przetrwała, zakochani wysyłają do siebie listy, które są jedynym sposobem kontaktu. Motyw tego nietypowego w dzisiejszych czasach sposobu komunikacji dodał ponadczasowego charakteru. Dziś nie pisze się już listów, dlatego dodaje to romantyczności.
Bardzo podobała mi się muzyka doskonale dobrana do nastroju panującego w filmie, podkreślała uczucia bohaterów. John w jednym z listów dowiaduje się, że jego ukochana zaręczyła się, więc on, zamiast wrócić do domu, przedłuża misję. Po paru latach John wraca do kraju, ale Savannha jest już mężatką. Wtedy John poznaje, jaki był powód podjęcia przez nią tej decyzji. Do tego skłoniła ją choroba przyjaciela, którego syn też jest chory. Gdyby on umarł, dziecko nie miałoby z kim zostać. Przez cały film przewija się motyw choroby trzech bohaterów i chyba to jest jedyny minus filmu. Koniec filmu bardzo mnie rozczarował, a dlaczego? Proszę zobaczyć film samemu.
Film jest wspaniałą produkcją i „smakuje” prawie tak dobrze jak w wersji papierowej. Losy bohaterów, choć poplątane, tworzą lekką fabułę. Film jest godny polecenia.